Mecz Jagiellonia – Górnik Zabrze był spotkaniem dwóch drużyn w dołku. Przed tym meczem obie drużyny zajmowały kolejno 15. i 16. miejsce w tabeli... Wiadome więc było, że będzie to tzw. mecz o sześć punktów. Z presją lepiej poradzili sobie ostatecznie gospodarze. „Duma Podlasia” wygrała to starcie 2:1.
W tym spotkaniu nie brakowało postronnym kibicom właściwie niczego. Piękne gole, duża stawka, świetne interwencje, szeroko rozumiana boiskowa walka i wreszcie rozstrzygnięcie. Wszystkie gole padły w pierwszej połowie, a strzelcami byli kolejno Lukas Podolski, a następnie dwaj przedstawiciele „Jagi” w postaciach Nene i Marca Gaula.
Jest to bardzo ważne zwycięstwo o tyle, że Jagiellonia zyskuje dzięki niemu potrzebny tlen. Górnik za to za sprawą tej porażki spada w ligowej tabeli na 17. miejsce – strefę degradacji.
Kto, jak nie Podolski?
Trudno powiedzieć, dla kogo mecz w Białymstoku zaczął się lepiej. Chyba jednak dla Jagiellonii, która dłużej utrzymywała się przy piłce i częściej próbowała atakować. Niemniej konkretów brakowało po obu stronach. Można powiedzieć, że pierwsza połowa w dużej części w ogóle była pozbawiona jakichkolwiek emocji. Specjalnie użyłem tu stwierdzenia „w dużej części”, ponieważ zwykle w meczach tego typu widowisko ożywia się za sprawą gola. Bramkę, i to pięknej urody, zdobył w 24. minucie Lukas Podolski, dla którego gol ten był pewnego rodzaju przełamaniem. W końcu ten nie zainkasował trafienia w ekstraklasie od listopadowego starcia z Pogonią Szczecin.
Kto, jak nie Podolski? Można powiedzieć, że obejrzeliśmy tu klasykę gatunku. Zejście do środkowej części boiska i efektowny strzał lewą nogą zza pola karnego. Nawet chwalony w ostatnim meczu Zlatan Alomerović nie obroniłby tej bomby.
Podolski ne sait pas marquer de buts moches, épisode 145 ⤵️ pic.twitter.com/Ek8F4RRdw6
— Pilka & Nozna 🇵🇱 (@FootPolak) March 11, 2023
Nene, Pazdan i inni bohaterowie Jagiellonii
Jak pewnie już wiecie, Jagiellonia jednak wygrała. Nie stałoby się to jednak bez postaci z tytułu akapitu. Na szczególne gratulacje za to spotkanie zasługuje bowiem wymieniony Nene, a także Michał Pazdan. Obaj rozegrali dziś świetne zawody.
Na początku warto powiedzieć kilka słów o Nene. Kolejny strzał, i to z daleka. Portugalczyk powoli staje się w naszej lidze specjalistą od tego typu uderzeń. Poza golem był bardzo aktywny w poczynaniach ofensywnych i gdyby nie bierność kolegów, zwycięstwo białostoczan mogłoby być jeszcze bardziej obfite. Ostatnio zdobył gola na wagę remisu przeciwko Miedzi Legnica, a dziś zmieścił jeszcze ładniejszą piłkę w taki sposób, że Daniel Bielica nie miał szans na interwencję. Zresztą chyba nikt by tego nie wybronił…
WOOOOW! 🤯 Nene znów zachwyca w nieoczywistej sytuacji! 🚀🎯#JAGGÓR 2:1 pic.twitter.com/CIN7KQbGAH
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) March 11, 2023
Kolejnym punktem do omówienia jest wspomniany wcześniej Michał Pazdan. Co jak co, ale były obrońca reprezentacji Polski włączył w tym meczu tryb siebie z 2016 roku, kiedy brylował na Euro, mając swój najlepszy czas w karierze. Długo na ekstraklasowych boiskach go nie było ze względu na kontuzję, jednak dzisiaj pokazał, że z nim Jagiellonia w defensywie jest dużo lepsza. Nawet pomimo zaawansowanego wieku Polaka nie brakuje mu dobrego ustawienia, z którego słynął w szczycie swojej formy. Jagiellonia nie musi więc mieć Alomerovicia. Musi mieć za to kozaka, jakim jest również Pazdan.
Było dobrze…, ale wszystko się rozjechało
Górnik Zabrze wyglądał w pierwszej połowie dobrze przede wszystkim pod kątem defensywnym. Naprawdę pokazywał przez długi czas, że jest w stanie antycypować cały czas rywali do tego stopnia, że ci pomimo niezłej siły rażenia nie będą w stanie dochodzić do wielu stuprocentowych sytuacji. I tak też było. Gol Nene nie był winą obrońców – bardziej geniuszem pomocnika Jagiellonii. Jedyną pomyłką w pierwszych 45 minutach okazała się sytuacja w doliczonym czasie, zakończona rzutem karnym po faulu. A więc powtarza się to, co tydzień temu – jedna pomyłka i już wynik w plecy. Z Legią także zabrzanie grali dobrze, a ostatecznie przez moment braku koncentracji sami się pogrążają. Widać tu też pewną zależność. Gol warszawiaków padł po wrzutce – do podobnej akcji doszło i w tym przypadku.
Czas wrócić jednak do pojedynku z „Jagą”. Piłkarze z Białegostoku wręcz mogli zaskoczyć tym, jak dużo stworzyli sobie sytuacji na początku drugiej części spotkania. Postanowili, że zamkną mecz, co nie udało się właściwie jedynie przez ich nieskuteczność. Po zmianie stron obnażyli bowiem wszelkie wady Górnika. No i może też swoje w ofensywie. Byli dziś nieskuteczni, ale w sumie nie bardziej niż rywale.
Górnik atakował w późniejszym etapie meczu, ale tu znowu objawiło się jego wielkie nieszczęście. Nie przez przypadek w ostatnich pięciu spotkaniach (łącznie z tym) strzelił gola zaledwie dwa razy.
Jagiellonia bliżej utrzymania, a Stolarczyk utrzymania posady
Spotkanie Jagiellonii z Górnikiem od początku było zapowiadane jako starcie ekip, których posada trenerów wisi na włosku. Głównie w przypadku Macieja Stolarczyka, co do którego pojawiały się przesłanki, iż wynik w kontekście dalszej pracy na Stadionie Miejskim w Białymstoku nie ma żadnego znaczenia. Nic nie jest jednak jeszcze przesądzone. Co, jeżeli faktycznie tym meczem przynajmniej czasowo przywrócił on swoje szanse na dalszą obecność na Podlasiu? Dokładną odpowiedź na to pytanie znają dziś prawdopodobnie tylko najważniejsi ludzie w klubie.
Niezwykle istotne rozstrzygnięcia! 🔛 pic.twitter.com/SXDOSLYhsl
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) March 11, 2023
Przede wszystkim było to arcyważne zwycięstwo dla samej drużyny, która niczego specjalnie pewna w tym sezonie nie może być. Specjalnie użyty jest w poprzednim zdaniu czas teraźniejszy. Wszystkich problemów bowiem ten triumf nie rozwiązuje. Dalej Jagiellonia gra poniżej oczekiwań, wciąż jest bliska strefy spadkowej, ale za to zyskuje choć małą dawkę pewności siebie na następne mecze. Dobrze, że w końcu zaczyna punktować. To powinno w tej chwili liczyć się szczególnie. 8 na 15 punktów w pięciu ostatnich meczach to nie jest zły wynik.
Górnik pogrąża się w kryzysie
Trudno dziś wyciągnąć cokolwiek pozytywnego z gry Górnika, który jest na dziś dzień jedną z najgorszych drużyn w całej naszej lidze. Akurat miejsce w tabeli (17.) idealnie oddaje obecną kondycję sportową klubu z Zabrza. Od czego by tu zacząć… Lepsze fragmenty były. Tyle z pozytywów. Kolejny mecz i znowu bez punktów, których to „Żabole” potrzebują jak wody.
Dużo mówiło się, że po ewentualnym słabszym wyniku może stracić pracę również Bartosch Gaul. Czy rzeczywiście powinien jednak wylecieć? Swoją opinią podzielił się nasz redakcyjny kolega i ekspert na temat Górnika Zabrze, Antoni Majewski:
– Paradoksalnie nie uważam, że Bartosch Gaul powinien zostać zwolniony. Moment na zmianę już minął, niestety zostało niewiele spotkań i jestem zdania, że trener powinien dostać szansę próby utrzymania klubu. Natomiast jeśli włodarze zdecydują się na zmianę, to najlepszym momentem jest nadchodzącą przerwa reprezentacyjna.