Drugi raz zawsze lepszy – Raków dojrzał także na arenie europejskiej


Częstochowski Raków rozgromił 5:0 kazachską Astanę!

22 lipca 2022 Drugi raz zawsze lepszy – Raków dojrzał także na arenie europejskiej
Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa

Raków Częstochowa z przytupem rozpoczął swoją drugą przygodę w europejskich pucharach. Wystarczył jeden mecz, aby zdobył 2,5 razy więcej bramek niż w całych zeszłorocznych eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. A wtedy było to sześć spotkań. „Medaliki” wbiły pięciopak wiceliderowi kazachskiej ligi, FK Astana, i jadą na wschód z porządną zaliczką.


Udostępnij na Udostępnij na

Gole Iviego Lopeza, Mateusza Wdowiaka, Vladislavsa Gutkovskisa, Wladyslawa Kochergina i Frana Tudora wprawiły w szał radości całą Częstochowę i całą Polskę. I nic dziwnego – drużyna Rakowa ma powody do dumy, bo zagrała mecz bliski perfekcji.

Raków jest poziom wyżej od nas.Srdjan Blagojević, trener FK Astana.

Jak reagować w kryzysowej sytuacji – uczy Raków

Szybkie objęcie prowadzenia wlało w zespół „Czerwono-niebieskich” bardzo dużą dawkę optymizmu. Zresztą od pierwszego gwizdka poczynali sobie dość śmiele. Obraz gry odmieniła lekko druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla Deiana Sorescu. Przy grze w osłabieniu zgodnie z przewidywaniami częstochowianie cofnęli się głęboko na swoją połowę, licząc na kontry. I jedna z nich okazała się skuteczna, jeszcze przed przerwą na tablicy widniał wynik 2:0.

Dyscyplina i inteligencja, która panowała od utraty jednego zawodnika, była na niebywałym poziomie. Widać było gołym okiem, że każdy nie biega wyłącznie za siebie. Plan taktyczny na następne 45 minut z kolei uległ zmianie: z ustawienia 3-4-2-1 zrobiło się 5-1-2-1. Marek Papszun mógł mieć obawy przy zdejmowaniu świetnego Racovitana z „żółtkiem” na koncie, ale wiedział, że Raków mimo wszystko łatwo ten środek pola może wygrywać, nawet tylko z jednym defensywnym graczem, a uważać trzeba głównie na dynamicznych skrzydłowych gości.

I tak się działo. Giannis Papanikolaou bez problemu radził sobie z rywalami, napór Astany udało się nieco zepchnąć, co poskutkowało po krótkim czasie czerwonym kartonikiem Kazachów i wyrównaniem sił. Aby zwiększyć na to szansę, w bezpiecznej strefie w pojedynki wchodzili nawet środkowi obrońcy. I po takim jednym przyspieszeniu udało się zrealizować plan. Lepiej wymyślić tego się nie dało. Jak reagować w kryzysowej sytuacji, nauczył nas Raków.

Nabrali wyrachowania

Ostatnie pół godziny to było dopełnienie dzieła zniszczenia ekipy „Żółto-niebieskich” i zarazem pokaz tego, czego brakowało Rakowowi Częstochowa w ubiegłym sezonie kwalifikacji europejskich pucharów. Wtedy oba dwumecze – z Suduvą Mariampol i Rubinem Kazań – w wymiarze czasowym 90 minut skończyły się czterema bezbramkowymi remisami. I nie ukrywajmy, dla niektórych „ekspertów” był to powód do drwin. Jednak tamte zespoły mimo to udało się przejść. I nabrać doświadczenia, mocy oraz wiary we własne możliwości.

Teraz „Medaliki” nie pozostawiają złudzeń. Trener Papszun wspominał niedawno, że z każdym sezonem w Rakowie każdy piłkarz staje się o 10% lepszy. Choć, jak możemy zauważyć, często zdarza się, że jest to nawet większy odsetek jakości. To stanowi siłę tej drużyny. Bo z perspektywy zeszłego lata zespół nie został niesamowicie przemeblowany. Z pierwszej jedenastki spotkania na Litwie w klubie został każdy, a z wyjściowego składu z wczoraj przybyli jedynie dwaj Rumuni – Sorescu i Racovitan, którzy zagrali odpowiednio 22 i 45 minut. Z nowych twarzy pojawili się później Czyż, Kochergin i Piasecki.

To, co mieli, brali garściami. Raków w dziesięciu na dziesięciu stłamsił zdezorientowanego przeciwnika i zgodnie z maksymą wejścia i nabrania pewności w meczu spokojnie urządził sobie trening strzelecki. Robił to z polotem i luzem z piłką przy nodze godnym czołowych drużyn kontynentu. Każda najmniejsza przestrzeń, w której pozostawiono zawodnika częstochowian, oznaczała śmiertelne niebezpieczeństwo dla zagranicznego zespołu. Wystarczy zerknąć, jak zabawiali się ofensorzy RKS-u także w polu karnym.

Będzie walka o grupę

Raków Częstochowa, podobnie jak do pierwszej ligi i do ekstraklasy, znakomicie dojrzał do europejskich pucharów. Pierwszy raz jako zapoznawczy, drugi jako pełnoprawny – do tego przyzwyczaiła nas ekipa trenera Marka Papszuna. Aktualnie w drużynie po dobrych przygotowaniach i odpowiednich ruchach organizacyjnych trudno doszukiwać się słabych punktów. Mecz z Astaną dowiódł nam, że rakowiacy zamierzają grać o najwyższy cel, a takim jest niewątpliwie faza grupowa Ligi Konferencji Europy w sezonie 2022/2023.

Komentarze
Maczeta (gość) - 2 lata temu

Historyczny, pierwszy po 101 latach mecz pucharowy w Częstochowie. Wydarzenie, które będzie wspominane przez długi czas..

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze