Szczęsny: Najtrudniej było oglądać mecz z Anglią


22 listopada 2012 Szczęsny: Najtrudniej było oglądać mecz z Anglią

„Głód piłki jest straszny” – przyznał Szczęsny w rozmowie po środowej wygranej nad Montpellier. Codzienna rehabilitacja była przede wszystkim źródłem frustracji. „Nie po to jest się piłkarzem, aby spędzać kilka godzin dziennie na siłowni”. Choć miejsce w bramce Arsenalu nie było zagrożone, znacznie trudniej będzie odzyskać je w kadrze.


Udostępnij na Udostępnij na

Do gry wrócił po kilkutygodniowej przerwie. Już z Polakiem w składzie „Kanonierzy” najpierw rozprawili się w prestiżowych derbach północnego Londynu z Tottenhamem, a w środę zapewnili awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, pokonując mistrzów Francji 2:0.

Wojciech Szczęsny w barwach Arsenalu
Wojciech Szczęsny w barwach Arsenalu (fot. Skysports.com)

Nie ukrywam, że miałem za sobą dobre siedem, osiem ciężkich tygodni – przyznaje Wojciech Szczęsny. – Nie mogłem doczekać się powrotu na boisko, ale sytuacja z moją kostką wolno się poprawiała. Cieszę się jednak, że to już za mną, a dwa ostatnie mecze byliśmy w stanie wygrać.

Musiałeś mieć sporo czasu do zabicia? Co robiłeś, kiedy byłeś kontuzjowany?

Dziewczyna musiała mnie pocieszać cały czas, ponieważ byłem nieszczęśliwy [śmiech]. Tak na serio, to dużo czasu spędzałem w ośrodku treningowym, przechodząc rehabilitację. Musiałem poddawać się dużej ilości ćwiczeń siłowych. Było to raczej nieprzyjemne, ponieważ nie po to się jest piłkarzem, aby spędzać kilka godzin dziennie na siłowni, ale żeby grać w piłkę. Ale dzięki temu jestem teraz i fizycznie mocniejszy.

Kostka wyleczona w takim razie?

Nie do końca, ale na tyle dobrze, aby móc grać.

Miałeś już poważniejsze kontuzje niż ta ostatnia. Czy takie doświadczenie pomaga psychicznie uporać się z byciem niezdolnym do gry?

Masz rację, miałem poważniejsze kontuzje w przeszłości. Ale ta frustracja, która jest w tobie, kiedy masz kontuzję, to jest coś, czego nie da się pozbyć. Można mieć i pięć tysięcy kontuzji, psychicznie się z tym uporać, a ta frustracja pozostanie.

Zwłaszcza kiedy Vito Mannone tak dobrze radzi sobie w bramce…

Bardzo się cieszyłem z tego powodu. Vito ma ambicję być bramkarzem numer jeden, więc cieszę się, że jest silna rywalizacja między nami. Jeżeli którykolwiek zawodnik Arsenalu gra dobrze, to nie jest dla mnie powód do zmartwień. Nawet jeśli jest to mój rywal do miejsca w bramce. Z wysokiej formy Vita się cieszyłem.

Ale sam byłeś kiedyś w jego sytuacji i strasznie Cię to frustrowało…

To normalne, że tylko jeden z nas może bronić, a ambicję mają wszyscy. Szczerze cieszyłem się, że bardzo dobrze radził sobie w bramce. Mam nadzieję, że rywalizacja wpłynie na lepszą formę.

Boss nigdy nie wątpił, że jesteś dla niego numerem jeden. Byłem na konferencji prasowej przed meczem z Fulham i Wenger już wówczas podkreślał, że kiedy w pełni wyzdrowiejesz, wracasz do bramki.

Taki kredyt zaufania od bossa bardzo cieszy, zwłaszcza że ostatni mecz przed kontuzją mi nie wyszedł… W jakiś sposób sobie na to zasłużyłem przez ostatnie dwa, trzy lata. Zdaję sobie sprawę, że bycie numerem jeden nie jest mi dane na zawsze. Muszę się starać, być najlepszym i pomagać tej drużynie.

Co się zmieniło w drużynie Arsenalu pod Twoją nieobecność?

Trudno powiedzieć, ponieważ odkąd wróciłem, udało nam się rozegrać dwa dobre mecz i osiągnąć dwa bardzo dobre rezultaty…

Przypadek?

Nie mam pojęcia [śmiech]. Może i widać jakąś różnicę, ale to tylko dlatego, że wygraliśmy. W obu meczach za dużo nie miałem do wybronienia.

Komunikacja w bloku obronnym chyba się poprawia, a i Vermaelen gra teraz na lewej stronie.

Kilka razy już grałem z nim, kiedy grał na lewej. Jest to na tyle dobry, uniwersalny zawodnik, że bez problemów radzi sobie na różnych pozycjach. Szybko zaaklimatyzował się na nowej pozycji.

Bilans czterech meczów w tym sezonie jest dla Ciebie skromny, ale jeszcze nie schodziłeś z boiska pokonany.

Faktycznie, nie najgorzej. Ale popełniłem też swoje błędy. Wygraliśmy jeden mecz 6:1, a ja nie złapałem piłki, której nie dało się nie złapać. Więc aż tak kolorowo, jak wskazują statystyki, nie jest. Mam jednak nadzieję, że ta passa bez porażek będzie jeszcze długo trwała. Fajnie wracać do gry na ważne mecze, choćby z Tottenhamem czy ostatni grupowy w LM u siebie, ale sam powrót do zdrowia jest najważniejszy. Głód piłki jest straszny! Cieszę się, że mogę grać.

Który mecz było Ci najtrudniej oglądać? Arsenalu czy może kadry z Anglią?

Oj tak, Polska – Anglia… Może także z uwagi na to, że mecz był przełożony i miałem nadzieję, że przełożą go o parę miesięcy [śmiech]. Chyba najbardziej się denerwowałem, oglądając ten mecz…

Kuba Błaszczykowski też chyba liczył, że mecz nie odbędzie się następnego dnia…

Podejrzewam, że tak. Mam nadzieję, że podobne myśli miał trener Fornalik. Ale przyznam szczerze, że to był najcięższy mecz dla mnie do oglądania podczas tej kontuzji.

Jakie są Twoje myśli po tym meczu?

Przed pierwszym gwizdkiem przyjąłbym ten remis. Myślę, że w wszyscy w Polsce też. Ale od razu po meczu był taki niedosyt, ponieważ jeżeli któraś ze stron zasłużyła na zwycięstwo, to była to reprezentacja Polski. Samo to jest powodem do zadowolenia, ponieważ nikt już nie będzie automatycznie spisywał nas na straty w starciu z najlepszymi w Europie. Coś udowodniliśmy, że jesteśmy lepsi, niż wielu wstępnie zakładało.

Sytuacja w kadrze jest dla Ciebie czymś nowym. Musisz na nowo wywalczyć miejsce w bramce, do tego coraz lepiej w Brighton poczyna sobie Tomek Kuszczak.

Trudno mi teraz powiedzieć. Przyjeżdżając na kadrę, zawsze będę dawał z siebie wszystko i mam nadzieję, że będę też w niej grał. Nie ma dla mnie znaczenia, kto będzie teraz numerem jeden. Jeżeli Polska będzie grała dobrze i wygrywała, to kogo to będzie obchodzić, kto stoi w bramce. Jesteśmy Polakami i trzymamy kciuki za Polaków. Czy broni Szczęsny, Tytoń czy Kuszczak, nie ma wówczas znaczenia. Na kadrę zawsze jednak będę jechać z ambicjami, aby być numerem jeden. To się nie zmieni.

Na Emirates Stadium rozmawiał Robert Błaszczak. Obserwuj autora na Twitterze: @RobertBlaszczak

Komentarze
~xxx99 (gość) - 11 lat temu

Wojtek w tym sezonie puścił dopiero 3 gole. Nie
jest źle. Trzymam kciuki i widzię Cię na mundialu
w 2014 :)

Odpowiedz
~bialasxd (gość) - 11 lat temu

a ja na mundialu nie widze Polski ;)

Odpowiedz
Grzegorz Rutkowski (gość) - 11 lat temu

Jeśli nasza drużyna pojedzie na mundial, to
Szczęsny będzie tam. Pytanie czy stanie w bramce
czy zasiądzie na ławie....

Odpowiedz
~FC PIAST ZŁOTNIKI KUJAWSKIE (gość) - 11 lat temu

JESTEŚ ŚWIETNYM BRAMKARZEM ŻYCZĘ CI POWROTU DO
KADRY;)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze