Echa czwartku w LE: waleczne Zagłębie i skompromitowany Piast


Mocne słowa Radoslava Latala

15 lipca 2016 Echa czwartku w LE: waleczne Zagłębie i skompromitowany Piast
Marcin Kuźnia/iGol.pl

Słodko-gorzki smak miały czwartkowe występy polskich zespołów w europejskich pucharach. O ile można kierować słowa pochwały w kierunku Zagłębia Lubin, o tyle występ Piasta najlepiej byłoby uhonorować minutą ciszy. 


Udostępnij na Udostępnij na

Na przedmeczowej konferencji prasowej trener Piasta Gliwice twierdził, że ma rozpracowanego przeciwnika i chce go zaskoczyć. Drugie stwierdzenie nie minęło się z prawdą – pewnie sami zawodnicy z ligi szwedzkiej nie sądzili, że wygrana z Piastem przyjdzie im tak łatwo.

Do spotkania z IFK Goeteborg podopieczni Radoslava Latala przystąpili bez dwójki kluczowych zawodników z poprzedniego sezonu – Kamila Vacka i Martina Nespora. Luki w składzie okazały się nie do wypełnienia. Egzekucja Piasta rozpoczęła się już w 2. minucie, kiedy do siatki trafił Rogne. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy było już 2:0, a dzieła zniszczenia pod koniec spotkania dopełnił Tom Pettersson. Druga przygoda Piasta Gliwice z europejskimi pucharami kończy się więc podobnie jak pierwsza – wystarczył jeden mecz do pożegnania się z marzeniami o awansie. Trzy lata temu mocniejszy okazał się Karabach Agdam.

Na temat tego, czy awans do pucharów był celem Piasta, zdania są jednak podzielone, a oliwy do ognia dolewa sam szkoleniowiec Radoslav Latal. – Pewne osoby w klubie muszą sobie uświadomić, że przed takimi meczami drużynę się wzmacnia, a nie osłabia – powiedział po spotkaniu. Trener od dawna średnio dogaduje się z władzami klubu, a po takiej wypowiedzi jego pozycja na pewno się nie wzmocniła.

Zdecydowanie lepsze wrażenie zostawiło po sobie Zagłębie Lubin, którego piłkarze w dziesiątkę wywieźli remis z gorącego stadionu Partizana Belgrad. Na dobre oceny podopiecznych Piotra Stokowca pracuje głównie wynik meczu, ponieważ sama gra do idealnej nie należała. Partizan zdominował spotkanie, tworząc zdecydowanie więcej sytuacji podbramkowych oraz posiadając piłkę przez dłuższy czas. Pojawiają się głosy, że to niemal cud, że Zagłębie wraca do Polski z zerowym bagażem bramkowym. Grać na trudnym terenie trzeba umieć i jeżeli „Miedziowym” uda się wyeliminować Serbów i przejść do kolejnej rudny, to nikt nie będzie wspominał o tym, że w pierwszym spotkaniu dwumeczu główną rolę odegrał fart. Piłkarze Zagłębia zasługują na pochwały, ponieważ udało im się utrzymać remis pomimo gry w osłabieniu niemal przez całą drugą połowę.

Warto zwrócić uwagę, że Partizan nie jest już wielką potęgą. Klub, w którym obecnie gra nasz stary ekstraklasowy znajomy – Miroslav Radovic, w poprzednim sezonie nie bił się z Crveną zvezda do ostatnich kolejek o mistrzostwo kraju. Do swojego derbowego rywala Partizan ostatecznie stracił aż 28 „oczek”, a sezon zakończył na drugim miejscu, mając zaledwie punkt przewagi nad trzecimi Cukarickami.

Pomimo tego trzeba stwierdzić, że Zagłębie Lubin broni honoru polskiej piłki w eliminacjach do Ligi Europy. Po zupełnej kompromitacji Cracovii i dzisiejszym laniu Piasta remis wywieziony z zawsze trudnego terenu, jakim jest stadion Partizana Belgrad, wygląda całkiem imponująco.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze