Tomasz Nowak: Kocham piłkę, rywalizację i adrenalinę [WYWIAD]


Piłkarski weteran, który rozgrywał mecz z Liverpoolem

2 czerwca 2020 Tomasz Nowak: Kocham piłkę, rywalizację i adrenalinę [WYWIAD]
Jakub Ziemianin/TS Podbeskidzie

Trzy awanse do ekstraklasy z różnymi klubami lub mecz na Anfield są jednymi z kluczowych wspomnień Tomasza Nowaka. Porozmawialiśmy ze środkowym pomocnikiem Podbeskidzia Bielsko-Biała o tym, jak przygotowywał się do powrotu do gry oraz jak wspomina ważne momenty ze swojej kariery.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak u Pana z formą?

Powiem tak. Co do formy to trudno się wypowiadać, bo nie ma meczów. Trzeba to oceniać poprzez pryzmat meczów. Ale najważniejsze jest dla mnie to, że w 100% mogę trenować i że mogę się przygotowywać do tej drugiej lub trzeciej rundy, bo ta przerwa spowodowała, że można to nazwać nawet trzecią rundą.

Jak wyglądają u Pana przygotowania do gry?

Jestem w 100% zdrowy i też w tylu trenuję z drużyną. Przygotowania są tak jak u całej drużyny. Wiadomo, że po tej przerwie i po tej kwarantannie, która się przydarzyła wszystkim, trzeba jak najwięcej spędzać czasu na boisku i poświęcać piłce, bo każdy z nas biegał po parku i miał rozpisane treningi, ale trening z drużyną to nigdy nie jest to samo co bieganie po lesie. Najważniejsza jest teraz piłka i żeby powróciły pewność siebie, czucie odległości. Naprawdę cała drużyna poświęca temu najwięcej czasu.

Co Pan sądzi o wznowieniu rozgrywek?

Jestem bardzo szczęśliwy. Od początku mówiłem, że sezon powinien być dokończony, ponieważ niedokończenie sezonu byłoby trochę niesprawiedliwe. Poza tym sport jest dla ludzi. Gramy w piłkę przede wszystkim po to, żeby sprawiać przyjemność kibicom. Wszyscy się o tym przekonali, że życie bez sportu to nie to samo. Ja jestem za tym, żeby wszystkie rozgrywki zostały wznowione.

W ekstraklasie rozegrał Pan ponad 150 meczów. Jakiej rady udzieliłby Pan młodym zawodnikom, którzy wchodzą dopiero do ekstraklasy?

Ja zawsze powtarzam, że piłkę nożną trzeba mieć w sercu i tak samo trzeba na nią patrzeć, jak się ma 17 czy 35 lat. Jak na razie mam tę radość i tę pasję do piłki. Myślę, że to nie ma znaczenia, czy grasz w ekstraklasie czy na poziomie IV ligi. To musi być twoja pasja, hobby i miłość. Jeśli będziesz się jej poświęcał, to ona zawsze odda ci w drugą stronę.

Rozegrał Pan kiedyś mecz z Liverpoolem. Jest to jedno z najlepszych wspomnień z Pana kariery?

Zdecydowanie tak. Po części spełnienie marzeń. W Polsce większość albo 90% pasjonatów piłki nożnej fascynuje się angielską piłką. Zagrać na stadionie Anfield i przeżyć to na własnej skórze… Już nieraz się śmiałem, że jak zakończę karierę, to będę miał co wspominać.

Jaka jest różnica pomiędzy ligą białoruską a ekstraklasą?

Myślę, że polska ekstraklasa jest przede wszystkim trochę szybsza oraz bardziej fizyczna. Mamy fajniejsze stadiony. Tam sportem narodowym jest hokej. Jeśli chodzi o doping, atmosfera na meczach była bardzo średnia.

Jak wspomina Pan czas spędzony w Górniku Łęczna?

To był fantastyczny czas. Jest to taki czas, na który się zawsze uśmiechnę. Nie powiem złego słowa na ten klub i na chwile spędzone w Łęcznej. Poznałem tam wspaniałych ludzi. Mam cudowne wspomnienia stamtąd, bo udało się awansować do ekstraklasy oraz utrzymać się dwa lata z rzędu. Do tego w Łęcznej urodziło mi się dziecko. Jeśli chodzi o czas spędzony w Górniku, to wszystko na plus.

Potem przeszedł Pan do Zagłębia Sosnowiec i grał tam przez trzy lata. Co najbardziej utkwiło w pamięci?

Każdy sezon był na swój sposób wyjątkowy. W pierwszym sezonie do ostatniej kolejki walczyliśmy o awans i się nie udało. Było rozczarowujące i niemiłe wspomnienie, natomiast nauczyło wiele pokory. Drugi sezon był fantastyczny, ponieważ awansowaliśmy do ekstraklasy. Nikt na nas nie stawiał, bo po pierwszej rundzie byliśmy chyba na 7. miejscu. Później była końcówka sezonu, kiedy wygraliśmy siedem meczów z rzędu. Udało się wtedy awansować. Ten sezon był najcudowniejszy. Później były trudniejsze chwile, ponieważ zerwałem więzadła, klub spadł z ekstraklasy i na końcu tego wszystkiego rozwiązano ze mną jeszcze kontrakt. Ale był to dla mnie cenny czas, jeśli chodzi o grę dla Zagłębia.

Później przeszedł Pan do Podbeskidzia. Dlaczego wybrał Pan ten klub? Czy były oferty z innych klubów?

Były zapytania, ale dużą rolę odegrało nazwisko trenera, bo wiedziałem, że jest to młody i ambitny szkoleniowiec. Do tego powiedziano mi, że chce grać ofensywną piłkę. Po rozmowach przekonano mnie do przejścia do Podbeskidzia. Od zawsze Podbeskidzie miało renomę poukładanego klubu, który chce wrócić do ekstraklasy. Wiedziałem, że jest to klub, który co roku chce się bić o ekstraklasę, i wiedziałem, że w tym sezonie będzie podobnie. Nie zamierzam odcinać kuponów. Kocham piłkę, rywalizację i adrenalinę. Chciałem powalczyć o coś więcej, niż tylko tak sobie pograć.

Ma Pan za sobą trzy awanse do ekstraklasy. Czy uda się awansować po raz czwarty z Podbeskidziem?

Uważam, że stać nas na awans, ponieważ mamy ciekawy zespół. Myślę, że jako klub zasługujemy na to, żeby znaleźć się w elicie.

Jaki typ zawodnika powinien grać w środku pola?

W środku pola powinien grać zawodnik uniwersalny. Piłka trochę się zmieniła. Kiedyś był większy podział na role defensywne i ofensywne, natomiast myślę, że zawodnik w środku pola powinien mieć przede wszystkim technikę użytkową oraz otwarcie gry. Ja jestem zwolennikiem gry ofensywnej, dlatego zawsze, patrząc na środkowych pomocników, zwracam na to uwagę. Zawodnik defensywny będzie bardziej patrzył na odbiór piłki czy też przechwyty. Wiadomo, że w środku pola trzeba mieć każdą cechę po trochu. I w zależności, czy grasz na pozycji nr 6 czy na 10. Uważam, że idealnym piłkarzem środka pola był Andres Iniesta lub Xavi.

Jakie ma Pan plany po zakończeniu kariery? Ile lat zamierza Pan jeszcze grać?

Nie wiem, bo jeszcze nie mam zamiaru kończyć. Mówiąc szczerze, nie zastanawiam się nad tym, bo wiem, że życie piłkarza jest tak przewrotne, że czasem z tygodnia na tydzień się zmienia o wiele stopni. Chciałbym grać tak długo, jak będę czuł, że jestem w stanie dać coś danej drużynie. Nie chciałbym być zawodnikiem, który trenuje i siedzi na ławce albo na trybunach i nie gra wcale. To nie sprawiałoby mi przyjemności. Tak jak powiedziałem, ja kocham rywalizację, kocham wygrywać i nienawidzę przegrywać. Jak na razie czuję się na tyle dobrze, że kilka lat jeszcze mogę pograć.

Jaka pozycja na boisku jest Pana zdaniem najważniejsza?

Nie ma jednej pozycji. To jest sport drużynowy. Jak najwięcej ludzi musi zrozumieć, że nie są najważniejsi ci, którzy strzelają bramki, ale każdy z osobna jest tak samo ważny. Nawet najlepszy piłkarz na świecie, którym moim zdaniem jest Messi, nie jest w stanie sam wygrać meczu. Jest w stanie przesądzić o losach spotkania, ale żeby tak się stało, musi mieć wsparcie kolegów. Cały zespół jest bardzo ważny, żeby odnieść sukces.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze