Warta Poznań znów ratuje sezon zimowymi transferami


Warta Poznań dzięki zimowym wzmocnieniom wygląda zdecydowanie lepiej

15 marca 2022 Warta Poznań znów ratuje sezon zimowymi transferami
Dawid Szafraniak

Być może to za szybko, żeby stwierdzić, że Warta Poznań znalazła kolejnego Makanę Baku, ale znów mają zawodnika, który ciągnie ich grę. Frank Castaneda najpierw nie wykorzystał karnego, który być może kosztował poznaniaków trzy punkty, ale co do jego umiejętności piłkarskich nie mamy żadnych wątpliwości.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeśli Warcie znów uda się utrzymać w ekstraklasie, to spokojnie będziemy mogli mówić o pewnym schemacie. Przeciętna lub słaba runda jesienna zakończona w strefie spadkowej lub bardzo blisko niej (przed rokiem 14. miejsce), a wiosną powolne pięcie się w tabeli. Przyczyniają się do tego głównie zimowe wzmocnienia. Rok temu był to Makana Baku. Zaryzykujemy nawet tezą, że wówczas najlepszy zawodnik na polskich boiskach, a tej zimy ściągnięto innego kozaka, Franka Castanedę.

Warto od razu zaznaczyć, że Kolumbijczyk w normalnych warunkach nigdy nie przyszedłby do ekstraklasy, a już na pewno nie do drużyny ze strefy spadkowej. Chrapkę na niego miała choćby Legia. Od razu także wiadomo, że zasilił szeregi Warty tylko do końca sezonu. „Zieloni” potrzebowali po prostu kogoś z innej półki w ofensywie, bo to była największa bolączka zespołu Dawida Szulczka.

Podczas gdy inni narzekali i nie chcieli brać zawodnika tylko na pół sezonu, Warta Poznań poszła na prosty układ. Ty nam pomagasz w utrzymaniu, a my dajemy tobie kontrakt i pograsz pół roku. No i na razie Frank Castaneda bawi się polską ekstraklasą. Emanuje pewnością siebie, bo przecież kilka miesięcy temu jako kapitan Sheriffa Tyraspol pokonał Real Madryt na Santiago Bernabeu.

Warta Poznań ściągnęła gościa z innej półki

Jeśli przed przyjściem Makany Baku można było mieć pewne wątpliwości, czy on na pewno wypali, tak przed przyjściem Castanedy zastanawialiśmy się, czy to nie błąd systemu. Król strzelców ligi mołdawskiej to jeszcze nic takiego, co prawda urządzał sobie polowania, ale rywale raczej byli słabi. Jednak fakt, że był kluczowym graczem wielkiej niespodzianki fazy grupowej Ligi Mistrzów, czyli Sheriffa Tyraspol, działa na wyobraźnię. Ponadto to, że w lidze mołdawskiej potrafił w trzech meczach z rzędu aż ośmiokrotnie pokonać bramkarza, robi wrażenie. Po prostu bawił się tam z rywalami jak z dziećmi. Pamiętać jednak należy, że Sheriff to absolutny dominator, a Warta to raczej żółtodziób.

To mu jednak nie przeszkadza. Pierwszą bramkę upolował już po 29 minutach w swoim drugim meczu z Jagiellonią. Co prawda wystarczyło, że dołożył nogę, ale zgadujemy, że niewielu ekstraklasowych piłkarzy nabiegłoby w tym tempie na dobitkę strzału. Niby nie jest typowym napastnikiem, ale ma niesamowity ciąg na bramkę i jest zmorą obrońców. Pomimo że, będziemy ostrzy, Warta Poznań przegrała z Termalicą przez niego, to przez cały mecz był on o krok szybszy od swoich kolegów. Był dla nich za szybki.

– Frank Castaneda nie był wyznaczony do strzelania karnego i musi teraz to odrobić i zrehabilitować się w następnych meczach. Nie on miał strzelać. My to sobie rozwiążemy we własnym gronie, bo mamy też swoje zasady w szatni. Chciał być bohaterem meczu, a został antybohaterem, więc w kolejnych meczach musi wziąć więcej na klatę i po prostu nam pomóc w utrzymaniu się. Od takiego zawodnika wymagamy zdecydowanie więcej, niż dzisiaj nam pokazał, i on jest tego świadom – skomentował Dawid Szulczek niestrzelonego karnego przez Kolumbijczyka.

Widać u niego niewiarygodną lekkość w dochodzeniu do okazji, dlatego pewnie zdecydował się wziąć na siebie wykonanie karnego. Ta pewność siebie gdzieś go zgubiła, ale Dawid Szulczek chyba zdaje sobie sprawę, że nie może posadzić takiego zawodnika na ławce, walcząc o utrzymanie. Pewnie przeprowadzili jakąś rozmowę wychowawczą, ale Castaneda wyszedł na następny mecz i zachwycił. Odkupił swoje winny. Wpakował piłkę w okienko, a jego bramka została wyróżniona trafieniem kolejki. Być może zdarza mu się myśleć egoistycznie, ale mamy wrażenie, że Kolumbijczyk wie, co robi na boisku.

Ofensywny zaciąg uratuje sezon

Warta znów zimą przeprowadza transfery, które wybitnie przybliżą ją do utrzymania. Ostatnio prawie doprowadziły ją do europejskich pucharów. Tym razem realna wydaje się być nawet 11. lokata, choć „Zielonych” będzie satysfakcjonować nawet 15. miejsce. Rok temu ton grze Warty nadawali ściągnięci zimą Baku i Maciej Żurawski, teraz Miguel Luis i Frank Castaneda.

Ofensywa Warty jesienią była fatalna. Do tej pory „Zieloni” mają najmniej zdobytych bramek. W końcu wyszło to, że tacy zawodnicy jak Michał Jakubowski, Milan Corryn czy Mateusz Kuzimski to nie gracze na dłuższą metę na ekstraklasę. Na szczęście oprócz Castanedy do zespołu dołączył Miguel Luis. O jego przygodzie w Rakowie trudno coś powiedzieć, bo nie dostawał szans, ale w Grodzisku się odnajduje i odgrywa jedną z głównych ról w zespole Dawida Szulczka. Dołożył nawet dwie bramki.

To, że „Duma Wildy” miała problemy z kreacją, pokazuje tabela najlepszych asystentów, którą wypełniają głównie zawodnicy defensywni. Pod tym względem Warta zmieniła się, bo jako ofensywni pomocnicy grają Miguel Luis i Castaneda, ale w odwodzie jest Miłosz Szczepański, dzięki zresztą któremu Kolumbijczyk zdobył swoją pierwszą bramkę. Wygląda na to, że „Zieloni” naprawiają błędy popełnione latem. Lepiej późno niż wcale.

Kreatywna pomoc Warty

Jeśli w rundzie jesiennej Warta Poznań była apatyczna i nudziła bardziej niż ósma lekcja w szkole, tak teraz jest przyjemna do oglądania. Czasami naprawdę nie dało się tego oglądać. Trudno to nawet zrzucić na taktykę Piotra Tworka. Wtedy po prostu nie było kim atakować, kim straszyć. Papeau? Próbował, ale jego skuteczność dryblingów była na podobnym poziomie co rzuty karne Warty.

Najwięcej robił Jan Grzesik, dla przypomnienia boczny obrońca lub wahadłowy. Obecnie dzięki zimowym wzmocnieniom Warta Poznań ma kreatywną, mobilną ofensywę. Zrelak, Castaneda, Luis, a jeszcze jest kim z ławki postraszyć. Szkoda, że „Zieloni” znów budzą się dopiero zimą, ale należy docenić, że znów bardzo dobrze wykorzystują zimowe okienko i jeśli znów się utrzymają, to wielki wkład w to wniosą właśnie Kolumbijczyk, Portugalczyk czy Maenpaa, który dopiero zadebiutował, ale już pokazał, że potrafi zablokować środek pola.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze