Dawid Stelnicki & Dawid Dreszer & Claudio Mutka & Radosław Łączkowski & Marcin Pachulski & Paweł Szeremeta

Calcio pod lupą #5: Inter króluje we Włoszech, Brescia sięga dna


Dyskutujemy na temat ostatnich wydarzeń we włoskiej piłce

6 grudnia 2019 Calcio pod lupą #5: Inter króluje we Włoszech, Brescia sięga dna

Czas na piątą odsłonę cyklu "Calcio pod lupą", w którym dyskutujemy o piłkarskich wydarzeniach na Półwyspie Apenińskim. Ostatnio działo się wiele, doszło między innymi do zmiany lidera tabeli i zwolnienia po niespełna miesiącu Fabio Grosso. Na tapet wzięliśmy między innymi świetną dyspozycję Interu i Lautaro Martineza czy debiut Sebastiana Walukiewicza w Pucharze Włoch. Zapraszamy do lektury!


Udostępnij na Udostępnij na

Dawid Stelnicki: Od momentu naszego ostatniego spotkania swoją posadę stracił Fabio Grosso, a w jego miejsce wrócił Corini. Nie myślicie, że był to zbyt impulsywny ruch włodarzy Brescii?

Marcin Pachulski: Bardziej mi się wydaje, że w Brescii poszli tropem Genoi, która zatrudniła niedoświadczonego Thiago Mottę. Motta początek miał dobry, władze Brescii pomyślały, że zatrudnienie byłego piłkarza, który z niejednego pieca chleb jadł, poprawi wyniki drużyny. Uważam, że był to impulsywny ruch. Za Coriniego Brescia wyglądała naprawdę solidnie, jak przegrywała, to nieznacznie, potrafiła stawić czoła chociażby Juventusowi. Poza tym za Coriniego skutecznością błyszczał Donnarumma, miejmy nadzieję, że po powrocie trenera znów ją odzyska.

Thiago Motta – były zawodnik na ratunek „Gryfonom”

Dawid Dreszer: Powiem tak, we włoskiej piłce raczej mnie już nic nie zdziwi. Zatrudnianie byłych trenerów jest dość częstym przypadkiem na boiskach ligi włoskiej. Czy był to zbyt impulsywny ruch? Corini wprowadził Brescię do najwyżej klasy, na początku sezonu drużyna wyglądała bardzo obiecująco, ale potem coś się posypało. Konieczne było poszukanie kogoś do ratowania tej sytuacji. Tą osobą został Grosso, który na dobrą sprawę jeszcze bardziej ją pogorszył. Teraz włodarze klubu z Lombardii wiedzą, że ostatnią deską ratunku będzie ponowne zatrudnienie Coriniego, który jak wspomniałem, potrafił wyciągać z drużyny to, co najlepsze.

Claudio Mutka: Wydaje mi się, że Grosso miał być swego rodzaju impulsem dla Brescii, w sensie: trenuje nas gość, który grał kiedyś na megapoziomie, wciąż wśród Włochów wciąż jest popularny, więc piłkarzy miało to popchnąć do wskoczenia na wyższy poziom, by mu choć trochę dorównać. Okazało się zgoła inaczej. Grosso nie odmienił Brescii, do tego ta zaczęła się prezentować jeszcze gorzej niż dotychczas i jak na razie jawi się jako kandydat do spadku. Powrót Coriniego? Już raz coś takiego zadziałało w Empoli, w którym władze przywróciły Andreazzoliego, i ten prawie utrzymał dla nich Serie A.

Paweł Szeremeta: Chociaż Grosso nie był długo trenerem Brescii, ostatnie wyniki drużyny były okropne. Seria porażek sprawiła, że Brescia musi ratować sezon. Powrót Coriniego nie dziwi tak bardzo, mając na uwadze fakt, że takie sytuacje miały już miejsce we Włoszech. Jeśli beniaminek myśli jeszcze o utrzymaniu, musi natychmiast łapać punkty, ponieważ w przeciwnym wypadku strata może zrobić się zbyt duża.

Radosław Łączkowski: Przywrócenie konkretnego trenera do pracy po kilku lub kilkunastu kolejkach to we Włoszech norma. To samo przerabialiśmy w poprzedniej kolejce z Empoli. Przyzwyczaiłem się do takich decyzji, ale kompletnie ich nie rozumiem. Corini trochę odpoczął od drużyny, a Grosso niestety po raz kolejny odbił się od trenerskich drzwi. Pytanie, jak na powrót Coriniego zareaguje sam zespół. Może Brescia dostanie nowe życie, ale z drugiej strony piłkarze mogą być zniechęceni do współpracy.

Dawid Stelnicki: Inter okupuje pozycję lidera Serie A, myślicie, że przez dłuższy czas będzie w stanie utrzymać Juventus za swoimi plecami?

Claudio Mutka: Wydaje mi się, że „Juve” mimo wszystko w tym sezonie jeszcze nie odda scudetto, chyba że… Inter przepracuje zimowe mercato i wzmocni drużynę. Na pewno środkowy pomocnik to must have. Dodatkowo jeszcze jeden napastnik. W innym razie myślę, że „Stara Dama” złapie Inter i obroni tytuł. Jednak „Juve” to potwór, jeśli chodzi o włoskie podwórko. Jeden zawodnik jest w stanie zmienić obraz ich gry i zapewnić trzy punkty. Do tego całkiem mocna ławka, czego Interowi brakuje i w dalszej części sezonu może okazać się kluczowe.

Marcin Pachulski: Uważam, że nie Inter nie ma tak mocnego zaplecza i sam Conte o tym wie. W „Juve”, jeśli ktoś złapie kontuzję, mają na jego miejsce solidnego zmiennika. Inter wiosnę ma zawsze słabszą. Jedynym plusem może być to, iż „Juve” będzie na wiosnę dalej grało w LM, a Inter – nie wiadomo. Nawet jeśli będzie grał w Lidze Europy, to może ją odpuścić, byleby zdobyć scudetto. Uważam, że na koniec „Juve” będzie się cieszyć z mistrzostwa, może nie wygra z dużą przewagą, ale jak dla mnie jest dalej absolutnym faworytem.

Dawid Dreszer: Trudno powiedzieć. Inter ma ogromne predyspozycje, które niestety zatrzymać mogą kontuzje. Obecnie urazy leczą Stefano Sensi i Barella. Wystarczy spojrzeć, jak wielki mają oni wkład w grę drużyny z Mediolanu, której kadra nie jest aż tak szeroka jak Juventusu. Ten element może okazać się kluczowy w walce o tytuł.

Paweł Szeremeta: Jeśli Inter podtrzyma wysoką dyspozycję i nie zacznie gubić punktów na słabszych drużynach, to jak najbardziej. Jak na razie drużyna Conte wygląda świetnie i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie nastąpił kryzys formy. Gdyby jednak tak się stało, Juventus bezlitośnie to wykorzysta. Na ten moment jednak to mistrz Włoch ma większą tendencję do gubienia punktów – ostatni remis z Sassuolo tylko to potwierdza. Inter jednak ma swoje słabe strony i kto wie, czy przykładowo okrojona ławka rezerwowych nie zadecyduje o tym, że Inter jednak zacznie grać słabiej.

Radosław Łączkowski: Myślę, że nadchodząca kolejka wyłoni lidera tabeli do końca 2019 roku. Inter jest faworytem, ale wątpię, żeby dał radę utrzymać to do końca samego sezonu. Linia pomocy jest dość nadwyrężona przez kontuzje Sensiego, Barelli i Gagliardiniego. Oprócz tego urazy leczą Asamoah i Sanchez. „Juve” wciąż jest chimeryczne i potrafi potknąć się o takie ekipy jak Sassuolo czy Fiorentina. Nie zapominajmy o Lidze Mistrzów, która będzie odgrywać kluczową rolę w kwestii kondycji danych zawodników. Teoretycznie to Juventus ma silniejszą kadrę, do lekkich treningów wrócił już Chiellini. Jedno jest pewne, ten sezon będzie najbardziej wyrównany od lat i chyba o to nam chodzi.

Osłabiony Inter utrzyma dobrą dyspozycję?

Dawid Stelnicki: Fiorentina z meczu na mecz notuje coraz większy regres, a w listopadzie nie wygrała w Serie A. Montella powinien się pożegnać z Florencją?

Radosław Łączkowski: Montella po raz kolejny pokazuje, że ma problem z utrzymaniem dobrej i równej formy swojego zespołu. Przecież końcówka ubiegłego sezonu w wykonaniu Fiorentiny też pozostawiała wiele do życzenia, ale ostatecznie udało się uniknąć degradacji. Teraz „Viola” po zmianie władz jest silniejsza, ma lepszy skład. Jednak co z tego, skoro Montella tego nie wykorzystuje. Vincenzo powinien udać się na „zasłużony” odpoczynek.

Dawid Dreszer: Podobnie jej sytuacja wyglądała na początku sezonu i Montella wyszedł z tego obronną ręką. Myślę, że również tym razem władze klubu zaufają 45-latkowi.

Claudio Mutka: Montella powinien już dawno się pożegnać z „Violą”. Ma zespół ze sporym potencjałem, a nie jest w stanie go z niego wydobyć. Tyle ode mnie na ten temat.

Paweł Szeremeta: Fiorentina to istna sinusoida – świetne mecze z Juventusem czy Milanem przeplata porażkami z Hellasem czy Lecce. Sporym problemem mogą być również kontuzje napastników – Chiesa nadal nie jest zdrowy, a w ostatnim spotkaniu Ribery zszedł w przerwie. Montella według mnie powinien jeszcze zostać – zażegnał ogromny, wielomiesięczny kryzys, więc dałbym mu jeszcze czas. Trudny dla tej drużyny będzie grudzień – spotkania z Interem i Romą mogą zadecydować o tym, że święta we Florencji nie będą wesołe. Mimo wszystko uważam, że zespół z takimi nazwiskami w składzie powinien być wyżej w tabeli.

Marcin Pachulski: Gdziekolwiek Montella był, tam nie miał wyników. Sami widzimy, że w prawie każdym klubie nie potrafił wydobyć potencjału. Tylko trzeba sobie powiedzieć szczerze, czy Fiorentina ma aż tak mocny skład, żeby być w czołówce Serie A? Chiesa i Ribery to jednak za mało.

Fiorentina – najbardziej nieprzewidywalna drużyna w Serie A

Dawid Stelnicki: Zostańmy w temacie Fiorentiny. Myślicie, że zmiana trenera mogłaby zmienić sytuację Żurkowskiego? 

Paweł Szeremeta: Możliwe, że przynajmniej dałby mu szansę. Montella nie dał zagrać Polakowi nawet w meczu z drugoligową Cittadellą w Pucharze Włoch, co tylko potwierdza to, że Żurkowski powinien zostać wypożyczony na przykład do Serie B.

Marcin Pachulski: Nie, nie zmieni, Żurkowski ma pecha, że w środku pola Fiorentiny są zawodnicy doświadczeni, którzy mają rozegrane po kilkadziesiąt, jak nie kilkaset meczów w Serie A. Moim zdaniem najlepszym wyjściem byłoby wypożyczenie go do takiego klubu, gdzie by łapał minuty. Choć wiadomo, jak może być, mamy przykład Dziczka, który nie łapie się w Salernitanie. Jednak może też powinien zrobić taki krok jak Drągowski i wrócić silniejszy.

Radosław Łączkowski: Myślę, że ewentualna zmiana trenera mogłaby zmienić pozycję Żurkowskiego. Nowy szkoleniowiec zawsze ma odmienne spojrzenie na zawodników, a ci rozpoczynają współpracę z czystą kartą. Fakt, obecna sytuacja Szymona jest bardzo niepokojąca i może konieczne jest szukanie wyjścia z tego. Każdy piłkarz potrzebuje gry, bo bez tego się nie rozwija.

Dawid Stelnicki: Sebastian Walukiewicz jest po oficjalnym debiucie w Cagliari. To powoli ten moment, w którym stoper zacznie wygryzać ze składu swoich rywali?

Dawid Dreszer: Walukiewicz owocnie przepracował okres przygotowawczy. Sporą niespodzianką dla mnie jest, że tak długo musieliśmy czekać na jego debiut. Teraz pozostaje trzymać kciuki, by rzeczywiście wygryzał tych rywali ze składu.

Paweł Szeremeta: Może nie być łatwo. Sam fakt, że dostał szansę dopiero teraz, pokazuje, że może przyszły sezon będzie dla niego lepszy. Pisacane oraz Klavan zdają się mieć pewne miejsce w składzie Cagliari. Polak wyszedł w meczu pucharowym na boisko, ponieważ terminarz jest napięty i niektórzy zawodnicy muszą odpocząć.

Radosław Łączkowski: Maran w okresie przygotowawczym ciepło wypowiadał się o Walukiewiczu, co pokazuje, że o nim nie zapomniał. Polak w końcu otrzymał szansę debiutu i oby coraz częściej grał na włoskich boiskach. Jest tylko jeden problem – jednak nie znam drużyny, która nie chciałaby mieć takiego problemu. Wyniki Cagliari są bardzo dobre, więc trener raczej sceptycznie patrzy na jakiekolwiek roszady.

Marcin Pachulski: Myślę, że swoje szanse dostanie, ale zapewne w tym sezonie nie wygryzie nikogo ze składu. Dopóki Cagliari gra dobrze i notuje obiecujące wyniki, to Maran zbyt dużo w swojej układance nie będzie zmieniał. Walukiewicz może liczyć na to, że obrońcy Cagliari są wiekowi i złapią jakąś kontuzję. Musi być gotowy w każdej chwili, bo jego czas jeszcze nadejdzie.

Sebastian Walukiewicz – Czas na poszukanie regularnej gry

Dawid Stelnicki: Joao Pedro to obecnie najbardziej niedoceniany piłkarz na Półwyspie Apenińskim?

Marcin Pachulski: Ciekawy zawodnik, myślę, że po prostu jest w cieniu Nainggolana, na którym jest bardziej skupiona uwaga niż na Brazylijczyku. W sumie z jednej strony mniejsza presja jest wtedy na barkach Brazylijczyka. Talent ma niesamowity i tylko kwestia czasu, jak zagra w topowym klubie.

Paweł Szeremeta: Brazylijczyk jest w świetnej formie i nieoczekiwanie stał się bardzo ważnym ogniwem Cagliari. Między innymi to jego dyspozycja sprawia, że drużyna ta jest tak wysoko w tabeli. Jeśli podtrzyma taką grę, zapewne zainteresują się nim czołowe kluby Serie A.

Radosław Łączkowski: Położenie Joao Pedro trochę przypomina mi sytuację Leonardo Pavolettiego z ubiegłego sezonu. Wtedy całe Włochy zachwycały się Nicolo Barellą, a Pavoletti błyszczał skutecznością i potrafił sam przesądzić o losach spotkania. Obecnie w kadrze „Rossoblu” mamy Radję Nainggolana, który spija całą śmietankę. Pedro gra wręcz wyśmienicie i przy kontuzji Pavolettiego „przejął” jego formę. Coś w tym jest, że niektórzy nie zauważają takich cichych bohaterów danej ekipy.

Joao Pedro – dowódca ofensywy Cagliari

Dawid Stelnicki: Ciro Immobile przechodzi samego siebie, widzicie kogoś, kto mógłby Włochowi zagrozić w wyścigu po capocannoniere?

Paweł Szeremeta: Jeśli Immobile się nie zatrzyma, to już nikt go nie dogoni. Tylko nagły spadek formy może spowodować, że Włoch nie zdobędzie nagrody najlepszego strzelca Serie A. Jeśli jednak mam szukać dla niego konkurencji, to stawiam na Lukaku. Chociaż Belg obecnie jest drugi w klasyfikacji, to ma aż siedem bramek straty do Immobilego. Na trzecim miejscu jest Joao Pedro, jednak on traci do Włocha aż osiem goli. Może zaskoczę, jednak nadal z tyłu głowy mam Cristiano Ronaldo. Mimo iż Portugalczyk ma w tym momencie sześć bramek, w każdej chwili może znowu zacząć strzelać seryjnie. Mimo to wątpliwe, by dogonił Immobilego.

Dawid Dreszer: Absolutnie, nie ma co mówić o rywalach w wyścigu po koronę, a raczej liczbie bramek, którą jest w stanie dobić włoski napastnik. A warto spojrzeć, że jego wynik mógłby być jeszcze bardziej okazalszy, gdyby w ostatnich meczach nie oddał karnych kolejno Caicedo i Alberto.

Radosław Łączkowski: Krótka odpowiedź, nie. Ciro czuje się we Włoszech jak ryba w wodzie. Fantastycznie współpracuje z Luisem Alberto, dzięki czemu mecze Lazio aż chce się oglądać. Pokaz ofensywnej gry zawodników Simone Inzaghiego, szybkie wymiany podań na małej przestrzeni – coś pięknego. Jeśli Ciro nie zanotuje spadu formy i będą omijać go kontuzje, tytuł króla strzelców będzie miał w kieszeni, a kto wie, czy nie zbliży się do rekordu Gonzalo Higuaina jeszcze z czasów Napoli.

Claudio Mutka: Immobile powinien w takiej formie spokojnie zostać królem strzelców. Na dobrą sprawę nie sądzę, by ktoś mu zagroził.

Marcin Pachulski: Jeśli Immobile się nie zatrzyma, to nikt go nie dogoni, zwłaszcza że rywale z poprzedniego sezonu zatracili skuteczność. Napastnik Lazio świetnie się czuje na boiskach Serie A. Ma nad rywalami taką przewagę, że tytuł króla strzelców jest niezagrożony. Teraz tylko pytanie, czy przekroczy barierę 30 bramek.

Dawid Stelnicki: Myślicie, że Lautaro Martinez wyrasta na jednego z najlepszych piłkarzy świata?

Paweł Szeremeta: Argentyńczyk rozgrywa bardzo dobry sezon i jego współpraca z Lukaku jak na razie układa się świetnie. Jeśli utrzyma taką dyspozycję przez długi czas, to jak najbardziej. W Europie już mogli o nim usłyszeć, ponieważ strzelał bramki wszystkim grupowym rywalom Interu w Lidze Mistrzów. Czas pokaże, jak rozwinie się jego kariera.

Dawid Dreszer: W ubiegłym sezonie raczej tego widać nie było, jednak w tym Lautaro przechodzi sam siebie. Na ten moment ma wszystko, by w przyszłości należeć do światowej czołówki. Miejmy tylko nadzieje, że jego potencjału nie zahamują kontuzje.

Claudio Mutka: Lautaro powoli zaczyna się rozkręcać i wskakiwać na wysoki poziom. Razem z Lukaku tworzą mocny atak Interu. Czy to jest światowy top? Jeszcze chyba nie. Niemniej jednak ma wszystko, by wkrótce do niego wejść.

Radosław Łączkowski: Lautaro bardzo dobrze czuje się przy boku Lukaku. Argentyńczyk pod nieobecność Icardiego wyrasta na lidera ataku i w końcu może zademonstrować swoje najlepsze zagrania i nie musi się martwić, co zrobić, gdy straci piłkę. Dzięki czemu skupia się tylko na ataku. Lautaro lada moment wskoczy na najwyższą półką napastników świata.

Marcin Pachulski: Lautaro jest w świetnej dyspozycji, widać, że współpraca z Lukaku wspaniale mu się układa. W poprzednim sezonie był w cieniu Icardiego, teraz gdy z niego wyszedł, może pokazać swoje umiejętności. Za jakiś czas wskoczy na najwyższą półkę napastników, kto wie, czy jeszcze w następnym sezonie będziemy go oglądać jeszcze na boiskach Serie A. Zakusy Barcelony mogą okazać się nie do odparcia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze