Ależ Senegal byłby groźny z Sadio Mane


Senegal na mistrzostwach świata musi sobie radzić bez swojej największej gwiazdy

21 listopada 2022 Ależ Senegal byłby groźny z Sadio Mane
mscfootball.com

Przed mundialem mówiło się, że reprezentacja Senegalu jest najlepszą w historii afrykańską drużyną. Żadna reprezentacja z Czarnego Lądu nigdy nie przebiła granicy ćwierćfinału. Magiczna bariera, o którą ma powalczyć Senegal w Katarze. Mistrzowie Afryki ze swoją największą gwiazdą z pewnością mogliby zajść nawet do strefy medalowej. Bez zawodnika Bayernu to jednak taki pączek bez lukru. Wciąż dobry, ale brakuje kogoś, kto zrobi prawdziwą różnicę, i pokazał to mecz otwarcia.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz z Holandią zakończył się wynikiem 0:2 i udowodnił, jak solidną drużyną jest Senegal. Uwypuklił też ich problemy, ale należy pamiętać, z kim się mierzyli. „Lwy Terangi” postawiły się „Oranje”, czyli jednemu z faworytów, i nawet przez moment nie poczuliśmy, że to Holendrzy mają walczyć o rzeczy wielkie w Katarze. Zespół Aliou Cisse grał jak równy z równym, miał swoje sytuacje, z minuty na minutę rozpędzał się, ale brakowało tej wisienki na torcie i zespół z Europy wykorzystał swoje sytuacje.

Wielu spodziewało się, że Senegal to wcale nie będzie taki łatwy przeciwnik. W końcu to drużyna, która w lutym zdobyła mistrzostwo Afryki i już od wielu lat jest potentatem na Czarnym Lądzie. Zaskoczeniem jednak była ogromna solidność, jaką zaprezentowała reprezentacja Senegalu. Postawili się Holendrom i to grając bez swojej największej gwiazdy. Nie miniemy się z prawdą, gdy napiszemy, że ta drużyna jest groźna, a strach pomyśleć, jak gryzłyby lwy z Sadio Mane.

Szamani nie pomogli – Senegal gra bez Sadio Mane

Kontuzja najważniejszego gracza zespołu na chwilę przed mundialem musi być szokiem. Sadio Mane to wielka postać futbolu. W plebiscycie Złotej Piłki wybrany na drugiego najlepszego zawodnika globu. Reprezentacja Senegalu opierała się na nim. Mimo że jest tam wielu dobrych zawodników, to Mane był kimś, kto robił różnicę i nadawał zupełnie inny charakter tej reprezentacji. Był tym lukrem na pączku, który nadaje odpowiedni smak.

Trzy bramki i dwie asysty w Pucharze Narodów Afryki to nie wszystko. Zawodnik Bayernu Monachium po prostu brał na bary całą presję, jaka ciąży na zespole. Odciążał innych, ściągał z nich presję, dzięki czemu mogli błyszczeć. Zrobiono wszystko, aby postawić go na nogi. Nie udało się nawet szamanom, a więc przed resztą zespołu postawiono bardzo trudne zadanie – zastąpić Mane.

– Mamy graczy, którzy mogą zastąpić Sadio Mané. Pytanie brzmi, czy będą w stanie poradzić sobie z presją na swoich barkach. Kiedy Mané jest na boisku, zdejmuje presję z reszty zespołu, więc będą musieli się nauczyć, jak sobie z tym radzić – mówił na łamach „The Guardian” jeden z senegalskich dziennikarzy.

Brakowało właśnie gościa, który by to wziął na swoje barki. Zwłaszcza w ofensywie. Senegal dochodził do swoich sytuacji, ale w najważniejszym momencie brakowało tego decydującego zagrania, które zaskoczyłoby dość niepewną poniedziałkowego wieczoru holenderską defensywę. Jedną z większych zagadek przed mistrzostwami było to, jak „Lwy Terangi” poradzą sobie bez Mane. Mecz z Holandią chyba negatywnie zweryfikował zespół Aliou Cisse.

Senegal – zadanie bojowe przed Sarrem

Zaznaczamy jednak od razu, że nie bez przyczyny na początku pochwaliliśmy Senegal za mecz otwarcia. Mistrz Afryki wieloma fragmentami wyglądał naprawdę dobrze i sprawiał kłopoty mocniejszemu rywalowi. Pojedyncze postacie próbowały ukłuć Holendrów i udawało im się to. Stworzyli sobie więcej sytuacji od rywali. Oddali więcej strzałów celnych. Nie napiszemy, że nie mogli się podobać. Tylko że Senegal to drużyna, od której na tym mundialu oczekuje się wyników, a nie widowiskowej gry.

Zwłaszcza dużo szumu zrobił Ismaila Sarr na lewym skrzydle. Kilka razy narobił trochę strachu Matthijsowi de Ligtowi. To właśnie tą stroną odbywało się większość ataków. Tylko że skończyło się na strachu i kilku w miarę groźnych strzałach. W kilku sytuacjach można było się zachować lepiej, ale wygląda na to, że to właśnie zawodnik Watfordu będzie musiał wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za ofensywę reprezentacji.

Senegal to jednak naprawdę solidna drużyna. Mowa tutaj o każdej formacji. Także w ataku jest wiele ciekawych postaci, które mogą narobić szumu w następnych spotkaniach. Oni muszą zrobić szum, bo nikt w tym kraju zakochanym w piłce nie wyobraża sobie, aby powtórzył się scenariusz sprzed czterech lat, kiedy odpadli w grupie przez słabszy stosunek fair play.

Miejmy nadzieję, że Cheikhou Kouyate będzie gotowy na następny mecz, bo linia pomocy po prostu potrzebuje zawodnika Nottingham Forest. Więcej oczekiwać można od Krepina Diatty i Boulaye Dii. To są zawodnicy regularnie grający w Ligue 1 i Serie A, a jeśli Kouyate nie będzie gotowy, trzeba będzie poszukać innych rozwiązań. Są przecież równie groźni Nicolas Jackson (Villarreal) i Bamba Dieng (Marsylia). Zadanie przed nimi niełatwe, ale czas zastąpić lidera. Czas pokazać, że Senegal to nie jednostki, lecz zespół.

Tak mało potrzeba było Holandii

Reprezentacja Senegalu różni się od wielu afrykańskich ekip tym, że jest również mocna w defensywie. W bramce stoi przecież zawodnik Chelsea, a blok defensywny tworzy między innymi jego klubowy kolega. W tym momencie to właśnie Kalidou Koulibaly stał się liderem tego zespołu i generalnie za mecz z Holandią nie można ich skarcić.

Holandia na dobrą sprawę oprócz sytuacji bramkowych stworzyła sobie jeszcze jedną groźną sytuację, którą koncertowo zmarnował Frenkie de Jong. Mendy nie miał dużo pracy, a zespół z Beneluksu okazał się bezwzględny. Aliou Cisse nie ma za bardzo co zmieniać w tyłach. Nie ma co bić na alarm. Senegal wygląda na drużynę solidną i poukładaną. Kontuzja Mane zaburzyła trochę przygotowania i spowodowała, że trzeba chyba trochę inaczej podejść do tematu.

Nie zmienia to faktu, że mecz z Holandią udowodnił, jak solidna to reprezentacja, która potrafiła nastraszyć Holendrów. W pozostałych spotkaniach grupowych powinno być już łatwiej, bo czekać będzie najpierw Katar, a później zapewne mecz o awans z Ekwadorem. Do tego momentu trzeba znaleźć gościa, który wejdzie w ogromne buty Mane. W Dakarze mogą bardzo żałować, że zabraknie ich gwiazdy. To reprezentacja z wielkim potencjałem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze