Walerian Gwilia, czyli ofiara sukcesu Czesława Michniewicza


Walerian Gwilia od momentu przyjścia Czesława Michniewicza do drużyny Legii Warszawa stał się po prostu zbędny…

6 kwietnia 2021 Walerian Gwilia, czyli ofiara sukcesu Czesława Michniewicza
Dawid Szafraniak

Zmiana trenera w klubie to dla wielu piłkarzy szansa na pokazanie się z dobrej strony, zaczęcie wszystkiego od nowa z czystą kartą. Jednak dla drugiej grupy piłkarzy zmiana ta nie zawsze jest dobra, a wręcz przeciwnie. Często może okazać się, że o wiele lepiej sprawowali się pod wodzą byłego szkoleniowca, chociaż nie zawsze szło to w parze z wynikami klubu. Przykładem piłkarza, który należy do drugiej z wymienionych grup, jest właśnie Walerian Gwilia.


Udostępnij na Udostępnij na

Walerian Gwilia, który ostatnio przeżywa raczej gorszy okres. Powiedziałem gorszy? Można rzec, że wręcz fatalny. Legia jest w kosmicznej formie. Rozkłada każdego przeciwnika na łopatki. Zespół ze stolicy po prostu jest na autostradzie do mistrzostwa, po której jedzie walcem, miażdżąc wszystko i wszystkich, i ani myśli się zatrzymywać.

Jednak dla kariery Waleriana Gwilii nie oznacza to nic dobrego. Gruzin nie odgrywa w zespole żadnej znaczącej roli. Wchodzi na ostatnie minuty meczów i nie pokazuje nic, co mogłoby się spodobać. Ofensywny pomocnik gra po prostu przeciętnie i to też tylko momentami, bo spora część jego występów może zirytować kibica.

Za Vukovicia było lepiej…

Z pewnością tak Gwilia mógłby powiedzieć, patrząc oczywiście ze swojej perspektywy. Za kadencji Aleksandara Vukovicia Walerian Gwilia był wręcz kluczową postacią. Ba, był nią na pewno. W końcu większość kibiców przez jakiś czas wskazywała właśnie jego jako najlepszego piłkarza Legii. Gwilia był po prostu nie do zatrzymania. Na tle ekstraklasy technicznie wyglądał naprawdę dobrze, a w systemie z jednym ofensywnym pomocnikiem odnajdywał się świetnie.

Natomiast we wrześniu stało się coś, co musiało się stać. Może miało to miejsce za wcześnie, może za późno. Z biegiem czasu po prostu dobrze, że ta sytuacja miała miejsce. A co takiego się wydarzyło? Ano Aleksandar Vuković został zwolniony z Legii. Pomijając sam fakt słuszności zwolnienia Serba, była to dość trudna chwila dla wielu piłkarzy, w tym dla Gwilii…

Walerian Gwilia był dość mocno związany z trenerem Vukoviciem. W końcu grał za jego kadencji pierwsze skrzypce, a i sam były trener Legii widział w nim kluczowy element swojej układanki. Nikt wówczas nie widział Legii bez Gwilii w podstawowym składzie. Jednak taką rzeczywistość powoli, bo powoli, ale koniec końców przedstawił Czesław Michniewicz.

„Na warszawskim rejonie już nie jest kolorowo…”

Parafrazując ten hit polskiego internetu, można przedstawić sytuację, jaka od mniej więcej października towarzyszy Gwilii. Piłkarz praktycznie nie gra w wyjściowym składzie. Początki tego mogliśmy już ujrzeć podczas pierwszych miesięcy kadencji Czesława Michniewicza w Legii.

Ponadto nie pomagają mu ani system gry, jakim obecnie gra Legia, a jak powszechnie wiadomo, świetnie się on sprawdza, ani forma piłkarzy grających na jego pozycji. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której Gruzin wskakuje do wyjściowej jedenastki na miejsce Bartosza Kapustki czy Luqinhasa, a co dopiero, jakby miało się to wydarzyć w którymś z ważnych spotkań.

Na dodatek Gwilia nie odnajduje się zwyczajnie w formacji z dwoma „dziesiątkami”. Wydaje się, jakby na boisku miał wówczas za mało miejsca na pokazanie pełni swoich umiejętności. Sęk w tym, że nawet jak znajdzie owe miejsce, nie potrafi go prawidłowo wykorzystać. Piłkarz jest po prostu cieniem samego siebie i widzą to nie tylko kibice, lecz także zarząd klubu i sam trener.

Walerian Gwilia – piłkarz niepotrzebny?

I takie też można odnieść wrażenie. Gwilia jest w Warszawie zwyczajnie niepotrzebny. Odejście z Legii wydaje się zatem idealnym rozwiązaniem zarówno dla klubu, jak i dla samego zawodnika. Jak informują media, zawodnik pobiera niemałą pensję na poziomie 300 tysięcy euro rocznie. Nie jest to ani trochę adekwatne do roli, jaką odgrywa w klubie.

Z ostatnich doniesień z Łazienkowskiej można się dowiedzieć, że Legia nie skorzystała z klauzuli przedłużenia kontraktu z Gwilią, która obowiązywała do końca marca. Nie ma w tym nic dziwnego, w przypadku skorzystania z tej opcji klub musiałby dać piłkarzowi podwyżkę, i to niemałą, bo stanowiłaby ona dodatkowe 20% obecnych zarobków Gruzina.

Zawodnik nie dość, że zarabia sporo, to tak naprawdę nic wartościowego do drużyny nie wnosi. A więc dlaczego Legia miałaby dodatkowo podnosić jego i tak wysoką tygodniówkę? Nie miałoby to wówczas żadnego sensu, a w klubie wytworzyłoby tylko kolejny komin płacowy.

Wraz z końcem obecnego sezonu Walerianowi Gwilii wygasa kontrakt z Legią. Klub nie wyklucza, że przedłuży kontrakt z zawodnikiem, lecz scenariusz ten wydaje się mało prawdopodobny, a wręcz niemożliwy. Sam zawodnik raczej ze znalezieniem nowego pracodawcy problemu mieć nie będzie, a odejście, jak już wcześniej powiedziano, wydaje się korzystne zarówno dla niego, jak i dla samej Legii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze