Co wiemy po spotkaniu Olympique Lyon z Marsylią?


Pięć faktów, którym warto poświęcić uwagę po wczorajszym pojedynku ekipy Rudiego Garcii z jej imiennikami z Lazurowego Wybrzeża

1 marca 2021 Co wiemy po spotkaniu Olympique Lyon z Marsylią?

Mecze Olympique Lyon z Marsylią były niegdyś najbardziej emocjonującymi i prestiżowymi konfrontacjami we francuskim futbolu. Jeszcze dekadę temu starcie to decydowałoby zapewne o mistrzostwie kraju. Wczoraj jednak spotkały się dwie drużyny, które już dawno nie miały okazji sięgnąć po to trofeum. Mimo to na Stade Velodrome nie zabrakło bramek, a spotkanie dostarczyło kibicom obu drużyn zarówno sporo pozytywnych, jak i negatywnych emocji.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz był niesamowicie ważny dla podopiecznych Rudiego Garcii. Wczorajszy pojedynek ten mógł, jak wszyscy wiedzą, wiele wnieść do układu tabeli francuskiej ekstraklasy na koniec sezonu. Marsylia również nie chciała przechodzić obojętnie wobec starcia z Lyonem, gdyż już od następnej kolejki funkcję trenera „Les Phoceens” miał pełnić Jorge Sampaoli. Oznaczało to nowy początek dla klubu, a i sami zawodnicy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony przed nowym szkoleniowcem. Co należy wiedzieć i zapamiętać po niedzielnym hicie 27. kolejki Ligue 1?

1. Marsylia gra coraz lepiej

Zawodnicy ze Stade Velodrome grają coraz lepiej. Mogliśmy to zauważyć w ostatnich spotkaniach. Uwzględniając wczorajszy pojedynek, „Les Olympiens” kontynuowali swoją imponującą serię pięciu meczów bez porażki, którą rozpoczęli w krajowym pucharze, wygrywając z AJ Auxerre 2:0. Jednakże trzeba zauważyć, że zawodnicy OM wygrali tylko dwie z wcześniej wspomnianych pięciu konfrontacji, przy czym w trzech odnosili remis.

Natomiast wiele mogło się podobać w grze Marsylii w dniu wczorajszym. Podopieczni Rudiego Garcii mieli spory problem z  zatrzymaniem większości jej ataków. Widać, że konstruowanie sytuacji w ofensywie w stosunku do zeszłych tygodni przychodzi im coraz łatwej.

Odpowiada to również nowemu menedżerowi „Les Phocéens” Jorge Sampaolemu, który nie pełnił jeszcze funkcji szkoleniowca we wczorajszym starciu. Argentyńczyk od zawsze w swoich drużynach chciał narzucić ofensywny styl gry. Z racji tego prawdopodobnie cieszył się, że ma jakiekolwiek podstawy, aby zaszczepić tę filozofię również w ekipie z Marsylii. Były selekcjoner reprezentacji Argentyny dzisiaj już oficjalnie zawitał w klubie z południowej części Francji.

2. Lyon zmniejsza swoje szanse na mistrzostwo

Piłkarze Rudiego Garcii byli przed tym meczem w bardzo dobrej formie. Wygrali oni siedem z dziesięciu wcześniejszych spotkań, co mogło imponować neutralnemu kibicowi. Na dodatek potrafili oni utrzymać niesamowitą serię 16 ligowych spotkań bez porażki, która trwała od 18 września do 17 stycznia. Wczoraj mieli oni szansę na poprawienie swojej sytuacji w tabeli i zmniejszenie swojej straty do liderującego Lille. Różnica punktowa między olimpijczykami a podopiecznymi Christophe’a Galtiera wynosiłaby zaledwie jedno oczko.

Jednak Lyon nie wykonał powierzonego mu zadania i skomplikował swoje szanse na zdobycie krajowego mistrzostwa. Piłkarze hiszpańskiego szkoleniowca tylko zremisowali we wczorajszych „Choc des Olympiques” 1:1. W grze „Les Gones” można skrytykować wiele aspektów. Zwłaszcza postawę defensywy, która nie potrafiła zachować czystego konta już od czterech spotkań. Zaowocowało to nie tylko niewykorzystaniem potknięcia Lille, lecz także zmniejszeniem swojej przewagi nad Monaco, które wygrało we wczorajszym meczu na własnym stadionie ze Stade Bretois 2:0. Popularne „Lwy” skomplikowały więc swoją sytuację w walce o końcowe zwycięstwo w rozgrywkach Ligue 1.

3. Milik udanie świętował swoje urodziny

Od czasu sfinalizowania wypożyczenia polskiego napastnika na Stade Velodrome w Marsylii panuje tak zwana milikomania. O przyjściu zawodnika do ligi francuskiej było głośno nie tylko we francuskich mediach, lecz także w światowych. Nie ma w tym nic niespotykanego. Arkadiusz Milik to zawodnik z bardzo dużym potencjałem, który wcześniej był hamowany głównie przez kontuzje. Regularna gra w ósmej ekipie francuskiej ekstraklasy miała przede wszystkim pomóc w odbudowaniu formy snajpera.

Dotychczas wszystko przebiega zgodnie z planem. Mimo że w swoim debiucie przeciwko AS Monaco nie odnotował dobrego spotkania, to dwa ostatnie mecze w jego wykonaniu mogły imponować. W starciu z Lens na początku lutego zanotował dobre zawody, co skutkowało bramką strzeloną w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Natomiast później musiał zmierzyć się z urazem uda, co zmusiło go do opuszczenia pięciu spotkań.

Jednakże wczoraj mógł on wrócić do gry i w dzień 27. urodzin strzelił bramkę Olympique’owi Lyon. Polak w 44. minucie pewnie wykorzystał rzut karny. Mógł zatem dopisać sobie do swojego dorobku strzeleckiego już drugie trafienie w barwach Marsylii. Nie ma więc co ukrywać, rozwój Milika od momentu wypożyczenia, dzięki któremu trafił on na Lazurowe Wybrzeże, trwa dość prężnie. Nie ulega również wątpliwości to, że gdyby nie kontuzja, miałby on na swoim koncie więcej goli niż tylko dwa. Tak czy inaczej warto przywołać napawającą nadziejami statystykę, według której Polak strzela średnio co 91 minut.

4. Paqueta odnotowuje kolejny dobry mecz, ale…

Brazylijczyk trafił swego czasu do Milanu z brazylijskiego Flamengo za sporą wówczas kwotę 38 milionów euro. Pomocnik nie sprostał jednak wymaganiom, jakie przed nim stawiano. Młody zawodnik często spotykał się z opinią, jakoby miał zostać następnym Ricardo Kaką. Nieudana przygoda na San Siro zaowocowała więc transferem do Lyonu.

Lyonu, w którym spisuje się naprawdę dobrze. Co prawda nie gra on już na „dziesiątce”, jak miało to miejsce w Milanie, jednak o wiele lepiej spisuje się, występując na inaczej usposobionej pozycji, która zobowiązuje go do gry nieco dalej od bramki przeciwnika. Mimo to w obecnym sezonie ma on na swoim koncie już cztery bramki oraz dwie asysty, a na chwilę obecną zdążył zagrać w 21 spotkaniach, lecz jednego z nich nie zdołał dokończyć ze względu na swoje nieprzepisowe zagranie.

Miało to miejsce właśnie wczoraj. W 70. minucie meczu z Marsylią wyłapał głupią żółtą kartkę. Było to wczoraj drugie takie upomnienie piłkarza w  i koniec końców zaowocowało to wyrzuceniem go z boiska. Dodatkowo wcześniej sprokurował rzut karny za nieudolną próbę zatrzymania piłki ręką. Mimo to oprócz tego, że otrzymał koniec końców czerwony kartonik, nie można powiedzieć, że rozegrał słabe spotkanie.

Popisał się świetnym podaniem, które Karl Toko Ekambi w 21. minucie zamienił na bramkę. Brazylijczyk rozgrywał naprawdę udane zawody i gdyby nie otrzymał od sędziego wcześniej wspomnianej kary, mówilibyśmy o nim w kontekście najlepszego piłkarza spotkania. Naprawdę miło było patrzeć na grę byłego piłkarza „Rossonerich”, w szczególności na jego technikę oraz pomysły rozgrywania akcji ekipy „Los Gones”.

5. Depay musi zacząć grać bardziej zespołowo

Nie podlega dyskusji, że nazwisko Memphisa Depaya to jedno z największych w obecnej kadrze Olympique Lyon i całej Ligue 1. Piłkarz od momentu transferu do Francji zdecydowanie odżył. Zaczął regularnie strzelać bramki i grać ze sporym powodzeniem również w kadrze narodowej. Nie ma więc nic dziwnego, że jeszcze latem jego pozyskaniem zainteresowane były największe kluby na świecie, w tym między innymi FC Barcelona.

Jednak nie ma co ukrywać, Holender posiada irytujące zachowania w swoim repertuarze zagrań. Piłkarz nie preferuje raczej gry zespołowej. Woli za to sam próbować zmienić przebieg meczu, przy czym zdarza się, że niechętnie podaje piłkę swoim kolegom z boiska. Spotyka się to ze sporą krytyką i nie ma w tym nic dziwnego. W końcu ma to duży wpływ na końcowy wynik zespołu.

Kolejnym denerwującym i rażącym w oczy aspektem może być fakt jego boiskowej nonszalancji. Napastnik nawet w kluczowych momentach spotkania potrafi próbować ośmieszyć rywala, co kończy się tylko na nieudolnych zazwyczaj próbach. Mieliśmy tego przykład w ostatniej akcji wczorajszego meczu. Depay przy kontrataku olimpijczyków, zamiast skutecznie kontynuować akcję, wolał spróbować zagrania piętką, które znacznie spowolniło kontrę jego ekipy.

Nie ujmuje to jego umiejętnościom technicznym, które bez wątpienia są ogromne. Jednak pewne jest, że zawodnik powinien o wiele bardziej skupić się na grze zespołowej i poprawić poziom swojej boiskowej inteligencji. Zaowocowałoby to na pewno uwolnieniem większości pokładów jego ogromnego potencjału oraz z pewnością dawałoby jeszcze więcej argumentów do zapewnienia sobie transferu do lepszego zespołu.

***

Menedżerowie obu drużyn mogą mieć jeszcze wiele podpunktów, które muszą wyróżnić po tym starciu. Jednak te wyżej wymienione wydają się najważniejsze z perspektywy neutralnego kibica. Za każdą ze stron przemawiały zarówno negatywne, jak i pozytywne argumenty, lecz większym wygranym pojedynku między Marsylią a Lyonem wydaje się zespół gospodarzy wczorajszego spotkania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze