Fernando Santos i jego selekcja – gdzie sens, gdzie logika?


Portugalczyk wciąż nie „nauczył się” polskich piłkarzy

8 września 2023 Fernando Santos i jego selekcja – gdzie sens, gdzie logika?
Norbert Barczyk / PressFocus

Fernando Santos trochę zaskoczył swoimi wyborami na i podczas meczu Polski z Wyspami Owczymi. Selekcjoner skorzystał z piłkarza dotąd odstawionego od kadry – Grzegorza Krychowiaka, oraz wprowadził na boisko opcję awaryjną – Pawła Wszołka. Zastanawiamy się, czy Portugalczyk ma już jakiś pomysł na naszą drużynę, czy jednak ciągle go szuka? Czas nam ucieka, a fundamentów nie widać.


Udostępnij na Udostępnij na

Do tej pory Fernando Santos bronił się przed powołaniem kilku bardziej doświadczonych kadrowiczów, a to miało zwiastować przebudowę reprezentacji. Zastanawiamy się nad tym, jaki był początkowy plan Portugalczyka? Bo kadra, zamiast zrobić krok naprzód w nową erę, to jakby stanęła w miejscu. A jeszcze konieczność zdobywania punktów w eliminacjach sprawiła, że wracamy do dawnych nazwisk. Selekcjoner sam zaczyna się gubić w swoich pomysłach, co chyba najlepiej pokazuję jego wybory personalne na mecz z Wyspami Owczymi.

Fernando Santos za bardzo kombinuje?

Na początku chcemy zaznaczyć, że w tym artykule nie będziemy się pochylać nad taktyką gry reprezentacji Polski. Jeszcze przed meczem z Wyspami Owczymi pojawił się u nas artykuł dotyczący pomysłów Portugalczyka i on za bardzo nie zestarzał się po bitwie z Farerami. Skupimy się na samej selekcji i wyborach trenera kadry narodowej.

Selekcjoner podczas ogłaszania listy powołanych już pokazał, że na lewej obronie zagramy alternatywami. Choć na liście był Nicola Zalewski, to on jest traktowany bardziej jako piłkarz drugiej linii. Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni. W zasadzie to Fernando Santos najbardziej zaskoczył umieszczając na niej Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego, którzy swoim doświadczeniem mieli pomóc wnieść więcej charakteru do zespołu. Raczej nikt nie spodziewał się widzieć ich w pierwszym składzie na mecz z Wyspami Owczymi.

I tu nas selekcjoner zaskoczył, umieszczając Krychowiaka w pierwszym składzie. Do tej pory nie mieliśmy problemów w środku pola. Wydawało się, że mamy inne opcje, które na pewno nie wypadłyby gorzej od piłkarza z saudyjskiej ligi. Jednak parę treningów wystarczyło, aby 33-letni zawodnik znalazł się w wyjściowej jedenastce. Aktualnie wydaje się, że najwięcej problemów Portugalczyk ma z wyborem zawodników do drugiej linii.

Pewny plac gry ma tylko Piotr Zieliński, choć i Jakub Kamiński udowodnił, że jemu też się należy miejsce na boisku. Jedynie problemem skrzydłowego jest sytuacja klubowa, bo w VfL Wolfsburg stracił miejsce w wyjściowym składzie. Pomijając tych dwóch zawodników, to wydawało się, że Damian Szymański jest podstawowym środkowym pomocnikiem u Santosa. Jeszcze selekcjoner sprawdzał Karola Linettego i Krystiana Bielika, ale obaj zawiedli. Nagle dostajemy nagłą zmianę i wymianę piłkarza odpowiedzialnego za czarną robotę. A przecież to nie przez samego zawodnika AEK Ateny przegraliśmy w Kiszyniowie.

Czy Krychowiak wczoraj pokazał wyższość nad innymi piłkarzami mogącymi grać na tej pozycji? Nie. Czy zagrał coś ponadto, czego można było się spodziewać? Nie. Więc jakim cudem on przekonał do siebie selekcjonera? Prawda jest taka, że mamy trzecie zgrupowanie pod Portugalczykiem, a on wciąż nie wie, kto ma grać w drugiej linii. Od pierwszego meczu z Czechami do meczu z Wyspami Owczymi jest dość duży miszmasz. Tylko para Kamiński – Zieliński powtarza się z pomocników wybieranych przez Fernando Santosa.

Wydaje się, że selekcjoner wcale nie powinien mieć takiego zgryzu przed meczem z Wyspami Owczymi. Patrząc na początek sezonu, to kilku zawodników powołanych do reprezentacji zaczęło sezon bardzo dobrze. Jednak ostatecznie do wyjściowego składu nie trafili.

Forma w klubie bez znaczenia dla selekcjonera

Zaczynamy jeszcze zastanawiać się nad jedną kluczową sprawą. Czy selekcja i późniejsze wyciąganie z grupy piłkarzy do jedenastki odbywa się prawidłowo? Wydaje nam się, że Fernando Santos jest ciągle na etapie poznawania naszych piłkarzy. Zostawmy już to, że nazwał Pawła Wszołka prawym obrońcą. Chodzi nam o to, że ta selekcja jest tylko jakąś wypadkową, bo jak inaczej można nazwać brak miejsca w składzie dla Sebastiana Szymańskiego, który błyszczy w Fenerbahce Stambuł. Podobnie mocno w sezon wszedł Matty Cash, który ostatecznie cały mecz z Wyspami Owczymi przesiedział na ławce rezerwowych.

W przypadku piłkarza Aston Villa mogły zdecydować drobne problemy zdrowotne i lepiej, żeby był gotowy na mecz z Albanią. Jednak brak Szymańskiego w wyjściowym składzie trochę dziwi. Zwłaszcza patrząc na to, że Michał Skóraś nie przebił się do składu Club Brugge. To było widać przez 45 minut meczu z Farerami. O Damianie Szymańskim już wspominaliśmy wyżej, ale wciąż nie możemy zrozumieć z rezygnacji z niego na rzecz Krychowiaka. Zwłaszcza że on też ma silną pozycję w AEK Ateny i zagra w Lidze Europy.

Czy wpływ na wybory Santosa miały tylko treningi na zgrupowaniu kadry? A może mecz z Wyspami Owczymi miał być tylko takim sprawdzianem dla niektórych piłkarzy? Jeżeli poprawna jest druga opcja, to zastanawiamy się, dlaczego nie sprawdzono Bartosza Slisza, który teraz wygląda bardzo dobrze w Legii Warszawa. Skoro jego kolega klubowy – awaryjnie powołany – dostaje 45 minut, to gdzie tutaj jest sens i logika? Zwłaszcza że młodszy z nich pierwotnie sam mieścił się w planach selekcjonera. Grający przyzwoicie piłką 24-latek mógłby dać nam więcej w grze z Farerami.

Trudno nam było jeszcze zrozumieć, dlaczego całkowicie z kadry meczowej wypadł Paweł Dawidowicz. Piłkarz Hellasu Werona wraca do gry na wysokim poziomie, a dodatkowo w klubie otrzymał opaskę kapitańską. Na zgrupowaniu w zasadzie nie zmieścił się w pomyśle Portugalczyka. Jeżeli on nie miał być sprawdzony w meczu z Wyspami Owczymi, to wątpimy bardzo w jego grę z Albanią.

Fernando Santos czasem konsekwentny

Mogliśmy ponarzekać na selekcjonera, ale jeszcze musimy mu oddać, że chociaż całkiem się nie pogubił. W meczu z Wyspami Owczymi na bramce postawił na swoją „jedynkę”, choć niektórzy chcieliby sprawdzenia innych bramkarzy. Tutaj jednak Fernando Santos jest konsekwentny i chce zgrywać obronę z Wojciechem Szczęsnym. Już teraz w ciemno możemy napisać, kto zagra w Tiranie z Albanią w naszej obronie: Jakub Kiwior, Jan Bednarek, Tomasz Kędziora i Matty Cash. Ostatniego z nich brakowało w ostatnich meczach kadry, ale to jest docelowa nasza defensywa.

Możemy znowu zacząć narzekanie na kilka wyborów, jednak dość istotne jest zgranie ze sobą tej newralgicznej formacji. W niej błędy bolą podwójnie. Na szczęście selekcjoner nie ma problemów z brakiem rytmu meczowego naszych reprezentantów, bo w miarę regularnie grają. Przynajmniej mamy nadzieję, że również częściej w Arsenalu pojawiać się będzie Kiwior. On daje dużo opcji naszej drużynie, bo dobrze operuje piłką i lubi grać do przodu. Sprawdza się dobrze w roli awaryjnego lewego obrońcy lub półlewego defensora. Zależnie od sytuacji boiskowej.

Część ekspertów i kibiców zapewne chciałaby jednej zmiany w tej formacji. Chodzi tu o Jana Bednarka, który z Southampton spadł do Championship. 27-latek ma na razie niepodważalną pozycję u selekcjonera, choć i dla niego nie brakuje alternatyw. Na zgrupowaniu jest Mateusz Wieteska, który dobrą grą w Ligue 1 zapracował na transfer do Serie A. Jak mowa o włoskiej lidze, to jest też Paweł Dawidowicz. Na razie obydwaj muszą się zadowolić rolą zmienników, bo tej formacji Portugalczyk nie chce teraz rozmontowywać.

Oczywiście konsekwentnie w składzie ląduje Robert Lewandowski. Fernando Santos stara się poszukać mu odpowiedniego partnera do gry, a ostatnio wybór padł na Arkadiusza Milika. Niestety poza 45 minutami w Kiszyniowie, to dawna piłkarska więź do końca nie działa dobrze. Piłkarz Juventusu był jednym z najsłabszych zawodników w meczu z Wyspami Owczymi.

Wydaje się jednak, że Santos nie będzie rozbijał tego duetu. W meczu z Albanią będzie nam potrzebny drugi napastnik do Lewandowskiego. Z opcji rezerwowych jest Adrian Benedyczak, który jeszcze czeka na debiut, oraz Karol Świderski. Napastnik Charlotte FC już w pierwszym meczu z Albańczykami pokazał się z dobrej strony. Być może on bardziej zasłużył na grę. Choć trzeba przyznać, że w przypadku jakichś problemów w Tiranie, to on może dać więcej po wejściu z ławki rezerwowych niż Milik.

Co nas czeka w Tiranie?

Selekcjoner wciąż ma za dużo zagwozdek w głowie, nie tylko pod kątem taktycznym. Jeżeli chodzi o personalia, to możemy być pewni powtórzenia się siedmiu nazwisk. Wciąż selekcja trwa, a z nią co mecz nieco zmienia się plan Portugalczyka. Przez to wciąż mamy wrażenie, że Fernando Santos do końca nie poznał naszych piłkarzy. Być może też doświadczonego trenera zawodzi lekko trenerski nos, przez co niektórym reprezentantom zbyt szybko zaufał.

Portugalczyk nie jest głupi i sam widzi, co się dzieje podczas meczów naszej reprezentacji. Atmosfera i wyniki na pewno nie pozwalają mu na przeprowadzenie pełnej transformacji i wymiany pokoleniowej. Najbardziej boli nas to, że my wciąż nic nie wiemy o tej nowej twarzy reprezentacji Polski. Fernando Santos wciąż jest budowniczym, który dopiero zaczyna stawiać fundament. Tylko – jak to się często zdarza u nas w kraju – mamy spore opóźnienie na placu budowy. Oby tylko nie wynikało to z błędnych założeń projektowych.

Czy ta budowa rozsypie się szybko? Przekonamy się podczas meczu w Tiranie oraz kolejnych potyczkach Biało-Czerwonych.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze