By osiągać sukcesy w angielskim futbolu, nie wystarczy dysponować silną jedenastką. O szansach zespołu na końcowy triumf zadecydować może szerokość kadry i jakość piłkarzy, którzy najczęściej zasiadają na ławce. To wbrew pozorom nie czołowe gwiazdy, lecz zawodnicy z cienia decydują o losach sezonu. Impuls – bądź jego brak – który wnoszą wraz z wejściem na murawę, może przesądzić o losach nierozstrzygniętego spotkania. Właśnie takimi meczami wygrywa się medale. Do tego jednak potrzebna jest szeroka i konkurencyjna kadra, której Arsenal od pewnego czasu nie posiada.
Ilość nie gwarantuje jakości
Z zawodników „Kanonierów” moglibyśmy ułożyć dwie bądź nawet trzy jedenastki. Cóż jednak z tego, skoro zarówno drugi, jak i trzeci garnitur Arsenalu nie jest choćby bliski dorównania jakości pierwszego? Gdy wykrystalizował się podstawowy skład ekipy Wengera, wszyscy byli zgodni – Francuz pierwszy raz od kilku sezonów dysponuje na papierze zespołem wręcz kompletnym. Jak się później okazało, papier to nie rzeczywistość, zaś pierwsza jedenastka nie wygra samotnie żadnego trofeum.
Problemy u podstaw
Mówiąc o Arsenalu, musimy zacząć od bajecznego trio ofensywnego. Oezil, Sanchez i Lacazatte są w stanie rozmontować każdą defensywę. Z pomocą aktywnych bocznych defensorów i dobrze grających w ataku pomocników „Kanonierzy” posiadają jeden z najlepszych bloków ofensywnych w całej lidze. Za jakością w przodzie nie idzie jednak umiejętność gry w defensywie. O ile można przymknąć oko na coraz starszego, lecz wciąż solidnego Cecha, o tyle dziury w środku obrony nie mogą zostać niezauważone. Notorycznie od kilku sezonów Arsenal jest podatny na błędy zarówno indywidualne, jak i drużynowe. Koscielny, Mustafi, Mertesacker nie gwarantują odpowiedniej stabilizacji w tyłach. Nieumiejętność skutecznej gry w defensywie bocznych obrońców również nie ułatwia sprawy. Podopieczni Wengera w tyłach są niepewni, bowiem najprościej w świecie brakuje im jakości. Zarówno tej indywidualnej, jak i drużynowej.
Dobór składu budzi wątpliwości
Arsenal był, jest i za czasów Wengera będzie zespołem nastawionym na ofensywę. Trio gwarantujące większość bramek w sezonie jest zwolnione z gry defensywnej. Gdy dodamy do nich duet środkowych pomocników, którzy w destrukcji radzą sobie przeciętnie, i bocznych defensorów, którzy mają problemy w elementarnych zachowaniach obronnych, zrozumiemy, że Arsenal musi tracić wiele bramek. Jakby tego było mało, środek defensywy również nie gwarantuje spokoju. Odpowiedź na problemy obronne Arsenalu jest jednak dość prosta – zmiany personalne. Gdyby w środku pola obok Xhaki występował drugi – solidny w destrukcji – pomocnik, Szwajcarowi z większą łatwością przyszłoby utrudnianie ataków rywalom. Ramsey i Wilshere nie gwarantują rzetelnej pracy w obronie, czego efekty widzimy w spotkaniach „Kanonierów” z silniejszymi rywalami. Znacznym ułatwieniem mogłoby się również okazać proste zalecenie wobec bocznych defensorów, którym można powierzyć więcej zadań w destrukcji. Być może w niewielkim stopniu obniży to spektakularność ataków Arsenalu, ale zapewni zaciśnięcie szyków obronnych.
Rezerwowi bez impulsu
Do niedawna o „Kanonierach” mówiło się jako o drużynie, która posiada najlepszych rezerwowych w całej Premier League. Zespół w dużej mierze miano to zawdzięczał skuteczności Olivera Girouda, który często trafiał do siatki rywali po wejściu na murawę z ławki rezerwowych. W ostatnim czasie stan ten uległ jednak zmianie. Francuz nie jest już tak skuteczny i co gorsza – doznał drobnego urazu. Walcott i Welbeck pomimo swojego doświadczenia nie gwarantują regularnej gry na wysokim poziomie, przez co Wenger jest zmuszony do rzadszego stosowania rotacji. Jako że w Premier League grudzień i styczeń to niezwykle intensywne okresy, to czołowi zawodnicy w natłoku spotkań nie są w stanie utrzymać wysokiej dyspozycji, co odbija się na formie zespołu. Arsenal tracił punkty w lidze i odpadł z pucharu Anglii. Jeśli gwiazdy drużyny szybko nie wrócą na właściwe tory, to do końca miesiąca „Kanonierzy” mogą pogrzebać swój sezon.
Ratunkiem transfery?
W nadziei na odnalezienie nowej jakości Wenger może udać się na rynek transferowy. Niestety, w ostatnich czasach nie wszystkie interesy Arsenalu okazywały się korzystne. Granit Xhaka i Skhodran Mustafi do dziś w pełni nie przekonali do siebie ekspertów na Wyspach i trudno oczekiwać, by w najbliższej przyszłości miało to ulec zmianie. Co gorsza, Wenger musi się martwić o przyszłość swoich dwóch największych asów, a więc Oezila i Sancheza. Zarówno Niemiec, jak i Chilijczyk mogą już negocjować warunki kontraktu z nowymi klubami, bowiem w lipcu wygasają ich umowy z Arsenalem. W prasie brytyjskiej wiele spekuluje się o potencjalnym defensorze, który mógłby wzmocnić dziurawą obronę „Kanonierów”. Najczęściej wspomina się Johnny’ego Evansa z West Bromwich, za którego Wenger jest skłonny zapłacić blisko 20 milionów funtów. Od Irlandczyka nie można jednak oczekiwać spektakularnego podniesienia jakości zmienników, którego tak bardzo brakuje na The Emirates. Głównym problemem Arsenalu jest fakt, iż kadra zespołu jest tak szeroka, że aby do klubu sprowadzić nowego gracza, najpierw należy sprzedać zawodnika niechcianego. Nie jest to proste, bowiem mało który klub jest skłonny płacić wypalonym piłkarzom tak wysokie tygodniówki, jak „Kanonierzy”.
Efekty widoczne gołym okiem
Choć Arsenal wciąż może uratować swój sezon, to efekty zaniedbań kadrowych są oczywiste. Ekipa Wengera zatraciła swój radosny styl gry i obecnie przypomina grupę przeciętnych piłkarzy, którzy prowadzeni są przez nielicznych liderów. W zespole brakuje zaangażowania i porozumienia, o czym często wspominają brytyjskie media. Większość piłkarzy nie jest zadowolona z faktu, że Oezil i Sanchez nie chcą przedłużyć swoich kontraktów. Zaistniała sytuacja doprowadziła do stanu, gdzie szatnia „Kanonierów” podzieliła się na dwa obozy. Podziały nie przeszkadzają jednak Wengerowi, który próbuje bagatelizować problem i zaznacza, że w każdym zespole istnieją pewne niesnaski. Trudno z Francuzem się nie zgodzić, lecz pamiętajmy, że podziały są nieszkodliwe tak długo, dopóki nie odbijają się na wynikach. W przypadku Arsenalu słaba atmosfera ewidentnie wpływa na brak porozumienia na murawie.
Walka o TOP 4, Liga Europy i Carabao Cup – ekipa Wengera ma wciąż wiele możliwości, by odwrócić złą kartę i na koniec sezonu odnieść sukces. Do tego potrzeba jednak zmian kadrowych, które – choć trudne – są konieczne, aby tchnąć w drużynę nowego ducha. Bez tego trudno się spodziewać, aby „Kanonierzy” z dnia na dzień potrafili odmienić swoją mentalność.