Cracovia dalej niepokonana przez Raków! Gdzie tkwi ich sekret?


Cracovia pokonała Raków 1:0

22 listopada 2021 Cracovia dalej niepokonana przez Raków! Gdzie tkwi ich sekret?
Rafał Rusek / PressFocus

Na stadionie przy ul. Kałuży 1 nie gra się Rakowowi łatwo. Ogólnie dla częstochowian Cracovia jest niewygodnym rywalem. Od powrotu klubu spod Jasnej Góry w 2019 roku do ekstraklasy jeszcze nie wygrali z "Pasami". I dziś się to nie zmieniło. Cracovia nie pozwoliła sobie na stratę punktów i Raków musiał uznać jej wyższość. Do Częstochowy wraca bez punktów. To już kolejny raz, jakby ciążyła jakaś klątwa... Co jest problemem?


Udostępnij na Udostępnij na

15. kolejkę ekstraklasy wieńczyło poniedziałkowe starcie Cracovii z Rakowem.

Zawirowania trenerskie

Oba zespoły mają mniejsze lub większe przeboje z trenerami. Cracovia przeszła do konkretów w tej kwestii, Raków zdecydowanie te mniejsze, ponieważ wszystko rozbija się głównie o plotki. Mowa o posadzie szkoleniowca. Osoba Marka Papszuna budzi dużo gwaru i spekulacji, a podsycają je fatalne wyniki Legii Warszawa. Nie jest tajemnicą, że Papszun sympatyzował w przeszłości z tym warszawskim klubem, gdy jeszcze o profesjonalnej trenerce mógł tylko pomarzyć. Finalnie wszystkie plotki o jego przenosinach do stolicy rozwiał właściciel Rakowa Michał Świerczewski, który na Twitterze uspokoił czerwono-niebieskie serca zdaniem:

– Spokojnie, tutaj naprawdę nic o nas bez nas. 

A prezes Wojciech Cygan dopowiedział:

– I niech to wystarczy za komentarz. 

Jasno, krótko i treściwie. Domysły pewnie i tak dalej będą, ale na razie fani Rakowa mogą spać spokojnie. Co i jak dalej, okaże się w przyszłości.

Za to pod Wawelem zamienili słowa w czyn i spekulacje stały się prawdą. Najpierw z drużyną pożegnał się trener Michał Probierz, potem wielki powrót stał się faktem. W poniedziałkowym spotkaniu z Rakowem ponowny debiut zaliczył Jacek Zieliński, który wrócił na ławkę „Pasów” po ponad czterech latach. Nie ukrywał on radości ze swojego powrotu do Krakowa.

– Przeżyłem w Cracovii fantastyczne chwile i nie mogę się doczekać ponownego spotkania oraz pierwszego meczu po powrocie – przyznał klubowym mediom trener Zieliński.

Górą Cracovia czy Raków?

Patrząc tylko na tabelę, bez dwóch zdań ten mecz powinni wygrać przyjezdni z Częstochowy. To oni walczą o utrzymanie się w czubie tabeli, Cracovia kręci się gdzieś w okolicy połowy stawki. Ale Raków zawsze miał z tym rywalem problemy. Cztery ekstraklasowe mecze między tymi drużynami (od powrotu „Czerwono-niebieskich” do ekstraklasy) i dwa razy górą była Cracovia, dwa razy nastąpił podział punktów. Ale to był inny Raków. Zahukany atmosferą, w głupi sposób tracący punkty. Teraz to drużyna bardziej doświadczona, obyta.

Dzisiejszy mecz był tym większą motywacją, aby wreszcie przełamać niemoc w starciach z „Pasami”. Kolejnym kopem dla Rakowa było podtrzymanie serii 12 meczów bez porażki. Niby nic takiego, nic znaczącego, ale szkoda jest przerwać taką passę, bo trudno się taki rekord buduje. Z kolei Cracovia chciała jak najlepiej pokazać się przed nowym trenerem, popularny w nomenklaturze „efekt nowej miotły” miał też zrobić swoje. Walki było dużo, jedni i drudzy wyszli zmotywowani, nabuzowani… No a jak się skończyło?

W pierwszej połowie swą dominację zaznaczał Raków, Cracovia głównie się broniła. Niestety szala nie przechyliła się na żadną ze stron. Wiele razy sprawdzany był bramkarz Cracovii, Karol Niemczycki, tak jakby Raków chciał za wszelką cenę szybko udowodnić, że jest lepszy i udokumentować to golem. Po drugiej stronie boiska Vladan Kovacević marznął. Nie był zmuszany do nadmiernego wysiłku.

Jak wiemy, piłka jest nieprzewidywalna i nie zawsze wygrywa drużyna lepsza…

Dwie odmienne połowy

Druga połowa to inny obraz gry. Gorący doping fanów Rakowa został ostudzony poprzez piękne trafienie Kakabadze. Atomowe, idealne uderzenie przywróciło koszmary z przeszłości Rakowa. Znowu przegrywali z Cracovią, znowu nie wyglądało to dobrze… Nie wykorzystywali swoich okazji i to się zemściło.

Kiedyś śmiano się z Cracovii, z ich wrzutek. Dziś tę niechlubną pałeczkę przejął Raków, który posłał w pole karne mnóstwo niedokładnych dośrodkowań. Jak nie przeciągnięte, to za krótkie. Normalnie lepiej do piłki powinien złożyć się Ivi Lopez… Nie wychodziło im dziś nic. Tak jakby wszystko było przeciwko.

Wydawało się, że po przerwie Raków potrzebuje tylko bramki, tylko i aż… Strzeliła ją za to Cracovia. Zawodnicy trenera Zielińskiego okazali się lepsi, silniejsi, przepychali rywali. No i sprawili, że powrót Jacka Zielińskiego okazał się bardzo przyjemny.

Mówi się, że gdy pech się powtarza, to już nie jest pech, tylko brak umiejętności. Tego przyjezdnym akurat nie można odmówić, ale w starciach z Cracovią zapominają, jak je wykorzystywać. Dziś kosztowało to ich koniec serii zwycięstw i remisów. Cracovia dalej niepokonana, a Raków ma zagwozdkę, jak ich ugryźć. Mają czas do namysłu do rewanżowego meczu wiosną w Częstochowie. W końcu tam się dzieją cuda. Może jakiś jeden, mały, na Limanowskiego 83…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze