Arsenal w bardzo trudnym położeniu


Ostatnie dwa mecze Arsenalu sprawiły, że szanse na awans do Ligi Mistrzów spadły niemal do zera

20 maja 2022 Arsenal w bardzo trudnym położeniu

Arsenal po koszmarnym początku sezonu miał dużą szansę na awans do czołowej czwórki Premier League. W ostatnich dwóch meczach skomplikował swoją sytuację na tyle, że teraz nic już w tej kwestii nie zależy od niego. Jakie są przyczyny tak fatalnej postawy zespołu Mikela Artety w końcówce rozgrywek? 


Udostępnij na Udostępnij na

Czasy, w których kibice tego klubu mogli narzekać na czwarte miejsce, minęły. Za lokatę, która niegdyś zdawała się być przekleństwem, dziś fani Arsenalu wiele by oddali. Obecny sezon pełen jest wzlotów i upadków drużyny ze stolicy Anglii. 

Fatalny początek bolesnym balastem 

Pierwsze trzy ligowe kolejki przypominały prawdziwy koszmar. Wystarczy rzut oka na osiągane przez „Kanonierów” rezultaty: 

  • Brentford 2:0 Arsenal, 

  • Arsenal 0:2 Chelsea,

  • City 5:0 Arsenal. 

Te fatalne wyniki sprawiły, że zespół wylądował na samym dnie tabeli. Był to najgorszy początek ligowych rozgrywek w jego wykonaniu od 67 lat. Pierwszy raz w historii po trzeciej kolejceArsenal nie miał na koncie strzelonej bramki. Posada Mikela Artety wisiała na włosku, a cierpliwość osób decyzyjnych do jego osoby była na wyczerpaniu. 

Choć w późniejszym okresie Hiszpan poukładał swoją drużynę, a ta zaczęła grać całkiem niezły futbol, to punktów straconych w sierpniu bardzo teraz brakuje. Trzeba mu jednak oddać, że po takim początku obecną lokatę można postrzegać jako mały sukces. Może być trudno to zrozumieć, patrząc przez pryzmat tego, że czwarte miejsce w końcowej klasyfikacji było na wyciągnięcie ręki. 

Efektem porażki w Newcastle, a przede wszystkim z Tottenhamem, był spadek na piąte miejsce w tabeli. Arsenal w walce o czołową czwórkę musi liczyć na potknięcie zawodników Antonio Conte z Norwich. „Kanarki” pożegnały się już z Premier League, więc nie powinny stanowić trudnej przeszkody. 

Zabrakło doświadczenia? 

„The Gunners” dysponują najmłodszą kadrą w całej lidze. Arteta bardzo często decyduje się na wystawienie młodej wyjściowej jedenastki. Jako przykład może posłużyć podstawowy skład ze spotkania przeciwko Newcastle: 24-23-24-24-22-29-29-23-20-22-21. Średnia wieku tego zestawienia wynosi 23,7 lat. 

O to, czy Arsenalowi w kluczowym momencie rozgrywek nie zabrakło doświadczenia, zapytaliśmy naszego rozmówcę, którym był Mateusz Hawrot z portalu Meczyki:

– Tak, zabrakło. Cały sezon chwaliliśmy (i słusznie!) Arsenal za momentami znakomitą grę najmłodszym składem w lidze, ale jednak na finiszu rozgrywek widoczny był brak „wyjadaczy”, piłkarzy, którzy dźwignęliby ten zespół mentalnie, poradzili sobie z presją, natchnęli kolegów. Było to widoczne szczególnie w meczu z Newcastle, przegranym chyba jeszcze w szatni, bo od początku „Kanonierzy” wyglądali wyjątkowo nerwowo. Nie dziwi ostra, ale moim zdaniem celna wypowiedź Granita Xhaki po porażce na St. James’ Park, w której Szwajcar zarzucił Arsenalowi, kolokwialnie mówiąc, brak jaj. Miał rację. Kupno doświadczonych piłkarzy, minimum dwóch, to wręcz obowiązek na letnie okienko. Przyszłościowe ruchy – tak, oczywiście, ale o charakter także trzeba zadbać.

Trudno polemizować z argumentem, wedle którego drużynie zabrakło doświadczonych liderów. W decydujących momentach sezonu brakowało zawodników, którzy dzięki swojemu charakterowi wzięliby odpowiedzialność za wynik oraz grę zespołu na swoje barki.

Xhaka w język się nie gryzł

Nasz ekspert wspomniał o mocnej wypowiedzi Granita Xhaki po przegranym spotkaniu z Newcastle. Oto jej fragment::

– Czy kwestia braku doświadczenia niektórych piłkarzy w składzie była decydująca? Jeśli ktoś nie był gotów wystąpić, powinien zostać w domu. Wiek nie ma tutaj żadnego znaczenia. Jeśli kogoś zżerały nerwy, powinien co najwyżej usiąść na ławce. W zespole potrzeba ludzi z jajami, którzy bez zastanowienia wyjdą i zagrają tak, jak trzeba. To był dla nas jeden z najważniejszych meczów w sezonie.

29-latek był w swoim wywiadzie bardzo szczery. Kwestionować można jedynie zasadność wygłaszania takich uwag publicznie. Drugą kwestią jest postawa byłego zawodnika Borussii Moenchengladbach, do której w przekroju całego sezonu również można mieć pewne zastrzeżenia.

Czy obecna lokata to sukces?

Przegrane potyczki z Tottenhamem i Newcastle niemal przekreśliły szanse Arsenalu na zajęcie miejsca w czołowej czwórce ligowej stawki. Zważywszy na fakt, że przed tymi spotkaniami „Kanonierzy” byli w bardzo korzystnej sytuacji, ich fani mogą z tego powodu odczuwać spore rozczarowanie. Negatywne emocje w końcu opadną i przyjdzie czas na obiektywną ocenę postawy drużyny w trwającym sezonie. 

Największym rywalem „The Gunners” w walce o top 4 jest Tottenham. Rzut oka na kadry obu klubów pozwala stwierdzić, że to Antonio Conte miał w tym wyścigu więcej argumentów po swojej stronie. Włoch triumfował w bezpośrednim starciu z Arsenalem, choć duża w tym zasługa Roba Holdinga i jego absurdalnej postawy, która doprowadziła jego kolegów do gry w osłabieniu. 

Arteta musiał postawić w tym arcyważnym meczu na swoją młodzież. I choć oczywiście nie można im odmówić talentu, to w kluczowych momentach mogło brakować doświadczenia i umiejętności radzenia sobie z presją. Tottenham mógł wystawić w tej rywalizacji takich zawodników jak choćby Harry Kane, Heung-Min Son czy też Rodrigo Bentancur. Na ławce w gotowości pozostawali m.in. Steven Bergwijn oraz Lucas Moura. Jak sytuacja wyglądała po stronie „Kanonierów”? Za ofensywę odpowiadać mieli Eddie Nketiah, Gabriel Martinelli, Martin Odegaard i Bukayo Saka. Różnicę w jakości i doświadczeniu pomiędzy obiema ekipami widać gołym okiem. 

Czy wobec takiego stanu rzeczy czwarte miejsce Arsenalu nie byłoby wynikiem ponad jego możliwości? 

Byłoby wynikiem ponad stan. Jasne, po takiej końcówce sezonu, gdy Arsenal miał Ligę Mistrzów wyłożoną na tacy, panuje – słusznie – spory niedosyt, ból, rozczarowanie. Ale pamiętajmy, że Arteta do samej mety walczy o TOP4 z piłkarzami pokroju Cedrica, Elneny’ego, Holdinga, Tavaresa czy Nketiaha! Nie ma głębi składu, bo nie zapewniono mu jej zimą. Dlatego, szczególnie patrząc na oczekiwania przedsezonowe, nawet 5. miejsce musimy uznać za sukces. To przecież nadal drużyna w fazie przebudowy, projekt się rozwija. Warto być dobrej myśli – kończy Hawrot. 

Kibice klubu z The Emirates z pewnością mogą więc patrzeć w przyszłość z optymizmem. Mikel Arteta w tym sezonie udowodnił, że cierpliwość w stosunku do jego pracy popłaca. 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze