Tottenham zakończył sezon 2021/2022 na czwartym miejscu w Premier League. Było to niemałe zaskoczenie, patrząc na ostatnie średnie lata "Kogutów" i oczywiście na fakt, iż jeszcze za Nuno Espirito Santo bardzo nieudanie weszli w minione rozgrywki. Po przyjściu Antonio Conte ich gra znacząco się odmieniła i jak widać po trwającym oknie transferowym, władze londyńskiego zespołu nie spoczywają na laurach i aktywnie działają.
Powiedzieć, że Tottenham ma udane okienko transferowe, to nic nie powiedzieć. Jeszcze przed oficjalnym otwarciem okienka potwierdzili oni kilka ciekawych ruchów na rynku. Co ważne, nadal się nie zatrzymują. Nie zawsze było jednak w tej kwestii tak kolorowo. „Koguty” z Danielem Levym na czele raczej powszechnie kojarzą się z oszczędnością. Wręcz przesadną. Bycie trenerem tej drużyny pod względem wzmocnień po prostu nigdy nie należało do zbyt łatwych zadań.
Przekonali się o tym Nuno Espirito Santo, Jose Mourinho czy Mauricio Pochettino, którzy musieli liczyć się z tym, że wszystkie ich zachcianki nie zostaną spełnione. Mało tego, raczej musieli pogodzić się z kosmetycznymi zmianami kadrowymi, o ile takowe w ogóle następowały. Wydaje się, że podejście właściciela „Spurs”, od kiedy przyszedł wspomniany Conte, diametralnie się zmieniło. Takie przeświadczenie dało poprzednie okienko, a to tylko utwierdza w przekonaniu, iż nadeszły nowe czasy dla Tottenhamu Hotspur.
Było dobrze, ale potrzebne są zmiany
Antonio Conte przyszedł i pozamiatał. Włoch został z pewnością jednym z największych wygranych tamtego sezonu Premier League. W Tottenhamie właściwie nie miał nic do stracenia. Przychodził po fatalnym starcie wcześniej wspomnianego Nuno Espirito Santo (9 zwycięstw, 1 remis, 7 porażek), a finalnie wprowadził zespół do upragnionej, niewidzianej od czasów Mauricio Pochettino Ligi Mistrzów. Po dziesięciu kolejkach zajmowali odległe 9. miejsce, a kończyli rzecz jasna na czwartej lokacie, co patrząc na ambitny Manchester United czy grający równo większość sezonu Arsenal, jest sporym sukcesem. Trudno było dawać im szansę, ale jednak wcisnęli się przed szereg i mimo szczęścia zarówno piłkarze, jak i trener oczywiście zasługują na pochwały.
Potencjał kadrowy w „Totkach” jest duży. W końcu Hugo Lloris, bardzo dobry w ostatniej kampanii Rodrigo Bentancur, Dejan Kulusevski, Harry Kane i oczywiście aktualnie najlepszy Heung-min Son to nie goście z pierwszej łapanki. Daniel Levy zrozumiał, że najlepszą drogą do osiągnięcia sukcesu jest pełne zaufanie szkoleniowcowi. W każdym transferze widać rękę Conte, który ściąga piłkarzy po prostu skrojonych pod siebie. W ostatnich latach wielu nie wypaliło. Emerson, Ndombele, Lo Celso… Tu można wymieniać i wymieniać. Obecne transfery wydają się przemyślane, więc raczej tego typu sytuacji nie będzie bądź przynajmniej zostaną ograniczone do minimum.
Włoch na przestrzeni ponad połowy sezonu zmienił zespół pod każdym względem. Polepszył kadrowo o dwóch nowych zawodników, zmienił podejście graczy do zadań na boisku, uczynił atak „Kogutów” jednym z najlepszych w lidze i znacząco poprawił grę na najbardziej newralgicznej pozycji – obronie.
To była dla mnie prawdziwa edukacja.Eric Dier o pracy z Antonio Conte
Wydaje się, że Anglik nie jest odosobniony w przekonaniu, iż te kilka miesięcy dało bardzo dużo „Kogutom” i rzecz jasna piłkarzom jako jednostkom. Jednocześnie wszyscy w klubie, co może cieszyć kibiców „Spurs”, zdają sobie sprawę, że długo tak bez wzmocnień nie pociągną. Dlatego są aktywni na rynku. Wydaje się, że ich celem jest nie tyle powtórzenie wyniku z tego sezonu, co przebicie go. Rozwój widać gołym okiem.
Na początek Yves Bissouma
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że Yves Bissouma to zawodnik, który po prostu jest skazany na sukces w Tottenhamie. O ile w przypadku sprowadzanego pół roku wcześniej Rodrigo Bentancura, pewne uwagi z powodu jego dyspozycji w Juventusie można było mieć, o tyle tu… absolutnie nie. Jest to gracz, o którym mówiło się w kontekście wielu gigantów Premier League. Przede wszystkim Manchesteru United, natomiast nie brakowało także pogłosek o Liverpoolu, Arsenalu czy Chelsea.
Po samych markach tych zespołów widać, iż w Brighton znacząco odbiegał od poziomu swoich kolegów. Reprezentant Mali ostatecznie trafił do „Spurs”, co samo w sobie nie jest dziwne. Budzi za to podziw kwota, za jaką ten trafił na Tottenham Hotspur Stadium. Wynosi ona zaledwie niepełne 30 mln euro! Patrząc na wiek, obycie w najlepszej lidze świata, potencjał i jego ogólny wkład w poprzednie zespoły, jest to cena promocyjna. Nawet bardzo.
✍️ We are pleased to announce the transfer of Yves Bissouma.
Welcome to Spurs, Yves! 💙
— Tottenham Hotspur (@SpursOfficial) June 17, 2022
Dlaczego kosztował on tylko tyle? Oczywiście głównym czynnikiem był kończący się latem kolejnego roku kontrakt. Był to dla Brighton ostatni dzwonek na sprzedaż, więc musieli brać to, co jest na stole. Czemu zatem ofert nie było dużo? Wszystko przez zarzuty dot. rzekomej napaści seksualnej. 29 czerwca 2022 roku został z nich na szczęście oczyszczony.
Wracając jednak do spraw stricte piłkarskich – Bissouma jest zawodnikiem od tak zwanej czarnej roboty. Wykonuje ją świetnie. Genialnie spisuje się przede wszystkim w defensywie, natomiast nie można mu odmówić dodawania pewnych pozytywnych aspektów z przodu. Jest walczakiem, ma dobry przegląd pola i genialne strzały z dystansu. Ma wszystko, aby być gwiazdą ligi, o ile już nią nie został w barwach „Mew”.
Znajoma twarz Conte
Ivan Perisić, bo o nim będzie mowa w tym akapicie, mimo wszystko najlepsze lata ma już za sobą. Czemu mimo wszystko? Niektórzy mogą odnieść wrażenie, że jego szczyt jest teraz, bo Chorwat zaliczył kolejny bardzo udany sezon w Interze Mediolan. Miał udział przy aż 19 bramkach wicemistrza Włoch, a jeszcze rok wcześniej, kiedy trenerem był właśnie Antonio Conte, był istotną postacią w drodze po tytuł. Do Londynu trafił za darmo w związku z kończącym się kontraktem. Mediolański gigant chciał z nim przedłużyć umowę, jednak postać trenera „Kogutów” prawdopodobnie przekonała 33-latka do zmiany barw.
Happy Monday, Spurs fans 💙 pic.twitter.com/RrhfBKcWP0
— Tottenham Hotspur (@SpursOfficial) June 20, 2022
Czy Ivan Perisić sprawdzi się w Tottenhamie? To tak jak w przypadku ewentualnych pytań o wcześniej wspomnianego Bissoumę powinno być pytanie retoryczne. Gracz obyty z wielką europejską piłką, doświadczony i przede wszystkim pracowity, co Conte u swoich piłkarzy akurat ceni najbardziej. W ostatnich latach grał w dokładnie takiej samej formacji, jaką stosuje Tottenham, a gdyby tego było mało, już w przeszłości pracował ze szkoleniowcem „Spurs”, co pewnie dodatkowo go promuje. Nie zawsze było im po drodze, natomiast gdy wicemistrz świata z 2018 roku w końcu wypracował grę na wahadle, stał się dużo lepszym piłkarzem. Conte go rozwinął piłkarsko, a Ivan zwykle wnosił do jego zespołu sporo jakości. Podobnie ma być i w tym przypadku.
Do tego jeszcze…
Yves Bissouma, Ivan Perisić, Fraser Forster… i prawdziwa bomba w postaci Richarlisona – tyle z ogłoszonych do tej pory transferów. W skrócie bardzo dobry pomocnik, świetny wahadłowy, ciekawa opcja uzupełnienia pozycji drugiego bramkarza i kapitalny napastnik. Na tym jednak Tottenham swojego transferowego szturmu nie planuje zakończyć. Do wzmocnienia jest jeszcze parę nie do końca pozytywnie zweryfikowanych w ostatnim sezonie pozycji.
Our new boys 📸 pic.twitter.com/qtJDIA29sy
— Tottenham Hotspur (@SpursOfficial) June 18, 2022
Ptaszki na Twitterze od dłuższego czasu ćwierkały na temat nowego potencjalnego pracodawcy Richarlisona. Brazylijczyk bowiem obecnie znacznie przewyższa Everton swoim poziomem. 25-latek nawet wprost wyrażał chęć odejścia do innego, większego klubu. W przeszłości chcieli go ci najlepsi. Możliwość jego zatrudnienia sondowała między innymi FC Barcelona, Paris Saint-Germain czy Manchester United. Na prowadzenie w ostatnim czasie wysunęły się jednak dwa kluby z Londynu – omawiany w artykule Tottenham, a także Chelsea, która aktualnie szuka następcy dla Romelu Lukaku. Ostatecznie ci pierwsi osiągnęli porozumienie z Evertonem, a także zawodnikiem i to biały trykot przywdzieje od nowego sezonu już była gwiazda „The Toffees”.
It's official 🔥 #WelcomeRicharlison pic.twitter.com/pC6IOv2kLp
— Tottenham Hotspur (@SpursOfficial) July 1, 2022
Tu także można się zapytać o jego przydatność dla Conte, ale właściwie odpowiedź będzie taka sama jak przy wcześniej omawianych graczach – na papierze strzał w dziesiątkę! Król strzelców ostatnich igrzysk olimpijskich jest graczem walecznym, a przede wszystkim bardzo mobilnym. To typ napastnika, który szczególnie sobie ceni Antonio Conte. Warto też dodać, że może grać na wielu pozycjach w ataku. Będzie to akurat kluczowa kwestia, patrząc na konkurencję, jaka wytworzyła się w „Kogutach” w tej tercji boiska. Harry Kane, Heung-min Son, Dejan Kulusevski, Ivan Perisić i Lucas Moura to aktualnie realni konkurenci na jego pozycji.
Możliwy nieoczywisty transfer
Tottenham nie myśli jednak tylko o wzmocnieniu siły ofensywnej. Został sprowadzony bramkarz, wahadłowy, pomocnik, a główne dywagacje toczą się teraz na temat napastnika. Kogo brakuje w tym transferowym domino? Dokładnie, obrońcy. Tu też działacze „Spurs” mają plan. A właściwie trzeba określić to planem Antonio Conte. Wypożyczony z FC Barcelona ma być bowiem piłkarz niegdyś gwarantujący pewien poziom sportowy. Całkiem wysoki. Niestety patrząc na ostatnie lata, można go zwyczajnie nie poznać. Chodzi o jego jakość, która bardzo znacząco spadła od czasów świetności. Błędy, głupie decyzje i absolutny brak stabilności to coś, przez co kibice „Dumy Katalonii” z nim w składzie niejednokrotnie musieli drżeć o wynik.
Dlaczego więc Tottenham inwestuje w tak niepewnego zawodnika? Poza swoim wybuchowym temperamentem Antonio Conte znany jest z odbudowywania piłkarzy/czynienia ich lepszymi, niż faktycznie są. Nawet w obecnej kadrze „Spurs” jest taki jeden – nazywa się Eric Dier. Jeszcze niedawno wychowanek Sportingu Lizbona był pośmiewiskiem całej ligi, a dziś jest w czubie graczy do pierwszej jedenastki, bez których tak naprawdę trudno wyobrazić sobie skład „Kogutów” pod wodzą Conte.
Na podobny efekt Włoch zapewne liczy również w przypadku odepchniętego od „Blaugrany” Lengleta. Warto dodać, iż na tym ruchu właściwie niewiele mają oni do stracenia. Jeżeli się nie sprawdzi, wróci do Katalonii, zaś w przypadku wybuchu formy klub ma opcję jego definitywnego pozyskania. Nie kupią więc kota w worku. Ten ruch to nie ryzyko, a szansa na odbudowę zawodnika, który niegdyś swoją grą w defensywie zachwycał całą Hiszpanię i Francję.
https://youtu.be/NCGG7VMlc2Y
O przyszłość też dbają
Do głośnych nazwisk powyżej warto dorzucić piłkarza może niezbyt znanego na świecie, natomiast na pewno bardzo dobrze kojarzonego przez fanów Championship. Chodzi o Djeda Spence’a. Jest on graczem Middlesbrough, a ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Nottingham Forest. W dużym stopniu przyczynił się on do awansu do Premier League. Gracz na pewno szybki i bardzo uzdolniony technicznie. Nie boi się wejść w pojedynek z obrońcą. Na co dzień może występować na właściwie każdej pozycji po prawej stronie. Nie jest to w tej chwili gość na pierwszy skład takiego klubu jak „Spurs”. Byłby sprowadzony raczej w konwencji planów na przyszłość/opcji rotacyjnej za Kulusevskiego, gdyby ktoś miał grać nieco bardziej z tyłu. Ruch przyszłościowy.
Tottenham w kolejnym sezonie
Gdzie zajdzie Tottenham Hotspur w kolejnym sezonie? Czy te transfery pomogą klubowi w osiągnięciu zamierzonych celów? Jakie są w ogóle założenia „Spurs” na najbliższy sezon? Czy „Koguty” są w stanie realnie włączyć się w walkę o mistrzostwo Anglii? Tego typu pytania zadają sobie dziś kibice klubu z białej części Londynu. W zasadzie na żadne jeszcze nie znamy odpowiedzi, choć możemy przypuszczać, że Tottenham faktycznie takimi wzmocnieniami umocni swoją pozycję w elicie. Już w poprzednich rozgrywkach wyglądało to zacnie, a w kolejnych, patrząc, że zasoby ludzkie Conte są większe, może być jeszcze lepiej.
Brakowało walczaka w środku pola – jest Bissouma, nie było solidnego wahadłowego – z pomocą przychodzi Ivan Perisić… Ruchy aż biją świeżością i nową energią. Niektóre wydają się wręcz skazane na sukces. Trzymajcie mnie za słowo – Tottenham będzie znów w TOP4! To po prostu nie może się nie udać. Takich transferów nie robi ani Arsenal, ani Manchester United, ani też Chelsea, West Ham czy Leicester City. Newcastle United wydaje się drużyną, która znajduje się aktualnie jednak półkę niżej. Na tę chwilę Tottenham jest faworytem do zajęcia trzeciego miejsca – tuż za Manchesterem City i Liverpoolem.