Tottenham wciąż niegotowy do walki o najwyższe cele


"Koguty" zaliczają fatalną passę trzech porażek ligowych z rzędu

14 lutego 2022 Tottenham wciąż niegotowy do walki o najwyższe cele
https://247newsaroundtheworld.com/

Walentynki to dzień okazywania i odczuwania miłości, lecz Tottenham nie zasługuje na choćby namiastkę tego uczucia. Klub z północnego Londynu jest obecnie w kiepskiej formie i ma na koncie fatalną passę trzech porażek ligowych z rzędu. Brak punktów w tych meczach wydawał się niemożliwy, ale Hotspur lubi zaskakiwać. Na podstawie ostatnich poczynań "Koguty" mogłyby zostać bohaterami kampanii Adidasa „Impossible is nothing". Wygląda to naprawdę niewesoło.


Udostępnij na Udostępnij na

Trzy porażki w ostatnich meczach to jedno, ale gracze Hotspur w 2022 roku zdobyli ledwie dziewięć punktów w Premier League. Starcie z Chelsea zawsze można wybaczyć, lecz brak oczek w spotkaniach z Wolverhamptonem i Southamptonem daje sporo do myślenia. Czyżby Antonio Conte porwał się z motyką na słońce? Czy zimowe transfery mogą okazać się jakże potrzebnymi wzmocnieniami? Zobaczmy!

Tottenham rozczarowuje

Wiem, że niektórzy stwierdzą, iż słowa „Tottenham rozczarowuje” nie są żadnym odkryciem. Rozumiem frustrację kibiców, gdyż ten projekt od jakiegoś czasu nie robi zauważalnego i jakże oczekiwanego progresu. Jednak od czasów pamiętnego finału Ligi Mistrzów sporo się pozmieniało i sytuacja w klubie mocno zmniejszyła moje oczekiwania. Mimo to ostatnie dwa spotkania są sporym ciosem oraz niezwykle wyraźnym sygnałem, że coś jest nie tak.

Mecz z Chelsea to zupełnie inna historia, bo tę porażkę można jeszcze jakoś wytłumaczyć. W końcu Tottenham ostatni raz pokonał „The Blues” 8 stycznia 2019 roku. Od tamtego momentu obie drużyny zdążyły zagrać ze sobą dwanaście razy, z czego aż dziewięciokrotnie Chelsea wychodziła zwycięsko.

Jednakże w spotkaniu z Southamptonem można i trzeba wręcz było wymagać zwycięstwa. Zaczęło się całkiem nieźle. Tottenham za sprawą samobójczego trafienia Jana Bednarka prowadził i gdzieś z tyłu głowy tliła się myśl, iż już tego nie puści. W drugiej połowie „Koguty” ponownie wyszły na prowadzenie, lecz od tego momentu zaczęło się prawdziwe piekło. Klub z północnego Londynu stracił koncentrację, zaczął mizernie grać w defensywie i poskutkowało to stratą dwóch bramek. W samej końcówce dramatyzmu dodało jeszcze nieuznane trafienie Stevena Bergwijna, co spowodowało, że to gospodarze nieoczekiwanie opuszczali stadion na tarczy.

Podczas niedzielnego starcia, tym razem z Wolverhamptonem, powróciły te same demony. Tottenham oczywiście częściej był przy piłce i nawet udało się stworzyć z tego kilka nieźle zapowiadających się akcji, lecz nie przyniosło to niczego wielkiego. Wolves byli bardziej przekonujący w swoich poczynaniach, umieli znaleźć wolne strefy, wykorzystywali potknięcia defensywy i od 20. minuty wyszli na prowadzenie 2:0. Podopieczni Antonio Conte mieli sporo czasu na odwrócenie losów spotkania, ale dało się zauważyć, iż przy większości akcji nie mieli pomysłu, a gdy już dochodzili do strzałów, to byli rażąco nieskuteczni.

Jednym słowem — marazm.

Czy transfery okażą się wzmocnieniem?

Zimowe okienko transferowe nie należało do najbardziej intensywnych. Tottenham również nie zaszalał i dopiero w końcówce stycznia ogłosił przyjście dwóch zawodników. Na Tottenham Hotspur Stadium dołączyli Rodrigo Bentancur oraz Dejan Kulusevski. Obaj byli piłkarzami Juventusu, obaj nie potrafili wywalczyć sobie pierwszego składu i obaj odeszli w poszukiwaniu dobrego miejsca do rozwoju. Kibice „Starej Damy” raczej nie będą tęsknić. Żaden z nich nigdy nie był kluczową postacią i zawodnicy częściej raczej zawodzili, niż zachwycali.

Przeglądając media społecznościowe, można było się doszukać sporo krytyki w kierunku Tottenhamu. W końcu klub zatrudnił klasycznych odrzutków, którzy nie odznaczyli się niczym szczególnym w poprzednim zespole i traktują Hotspur jako koło ratunkowe. Jest oczywiście w tym trochę racji. W jaki sposób „Koguty” mają nawiązać do najlepszych drużyn na świecie, skoro nawet nie próbują walczyć o wielkich zawodników? Choć Kulusevski i Bentancur mogą wiele zaoferować, to nie byli oni najciekawszymi kąskami na rynku. Z drugiej strony — w obecnej sytuacji północny Londyn nie jest kuszącą perspektywą do grania.

Chwilę wcześniej wspomniałem, że nowe nabytki mogą sporo zaoferować. Minęło niewiele czasu, ale już można pokusić się o małą ocenę ich przydatności oraz umiejętności. Rodrigo Bentancur cechuje się dychotomicznością. Na przestrzeni kilkunastu minut potrafi zagrać fantastyczne podanie (jak to do Sona w meczu z Wolverhampton), a w innej akcji przewrócić się o własne nogi. I to właśnie idealnie obrazuje jego umiejętności. Bentancur może grać na najwyższym poziomie, ale potrzebuje zaufania i stabilizacji formy.

Kulusevski to trochę inna bajka. Szwed przychodził do Juventusu jako gwiazda Parmy i obiecujący prospekt. W Turynie kompletnie mu się nie powiodło. Problem leżał w stylu gry „Starej Damy”. Dejan jako zawodnik Parmy błyszczał, bo miał naprawdę dużo miejsca i spore zaufanie. Granie z kontrataków mu pasuje i utwierdziliśmy się w tym dobitnie podczas meczu z Polską na mistrzostwach Europy. Juventus to zespół, który chce prowadzić grę, a „Kulu” nie umiał się do tego przystosować. Na razie w Premier League jest przeciętny, ale mocno widać, jak bardzo przeszkadza mu nieumiejętność poprawnej gry obiema nogami. Pamiętajmy jednak, że Conte chciał go szkolić już dawno temu i kto wie, być może Szwed pod skrzydłami Włocha pokaże pełnię potencjału.

Czy Antonio Conte porwał się z motyką na słońce?

Antonio Conte dołączył do Tottenhamu 2 listopada 2021 roku. Trzeba przyznać, że to największy transfer „Kogutów” od naprawdę bardzo długiego czasu. Wiadomo, iż nie można było oczekiwać cudów, ale początki Włocha w Londynie były przekonujące. Atmosfera, treningi, założenia taktyczne — to wszystko uległo pozytywnym zmianom. W serca kibiców Tottenhamu nareszcie wlano sporo nadziei. W końcu Conte to fachura i być może zrobi porządek w tym klubie.

52-latek z pewnością miewał lepsze tygodnie w swojej trenerskiej karierze. Jego zespół przegrał dwa bardzo ważne spotkania i z ośmioma porażkami na koncie zajmuje 8. miejsce. Jednak patrząc się na potencjał całego zespołu, wydaje się, że awans do Ligi Mistrzów byłby istnym opus magnum w dorobku Conte. Mimo posiadania w arsenale dwóch fantastycznych zawodników trudno liczyć na coś więcej niż miejsce premiowane grą w Lidze Europy.

Flickr.com

Tottenham gra lepiej, ale wciąż jest sporo elementów do poprawy. Podczas tych dwóch kiepskich spotkań z Southamptonem i Wolverhamptonem było widać kilka mankamentów. Przede wszystkim — Tottenham nie potrafi utrzymać koncentracji przy defensywnych stałych fragmentach gry. Gdy futbolówka kopnięta ze stojącej piłki zmierza w kierunku bramki Hugo Llorisa, widać sporo chaosu i braku zdecydowania. Kolejnym elementem jest nieumiejętność wykorzystania dominacji nad meczem. „Koguty” sporo grają piłką i szukają wolnych przestrzeni w celu penetracji pola karnego rywali. Niestety, rzadko kiedy się to udaje. Brakuje tu rozgrywającego z krwi i kości, który umiałby cały czas trzymać wszystko w ryzach. Najprościej ujmując — wciąż trzeba szukać zastępstwa dla Christiana Eriksena. Jego brak do dzisiaj jest bardzo widoczny.

***

Za Tottenhamem niezwykle trudny okres, ale wciąż są spore szanse na zajęcie przyzwoitego miejsca w lidze. Jednakże o szybką poprawę nastrojów może nie być łatwo, gdyż już w sobotę „Koguty” zmierzą się Manchesterem City Pepa Guardioli.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze