Zapomniani: Przemysław Kaźmierczak


12 lipca 2015 Zapomniani: Przemysław Kaźmierczak

Dzisiejszym artykułem rozpoczynamy cykl „Zapomniani”. Będziemy przedstawiać zawodników, którym wróżono wielkie kariery. Wyczuwaliśmy zalążek ogromnego potencjału, a później… Sami wiecie, powrót do Polski, odejście w zapomnienie. Zaczynamy od Przemysława Kaźmierczaka, który jeszcze trzy lata temu zdobywał mistrzostwo Polski ze Śląskiem Wrocław, a 9 czerwca podczas meczu gwiazd ligi portugalskiej pojawił się na placu gry, zmieniając samego… Zinedine’a Zidane’a. Gdzie dzisiaj jest urodzony w Łęczycy środkowy pomocnik dysponujący swego czasu atomowym uderzeniem lewą nogą? 


Udostępnij na Udostępnij na

Niestety podczas przygody z Górnikiem Łęczna doznał poważnej kontuzji kolana i trudno teraz powiedzieć, czy wróci jeszcze do czynnego uprawiania sportu. Smutne, kiedy 33-letni pomocnik, o którego zabijały się niezłe europejskie marki, dzisiaj ogląda mecze jedynie przed telewizorem. A kiedyś to my oglądaliśmy jego piękne bramki.

https://www.youtube.com/watch?v=qZTuQCfd8qU

Jeśli miałbym podsumować jego piłkarską karierę, to ocena brzmi: raczej więcej było wzlotów niż upadków. Udało mu się wyrwać z „brazylijskiej” Pogoni Szczecin, której był niekwestionowanym liderem, aby wyruszyć na podbój Portugalii. Pierwszy sezon był dość niespodziewanie bardzo udany. Przystosowanie się do nowych warunków przebiegło bez żadnych problemów, co poskutkowało spektakularnym transferem do FC Porto. Tam już nie było tak kolorowo. Rozegrał zaledwie 11 spotkań i nie zdobył żadnej bramki. Nie przeszkodziło mu to jednak w zdobyciu mistrzostwa Portugalii.

Próbował odrodzić się w Derby County. To był tylko roczny romans z ligą angielską, po którym wrócił na Półwysep Iberyjski, przenosząc się do Vitorii Setubal. Tam miał przyzwoity sezon. Wydawało się, że na dobre zadomowi się w ojczyźnie Cristiano Ronaldo. Jednak zatęsknił za Polską i zakotwiczył na cztery sezony w Śląsku Wrocław, w którym rządził wraz z Sebastianem Milą. Dołożył swoją sporą cegiełkę do mistrzostwa i Superpucharu Polski. Następny transfer zakończył się już niestety niepowodzeniem. Kierunek Łęczna okazał się bardzo niefortunny. Zaliczył tam ledwie osiem spotkań i musiał przejść artroskopię kolana. Od tamtej pory nie powrócił do poważnego futbolu.

Trzymam jednak kciuki, że silny charakter Przemysława przezwycięży i, podobnie jak jego kumpel O.S.T.R, odrodzi się. Kiedy słyszę nazwisko „Kaźmierczak”, przed oczami mam obraz jego pięknych goli. Podczas kariery 30 razy pokonywał bramkarzy rywali w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale chyba nie skłamię, jeśli powiem, że połowa z nich była nieziemskiej urody. Kiedy „Kaz” składał się do strzału, wszyscy golkiperzy drżeli o swoje ręce. Obrońcy nie byli w stanie zatrzymać tych śmiertelnych ciosów. Garda nie wytrzymywała.

Miał papiery na grajka z prawdziwego zdarzenia, który dzisiaj w reprezentacji mógłby śmiało zająć miejsce obok Krychowiaka. Dysponował nie tylko silnym strzałem, ale również niezłą techniką. Kiedy dobrali się z Sebastianem Milą, nie było mocnych na ten zabójczy duet. Uzupełniali się idealnie, czego potwierdzeniem jest poniższy filmik. Ogłaszam wszem wobec, Przemysław Kaźmierczak to był (jest?) kawał grajka.

https://www.youtube.com/watch?v=lU3PtBYf6_s

Może obrażą się na mnie pozostali zawodnicy Śląska, ale to właśnie ci równolatkowie (obaj rocznik 1982) byli ojcami sukcesu. Dzisiaj jeden jest reprezentantem Polski, a drugi walczy o powrót na boisko. Piłkarskie życie bywa niesprawiedliwe. Okrutne. Czasem podaje ci rękę, a następnym razem rzuca w przepaść, nie podając spadochronu. „Kaz”, trzymam kciuki!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze