Węgry są bliskie sprawienia największej niespodzianki bieżącej edycji Ligi Narodów. Po zwycięstwie nad Niemcami wystarczy im jedynie remis z Włochami, aby awansowali do przyszłorocznego turnieju finałowego. Powoli można zacząć się zastanawiać, czy wyniki „Madziarów” należy jeszcze traktować w kategoriach sensacji.
Selekcjoner Węgrów Marco Rossi, ogłaszając powołania przed wrześniowymi meczami LN, tonował euforyczne nastroje związane z ostatnimi wynikami jego zespołu. Przypominał, że jego drużynie wciąż daleko do legendarnej „złotej jedenastki”, dlatego z pokorą podchodzi do meczów z Włochami i Niemcami. Jednocześnie wierzył w możliwość osiągnięcia dobrego rezultatu w pojedynku z niemiecką kadrą.
Węgrzy według słów Rossiego mieli więc udowodnić, że nie boją się Leroya Sane czy Joshuy Kimmicha. I to im się udało. „Madziarzy” na boisku w Lipsku nie okazywali bowiem respektu wyżej notowanym rywalom. Co prawda to Niemcy prowadzili grę, ale Węgrzy inicjowali groźne kontrataki. Bramkę zdobyli natomiast po stałym fragmencie gry, wykorzystując w ten sposób jeden ze swoich największych atutów.
Reprezentacja Węgier w jednym roku pokonała Niemcy i Anglię na wyjeździe, nie tracąc przy tym bramki. Ciekawe czy reprezentacja Polski kiedyś wygra z Niemcami i Anglią na wyjeździe. Tak w ciągu 100 lat załóżmy.
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) September 23, 2022
Zwycięstwo nad Niemcami oznacza, że w poniedziałek Węgrzy rozegrają z Włochami mecz o awans do finałowej czwórki LN, a do osiągnięcia tego celu wystarczy im już tylko remis. Za Węgrami przemawia szereg argumentów: dotychczasowe wyniki, gra na własnym stadionie i oczywiście włoski trener. Z drugiej strony tylko „Squadra Azzurra” udało się pokonać „Madziarów” w tych rozgrywkach.
Najlepiej gra się z silnymi
Już same wyniki w LN świadczą o ogromnym progresie, jaki na przestrzeni ostatnich lat zaliczył węgierski futbol. Trzy lata temu Węgry zajęły 2. miejsce w swojej grupie dywizji C, ale awansowały dzięki reorganizacji rozgrywek. W drugiej edycji wygrały już jednak swoją grupę, choć przed rywalizacją z Rosją, Serbią i Turcją w dywizji B były skazywane na szybki spadek. Jak widać, teraz Węgrom niestraszne Anglia, Niemcy i Włochy.
O Węgrach było też głośno przy okazji ubiegłorocznych mistrzostw Europy. Musieli co prawda uznać wyższość Portugalczyków na własnym boisku, ale później udało im się zremisować w wyjazdowych meczach z Niemcami i Francją. W eliminacjach do tegorocznych mistrzostw świata pokonali zaś Polskę w Warszawie, a także zremisowali z Anglią na Wembley, kończąc jej serię 22 meczów bez porażki.
Selekcjoner Marco Rossi: "Wszyscy kiedyś umrą. To jedyna prawdziwie demokratyczna rzecz na świecie (…) Kiedy umrę – miejmy nadzieję, że tak późno, jak to tylko możliwe – jestem pewien, że na Węgrzech, na stadionach będzie minuta ciszy. To będzie dla mnie wielkie osiągnięcie". pic.twitter.com/tjtcyqnYdS
— Węgierski futbol (@HUNfutbol) June 15, 2022
Ogółem zespołowi Rossiego najlepiej gra się z dużo wyżej notowanymi rywalami. W czasie jego już ponadczteroletniej kadencji Węgry pokonały także Chorwację, Walię czy Grecję. Dużo gorzej jest jednak z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Węgrzy po udanych ME zostali we wrześniu ubiegłego roku sprowadzeni na ziemię, gdy dwukrotnie przegrali z Albanią w eliminacjach do MŚ.
Taktyka i talenty
Jak na włoskiego trenera przystało, Rossi przywiązuje olbrzymią wagę do taktyki. Poświęca jej wiele miejsca zarówno na treningach, jak i na konferencjach prasowych. Powtarza bowiem niczym mantrę, że jego zespół może osiągać satysfakcjonujące wyniki tylko poprzez rygorystyczne podejście do założeń taktycznych. Zwłaszcza jeśli chodzi o pracę w defensywie, zachwalaną zresztą przez Niemców jeszcze przed piątkowym spotkaniem.
Trudno jednak zarzucić włoskiemu trenerowi przesadę. Być może Węgry świętowałyby awans do turnieju finałowego LN już po meczu z Niemcami, gdyby nie wspomniana przegrana 1:2 w wyjazdowym spotkaniu z Włochami. „Madziarzy” stracili wówczas bramki po rozluźnieniu szyku obronnego, dając Włochom zbyt dużo przestrzeni do rozegrania piłki.
Oczywiście zagęszczanie pola i uważna gra w defensywie to niejedyny ważny atut Węgrów. Rossi nie ukrywa, że oczekuje od swoich podopiecznych bardzo dobrego przygotowania fizycznego. W przeszłości tymczasem bywało z tym różnie, co wielokrotnie sporo kosztowało węgierską reprezentację w końcówkach meczów o punkty w eliminacjach do MŚ czy ME.
Nic więc dziwnego, że Rossi, szukając zawodników o odpowiednich parametrach, nie boi się stawiać na młodych graczy. Za jego kadencji swoje pierwsze mecze w kadrze rozegrali tak ważni zawodnicy obecnej drużyny, jak: Dominik Szoboszlai, Andras Schafer czy Attila Szalai. Coraz więcej w kadrze będą zapewne znaczyć także Callum Styles czy debiutujący z Niemcami Milos Kerkez.
Węgierski system szkolenia dostarcza więc Rossiemu interesujących zawodników, choć jeszcze nie na każdą pozycję. Włoch nie boi się jednak stawiać nawet na zawodników, którzy raczej nie zrobią już wielkiej kariery. Na przykład 29-letni dziś Zsolt Nagy z Puskas Akademii debiutował w kadrze przed rokiem, a był jednym z bohaterów czerwcowych spotkań z Niemcami i Anglią w LN, strzelając obu zespołom po bramce.
Węgry ze stratą
Jak widać, wymiana pokoleniowa w węgierskiej kadrze przebiega pod znakiem dosyć niespodziewanych sukcesów. Jednym z ostatnich jej akordów będzie zaś pożegnanie dotychczasowego kapitana drużyny. Adam Szalai kilka dni przed meczem z Niemcami, w którym strzelił zresztą zwycięską bramkę, zapowiedział bowiem koniec reprezentacyjnej kariery.
Rzadko strzela bramki, ale i tak jest ważny. Fenomen Adama Szalaia
34-letni napastnik szwajcarskiego Basel przejął opaskę kapitańską po Balazsie Dzsudzsaku, który w 2020 roku wypadł z kręgu zainteresowania Rossiego. Szalai już wcześniej był jednak jednym z niekwestionowanych liderów zespołu. Często wzbudzał zresztą spore kontrowersje, bo nie nie gryzł się w język i potrafił publicznie skrytykować grę całej drużyny.
Za czasów kadencji obecnego selekcjonera stał się w praktyce jego prawą ręką. Dużą popularność wśród Węgrów zyskała jego mowa motywacyjna, wygłoszona przed decydującym o awansie na ubiegłoroczne Euro barażem z Islandią. Nic więc dziwnego, że postem na Facebooku Szalaia pożegnał nawet węgierski premier Viktor Orban.
Piękną bramką w meczu z Niemcami kapitan Węgrów pokazał swój kunszt piłkarski, dlatego trudno będzie go zastąpić nie tylko w szatni, lecz także na boisku. Z drugiej strony Rossi już nieraz pokazał, że potrafi sobie radzić bez teoretycznie niezastąpionych zawodników. Między innymi z tego powodu „Madziarów” nie można już traktować jedynie w kategoriach sensacji.