Awans Werderu, porażka Sevilli


Rozstrzygnęły się pierwsze rewanże barażowych spotkań Ligi Mistrzów. Awansowali: Werder, Hapoel, Basel, Braga oraz Partizan. Zaskakująca jest zwłaszcza porażka Sevilli, która uległa na swoim stadionie 3:4 Sportingowi Bradze.


Udostępnij na Udostępnij na

Sampdoria 3:2 Werder Brema (łącznie 4:5)

Gdy zawodnicy Werderu sześć dni temu prowadzili u siebie 3:0, na niedługo przed ostatnim gwizdkiem sędziego honorową bramkę dla gości zdobył Giampaolo Pazzini. Nastroje lokalnych kibiców zostały zatem stonowane. I słusznie, gdyż bramka strzelona na wyjeździe, zwłaszcza w takich okolicznościach, dodaje pewności siebie. We Włoszech Sampdoria mecz rozpoczęła w świetnym stylu, a bohaterem ponownie został Pazzini. Pokonał on Wiese’a już w 8. minucie, by wyczyn ten powtórzyć zaledwie pięć minut później. Całość poprawił pod koniec meczu Cassano. Jednak w 3. minucie doliczonego czasu gry scenariusz się powtórzył. Rzutem na taśmę trafił do bramki Rosenberg, przez co trzeba było rozegrać dogrywkę. Chociaż Sampdoria przez cały mecz znacznie prowadziła, to żegna się z walką w Lidze Mistrzów. W dodatkowym czasie, mającym przynieść rozstrzygnięcie, bramkę na miarę awansu zdobył Pizarro.

Hapoel Tel-Awiw 1:1 Red Bull Salzburg (łącznie 4:3)

W pierwszym spotkaniu w Salzburgu padł wynik 3:2 dla gości z Izraela. Zwycięstwo na wyjeździe sprawia, że drużynę wymienia się jako faworyta do awansu. W tym przypadku padło na Hapoel. W rewanżu w dość niefortunnej sytuacji znalazł się Douglas da Silva, strzelił on bowiem bramkę samobójczą, która dała prowadzenie Red Bullowi. Ofensywnie ustawieni goście nie zdołali jednak zdobyć bramki, która pozwoliłaby im wyjść na prowadzenie w dwumeczu. W doliczonym czasie gry dla Hapoelu bramkę zdobył za to Zahavi. Samo spotkanie było dość wyrównane, o czym świadczy między innymi statystyka posiadania piłki, która oscyluje wokół 50:50. W fazie grupowej Ligi Mistrzów zagrają jednak zawodnicy ze Wschodu.

Scheriff 0:3 FC Basel (łącznie 0:4)

W Bazylei gospodarze wygrali różnicą tylko jednej bramki. Na wyjeździe poszło im jeszcze lepiej, ponieważ pokonali Sheriff 3:0. Chociaż obie drużyny oddały podobną liczbę celnych strzałów, to lepszą skutecznością wykazali się podopieczni Thorstena Finka. Na bramki trzeba było jednak poczekać aż do drugiej połowy, a właściwie ostatniego kwadransa. Wtedy to mecz na dobre się rozkręcił, gdyż padły aż trzy gole. Najpierw w 74. minucie wynik spotkania otworzył Streller, a potem w 80. oraz 87. Stoyanova pokonał Frei. Goście nie pozostawili zatem złudzeń, która drużyna jest lepsza i której należy się dalsza gra w rozgrywkach o europejski czempionat.

Sevilla 3:4 Sporting Braga (łącznie 3:5)

Można powiedzieć, że triumf Bragi na jej własnym boisku był sporą niespodzianką. Jakże wielką musi być zatem ich wyczyn w Hiszpanii. Podopieczni Antonio Alvareza do końca musieli bić się o końcowy triumf, by w końcu uznać wyższość gości. Chociaż w pierwszej połowie padła tylko jedna bramka Matheusa, to w drugiej było ich już sześć. Klasycznego hat-tricka zdobył Lima, jednego gola strzelił też Luis Fabiano. Warto dodać, że drużyny błyskawicznie odpowiadały na starania przeciwnika. Po bramce Navasa w 84. minucie, już po około 60 sekundach odpowiedział wspomniany Lima. Gdy on sam trafił w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, jeszcze w doliczonym czasie na 3:4 zdołał strzelić Kanoute. Wynik dwumeczu nieubłaganie przemawia jednak za Bragą i to ona, a nie Sevilla, przechodzi dalej.

Anderlecht 2:2 Partizan (łącznie 4:4, k. 2:3)

W tym meczu powtórzył się wynik z pierwszego spotkania. Znów padł remis 2:2. Tym razem dwie bramki dla Partizanu zdobył Cleo, a konkretnie w 15. i 53. minucie. Wydawało się zatem, że to goście wrócą do domu z tarczą. Nic z tych rzeczy, a przynajmniej do samej dogrywki. Jedenaście minut po jego drugiej bramce gola kontaktowego zdobył Lukaku, by jeszcze później wyrównał Gillet. W Brukseli zarządzono zatem dogrywkę, w której żadna z drużyn nie przechyliła szali zwycięstwa na swoją stronę. Wszystko rozstrzygnęło się dopiero w serii rzutów karnych. Z konfrontacji tej zwycięsko wyszli zawodnicy Partizanu. W decydującym momencie bramkarza gości nie pokonał Boussoufa.

Komentarze
~xxx (gość) - 14 lat temu

całym sercem kibicowałem Sampdorii .. ale cóż ..
pozostaje LE ..

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze