Nie tak miało wyglądać okienko transferowe dla klubu, którego kibice przychodzą na stadion Goodison Park. Everton bez gwałtownych i ruchliwych ruchów obserwuje rozwój na rynku. Dziewięciokrotny zdobywca ligi angielskiej przypomina niedźwiedzia, który zapadł w sen zimowy. Co prawda jest lato, a do końca okienka pozostały 23 dni, to „The Toffees” są zaspani. Dlaczego Everton nadal będzie tylko średniakiem, jeśli nie zakupi konkretnej „dziewiątki”?
W rzeczy samej to sytuacja Evertonu jest dość nietypowa. Klub z Liverpoolu od wielu lat potrzebuje napastnika z prawdziwego zdarzenia. Jednym z nich był Romelu Lukaku, który dwa lata temu odszedł za niebotyczną sumę 85 mln. Nie wiadomo, czy akurat teraz reprezentant Belgii z obecną formą sprostałby oczekiwaniom sympatyków Evertonu. Pięć strzelonych goli w Premier League z drużynami z gorszego sortu od początku 2019 roku nie jest adekwatnym wskaźnikiem co do wartości transferu i do tego, co prezentował wcześniej. „The Toffees” pragną występować w europejskich pucharach z jednorocznym cyklem, a nie posiadają konkretnego napastnika. Oczywiście nie chcę być przeciwny wyborowi do podstawowej jedenastki Dominica Calverta-Lewina. Młody Anglik z roku na rok robi postępy, ale nie jest to wybór na tę chwilę. Nie lepiej jest kupić doświadczonego gracza, który częściej występował na europejskich stadionach, niż nieprzerwanie zmieniać pozycje kluczowych zawodników?
Potrzebny napastnik
W poprzednim sezonie trener Evertonu – Marco Silva – wielokrotnie zmieniał pozycję Richarlisonowi ze skrzydła na atak. Przez jakiś czas ta roszada nawet przynosiła korzyści, ale nie potrafiła zachować powtarzalności. 22-letni Brazylijczyk strzelił 14 goli, stając się – wraz z Sigurdssonem – najlepszym strzelcem drużyny w poprzednim sezonie.
Richarlison lepiej spisywał się jako skrzydłowy, występując zarówno na prawej, jak i lewej flance. 24 spotkania, jakie tam rozegrał, dostarczyły dziewięć bramek. Myślę, że młody Brazylijczyk ma umiejętności, by występować na ataku, ponieważ w meczach takich jak z Chelsea lub z Brighton wykazywał się bezlitosnym wykończeniem oraz świetną orientacją na odbijane piłki w polu karnym.
Obrońca „Mew” – Shane Duffy – w przegranym starciu 1:3 z „The Toffees” był jedną z ofiar wielofunkcyjnego piłkarza drużyny z Liverpoolu, gdy z łatwością został ominięty. Możliwe, że Richarlison będzie brany pod uwagę jako napastnik, jeżeli tacy zawodnicy jak Tosun lub Calvert- Lewin nie zapewnią odpowiedniej jakości.
Warto spojrzeć na nieskuteczność Evertonu w poszukiwaniu dobrego napastnika od odejścia Lukaku. Łatwo zakładać, że ktoś nie jest odpowiednim wyborem już po kilku meczach. Sytuacja Sandro Ramireza niestety zgadza się z tą teorią. Hiszpan 2 lipca został ponownie wypożyczony do innego rodzimego klubu, którym jest Real Valladolid.
24-letni Hiszpan nie zaliczył dobrego epizodu w sezonie 2017/2018, mimo że w pierwszym meczu wygrał 1:0 ze Stoke City. Sandro Ramirez zagrał w 19 spotkaniach, strzelając zaledwie jedną bramkę Po pół roku został wypożyczony do Sevilli. Sprowadzenie młodego zawodnika kosztowało „The Toffees” 10 mln. Chciałbym być bardziej pozytywnie nastawiony w stosunku do Ramireza, ale od półtora roku w Sevilli oraz Realu Sociedad rozegrał 44 spotkania, w których nie strzelił nic.
Kolejnym napastnikiem Evertonu jest Cenk Tosun, który został sprowadzony z Besiktasu za 22,5 mln zimą w sezonie 2017/2018. Turek może się pochwalić 80 bramkami oraz 31 asystami w tureckiej lidze. Obecnie snajper nie stanowi mocnego ogniwa w Evertonie, jak wcześniej zapowiadano. W poprzednim sezonie 28-letni napastnik strzelił tylko cztery gole i zanotował trzy ostatnie podania. W swojej debiutanckiej rundzie zdobył o jedną bramkę więcej, mimo że rozegrał mniej minut niż w ostatniej kampanii. Łącznie Tosun 43 razy przywdziewał koszulkę Evertonu.
Różnica
Everton chce grać w europejskich pucharach. Poprzedni sezon zakończył na ósmym miejscu, na którym został wyprzedzony przez ówczesnych beniaminków Premier League – Wolverhampton. Nie będzie mu łatwo osiągnąć sukcesu, nie tylko dlatego, że Top 6 jest zbyt mocna. Konkurenci tacy jak Leicester lub choćby Wolverhampton będą rywalizowali o lokatę gwarantującą udział na arenie międzynarodowej. I właśnie gdy spojrzymy na wspomnianą dwójkę przeciwników, to śmiało można stwierdzić, że posiadają napastników na dobrym poziomie.
Jamie Vardy, który występuje w Leicester, strzelił przez ostatnie dwie kampanie Premier League 38 bramek. To o cztery gole więcej niż obecni napastnicy Evertonu. Następnym graczem, który ma lepsze statystyki, jest Jimenez. Meksykański napastnik zanotował 13 trafień oraz osiem asyst w poprzednim sezonie, które pomogły zająć siódmą lokatę w Premier League. Co ciekawe, żaden obecny strzelec „The Toffees” od dwóch lat nie może się poszczycić przekroczeniem granicy dziesięciu bramek na rok.
W obecnym okienku transferowym Everton zakupił Fabiana Delpha z Manchesteru City, który występuje na lewej obronie lub defensywnej pomocy, za kwotę 9,5 mln. Kolejnym nabytkiem jest Andre Gomes, który już rok wcześniej występował na Goodison Park w formie wypożyczenia. Everton wykupił środkowego pomocnika za sumę 25 mln. Poza tym do „The Toffees” wrócili z wypożyczeń m.in. Onyekuru albo Mirallas. Ten drugi grał w bezbramkowym sparingu z szwajcarskim zespołem Sion. W następnych dniach drużyna z Liverpoolu zmierzy się z Monaco. Jaki napastnik waszym zdaniem przydałby się Evertonowi?
✅ High Quality
✅ Experience
✅ Hunger
✅ AmbitionWelcome, Fabian Delph! pic.twitter.com/qFHSccvUpF
— Everton (@Everton) July 15, 2019
Proszę o wyjaśnienie jakie to są "ruchliwe ruchy"?