W Stomilu Olsztyn widać nadzieję na lepsze jutro (WYWIAD)


Rozmawiamy z Prezesem Stomilu Olsztyn Arkadiuszem Tymińskim

19 stycznia 2022 W Stomilu Olsztyn widać nadzieję na lepsze jutro (WYWIAD)
Michał Kruszyński

Tajemnicą nie jest, że infrastruktura w Olsztynie do najlepszych nie należy, nie należy nawet do tych ze średniej półki. Tuż po wejściu do klubowego biura widać, że obiekt nie widział remontu od dłuższego czasu, czego zresztą nikt nie ukrywa. Do rozmowy z Prezesem Arkadiuszem Tymińskim siadamy w miłej atmosferze, ale… już na początku czekała na mnie niespodzianka. W klubowym budynku nie działa… ogrzewanie. Ta sytuacja ukazuje skalę problemów, z jakimi mierzy się Stomil Olsztyn.


Udostępnij na Udostępnij na

„Duma Warmii” zimę spędziła w strefie spadkowej. Z klubu odeszło kilku zawodników, a kilku jest testowanych w Mrągowie na obozie przygotowawczym do rundy wiosennej. Prezes Arkadiusz Tymiński nie ukrywa, że widzi nadzieję na lepsze jutro. Poniższa rozmowa była też wyśmienitą okazją, aby wyjaśnić kibicom kilka spraw, które zostały pominięte czy niewytłumaczone.

Michał Kruszyński: Został ogłoszony Pan, jako osoba pełniąca funkcję Prezesa. Mamy spodziewać się w najbliższych dniach ogłoszenia nowego Prezesa, czy też pozostanie Pan na tym stanowisku?

Arkadiusz Tymiński: Na dziś ja będę pełnił tę funkcję. Oczywiście, jeśli na pewnym etapie wolą Rady Nadzorczej, właścicieli spółki będzie pewna rotacja, nie będę miał z tym żadnego problemu. Natomiast na dziś uważam, że chcę i powinienem być gwarancją pewnej ciągłości. Będzie to istotne, bo wyzwań – w szczególności w kolejnych miesiącach – będzie bardzo dużo. Na tyle, na ile będę potrafił, chcę ten wózek ciągnąć.

Przydałaby się ciągłość na stanowisku Prezesa. Od 2019 roku było ich już pięciu.

W klubie pojawiłem się pod koniec 2017 roku i jeśli się nie mylę, Łukasz Puciłowski był szóstym prezesem w trakcie mojej działalności w Klubie, tak że faktycznie ta rotacja jest bardzo duża. Doświadczenia nas uczą, że nie jest to dobre. Każdy prezes w klubie potrzebuje czasu, aby się wdrożyć, poznać ten organizm od środka. My, jako pracownicy wychodzimy poszczególnym zarządom naprzeciw. Później przez wzgląd na różne okoliczności oni odchodzą, na pewno w klubie potrzeba większej stabilizacji.

Michał Brański miał 85% udziałów. Teraz powstała koncepcja Klubu STO, dzięki któremu dołączyło kilku nowych udziałowców. Ile procent akcji ma na ten moment Michał Brański?

Michał dalej posiada ten sam poziom procentowy udziałów w akcjonariacie. Docelowo zmniejszy się to o kilka procent. Czysto proceduralnie wszystkie umowy muszą być zarejestrowane w KRS.

Pierwotnym założeniem i główną inicjatywą Klubu STO było to, żeby pozyskać 2 miliony złotych, w zależności od modelu finansowania, bo tutaj mamy dostępnych 100 pakietów po 20 tysięcy złotych. Każdy z inwestorów według swoich upodobań i możliwości może nabyć jeden pakiet podstawowy, ewentualnie jakiś mnożnik tych pakietów.

Jednocześnie należy dodać, że Michał Brański wsparł klub kwotą 470 tysięcy złotych w listopadzie ubiegłego roku i ta kwota docelowo ma trafić na kapitał spółki. W tym momencie trzymamy się nomenklatury, że jest to pożyczka, z której później ma być dokonana konwersja na akcje.

Łukasz Puciłowski miał za zadnie ściągnąć do klubu sponsora głównego. Trwają rozmowy w tej sprawie?

Tak, różne rozmowy się toczą, natomiast jak pan się pewnie domyśla, nie mogę zdradzać, na jakim one są etapie i jaka jest ich realność na dziś. Natomiast nie ukrywajmy, jeśli chodzi o tego typu rozmowy w kuluarach, już od miesięcy mówi się, że mają się tu pojawić poważni sponsorzy, a jednak na dziś dalej nie mamy sponsora głównego. Na chwilę obecną wychodzę z założenia, że dodatkowych źródeł finansowania nie będzie i muszę się poruszać według pewnego budżetu, który mam zabezpieczony.

Byłem tutaj za czasów Mariusza Borkowskiego, Macieja Radkiewicza i dla mnie kluczem jest to, żebym mógł wywiązać się ze wszystkich zobowiązań finansowych na mnie ciążących. Ja też przeżyłem takie czasy, kiedy nie otrzymywałem pensji przez trzy, cztery miesiące, wiem, z czym musiały mierzyć się wtedy poszczególne zarządy, stąd moje głębokie przekonanie, że musimy działać na miarę naszych skromnych możliwości. A nuż okaże się, że do klubu dołączy jakiś sponsor główny. Będzie to wyłącznie wartość dodana dająca nam pewien komfort funkcjonowania, który w tym momencie jest ograniczony do minimum. Margines błędu wynosi praktycznie zero.

Ale wystarczy, aby została zachowana ciągłość finansowa?

Do końca sezonu tak. Tylko, tak jak mówię, jest to na miarę naszych możliwości. Ja wiem, że kibice oczekują teraz, że będziemy zbroić się pod kątem walki o utrzymanie, tak, to jest dla nas kluczowe, musimy się utrzymać. Rozumiem, że kibice oczekują, iż już teraz pojawi się szereg jakościowych transferów, ale niestety praktyką jest to, że jeśli funkcjonuje się według takiego budżetu, jakim my dysponujemy, to w pierwszej kolejności trzeba za porozumieniem rozwiązać kontrakty z tymi piłkarzami, którzy niekoniecznie wnieśli tyle wartości dodanej, ile byśmy oczekiwali. Dopiero na tym etapie zwalniają się nam środki finansowe, żeby nabyć nowych zawodników.

Kontrakt z klubem rozwiązali: Smug, Ciechanowski i Zych. Planujecie dalsze rozwiązywanie kontraktów z zawodnikami, czy to już koniec?

Podejrzewam, że być może odejdzie jeszcze jeden, dwóch zawodników i na tym uszczuplanie kadry zakończymy.

Z tym budżetem na pewno nie jest łatwo. Potencjalnych sponsorów odstrasza stan stadionu i brak dobrej infrastruktury treningowej.

Zdecydowanie, dlatego na każdym kroku trzeba mieć masę szacunku do właściciela klubu, który zainwestował tutaj poważne pieniądze oraz do naszych dotychczasowych sponsorów. Michał Brański zaufał nam w 2019 roku i i ciągle przy nas jest. Musimy doceniać to, co mamy. Pewne rzeczy można łatwo stracić, a później bardzo trudno jest to odbudować. Obserwuję to chociażby po rzeszy kontrahentów z Olsztyna, u których musieliśmy latami odbudowywać zaufanie nadszarpnięte za czasów, gdy Klub działał ponad swoje możliwości finansowe. Co do stadionu, nie chciałbym się tłumaczyć jego stanem, bo wiemy, że na dziś jako klub nie mamy na to wpływu.

Tak to wygląda, musimy w tych ramach jakoś się poruszać, jest trudno, ale to nie zmienia faktu, że walczymy i szukamy podmiotów, które byłyby zainteresowane, żeby zaangażować się w działalność klubu. Z doświadczenia wiem, że w szczególności lokalnych przedsiębiorców można przekonać do tego projektu. Wystarczy prześledzić drogę Grzegorza Lecha, który przy wsparciu Łukasza Bogdanowicza wykonał masę roboty, która przełożyła się na to, że do klubu dołączyło wtedy ponad 20 partnerów biznesowych, pomimo panującej pandemii.

Oczywiście był to sponsoring na mniejszą skalę, ale gdy połączymy te wszystkie osoby, wtedy wychodzi naprawdę fajne wsparcie dla budżetu klubu. Sponsorzy coś w tym widzieli: pomysł Grzegorza, autentyczność, dobre chęci, wierzyli mu pod kątem tych lat, które poświęcił klubowi, tego serca, które oddał Stomilowi. Także da się, tylko trzeba być autentycznym, wychodzić naprzeciw oczekiwaniom kibiców, dziennikarzy i wtedy stopniowo będziemy odbudowywać zaufanie do klubu. Mamy nadzieję, że docelowo przełoży się to na to, że będziemy mogli spokojnie funkcjonować w kolejnych latach. Tylko we wspólnej sile widzę szansę na stabilizację w najbliższych czasach, a nie ciągłe działanie doraźne i krótkowzroczne.

Właśnie mówił Pan o potencjalnych wzmocnieniach. Skąd bierzecie tych Japończyków? Jaki sens ma wzięcie kolejnego Japończyka, który przez cztery lata występował w ligach akademickich w USA? Jest Shun Shibata, Jonathan Simba Bwanga, Merveille Fundmabu, czyli limit graczy spoza Unii Europejskiej się wyczerpuje. Po co czwarty taki zawodnik?

Chciałbym ograniczyć do minimum moje wypowiedzi w obszarze sportowym, bo nie czuję się w tym temacie fachowcem. Z wykształcenia jestem finansistą i uważam, że otaczam się fajnymi, kompetentnymi ludźmi pod kątem sztabu szkoleniowego oraz Igorem Biedrzyckim – i to im pozostawiam kwestię oceny przydatności sportowej takiego zawodnika jak choćby ten Japończyk, o którym pan mówi. Jeśli chodzi o tego typu zawodników, nie są to opcje, które generują dla klubu jakiekolwiek koszty, a być może się sprawdzą. Ja tego nie wiem, on tam teraz trenuje. Jakie walory wniesie? Trudno mi oceniać.

W sobotę drugi sparing, być może wystąpi w tym spotkaniu. Docelowo wiem, jakie fundusze mamy, na co możemy sobie pozwolić pod kątem kontraktowania później zawodników. Jeśli są to istotne obciążenia w budżecie klubu, są to wyłącznie takie opcje, które na boisku wniosą bardzo dużo jakości. Jeśli chodzi o tego Japończyka, niech się sprawdzi, niech trenuje. Z doświadczenia wiemy, że w tym klubie pojawiali się już Japończycy, o których nikt nie słyszał. Koki Hinokio – nie wiem, czy w momencie, gdy on dołączył do klubu, ktokolwiek wyszukałby go w internecie, czy znalazłby cokolwiek na temat tego chłopaka. Jakby nie patrzeć, wypalił, udało nam się go przetransferować do Zagłębia Lubin za naprawdę przyzwoite pieniądze. W tym przypadku nic nie ryzykujemy, a możemy tylko zyskać.

Rozbudowujecie trybunę do 4,5 tysiąca miejsc.

Ośrodek Sportu i Rekreacji w Olsztynie rozbudowuje, jako że obiekt należy do gminy Olsztyn.

Nie jest to swego rodzaju zabezpieczenie przed ewentualnymi obostrzeniami?

Na tych lepszych meczach pojawiało się teraz około dwa tysiące kibiców. Teraz zakładając, że obostrzenia wprowadzają limit na poziomie 50% frekwencji, to dalej moglibyśmy operować na tych dwóch tysiącach. Rozbudowa wynikała też z umowy inwestorskiej, którą podpisały: Gmina Olsztyn, PWiK i spółka 10X należąca do Michała Brańskiego.

I faktycznie wtedy założenie było, żeby pod kątem dostępności i liczby krzesełek ten stadion, jakkolwiek śmiesznie to nie zabrzmi, spełniał jeden z podstawowych wymogów ekstraklasy. Bo tam mamy wymaganie między innymi pod kątem sztucznego oświetlenia, podgrzewanej murawy i właśnie trybun. Takie było pierwotne założenie. Ta modernizacja odwlekła się w czasie, natomiast odbywa się to zgodnie z umowami, które mieliśmy podpisane z gminą Olsztyn.

Zastanawiałem się nad ogrodzeniem, które jest postawione. Może być trudno, żeby coś zobaczyć z dolnych miejsc.

Wiem, domyślam się, że mogą być takie punkty, w których ta widoczność nie będzie idealna. Jestem po rozmowach z pracownikami klubu. Założenie jest takie, żeby w momencie kupna biletu na stronie przy miejscach, gdzie ta widoczność może być ograniczona, był komunikat, że jeśli nabywasz akurat to miejsce, miej świadomość, że widoczność może być ograniczona, bo nie chcemy nikogo wprowadzać w błąd.

Myśli Pan, że frekwencja zależy głównie od formy czy komfortu oglądania?

Na pewno są to naczynia połączone, ale dla mnie kluczowe jest kryterium sportowe. Mamy wiele przykładów w Polsce, gdzie te stadiony wyglądały różnie, a były zapełnione. Gdy Raków awansował do ekstraklasy, pomimo tego, że komfort nie był taki, jak oczekiwali tego kibice, to jednak przychodzili na mecze. Radomiak to samo – bodajże najwyższa frekwencja, gdy jeszcze był w I lidze.

Nie był Pan wtedy prezesem, ale pracował w klubie na innym stanowisku. Rozwiązanie drugiej drużyny ma związek z finansami? Bo trudno ocenić ten ruch jako logiczny.

I widzi pan, znowu mamy naczynia połączone. Mamy kryterium finansowe i sportowe. Odnośnie kryterium sportowego – nie mi oceniać, czy lepszą ścieżką jest walka drużyny Adama Zejera o awans do CLJ. Pokładam w tej drużynie wielkie nadzieje, bo wiemy, jak dobrzy są tam chłopcy, i wiemy, jak dobrym i charakternym trenerem jest Adam Zejer. Natomiast jeśli chodzi o kwestie finansowe, musimy mieć pewną świadomość. To padało wszędzie, ale być może nie do każdego to trafiło albo część osób wychodziła z założenia: gadają, bo gadają, chcą przycisnąć gminę Olsztyn, wyciągnąć od nich finansowanie, mówiąc, że może nie przystąpią do rozgrywek Fortuna 1. Ligi.

My staliśmy pod ścianą. Tego klubu na tamtym etapie mogło już nie być. Zredukowaliśmy koszty we wszystkich możliwych obszarach. Wyszczególniam cztery bloki: kadrę zawodniczą, sztab szkoleniowy, pracownicy administracyjni i koszty działalności operacyjnej. We wszystkich tych blokach ucięliśmy koszty o blisko 50% względem poprzedniego sezonu. To świadczy o tym, w jak trudnym momencie byliśmy.

Jeśli chodzi o drużynę rezerw, to ona również generowała pewne koszty. Mieliśmy do wyboru I ligę i próbę utrzymania rezerw lub skupienie się tylko na I lidze, żeby tutaj wystartować. W każdym możliwym obszarze szukaliśmy oszczędności. Wiem o tym, że powinna być pewna ciągłość pod kątem tego, że młodzi zawodnicy mogą ogrywać się w piłce seniorskiej. Jednocześnie jeśli kadra pierwszego zespołu jest rozbudowana, to piłkarze mają pewną alternatywę, żeby być w tym rytmie meczowym, mam tego świadomość. Proszę jednak pamiętać, że na żadnym etapie nie wynikało to ze złej woli, tylko z pewnych kosztów alternatywnych, musieliśmy dokonać trudnych wyborów i tej drużyny na chwilę obecną nie ma. Wierzę głęboko, że w tym roku uda się Adamowi wywalczyć awans do CLJ i drużyna Bartka Dudy się w niej utrzyma. I oby tak było. Mam nadzieję, że będzie to miało przełożenie zarówno na akademię, jak i drużynę seniorów.

Wygląda to bardzo dziwnie. Wiadomo, że teraz rezerwy musiałyby grać w okręgówce i trudno określić, jaki tam jest poziom, ale w przyszłości zamiast wypożyczać 19- latka z Jagiellonii, być może sami moglibyśmy tego 19-latka stworzyć od podstaw.

Mogłoby tak być, możemy w tym momencie gdybać. Docelowo jest to naturalny model pozyskiwania zawodników w tak dużym ośrodku miejskim, jak Olsztyn, zwłaszcza, że budowanie drużyny seniorów w oparciu o wychowanków przed lata było w naszym DNA.

Nie ma szans na jakiekolwiek dotacje od miasta?

Jest to nieoficjalne stanowisko, ale wedle naszej wiedzy, tych funduszy nie będzie. Gmina podkreślała, że nie chciała już partycypować w finansowaniu klubu pod kątem uczestnictwa w akcjonariacie, czyli kolejnego dokapitalizowania spółki. Natomiast nigdy nie odcinała się od świadczeń reklamowych, czyli promocji. Klub generuje pewne zasięgi, ekwiwalenty reklamowe, są to kwoty rzędu 2 milionów złotych w skali sezonu, który wypracowujemy na rzecz miasta Olsztyn i wierzyliśmy, że środki w tym obszarze będą.

Czy coś się jeszcze zmieni? Nie wiem, to już pytanie do włodarzy miasta Olsztyn. Mam świadomość tego, że na dziś nawet pod kątem tego, że budowana jest hala Urania, jesteśmy największym klubem w Olsztynie, który rozgrywa tutaj mecze. Siatkarze przenieśli się do Iławy, skąd otrzymują fundusze z powodu promocji miasta Iława, bo na pewno broni się to pod kątem ekwiwalentu. W naszym przypadku musimy wychodzić z założenia, że tego finansowania nie będzie. Na pewno byłby to dla nas jakiś bufor, poduszka bezpieczeństwa na najbliższy okres, bo moglibyśmy sobie pozwolić na zakontraktowanie większej ilości jakościowych piłkarzy. Natomiast do momentu, kiedy nie będziemy mieli deklaracji, że te fundusze się znalazły, wychodzimy z założenia, że Gmina nie będzie się promowała poprzez Klub.

Oczywiście my jako klub będziemy toczyć merytoryczne dysputy pod kątem tego, że jeśli chodzi o promocję gminy, to się broni. Jeśli faktycznie gmina nie ma na to funduszy, a na każdym kroku podkreśla, że skupia się na szkoleniu dzieci i młodzieży, to chcielibyśmy, żeby to wsparcie przynajmniej na poziomie akademii było takie jak w innych miastach wojewódzkich. Rozumiem, że może nie być finansowania drużyny seniorów. Jednocześnie obserwuję to, co dzieje się w całej Polsce. W Opolu startuje budowa nowego stadionu, w Zielonej Górze prace projektowe są mocno zaawansowane, za kilka lat będziemy jedynym miastem wojewódzkim w Polsce, które nie ma stadionu. Jednocześnie baza treningowa wygląda tak, a nie inaczej.

W innych miastach porównywalnych do Olsztyna widać zdecydowanie większe możliwości infrastrukturalne. Kolejnym problemem jest to, że nasza akademia musi posiłkować się orlikami, salami w szkołach podstawowych i te odpłatności za chociażby orliki są jednymi z większych w Polsce. Jeśli gmina nie może pomagać w sposób finansowy, oczekiwalibyśmy, żebyśmy przynajmniej na tym polu mogli liczyć na jakieś ułatwienia, dzięki którym ta akademia będzie mogła się rozwijać. Uważam, że w akademii wykonano w ostatnich miesiącach bardzo dużo efektywnej pracy, spotykałem się z wieloma osobami, które twierdziły, że nie ma możliwości, żeby w Olsztynie nasza akademia otrzymała certyfikację, ale udało się. Jednocześnie udało nam się zdobyć dwa tytuły mistrza Polski w piłce juniorskiej. Chwała za to wszystko chłopakom i dziewczynom z akademii, bo musieli wykonać wiele pracy, i wnieść wielkiej pokłady determinacji, by tego dokonać. Przede wszystkim jednak chwała Kubie Dujko-Domańskiemu, Markowi Malszewskiemu oraz wszystkim naszym trenerom. Mam nadzieję, że to będzie powoli przekonywało gminę, iż warto stawiać na dziś na naszą akademię.

Dotacje z publicznych pieniędzy drużyny seniorów zawsze będą budziły dyskusje.

Wiem.

Ale gmina Olsztyn na dzieci grające w akademii (ponad 500 osób) przekaże 70 złotych rocznie. Wychodzi 35 tysięcy złotych, trochę mało. Przykładowo Miedź Legnica w 2021 roku otrzymała na młodzież 275 tysięcy, Górnik Polkowice ponad 900 tysięcy złotych, GKS Tychy 350 tysięcy.

No właśnie, ma pan świadomość, jak to wygląda w innych miastach.

Z drugiej strony nie ma co się dziwić niechęci miasta do wspierania klubu. W latach 2019–2021 w klub wpompowało 11 milionów złotych, a Michał Brański, który jest właścicielem, 4 miliony złotych.

Pamiętajmy tylko, że blisko 5 milionów złotych to były środki na spłatę zadłużenia, które powstało, gdy głównym akcjonariuszem Klubu była Gmina Olsztyn De facto na działalność bieżącą od gminy otrzymywaliśmy po 2 miliony złotych.

Wiem, że w opinii publicznej są mylne stanowiska. Niektórzy mają świadomość, że w tej kwocie było też zadłużenie, inni uważają, że to były te środki dodatkowe. Także nie, w kwocie 11 milionów złotych było blisko 5 milionów złotych zadłużenia, które wynikało jeszcze z działalności, kiedy głównym właścicielem klubu była Gmina Olsztyn.

Podobno zaproponowaliście miastu takie rozwiązanie. Przez trzy lata 6 milionów złotych, czyli po 2 miliony rocznie. Chodziło o ten ekwiwalent, który wypracowujecie?

Było to zaproszenie do rozmowy. Można było iść faktycznie chociażby w kierunku promocji gminy. Jednocześnie pamiętajmy o czymś innym. Okej, ja rozumiem i wiem, z czym mierzy się gmina Olsztyn. Jakby nie patrzeć, wpływy z PIT-u maleją, szereg kosztów cyklicznie rośnie. Mam w pełni tego świadomość i rozumiem, że gmina nie może sobie pozwolić na takie finansowanie, o którym mówimy, czyli 2 miliony złotych w skali roku. Ale pamiętajmy o jednej rzeczy, pomiędzy 0 a 2 miliony złotych jest duże pole manewru.

Jednocześnie, kiedy otrzymaliśmy informacje, że tego finansowania nie będzie, i kiedy otrzymaliśmy wstępną deklarację Michała Brańskiego, że pod dużym znakiem zapytania stoi jego dalsze bycie przy klubie, z ówczesnym prezesem, Grzegorzem Lechem, objechaliśmy pewną część radnych w Olsztynie, z każdym rozmawialiśmy indywidualnie i zapraszaliśmy do dysputy pod kątem tego, że nie chcielibyśmy mówić dajcie, bo dajcie. Chcieliśmy poznać, czego oczekiwaliby radni od projektu Stomilu, żeby każdy w momencie, gdy ponosi rękę i głosuje za tym, by wspierać klub finansowo, miał przeświadczenie, że to się broni, i że jest to wartość dodana dla wszystkich mieszkańców Olsztyna. Czułem pewną przychylność ze strony radnych. Natomiast na etapie kolejnych miesięcy budżet uchwalono i z tego, co wiem, najprawdopodobniej tego finansowania nie będzie. Ale raz jeszcze chciałbym podkreślić, że to nie może stanowić dla klubu wymówki, żeby się poddać. Okej, okoliczności są takie, a nie inne, ale musimy na miarę naszych możliwości dalej walczyć. Jak wiemy z doświadczenia sprzed wielu lat, ta walka nie najgorzej nam wychodzi.

Przygotowywaliście się na to, że tych pieniędzy nie będzie? Jednak mówiło się o tym od jakiegoś czasu.

Musieliśmy mieć z tyłu głowy, że taka sytuacja się wydarzy. Wychodzę z założenia, że jeśli czegoś nie ma na papierze, to tak jakby tego nie było. Tu wychodzą kwestie tych obszarów, którymi się zajmuję, czyli finansowych. Wiem, że nie można żyć ponad miarę. Możemy się poruszać tylko w ramach tych funduszy, które mamy udokumentowane. Także do momentu, kiedy nie mieliśmy oficjalnych informacji, musieliśmy zakładać, że tego finansowania nie będzie. Jednocześnie znowu podkreślę, że kuluarowo gmina nigdy nie odcinała się o tego, że będzie wspierać klub w kolejnych latach. W moim odczuciu naturalnym jest, że promocja gminy, to narzędzie, z którego gmina powinna korzystać.

Nie ma wsparcia finansowego, to przydałaby się chociaż infrastruktura, której też nie ma.

Chociażby. Wiem o tym, że masa poważnych firm była mocno zainteresowana zainwestowaniem w Stomil, jednak zawsze podnosiła kwestię, że niestety wizerunkowo kłóci z jej polityką, jak wygląda stadion.

Decyzja OSIR-u o rozbudowie trybuny jest racjonalna? Należy dalej pchać pieniądze w ten stadion, czy liczyć, że w końcu zostanie zmodernizowany/wybudowany nowy obiekt?

Wiadomo, że idealnie byłoby budować ten stadion od podstaw, albo etapami. Natomiast realia mamy takie, a nie inne. Ja nie mam żadnego przeświadczenia, żeby ten stadion miał się tutaj pojawić w najbliższych latach. Na etapie podpisywania umowy przez gminę i spółkę 10X, a także PWiK wychodziliśmy z założenia, że nie mamy obietnicy o budowie nowego stadionu, ale naszą wolą było to, żeby przynajmniej on spełniał te kryteria, które musi spełniać, aby być zgłoszony do rozgrywek w ekstraklasie. Jednocześnie docelowo, gdyby ten projekt był na tyle fajny sportowo, że na mecze chciałoby przychodzić jeszcze więcej kibiców, to ułatwia nam zadanie. Pan pewnie pamięta, że w momencie, gdy Michał Brański wchodził do klubu, nadeszła nasza słynna wiosna, która zaczynała się spotkaniem z GKS-em Tychy. Mieliśmy zapełniony praktycznie cały stadion. Co mecz komplet. W takich okolicznościach, gdyby ta fala wróciła, większa liczba krzesełek pomaga, żebyśmy mogli stworzyć szansę, aby każdy chętny się na tym meczu pojawił.

Wyniki były lepsze. Jak pamiętam do strefy barażowej zabrakło wtedy czterech punktów.

Tak, ale z tą nową energią wystartowaliśmy od wiosny i nie wiedzieliśmy wtedy, jakie będą wyniki. Efekt ten wynikał z tego, że panowało w całym Olsztynie przeświadczenie, iż tego klubu nie będzie. W ostatniej chwili pojawiło się kilkunastu zakontraktowanych chłopaków, za tym poszły wyniki i na tej fali płynęliśmy dalej.

Co się zmieniło na plus od przyjścia do klubu Michała Brańskiego? Dowolne rzeczy.

Przede wszystkim jest stabilnie. Klub nie pozostaje zadłużony, otrzymuje rok w rok licencje, w tym momencie podlegaliśmy kolejnemu kryterium, bo badania PZPN odbywają się dwa razy w roku. Jednocześnie uważam, że wśród wielu podmiotów lokalnych, jeśli chodzi o przedsiębiorców, odbudowaliśmy zaufanie. Oni sobie uświadomili, że wywiązujemy się ze zobowiązań, które na nas ciążą, i to jest niepodważalne. Musimy pilnować, aby taką sytuację utrzymać.

Niepisana współpraca pod kątem wypożyczania zawodników z Wisły Płock dalej będzie obowiązywała?

Na chwilę obecną według mojej wiedzy nie przewidujemy kontraktować kogokolwiek z Wisły Płock.

Będą kolejne wzmocnienia?

Tak, oczywiście, jeśli poważnie myślimy o utrzymaniu, będzie to konieczne. Tylko, tak jak mówiłem, w pierwszej kolejności musieliśmy stworzyć sobie warunki budżetowe, żeby poszukiwać zawodników. Szukamy ich, toczą się rozmowy i na pewno będziemy na bieżąco informować o efektach tych rozmów.

Czyli jest szansa na lepsze jutro.

W moim odczuciu jak najbardziej. Ja naprawdę głęboko wierzę, że ten klub utrzyma się w 1. lidze.

Łatwo nie będzie.

Ale czy w latach poprzednich bywało łatwo?

Łatwo to tu dawno nie było.

No właśnie, mam wrażenie, że w sytuacjach kryzysowych umiemy sobie dobrze radzić i oby to się nie zmieniło.

Nie macie poczucia, że zawodzicie pod względem komunikacji z kibicami?

Tak, mam takie przekonanie. Pamiętajmy jednak o tym, o czym panu mówiłem. Również w obszarze administracji zredukowaliśmy koszty o blisko 50%. Jednocześnie z klubu odszedł Paweł Piekutowski oraz Paweł Kubiński i de facto tutaj nie było działu typowo komunikacyjnego. W tym momencie dołączył Piotrek Czuryłło i on ma zadanie, żeby zbudować ten dział. Wierzę, że Piotrek w tych obszarach będzie bardzo efektywny, ale tak, zawodziliśmy komunikacyjnie. To też jest jedna z rzeczy, którą chciałbym naprawić.

Doszło do tego, że gdy wpisujemy w wyszukiwarkę „Stomil Olsztyn”, pierwsza wyskakuje strona tworzona przez kibiców, a nie klubowa.

Tak, to prawda.

Teraz do klubu dołączają nowi zawodnicy. Pozwolę sobie użyć takiego sformułowania, że strona powinna być zawalona artykułami o tych piłkarzach. Tymczasem jest zdjęcie i dwa zdania.

Tak, ewidentnie. Michale, ja się w pełni zgadzam. Razem z Piotrem szukamy dodatkowych osób do komunikacji i marketingu. Mam nadzieję, że w miarę szybko uda nam się stworzyć fajną, zgraną załogę. Mnie cieszy to, że jestem przy tym klubie od kilku lat i chyba z każdym mam dobre relacje. Z nikim nie jestem skonfliktowany. Obecnie angażujemy ludzi, którzy byli przy klubie. Jesteśmy na takim etapie, że wszystkie ręce na pokład.

Według Bartosza Zawadzkiego propozycję powrotu do klubu otrzymali Piotr Skiba i Janusz Bucholc.

Faktycznie odbyłem spotkanie z Piotrkiem i Jankiem bodajże dwa, trzy tygodnie temu. Uważam, że w fajnej, miłej atmosferze, bo nie ukrywam, że z chłopakami znam się od lat i pewne rzeczy trzeba było sobie wyjaśnić. Wiem, że nasze pożegnanie z tymi zawodnikami wyglądało nie tak, jak powinno się odbyć. To też stawiam sobie za punkt honoru. Muszę mierzyć się z takimi rzeczami, żeby oczyścić atmosferę, bo to będzie wartość dodana dla wszystkich na przyszłość. I tak, z chłopakami się widziałem. Piotrek, nie zdradzę żadnej tajemnicy, skupia się na swojej firmie, która produkuje rękawice bramkarskie. Z tego, co opowiadał, pracy ma bardzo dużo. Cieszy się, bo widzi, że ten projekt się rozwija. Janek ma swoją szkółkę, gra w IV lidze w Dobrym Mieście i wydaje mi się, że jest zadowolony z tego, co robi. Wierzę, że na chłopaków mogę liczyć, bo nie zdradzę tajemnicy, jeśli powiem, że mi to zadeklarowali. Jeśli miałbym jakieś pytania, wątpliwości, mogę liczyć na ich wsparcie. I to też mnie buduje w tych ciężkich czasach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze