Legia Warszawa może już być praktycznie pewna mistrzostwa Polski. W decydującym momencie sezonu podopieczni Jana Urbana pokonali przy Łazienkowskiej Lecha Poznań 1:0 po bramce Ivicy Vrdoljaka z rzutu karnego. Kapitan „Wojskowych” wziął na siebie brzemię wykonania „jedenastki”, widząc, że Dwaliszwili nie jest zbyt pewny siebie.
Vrodljak po spotkaniu był opanowany. Na razie nikt głośno nie mówi o świętowaniu, wszyscy w drużynie są skoncentrowani i mają w głowie ostatnie trzy mecze sezonu. Dopiero po zakończeniu rozgrywek przyjdzie czas na otwarcie szampana.
– Jestem bardzo szczęśliwy, bo wszyscy wiedzieliśmy przed meczem, jak ważne to spotkanie i jak dużo da nam zwycięstwo. Mamy teraz wielkie pięć punktów przewagi, ale trzeba pamiętać, że zostały jeszcze trzy kolejki i dziewięć punktów do zdobycia. Nam wystarczą cztery, ale będziemy się cieszyć dopiero, jak będziemy mieli pewnego mistrza.
– Na razie możemy się cieszyć z tego spotkania. Zagraliśmy dobrze. Pokazaliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem. Odkąd tu jestem, mogę powiedzieć, że zawsze rozgrywam z Lechem dobre mecze. Chociaż mówiłem na konferencji, że jeśli zdobędziemy trzy punkty, mogę być nawet najgorszy na boisku.
Po transferze do Legii Wladimera Dwaliszwilego to Gruzin stał się podstawowym wykonawcą rzutów karnych. W ostatnich tygodniach zdobył kilka bramek z wapna, jednak nie podjął się strzelenia „jedenastki” na wagę mistrzostwa Polski. Odpowiedzialność musiał wziąć na siebie kapitan Legii – Ivica Vrdoljak.
– „Lado” [Dwaliszwili – przyp. red.] od razu zapytał się mnie, czy chcę strzelać. Trochę bolała mnie noga, ale widziałem, że ani „Lado” , ani „Rado” [Radović – przyp. red.] nie są pewni, dlatego powiedziałem: dajcie piłkę, ja to strzelę. Byłem pewny, że trafię.
Bardzo ładnie mówi po polsku.
Lepiej gada niż nasi co niektórzy reprezentanci :D
:D D: