Już na samym początku sezonu zmierzyły się dwa najlepsze angielskie kluby. W starciu między Manchesterem City a Liverpoolem emocje zaczęły się dopiero w drugiej połowie. Od razu jednak wskoczyły na niesamowity pułap, a triumfatora tegorocznej Tarczy Wspólnoty musiał wyłonić konkurs rzutów karnych. Lepiej "jedenastki" wykonywali gracze Manchesteru City i to oni cieszą się ze zdobycia trofeum.
Po zakończeniu poprzedniego sezonu klubowego duża część zawodników Liverpoolu oraz Manchesteru City została powołana na dwa turnieje reprezentacyjne – Copa America oraz Puchar Narodów Afryki. Gracze obu zespołów w przeważającej mierze wraz z narodowymi zespołami dochodzili do końcowych rund rozgrywek, yym samym wydłużając kampanię i wysiłek do granic możliwości. Ponadto nie brali udziału w przedsezonowych przygotowaniach lub uczestniczyli jedynie w ostatnim etapie zgrupowań. O konieczności ograniczenia liczby spotkań na konferencji prasowej pod koniec lipca mówił Jürgen Klopp.
– To wygląda tak, jakby w tym roku nikt nie potrafił wyobrazić sobie tygodnia bez piłki nożnej. Czy było tak wcześniej? Mecz za meczem. To bardzo trudne dla zawodników. W tym sezonie damy sobie radę, ale co będzie na dłuższą metę? Trzeba to zmienić. Potrzebujemy przerw. Dajmy odpocząć zawodnikom. Nie bójcie się. Nie traktujcie każdego meczu tak, jakby był ostatnią w tej dekadzie. Po zakończeniu Pucharu Narodów Afryki można powiedzieć, że ostatni sezon dla Sadio [Mane – przyp. red.] trwał trzynaście miesięcy. Zapytajcie się, ile trwały jego wakacje. Zagrał praktycznie we wszystkich meczach Senegalu. Dla nas także. Bierze udział w każdym zgrupowaniu reprezentacji – argumentował szkoleniowiec.
Niemieckiemu menedżerowi wtórował znajdujący się w identycznej sytuacji Pep Guardiola. Hiszpan również zwracał uwagę na zbyt napięty terminarz oraz fakt, że kilku zawodników może powrócić do klubu dopiero w samej końcówce lipca.
– Niektórzy zawodnicy wrócą 29 albo 30 lipca, inni za trzy lub cztery tygodnie. Nie chcę, aby wracali, jeśli nie będą na to gotowi albo będą zmęczeni lub niezregenerowani mentalnie po wyjątkowo trudnej kampanii. Nie możemy zapomnieć, że rozpoczęliśmy nowy sezon w momencie, w którym Riyad Mahrez nie zakończył jeszcze poprzedniego. To szalony terminarz i to zabije naszych piłkarzy! – nawoływał do zmian menedżer Manchesteru City.
Już kilka tygodni przed dzisiejszym meczem o Tarczę Wspólnoty stało się jasne, że zarówno Sadio Mane, jak i Riyad Mahrez nie wezmą udziału w spotkaniu. Obaj szkoleniowcy zdecydowali się jednak desygnować do gry od pierwszej minuty kilku zawodników, którzy dopiero niedawno wrócili do treningów.
Jeszcze na wakacjach
Praktycznie od początku spotkania w zdecydowanej większości przypadków dało się to zauważyć gołym okiem. Mohamed Salah raził nieskutecznością, do tego popełniając błąd w destrukcji, który zawodnicy Manchesteru City zamienili na bramkę. Udział przy straconym golu miał także Alisson Becker. Brazylijczyk niczym tonące dziecko próbował ratować turlającą się za linię bramkową piłkę, wymachując na oślep rekami. Koledzy golkipera z reprezentacji w pierwszej połowie również nie zachwycili. Gabriel Jesus zmarnował dogodną sytuację, natomiast Roberto Firmino zniknął po początkowych przebłyskach.
Half Time : Liverpool 0 – 1 Man City#CommunityShield2019 pic.twitter.com/mXPvCxIabf
— WorldSports14 (@WorldSports14_) August 4, 2019
Jednak na tle pozostałych zawodników zawodnicy do niedawno wypełniający jeszcze reprezentacyjne obowiązki nie wyglądali źle. Gracze, którzy uczestniczyli w większej części okresu przygotowawczego albo nawet całym, również zawodzili. Problemy z przyjęciem piłki, niecelne podania, wybijanie piłki na oślep oraz częsty brak pomysłu na rozegranie akcji. Obrazy niczym z naszej ekstraklasy trafiły w niedzielne popołudnie na Wembley. Po kilkunastu minutach można było dojść do wniosku, że dopiero w poniedziałek do treningów powrócili wszyscy.
Dominacja Liverpoolu i karne
Od początku drugiej połowy widać jednak było, że przynajmniej Liverpool wrócił z wczasów. Akcje „The Reds” coraz częściej zaczęły się zazębiać, a tempo wzrosło. Cieplej zrobiło się pod bramką Manchesteru City. Do gry dołączył w końcu Mohamed Salah, raz będąc bardzo blisko zdobycia bramki. Piłka zatrzymała się jednak na słupku. Obramowanie bramki uratowało Manchester City jeszcze raz kilka minut wcześniej. Po sytuacyjnym strzale Virgila van Dijka piłka uderzyła w poprzeczkę i w okolicach linii bramkowej odbiła się od murawy. Jak pokazała powtórka, do gola zabrakło kilku milimetrów. Sytuacja rodem wzięta ze styczniowego spotkania między oboma zespołami.
Manchester City próbował kontrować, lecz bez większego efektu. Zespół z Etihad Stadium oddał inicjatywę podopiecznym Jürgena Kloppa, co w końcu musiało zaowocować straconą bramką. Po zdobytym golu Liverpool niczym rekin poczuł krew i ruszył do kolejnych ataków. Manchester City pozostał tylko tłem, broniąc się w rozpaczliwy sposób. Wybijanie piłki sprzed linii bramkowej przyniosło jednak skutek. Podopieczni Pepa Guardioli dotrwali do serii rzutów karnych.
Niewykorzystane sytuacje się mszczą – w przypadku Liverpoolu w konkursie „jedenastek”. Gracze Manchesteru City wykazali więcej zimnej krwi, tym samym zdobywając Tarczę Wspólnoty.