Zostać legendą


Trzy sezony Jürgena Kloppa w Liverpoolu ukoronowane finałem Ligi Mistrzów

25 maja 2018 Zostać legendą
R. Parker Sportsphoto Allstar

Już pierwszego dnia witany niczym zbawiciel. Swoim entuzjazmem i optymizmem zaraził jak wirus kibiców Liverpoolu pogrążonych w apatii przez lata upokorzeń. W niecałe trzy sezony zespół w głębokim kryzysie przemienił w drużynę ze ścisłej europejskiej czołówki. Jürgen Klopp – człowiek, dzięki któremu Liverpool znów jest magiczny.


Udostępnij na Udostępnij na

Data 8 października 2015 roku już jutro może się stać jedną z najważniejszych we współczesnej historii Liverpoolu. To dokładnie wtedy przedstawiciele „The Reds” ogłosili, iż nowym menedżerem zespołu z Anfield Road zostanie Jürgen Klopp. Decyzja niemieckiego szkoleniowca o przejęciu Liverpoolu wywołała lekkie zaskoczenie, szczególnie że były trener Borussii Dortmund miał wiele innych ofert, m.in. z Manchesteru United. Klopp wybrał jednak pogrążoną w kryzysie i chaosie drużynę „The Reds”. Po niemal trzech sezonach postanowił wyjaśnić dlaczego.

– Uwielbiam historię. Jestem futbolowym romantykiem. Wiedziałem, że prawdopodobnie mogę pomóc (Liverpoolowi). Chyba naprawdę potrzebowali mnie w tamtym momencie. Wiem, w czym jestem dobry. Kiedy przedstawiciele (Liverpoolu) powiedzieli mi o problemach, jakie ich trapią, pomyślałem, że prawdopodobnie jestem odpowiednią osobą dla tego klubu – powiedział Klopp w niedawnym wywiadzie dla „Mirror”.

– Kiedy spojrzysz na zdjęcia, to ciągle wyglądam jak piłkarz. Może to nie za dobrze, ale to właśnie ja. Chodzę w czapce bejsbolowej, a oni mnie szanują. Przyjęli mnie takim, jaki jestem. Nie prosili o jakiekolwiek zmiany, więc mogłem całkowicie skupić się na futbolu. O to właśnie chodzi. To jest piłkarski klub. Podkreślam, piłkarski klub. Rozmawiałem z innymi klubami, ale nie brzmieli, jakby byli zainteresowani futbolem. Marketing, wizerunek, musisz podpisać to, musisz podpisać tamto. Pomyślałem, że to nie jest gra, którą kocham – dodał niemiecki szkoleniowiec.

Dołączyć do panteonu legend

Już pierwszy sezon Klopp mógł zakończyć w pełni chwały. Dotarcie do dwóch finałów bez praktycznie żadnych znaczących transferów zimą odbiło się szerokim echem na Wyspach. Wyniki odnoszone przez Liverpool szczególnie w Lidze Europy pokazały, że na Anfield Road nadchodzą lepsze czasy i coraz głośniej słychać ich zbliżające się kroki.

Mimo porażki w obu decydujących starciach odpowiednio z Manchesterem City (o Puchar Ligi) i Sevillą (o trofeum Ligi Europy) niemieckiego szkoleniowca media zaczęły porównywać do ostatniego z bohaterów Anfield Road. Do Rafaela Beniteza, który niczym generał prowadził Liverpool do kolejnych sukcesów.

Porównanie, które jeszcze w czerwcu 2016 roku wydawało się na wyrost, dzisiaj po niespełna dwóch latach jest w pełni adekwatne. Obaj szkoleniowcy sprawili, że Anfield Road podczas każdego wieczoru w europejskich pucharach zamienia się w magiczną krainę. Krainę, gdzie twardą ręką rządzi fantastycznie grający Liverpool, a przeciwnicy tworzą tylko marne tło.

Jednak fundamentalna różnica pomiędzy oboma menedżerami polega na tym, iż Klopp jeszcze niczego nie wygrał. Benitez jest w panteonie bohaterów Anfield Road czczony jak pozostali herosi ławki trenerskiej”The Reds” – Bill Shankly, Bob Paisley, Joe Fagan i Kenny Dalglish. Klopp może do nich dołączyć już jutro. Miejsca na fladze nie zabraknie, „wystarczy” tylko wygrać jutrzejszy finał Ligi Mistrzów. Duże szanse na sukces Kloppowi wróży Rafael Benitez, komplementując obecny zespół Liverpoolu.

– Osiągnęliśmy to, co osiągnęliśmy, a wszyscy mówią o tym „cud w Stambule”. Obecna drużyna jest jednak lepsza. Są dobrze zbalansowani. Wszyscy mówią o ich defensywie, ale poczynili spore wydatki w tej formacji. Mają silną pomoc i trzech groźnych piłkarzy z przodu, którzy mogą strzelać bramki. Salah radzi sobie bardzo dobrze, ale każdy piłkarz formacji ofensywnej Liverpoolu jest w stanie strzelić gola każdej drużynie. Różnica między Premier League a innymi ligami jest w intensywności gry. Napad, pomoc oraz obrona Liverpoolu mogą wyrządzić ci krzywdę swoją intensywnością, kiedy robią to dobrze – opisywał były menedżer „The Reds”.

Obecnie Klopp jest prawdopodobnie największą gwiazdą Liverpoolu, choć sam szkoleniowiec na pewno by zaprzeczył. Prostolinijność Niemca sprawiła, że szybko zdobył zaufanie środowiska „The Reds”. Kloppa pokochali wszyscy związani z Liverpoolem – kibice oraz piłkarze. Symbioza na linii trener – zawodnicy – sympatycy doprowadziła do obecnej sytuacji. Do finału Ligi Mistrzów, który jasno pokazuje, iż „The Reds” po raz pierwszy od czasów Rafaela Beniteza na Anfield Road są na szczycie.

– Nie byłoby to możliwe bez naszego menedżera. Od momentu przybycia Jürgena do teraz myślę, że zrobił niesamowicie dużą różnicę. Miał wpływ nie tylko na zawodników, ale na cały klub, także na kibiców. Wszystko wskoczyło na zupełnie nowy poziom. To pasjonat, który żyje piłką nożną. Wystarczy spojrzeć, jak zachowuje się przy linii bocznej w trakcie meczu. Jest tak również i na każdym treningu. Zawsze stara się wycisnąć z nas jak najwięcej. Jako zawodnicy czujemy się zaszczyceni, pracując pod okiem takiego menedżera, ponieważ bardzo dużo możemy się od niego nauczyć – chwalił trenera kapitan Liverpoolu, Jordan Henderson.

Gigantyczną pracę, jaką Niemiec wykonał na przestrzeni niespełna trzech lat w Liverpoolu, doceniają nie tylko piłkarze i sympatycy Liverpoolu, lecz także rywale. Coraz więcej klasowych zawodników chętnie patrzy na możliwość gry w barwach „The Reds”. Jednak co najciekawsze, paradoksalnie obecnie największym magnesem Liverpoolu nie jest historia klubu (na której przez wszystkie chude lata bazowano), atmosfera Anfield Road czy kibice. Największym magnesem jest możliwość współpracy z Jürgenem Kloppem. Z tego powodu Alex Oxlade-Chamberlain oraz Virgil van Dijk odrzucili lepsze finansowo oferty, by dołączyć do Liverpoolu.

Jednak co najważniejsze, dokonania Kloppa bardzo imponują obecnym władzom „The Reds”. Do tego stopnia, że Niemiec ma z sezonu na sezon coraz większe pole manewru praktycznie gdzie tylko chce. Transfery? Jak tylko Niemiec zarekomenduje, to przedstawiciele klubu wykładają pieniądze (van Dijk, Keita). Nowy ośrodek treningowy (właściwie rozbudowa ośrodka Kirkby, gdzie trenuje obecnie młodzież „The Reds”) za około 50 milionów funtów? Będzie gotowy być może już przed sezonem 2019/2020.

– Wykonał ogrom pracy, doprowadzając nas do tego miejsca (w którym obecnie jest Liverpool). Bardzo skutecznie natchnął nie tylko piłkarzy, ale wszystkich związanych z klubem. To inspirujący naturalny lider, wrażliwy na szczegóły zdaniem innych nieistotne, lecz w dłuższej perspektywie kluczowe – komplementował niemieckiego szkoleniowca w rozmowie z Associated Press właściciel klubu John W. Henry.

Jürgen Klopp to największy talizman „The Reds”. Obecnie praktycznie cała orkiestra zwana Liverpool Football Club opiera się na niemieckim szkoleniowcu. To przynosi zaskakująco dobre efekty. Na Anfield Road od prawie trzech lat nie myślą już, czy nadejdą sukcesy, lecz kiedy. Istnieje spora szansa, że stanie się to już jutro. Wygrana zapewni Jürgenowi Kloppowi stałe miejsce wśród legend Liverpoolu i dożywotnią wdzięczność kibiców. Nigdzie na świecie nie kochają swoich bohaterów tak mocno jak na Anfield Road.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze