Wisła Kraków odprawia z kwitkiem Resovię Rzeszów


"Biała Gwiazda" z nową, hiszpańską energią rozpoczyna rundę wiosenną

11 lutego 2023 Wisła Kraków odprawia z kwitkiem Resovię Rzeszów
Krzysztof Porębski / PressFocus

Wisła Kraków wygrywa przy Reymonta 2:0 z Resovią Rzeszów na inaugurację rundy wiosennej. Zobaczyliśmy w końcu nowego ducha "Białej Gwiazdy", którym zostali natchnieni piłkarze, którzy zagrali świetne zawody, w pełni kontrolując cały mecz. Resovia wraca na Podkarpacie z opuszczonymi głowami i bez punktów.


Udostępnij na Udostępnij na

Gospodarze zgarnęli pewne trzy punkty i pną się po szczeblach ligowej tabeli. Wskoczyli na siódme miejsce i już są o krok od strefy barażowej. Zaznaczyć należy jednak, że sąsiedzi mają rozegrany o jeden mecz mniej. W tym roku zapowiada się bardzo ciekawa batalia o awans do ekstraklasy, a Wisła Kraków pokazała meczem inauguracyjnym, że również walczy o angaż.

Udane debiuty Iberyjczyków

W pierwszym składzie Wisły Kraków z nowych twarzy debiutowali dwaj Hiszpanie: David Junca oraz Miki Villar. Od razu dali o sobie znać. Imponująco weszli w mecz, tak jak cała drużyna. Pierwsza połowa to był pogrom ze strony „Białej Gwiazdy” i nawet kiedy Resovia była już przy piłce, miała problem, by rozegrać kilka podań i ruszyć z kontratakiem.

W 16. minucie Junca dośrodkował w pole karne, a Moltenis przy pomocy obrońcy gości Łukasza Seweryna wpakował piłkę do siatki. Zaliczono gol samobójczy obrońcy Resovii. Należy jednak pochwalić ładne dośrodkowanie Hiszpana. Po 36 minutach gry Wisła Kraków miała już dwubramkową przewagę. Tym razem Miki Villar asystował przy golu Fernandeza, który strzelił z okolic linii bramkowej i pokonał bramkarza gości Branislava Pindrocha.

Z pozostałych Hiszpanów, którzy zasilili zespół, przy Reymonta zobaczyliśmy Sergio Benito oraz Alexa Mula. Obaj pojawili się pod koniec drugiej połowy. Mula pojawił się na murawie w 74. minucie, a jego rodak pięć minut przed końcowym gwizdkiem. Trudno ocenić ich występ, ponieważ nie mieli zbyt wiele czasu na pokazanie się, ale na pewno nie zrobili złego wrażenia.

 

***

Należy również wspomnieć o debiucie w zespole „Białej Gwiazdy” Igora Sapały, który prosto spod rąk Marka Papszuna powędrował do Wisły w zimowym oknie transferowym. Pojawił się na boisku w 50. minucie za kontuzjowanego Vullneta Bashę i zagrał dobre zawdy. Wiąże się z nim duże nadzieje, ponieważ wiślacy potrzebowali solidnego środkowego pomocnika, który uzupełni kadrę i podniesie poziom rywalizacji o pierwszy skład.

Dlaczego Wisła Kraków pokonała Resovię?

Pierwszą połową Wisła Kraków wygrała mecz. Gospodarze od razu pokazali, że będą rozdawać karty w tej grze, a goście będą tylko patrzeć, co dostali. Od samego początku spotkania Resovia musiała odpierać ataki na skrzydłach, głównie po swojej prawej stronie. Tam Wisła Kraków kierowała swoją siłę rażenia i upatrzyła swoją szansę. W tym meczu w zespole gości na prawej obronie debiutował 20-letni Łukasz Seweryn i zapewne dlatego gospodarze częściej szukali tam okazji.

Drugie skrzydło też było eksploatowane, lecz rzadziej. Miki Villar i Mateusz Młyński, którzy grali właśnie na skrzydłach w składzie Wisły, byli świetnie dysponowani w tym dniu. Zamieniali się swoimi pozycjami, grali odważnie i robili dużo zamieszania w szeregach obronnych przyjezdnych. Środkowi pomocnicy „Białej Gwiazdy”, Kacper Duda i Vullnet Basha, głównie rozgrywali piłkę na boczne sektory boiska. Do środkowego napastnika Angela Rodado nie dochodziły żadne podania ze środka pola. Wisła skupiła się wyłącznie na skrzydłach i tam miała podwojoną siłę rażenia. Współpraca duetów Mateusz Młyński – David Junca oraz Bartosz Jaroch – Miki Villar wyglądała obiecująco.

Jakość na pewno była po stronie Wisły, chociaż na początku spotkania wyszliśmy za bardzo przestraszeni tej całej otoczki, stadionu i kibiców. Straciliśmy dwie bramki, których wcale nie musieliśmy stracić. Wisła była optycznie lepsza, ma jakość i określony swój cel. Trener Resovii Rzeszów – Mirosław Hajdo

Gdy zawodnikom Resovii udało się odebrać piłkę i zaczynali kontratak, to zaraz szybko doskakiwali do nich piłkarze gospodarzy. Odbierali piłkę lub robili szybki faul taktyczny i cała akcja była przerywana. Nawet gdy goście mieli piłkę, Wisła, zwłaszcza w pierwszej połowie, stosowała wysoki pressing. Zespołowi z Rzeszowa udawało się wykonać maksymalnie kilka podań. Wiślacy szybko przejmowali futbolówkę i zaczynali grać skrzydłami.

***

Druga połowa to pressing zmniejszony przez gospodarzy praktycznie do minimum. Dalej w pełni kontrolowali spotkanie, wszystko dobrze funkcjonowało, ale oddali Resovii więcej przestrzeni do gry. Dodatkowo goście częściej utrzymywali się przy piłce w porównaniu do pierwszej części spotkania. Niestety ataki zespołu z Rzeszowa były chaotyczne i nie mogli doprowadzić do dobrej sytuacji bramkowej. Bramkarz Wisły Mikołaj Biegański nie miał wiele pracy. Jeden groźny strzał z dystansu oddał Bartłomiej Wasiluk, lecz Biegański poradził sobie, odbijając piłkę poza boisko. Tak naprawdę to było największe zagrożenie ze strony Resovii Rzeszów. W drugiej połowie już nie zobaczyliśmy bramek. Spotkanie było bardziej wyrównane, lecz nie było stuprocentowych okazji strzeleckich.

Co czeka obie ekipy?

Wisła Kraków natchniona nową, iberyjską energią zaczyna swoją walkę o awans. Wszystko jest możliwe, a strata wcale nie jest taka duża. Meczem przeciwko Resovii krakowianie pokazali, że będą mocną i niewygodną ekipą. „Biała Gwiazda” musi się teraz dobrze dotrzeć i wyważyć, a będą niesamowicie groźni. Świeża dostawa hiszpańskiej gorącej krwi może dać Wiśle dużo polotu i jakości. Zawodnicy, którzy ostatnio nie grali zbyt dużo, mogą odżyć i odrdzewić w tym zespole. Natomiast należy pamiętać, że Resovia nie była wymagającym przeciwnikiem i czas pokaże, jak będą wyglądać spotkania z mocniejszymi ekipami.

Resovia przyjechała na trudny teren. Liczyli się z tym, że nie będzie łatwo, ale powalczą. Nie udało im się wywieźć choćby jednego punktu, ale to nie jest koniec świata. Pokazali w rundzie jesiennej, że potrafią grać i wygrywać. Muszą jeszcze popracować ze sobą, wzmocnić się jako kolektyw, a to przyniesie owoce. Być może grali z jednym z mocniejszych zespołów wiosną i teraz z innymi przeciwnikami będzie trochę łatwiej. Na pewno będą walczyć, by skończyć sezon w połowie tabeli.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze