Holenderskie odrodzenie? Otóż jeszcze nie tym razem


Mistrzostwa Europy szybko skończyły się dla "Oranje". Można było to przewidzieć

30 czerwca 2021 Holenderskie odrodzenie? Otóż jeszcze nie tym razem
OnsOranje.nl

Czy reprezentacja Holandii rzeczywiście rozczarowała? Holenderskie oczekiwania co prawda rozbudził Ronald Koeman, ale mało kto mógł spodziewać się sukcesów po Franku de Boerze. Szkoleniowiec nie miał pomysłu na "Oranje", choć z pewnością nie pomogli mu również sami zawodnicy.


Udostępnij na Udostępnij na

Klauzula w kontrakcie de Boera była nieubłagana. Brak awansu do ćwierćfinału mistrzostw Europy oznaczał, że umowa ze szkoleniowcem nie zostanie przedłużona. Tak też się stało i od wtorku nie jest on już selekcjonerem holenderskiego zespołu.

Uprzywilejowani

Nie można powiedzieć, aby reprezentacja Holandii przeszła jak burza przez fazę grupową. W pierwszym spotkaniu musiała się sporo namęczyć, żeby ostatecznie 3:2 pokonać Ukrainę. Później wyniki były dużo lepsze. Wpierw podopieczni de Boera pokonali 2:0 Austrię, natomiast na zakończenie tej fazy bez większych problemów wygrali 3:0 z Macedonią Północną.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że „Oranje” byli w mocno uprzywilejowanej pozycji. Wszystkie trzy spotkania rozegrali w Amsterdamie, a więc mogli liczyć na duże wsparcie ze strony swojej własnej publiczności. Ich przeciwnicy musieli natomiast kursować pomiędzy Amsterdamem a Bukaresztem, w którym rozgrywane były pozostałe spotkania grupy C.

Holenderskie problemy

Zaledwie dwie stracone bramki w fazie grupowej nieco zaciemniły rzeczywistość. Holenderskie problemy w defensywie były bowiem wyraźnie widoczne w meczu z Ukrainą. Eksperci obawiali się, że błędy popełniane przez obrońców mogą mieć dużo poważniejsze konsekwencje w dalszej części turnieju. Nawet w spotkaniu z Macedonią Północną można było zauważyć, że Holendrzy zostawiają swoim przeciwnikom zbyt dużo miejsca na swojej połowie.

Sztab „Oranje” po fazie grupowej nie wyciągnął jednak żadnych wniosków. Zapewne uważał, że w meczu z Czechami ewentualne błędy w defensywie da się zniwelować akcjami ofensywnymi. Ostatecznie Holendrzy wydawali się być zdziwieni agresywną grą Czechów i ich dobrym zorganizowaniem. Nie byli więc w stanie niczym zaskoczyć swojego przeciwnika, nie kontrolując gry nawet przed czerwoną kartką dla Matthijsa de Ligta. 

Nie można zresztą przejść obojętnie obok postawy obrońcy Juventusu. De Ligt miał kierować defensywą pod nieobecność kontuzjowanego Virgila van Dijka, ale ostatecznie w rolę lidera bloku obronnego wcielił się Stefan de Vrij. Postawa de Ligta nie powinna zresztą szczególnie dziwić, bo był on krytykowany już po meczach towarzyskich rozgrywanych przed mistrzostwami Europy. 

Trener nieudacznik

Jeszcze dłużej niepochlebne komentarze pod swoim adresem słyszał de Boer. Holenderskie media nie zostawiały na nim suchej nitki już od momentu objęcia przez niego posady selekcjonera „Oranje”. Trudno było bowiem przejść obojętnie obok ostatnich lat jego trenerskiej kariery. Przygody z Interem Mediolan i Crystal Palace zakończyły się katastrofą, a niewiele lepiej było w amerykańskiej Atalancie United.

Praca z reprezentacją mogła być dla de Boera szansą na odkupienie win, a przede wszystkim na odbudowanie swojej kariery szkoleniowej. Wszak przejmował on stery w kadrze po kadencji Ronalda Koemana, któremu udało się wyprowadzić drużynę z ewidentnego marazmu. Kadra pod wodzą Koemana doszła do finału Ligi Narodów, a poza tym udało jej się wygrać między innymi z Niemcami (dwa razy), Portugalią, Francją czy Anglią.

Wystarczyło więc po prostu nie roztrwonić kapitału zbudowanego przez poprzednika. De Boer postanowił jednak dokonać rewolucji taktycznej tuż przed samymi mistrzostwami. Holandia z gry czwórką obrońców przeszła do ustawienia z trójką. To najpoważniejszy zarzut stawiany już byłemu selekcjonerowi, który kurczowo trzymał się tego ustawienia, choć wyraźnie nie odnajdywali się w nim jego podopieczni.

Co teraz?

Nie można ograniczyć się jedynie do krytyki „Oranje”. W grze holenderskiej drużyny było widać wiele pozytywów, zwłaszcza w ofensywie. Aby myśleć o sukcesie na wielkim turnieju, trzeba jednak pokazać nieco więcej. Teraz głównym celem kadry jest zakwalifikowanie się do mistrzostw świata w Katarze. Każdy inny wynik w grupie eliminacyjnej z Turcją, Czarnogórą, Norwegią, Łotwą i Gibraltarem będzie bowiem katastrofą.

Osiągnięcie tego celu będzie wymagało zatrudnienia odpowiedniego szkoleniowca. Wybór de Boera okazał się kompletnie nietrafiony, dlatego Holenderski Związek Piłki Nożnej (KNVB) nie może sobie teraz pozwolić na błąd. Między innymi z tego powodu federacja ma szukać trenera o charakterystyce Koemana, wyraźnie dając do zrozumienia, że chce powrotu do sprawdzonych wzorców.

Karuzela nazwisk już zresztą ruszyła. Wielu holenderskich ekspertów widziałoby na tym stanowisku Louisa van Gaala, choć byłaby to już trzecia przygoda utytułowanego szkoleniowca z kadrą narodową. Pojawiły się również sugestie dotyczące zatrudnienia zagranicznego selekcjonera. To jednak ryzykowna opcja, bo KNVB mogłoby w ten sposób zdeprecjonować holenderską szkołę trenerów.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze