Bohater, ale i antybohater. Felicio Brown Forbes ożywił derby Krakowa


Niezbyt ciekawy mecz pomiędzy Wisłą a Cracovią ożywiła bramka z karnego Browna Forbesa. Kilka minut później Kostarykańczyk wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę

5 grudnia 2020 Bohater, ale i antybohater. Felicio Brown Forbes ożywił derby Krakowa
Łukasz Sobala / PressFocus

Kandydatów na najbardziej wyrazistą osobę meczu było kilku. Na początku meczu ładnie radził sobie Karol Niemczycki. W drugiej połowie karnego wywalczył, a potem wykorzystał Felicio Brown Forbes. Wynik wyrównał Pelle van Amersfoort, którego ładnie obsłużył Sergiu Hanca. Pod koniec spotkania o tytuł "dzbana roku" ostro powalczył Mateusz Lis, ale oszczędził go sędzia Stefański, który swoją drogą też zbytnio się nie popisał w tym meczu. Jednak pod kątem czysto sportowym w pierwszej kolejności należy wyróżnić Kostarykanina.


Udostępnij na Udostępnij na

– Miał oko Raków, sięgając po niego. Miał przeczucie „Felek”, który wybrał częstochowską drużynę. Przecież te wcześniejsze decyzje nie były trafne, więc istniało prawdopodobieństwo, że ta również może taka być. Nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca, ale warto docenić poczynania Felicio Browna Forbesa. Bardzo możliwe, że po latach chybionych wyborów wreszcie znalazł swoje miejsce na Ziemi. Jeśli nie do zostania i osiedlenia się tu na resztę życia, to przynajmniej na mapie piłkarskiej odnalazł dla siebie azyl – takimi słowami został określony w naszym artykule sprzed pół roku Brown Forbes.

Nie oszukujmy się, pewne rzeczy się nie sprawdziły. Częstochowa nie okazała się azylem dla Kostarykanina. Po pozyskaniu Vladislavsa Gutkovskisa Marek Papszun szybko zrezygnował ze swojego dotychczasowego snajpera. Jednak mimo to poczynania Forbesa można określić jako co najmniej przyzwoite i faktycznie warto je docenić. Dla swojej poprzedniej drużyny wykonał dobrą robotę, a dzisiaj znacząco przyczynił się do remisu w derbach Krakowa. Z kolei wcześniej strzelił bramkę przeciwko niezłemu z tym sezonie Zagłębiu Lubin. A to może być dopiero początek.

Jak rozgrywać sezon życia? Prezentuje Felicio Brown Forbes

Odrobinka show

Pierwsza połowa meczu Cracovia – Wisła to był dobry czas na zrobienie sobie herbatki, kanapki lub ucięcia krótkiej drzemki. Wtedy nie działo się zupełnie nic. Przyzwoicie swoje zadanie wykonywali jedynie bramkarz Cracovii i napastnicy Wisły. Na początku drugiej połowy emocje mogła zwiastować ręka Mehremicia w polu karnym. Jednak zabawa zaczęła się rozkręcać dopiero kilkanaście minut później. Forbes pokazał próbkę swoich umiejętności. Wdał się w odważny drybling pod bramką przeciwnika. Zmusił w ten sposób Dawida Szymonowicza do ostrzejszego wejścia, czym dał pretekst sędziemu do podyktowania rzutu karnego.

„Jedenastkę” oczywiście wykorzystał. Jego występ można byłoby w pełni ocenić na plus, gdyby nie głupi faul na Siplaku. Kostarykanin wleciał w Słowaka z pełnym impetem, uderzając go równocześnie łokciem w głowę. Byłemu zawodnikowi Rakowa ewidentnie odcięło prąd w tej sytuacji, bo miał już wcześniej na swoim koncie żółtą kartkę. Wyleciał z boiska… no i się zaczęło.

Defensywna dotychczas Cracovia ruszyła z impetem na osłabionego przeciwnika. Agresywna w pierwszej części meczu Wisła została zepchnięta na własną połowę. Po jakimś czasie dała się ukuć przez van Amersfoorta. Chwilę później „Białą Gwiazdę” powinien upokorzyć Michal Siplak, ale Słowak niewątpliwie swoim pudłem z kilku metrów znalazł się na cenzurowanym u kibiców Cracovii. Następnie Michał Lis próbował zadać cios na korpus dla Ivana Marqueza (tak, podobny jak w boksie!), co powinno się zakończyć czerwoną kartką, zawieszeniem i karnym dla „Pasów”. A zakończyło się szczęśliwym remisem.

I to wszystko było efektem odrobiny chęci ze strony Browna Forbesa.

Forbes będzie pasował Hyballi

Do dotychczasowej polityki transferowej Wisły Kraków można było mieć wiele zastrzeżeń. Gdzieś w internecie hulał komentarz, że osoba odpowiedzialna za transfery strzelała palcem po mapie i mówiła, że chce mieć piłkarza z losowego kraju świata. W każdym razie na stadion przy ulicy Reymonta trafili tacy grajkowie, jak :Yeboah, Mehremić, Savic czy jeszcze wcześniej Zhukov. Forbes był w tym przypadku najmniej „egzotyczny” – pomimo opinii piłkarskiego obieżyświata miał już w rękach całkiem ładne, polskie CV z doświadczeniem w dwóch miejscowych klubach.

O ile wcześniej miał być po prostu wzmocnieniem niezbyt silnego ataku (w klubie tęskniono za Turgemanem), o tyle pod wodzą nowego trenera sprawy mogą przybrać jeszcze bardziej korzystny obrót. Otóż Felico Brown Forbes urodził się w Berlinie, a podstaw piłki nożnej uczył się w Niemczech. Dla szkoleniowca z Zachodu, który na pewno nie będzie niesamowicie chętny do nauki nowego języka, porozumienie się z zawodnikiem w ojczystym języku może być dodatkowym atutem.

Ponadto Kostarykanin pokazał już, że potrafi nieźle presować i być agresywny podczas odbioru piłki, co uwielbia Peter Hyballa. Na pewno możemy się teraz spodziewać po tym znanym polskim kibicom napastniku trochę więcej nieszablonowych pomysłów. I wybaczania takich błędów jak faul na Siplaku.

Nie jestem na niego zły. Przy drugim faulu ręka była rzeczywiście wysoko, ale uważam, że pierwsza kartka była niesłuszna. To najpierw Felicio był faulowany. Druga była już słuszna. Brown Forbes przeprosił kolegów w szatni tłumaczył zawodnika na pomeczowej konferencji Hyballa

Tak jak wcześniej Juergen Klopp budował Barriosa i Lewandowskiego, tak teraz były trener Dunajskiej Stredy może znacząco zwiększyć wartość rynkową Forbesa (oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji). Jedno jest pewne – w najbliższej przyszłości czeka na nas co najmniej ten sam napastnik co w najlepszym okresie z Rakowa Częstochowa.

Nowa Wisła

Wisła Kraków ma potencjał, żeby stać się koszmarem stylowym dla rywali. Raków Częstochowa swoim pressingiem i niekonwencjonalnym jak na rodzime warunki podejściem do piłki wskoczył niedawno na szczyt tabeli. Nawet Korona Kielce wyzywanego przez wszystkich Gino Lettieriego robiła swego czasu niesamowitą pracę i sprawiała niespodzianki z mocniejszymi rywalami.

Hyballa swoją filozofią gry postawił dzisiaj Cracovię pod ścianą. Podobnie jak podczas przegranych przez podopiecznych Michała Probierza meczów eliminacyjnych z Dunajską Stredą. Kreatywny futbol i szybki atak na obrońców przeciwnika prędzej czy później zbiorą swoje żniwo i zaprowadzą Wisłę w górną część tabeli. Jednak niemiecki szkoleniowiec będzie musiał przepracować z Wisłą co najmniej jeden obóz przygotowawczy.

Dzisiaj jego nowi zawodnicy mieli siły na solidną walkę jedynie na początku pierwszej połowy. Potem powolutku wracali do dawnych, typowo ekstraklasowych nawyków i często przesypiali ważne momenty gry. Tutaj ewidentnie jest pole do poprawy. Ale mimo wszystko widać potencjał.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze