Warta Poznań to ewenement w polskiej piłce. Drugiego takiego zespołu nie ma


Warta Poznań trzyma się polskich zawodników i wychodzi jej to na dobre

5 lutego 2021 Warta Poznań to ewenement w polskiej piłce. Drugiego takiego zespołu nie ma
Dawid Szafraniak

Przyzwyczailiśmy się, że nasza liga jest pełna obcokrajowców. Nie mamy nic przeciwko zawodnikom z zagranicy, ale boli nas po prostu, że często są to gracze o znikomych umiejętnościach. Bardzo często mówi się, że blokują miejsca młodym Polakom. Poniekąd jest to prawda, ale wtedy w ekstraklasie pojawia się Warta Poznań z trzema obcokrajowcami i wszystkimi bramkami Polaków. Co ważne, „Zieloni” wcale nie szorują po dnie, a raczej są pozytywną niespodzianką.


Udostępnij na Udostępnij na

Przez lata oglądaliśmy w ekstraklasie pełno zespołów z wieloma tak zwanymi wynalazkami. Rozegrałeś dobrą rundę w lidze bułgarskiej, to chodź do nas. Zdobyłeś pięć bramek w lidze słowackiej, przyjedź do Polski, zapłacimy więcej. Agent mówi, że się przydasz, no to chodź. Śmiejemy się, ale tak trochę wyglądają transfery niektórych cudzoziemców. I to wcale nie jest śmieszne. Takie zespoły jak Cracovia czy Lechia Gdańsk mogą sobie na to pozwolić, gorzej jak beniaminek podejmuje takie kroki na rynku transferowym. Wtedy kierunek jest jeden, Fortuna 1. Liga.

Warta Poznań – jedyny wyjątek

Wśród tego szarego krajobrazu wyłania się jeden wyjątek – Warta Poznań. Beniaminek, który nie wkroczył do ekstraklasy z całą chmarą obcokrajowców o wątpliwych umiejętnościach, tylko spokojnie został wzmocniony wyróżniającymi się piłkarzami Fortuna 1. Ligi. Próżno szukać w ostatnich latach takiego beniaminka, mało tego, polska liga nie widziała takiej drużyny chyba z 20 lat. Stranieri w Warcie rozegrali tylko 5% wszystkich możliwych do rozegrania minut, to wynik bezprecedensowy i niespotykany.

Druga w tej klasyfikacji jest Stal Mielec z 10%, ale potem widoczna jest ogromna różnica. Kolejny zespół to następny beniaminek, ale to już 28%, a później to leci coraz bardziej w górę. Bardzo niepokojące jest, że aż pięć klubów ma ten procent powyżej 50, a to oznacza, że w sumie na boisku częściej przebywają obcokrajowcy niż Polacy. Samą siebie przeszła Cracovia, która jest liderem tego niechlubnego rankingu z 75%, a przecież gdyby Michał Probierz nie musiał stawiać na młodzieżowca, to pewnie ten wskaźnik byłby jeszcze wyższy.

 

Ponoć jesteśmy ligą eksportową i taką chcemy być, a bardzo często stawiamy na nic niewnoszących obcokrajowców. Bardzo smutne, ale cóż, taki mamy klimat. Dlatego bardzo cieszy, że w tej lidze mamy też takie kluby, które zamiast ściągnąć zawodnika z zagranicy, wolą sięgnąć po gracza z 1. ligi. Warta Poznań pokazuje, że tak można i wcale nie wychodzi na tym źle. Ostatnio ograli Cracovię, która miała dziewięciu obcokrajowców na murawie. Czy było widać różnicę na boisku? Nie, a Warta Poznań sięgnęła po trzy punkty. W tabeli ligowej oba zespoły mają po tyle samo punktów.

Nie da się ściągnąć dobrego Polaka?

Taka polityka transferowa „Zielonych” jest spowodowana przede wszystkim kwestiami finansowymi. Często mówi się, że młody Polak jest droższy od przeciętniaka z zagranicy. Tak najlepiej powiedzieć. Trudniej poszukać ciekawego zawodnika na zapleczu, dla którego gra w ekstraklasie byłaby życiową szansą. Jakoś Warta po awansie przekonała Mateusza Kuzimskiego do przenosin do Poznania. Dla przypomnienia, w poprzednich rozgrywkach był wicekrólem klasyfikacji strzelców w Fortuna 1. Lidze. Nie da się? Oczywiście, że się da. Kolejne przykłady to Michał Kopczyński, Jan Grzesik i Mateusz Spychała.

Najprawdopodobniej taka polityka kadrowa ekstraklasowych klubów wynika po prostu z braku zaufania do polskich zawodników. Przecież lepiej ściągnąć zawodnika z 5. ligi niemieckiej lub ściągnąć piłkarzy z Meksyku. Boleśnie się o tym przekonały Korona Kielce i Arka Gdynia. Warta Poznań nawet jak spadnie, nie będzie miała sobie nic do zarzucenia. Zrobili wszystko, co mogli i przede wszystkim nie zostaną z wieloma bezużytecznymi piłkarzami, którym trzeba płacić pensje. „Zieloni” spadną z Bartoszem Kielibą, Mateuszem Kuzimskim i Michałem Jakóbowskim.

Jeszcze jedna rzecz, o której chcielibyśmy wspomnieć, to postać trenera Piotra Tworka. Być może nigdzie indziej Mateusz Kuzimski, Jan Grzesik i reszta ekipy nie odnaleźliby się tak jak w Poznaniu. Wielka zasługa w tym wszystkim menadżera Warty. Najpierw dokonał niemożliwego i wprowadził „Zielonych” do elity, a teraz rozprowadza po kątach teoretycznie mocniejszych. Jak ostatnio Cracovię. Piotr Tworek jest postacią fundamentalną w Warcie. Zapewne bez niego nie byłoby tych wszystkich sukcesów. Taka mała opinia, że nawet gdyby byłemu trenerowi Kotwicy Kołobrzeg nie udało się utrzymać Warty, to i tak zapadnie w pamięć ekstraklasowym prezesom, przez co szybko powinien dostać posadę na najwyższym szczeblu rozgrywek.

Warta Poznań – wartościowi obcokrajowcy?

Obecnie w kadrze Warty Poznań znajduje się trzech zawodników pochodzących spoza naszego kraju. W ramach ciekawostki dodamy, że do awansu przyczynił się zaledwie jeden obcokrajowiec, Sergiy Napolov, ale jego już w Warcie nie ma. Zatem „Zieloni” wywalczyli awans praktycznie samymi Polakami. Tu kolejny kamyczek do ogródka dla innych beniaminków, które często po sukcesie żegnają się z jego twórcami, tłumacząc się, że teraz jest nowe rozdanie. W Warcie postawiono na tych, którzy w 1. lidze dawali radę. Jak widać, opłacało się zaryzykować, a zarazem zaoszczędzić trochę pieniędzy.

Przejdźmy już jednak do obcokrajowców. W rundzie jesiennej było ich dwóch. Robert Ivanov i Mario Rodriguez. Fin wyglądał na początku na trochę nieporadnego i nie dorównywał Mateuszowi Ławniczakowi. Moment absencji młodego Polaka wykorzystał bardzo dobrze i od tego czasu nie oddaje miejsca w składzie. Owszem, czasami zdarza mu się popełnić błąd, ale w duecie z Bartoszem Kielibą czuje się bardzo dobrze. I z meczu na mecz wygląda coraz lepiej.

Za ofensywę odpowiedzialny miał być hiszpański skrzydłowy. Dobrze czujący się z piłką przy nodze, taki typowy hiszpański piłkarz. Owszem, widać u niego fajną technikę i spore umiejętności, ale w ekstraklasie średnio się odnalazł. Później przyszła kontuzja i w zasadzie runda jesienna zakończyła się dla Rodrigueza po sześciu spotkaniach, w tym trzech od pierwszej minuty. Takim sposobem obcokrajowcy Warty nie przyczynili się do żadnej bramki Warty Poznań jesienią. Żadnej asysty ani bramki. Oczywiście nie ma takiej drugiej drużyny w ekstraklasie. „Zieloni” jednak doskonale dali sobie radę, a ofensywę rozbujać ma Makana Baku. Były młodzieżowy reprezentant Niemiec może okazać się idealnym wzmocnieniem formacji ofensywnej, takiego polotu trochę brakowało na skrzydełku, po którym często musiał latać Jan Grzesik.

Mądre okienko

Przyzwyczailiśmy się do tego, że gdy klub nie znajduje się w strefie bezpieczeństwa i jest zagrożony degradacją, to ratuje się, jak może. Wystarczy przytoczyć Zagłębie Sosnowiec sprzed dwóch lat, które ściągało w zimowym oknie każdego zawodnika. Ostatecznie w niczym im to nie pomogło, a jedyne, z czego ich zapamiętaliśmy, to z niezdarnej obrony. Nie ukrywajmy, Warta Poznań będzie się biła do samego końca o utrzymanie. Pomimo że mają całkiem dobrą pozycję wyjściową, to pewni miejsca w następnej kampanii ekstraklasy nie są.

W Poznaniu jednak nie ściągano ludzi z polecenia z Czech, Słowacji czy Bałkanów. Postawiono na sprawdzony pomysł. Słabo była obsadzona pozycja młodzieżowca. No to ściągamy dwóch młodzieżowców, trochę nieoczywistych, ale jeden już się pokazał z dobrej strony. Maciej Żurawski w meczu z Cracovią zagrał bardzo solidnie i dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa. Mateusz Sopoćko, trochę pomijany przez Piotra Stokowca w Gdańsku, pewnie w Poznaniu dostanie więcej szans, a znając życie, Piotr Tworek zrobi z niego porządnego zawodnika, a w Trójmieście będą się zastanawiać, czy to ten sam piłkarz. Grono nowych nabytków „Zielonych” uzupełnia Makana Baku.

Warta pokazała, że nie trzeba ściągać samolotu nowych piłkarzy zimą, ratując się przed spadkiem. Przynajmniej na razie się to broni, gdyż zdobyli już pierwsze ważne trzy punkty. Najważniejsze wciąż jednak przed nimi. Do końca zostało jeszcze 15 kolejek, a przewaga nad ostatnim Podbeskidziem to tylko cztery punkty. Wiemy doskonale, że taka przewaga to żadna przewaga, a w Poznaniu może zrobić się gorąco już za dwa tygodnie. Warta Poznań z tą filozofią pozostanie jednak w naszej pamięci, nawet gdy spadnie. Nieczęsto w końcu oglądamy zespół, w którym na boisko wybiega 10-11 Polaków, a nie jeden czy dwóch. Niewątpliwie chwalimy za to cały pion sportowy „Zielonych”.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze