Triumf gospodarzy na otwarcie PNA


Gwinea Równikowa pokonała w meczu otwarcia PNA reprezentacje Libii 1:0. Gola na wagę trzech punktów zdobył w ostatnich minutach meczu Javier Balboa.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz pomiędzy Gwineą Równikową a Libią otwierał Puchar Narodów Afryki. Faworytem byli gospodarze, którzy niesieni gorącym dopingiem kibiców i zmotywowani dodatkową gratyfikacją finansową mieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Pierwsze dziesięć minut należało jednak do Libii. To goście byli bliżej stworzenia dogodnej sytuacji podbramkowej, z kolei piłkarze Gwinei Równikowej wydawali się lekko sparaliżowani wagą tego spotkania. Później „Nzalang” przejęli kontrolę. Ostra praca Ibana Iyangi dała efekty w postaci dwóch groźnych akcji, lecz żadna z nich nie powiodła się. W 15. minucie bliski szczęścia był Javier Balboa, ale skończyło się jedynie na rzucie rożnym. Po wznowieniu gry z kornera piłka wpadła do bramki, ale sędzia uznał, że strzelec gola, Ivan Bolado, był na pozycji spalonej.

Po tym wydarzeniu tempo gry nieco opadło. Gwinea Równikowa wciąż wyglądała lepiej, lecz nie potrafiła poważnie zagrozić bramce Libijczyków. Można pochwalić agresywną i odważną grę Gwinei Równikowej, ale należałoby też zganić piłkarzy tego kraju za zbyt długie przetrzymywanie piłki lub niewłaściwe decyzje w kluczowych momentach.

W ostatnim kwadransie „Nzalang Nacional” wciąż uparcie dążyli do zdobycia gola, lecz robili to zbyt chaotycznie. Strzały Balboy czy Juvenala nie mogły przynieść efektu, ponieważ były nieprzygotowane i oddane w zbyt trudnych sytuacjach. W ostatnich sekundach zerwała się Libia, lecz jedno uderzenie i nie najlepiej wykonany rzut rożny nie rozbudziły optymizmu przed drugą połową.

W drugiej połowie długo czekaliśmy aż piłkarze wywołają u kibiców odrobinę podniecenia. Obie ekipy skupiły się na destrukcji, nie bacząc na fakt, że w piłce nożnej potrzebne są bramki, by osiągnąć korzystny wynik. Dopiero ostatnie minuty mogły rozbudzić w kibicach dodatkowe emocje. Do ofensywy ruszyła Gwinea Równikowa i w końcu odważna gra przyniosła efekt. Na cztery minuty przed końcem świetne podanie otrzymał będący na pograniczu spalonego Javier Balboa. Pomocnik Gwinei Równikowej zachował się perfekcyjnie, wykańczając sytuację niczym rasowy snajper z najwyższej półki. Gospodarze wyszli na prowadzenie i wydawało się, że nic im nie przeszkodzi w zdobyciu trzech punktów.

W ostatnich sekundach Libia ruszyła do ataku, lecz w poczynaniach ofensywnych tego zespołu było zbyt dużo chaosu, by mogły one przynieść efekt. Ostatecznie gospodarze schodzili z boiska w doskonałych nastrojach, gdyż to oni cieszyli się ze zwycięstwa.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze