Na czym stoi i o co gra rewelacyjny Liverpool Juergena Kloppa?


16 kwietnia 2016 Na czym stoi i o co gra rewelacyjny Liverpool Juergena Kloppa?

Gdy na początku października zeszłego roku Jurgen Klopp przychodził do Liverpoolu, nikt nie oczekiwał od niego cudów. Niemiec dostał na Anfield Road nie tylko mnóstwo wsparcia oraz ciepłych słów, ale i ogromny kredyt zaufania. W czwartkowy wieczór w starciu z Borussią Dortmund on i jego piłkarze spłacili ten kredyt z niemałą nawiązką – stworzyli jedno z najpiękniejszych futbolowych widowisk ostatnich lat, a w dodatku wyszli z niego zwycięsko. Teraz czeka na nich już tylko finisz sezonu Premier League i rywalizacja w najlepszej czwórce Ligi Europy. Sprawdźmy więc, na czym stoją i o co walczą w obu rozgrywkach bohaterscy podopieczni Juergena Kloppa.


Udostępnij na Udostępnij na

Liga Europy przepustką do Champions League?

Bez wątpienia głównym celem liverpoolczyków jest w tej chwili zwycięstwo w Lidze Europy. Najprawdopodobniej tylko ono może dać „The Reds” szansę na występ w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, a i samo w sobie stanowi przecież olbrzymią wartość. Przed Kloppem i jego piłkarzami już tylko maksymalnie trzy mecze i pierwszy wspaniały puchar może trafić do ich rąk.

Liverpool włożył w tegoroczny występ w Lidze Europy mnóstwo starań i ambicji. Jego droga do półfinału zdecydowanie nie była usłana różami, co dobitnie potwierdza już sam fakt, że w fazie pucharowej stanęli na niej Manchester United i Borussia Dortmund. O ile w spotkaniach z „Czerwonymi Diabłami” „The Reds” pokazali klasę i pewnie rozprawili się z odwiecznym rywalem z Wysp, o tyle w rywalizacji z byłym zespołem swojego szkoleniowca musieli pokazać coś więcej niż tylko boiskowe umiejętności. Charakter, nieustępliwość i wiara w zwycięstwo do ostatniego gwizdka – to wszystko zaprezentowali nam w miniony czwartek podopieczni Juergena Kloppa, strzelając rewelacyjnej Borussii cztery bramki w drugiej połowie spotkania i rzutem na taśmę odwracając losy walki o półfinał. Przeżyjmy to raz jeszcze!

https://www.youtube.com/watch?v=D_hOeRuexsA

Teraz, po wspaniałym triumfie nad dortmundczykami, los zestawił „The Reds” w półfinale Ligi Europy z hiszpańskim Villarrealem. Ich rywale to czwarty zespół Primera Division, który pod wodzą trenera Marcelino gra rewelacyjnie w defensywie, tracąc w rodzimej lidze w tym sezonie mniej bramek od „Barcy” i Realu. W dodatku w Lidze Europy Hiszpanie idą ostatnio jak burza – w fazie pucharowej w rywalizacji z Rapidem Wiedeń, Bayerem Leverkusen i Spartą Praga wygrali pięć spotkań i tylko jedno zremisowali, a ich bilans bramkowy to aż osiemnaście goli strzelonych i zaledwie trzy stracone. Jest więc czego się bać, ale przecież Juergen Klopp i jego bohaterscy „The Reds” już nieraz udowodnili, że uwielbiają wyzwania.

Faworytem drugiego półfinału jest rzecz jasna Sevilla, która po zwycięstwie w ćwierćfinałowych rzutach karnych nad Athletikiem Bilbao nadal ma szansę na trzeci z rzędu triumf w Lidze Europy. Wszystko więc wskazuje na to, że będziemy mieli w tym roku iście bajeczny finał tychże rozgrywek. Potencjalna potyczka broniących tytułu Hiszpanów z prowadzonym przez Kloppa Liverpoolem zapowiada się więcej niż pasjonująco, tym bardziej że jej stawką byłby awans do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Tak więc „The Reds” zdecydowanie mają z kim i o co rywalizować.

Czy są jeszcze nadzieje w Premier League?

Po odpadnięciu z Pucharu Anglii i przegranej w finale Pucharu Ligi z Manchesterem City „The Reds” walczą na Wyspach już jedynie w Premier League. W niej zajmują dziś ósmą lokatę z 48 punktami na koncie i siedmioma meczami do rozegrania przed końcem sezonu. Do Manchesteru United znajdującego się na piątej, premiowanej grą w Lidze Europy lokacie, „The Reds” tracą zaledwie pięć oczek, a do czwartego (na tę chwilę pewnego gry w eliminacjach Champions League) City niewiele więcej, bo tylko dziewięć. W dodatku to właśnie podopieczni Kloppa zdają się być w tej chwili w największym gazie, a od obu drużyn z Manchester mają jedno ligowe spotkanie rozegrane mniej. Może więc to jeszcze nie koniec ich marzeń o sukcesie w Premier League?

źr. Premierleague.com

Rzecz jasna, wyścig ligowy jest w tej chwili dla „The Reds” sprawą drugorzędną, jednak muszą oni pamiętać, że w przypadku niepowodzenia w Lidze Europy tylko świetne występy na rodzimych boiskach dadzą im upragniony występ w przyszłorocznych europejskich pucharach. Wątpliwe jest więc, by Juergen Klopp zdecydował się odpuścić rywalizację w lidze, wystawiać w niej rezerwy i liczyć jedynie na to, że jego zespół nie zawiedzie w starciach z Villarrealem, a następnie z Sevillą bądź Szachtarem Donieck. „The Reds” ciągle mają szansę na osiągnięcie korzystnego wyniku w Premier League i z pewnością zrobią wszystko, by ją wykorzystać. W końcu gra toczy się o naprawdę sporą stawkę.

Napawać optymizmem przed zbliżającymi tygodniami może kibiców Liverpoolu idealny wręcz kalendarz. Przed podopiecznymi Kloppa pozostały jedynie mecze z sześcioma zespołami, które już zupełnie o nic nie walczą (Chelsea, Watford, Everton, Swansea, Bournemouth i WBA) oraz potyczka z niemal pewnym spadku Newcastle. Nic tylko brać się w garść i zgarniać pełną pulę.

Jak widzicie, i w Premier League sytuacja „The Reds” wcale nie jest tak straszna, jak niektórzy ją malują. Zespół Kloppa wciąż ma o co walczyć, a że rywalizować będzie z drużynami, którym brak dziś marzeń oraz zmartwień, to wygląda na to, że wcale nie jest w tym boju skazany na niepowodzenie. Przed Liverpoolem jeszcze długa i męcząca końcówka sezonu. Oby zakończyła się happy endem!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze