Stabilizacja kluczem do sukcesu. Czy Milan w końcu stanie się ponadprzeciętną drużyną?


W weekend startuje Serie A, w związku z tym warto przyjrzeć się drużynie Milanu, która ma ambicje, aby wrócić na sam szczyt

19 września 2020 Stabilizacja kluczem do sukcesu. Czy Milan w końcu stanie się ponadprzeciętną drużyną?

Już w najbliższy poniedziałek Milan zacznie zmagania w Serie A. Mecz z Bolonią ma przede wszystkim pokazać, czy ten zespół w końcu stanie się bardziej znaczącą drużyną w lidze, niż miało to miejsce do tej pory. Letnie wzmocnienia i pozostawienie na stanowisku trenera Stefano Pioliego mają temu sprzyjać. Przyjrzyjmy się zatem głębiej, jak wygląda sytuacja „Rossonerich” przed pierwszą kolejką. Co się zmieniło, a co pozostało takie same.


Udostępnij na Udostępnij na


Kibice Milanu w ostatnim czasie z pewnością nie mają łatwego życia. Ostatnie sezony to przede wszystkim źródło frustracji. W piłce potrzebne jest działanie pod wpływem emocji, ale również opanowanie i stabilizacja. Między tymi pojęciami trzeba znaleźć złoty środek. Na San Siro nie mogliśmy tego zaobserwować w ostatnim czasie, ale wydaje się, że w końcu w Mediolanie poszli po rozum do głowy i najgorsze jest już za nimi.

Architekt Milanu, czyli Stefano Pioli

Kiedy w październiku ubiegłego roku zatrudniano na stanowisku trenera Milanu Stefano Pioliego, kibice nie byli z tego faktu zadowoleni. W końcu odbił się on już od Fiorentiny oraz Interu. A „Rossoneri” potrzebowali kogoś, kto wyciągnąłby z kryzysu zespół, który po siedmiu kolejkach znajdował się na zaledwie 13. lokacie w tabeli. Tak niskie miejsce było efektem fatalnej gry piłkarzy pod wodzą Marco Giampaolo. Nowy system okazał się trudny do przyswojenia i totalnie nie pasował do zawodników, jacy znajdowali się wówczas w klubie.

Pioli ledwie został zatrudniony, a w sieci brylował już #PoliOut. Włoski szkoleniowiec z pewnością odczuł brak zaufania ze strony kibiców. Jednakże nie dawał on żadnych argumentów, które przemawiałyby na jego korzyść. Zespół nie prezentował namiastki dobrego futbolu. Zdobył 26 punktów z 54 możliwych, zaliczając po drodze kilka spektakularnych porażek, jak choćby 0:5 na wyjeździe z Atalantą czy 2:4 w derbach Mediolanu.

Przerwa związana z pandemią koronawirusa dobrze jednak podziała na Milan. Mogliśmy w końcu zobaczyć drużynę, która chciała grać ofensywną piłkę i wygrywać każde spotkanie. W 13 kolejkach po wznowieniu rozgrywek zespół Pioliego wygrał dziewięć razy, trzy razy zremisował, zaliczył tylko jedną porażkę i strzelił 27 goli, co było najlepszym wynikiem w lidze. Praca Włocha zaczęła się bronić i poskutkowała tym, że zdecydowano, aby to właśnie on poprowadził „Rossonerich” w nadchodzącym sezonie. Druga kwestia to jednak nieudane negocjacje z Ralfem Rangnickiem, o których między innymi wypowiedział się nasz rozmówca – Marcin Długosz, redaktor portalu ACMilan.com.pl:

Wszystkie lata kryzysu czy raczej upadku nauczyły kibiców Milanu jednego – nie ma nic na pewno. Z jednej strony drużyna w wakacje spisywała się fantastycznie, z drugiej jednak nie ma pewności, że to wszystko będzie kontynuowane. Bo tak po prostu wygląda piłka. Wszelkie doniesienia medialne każą przypuszczać, że to Ralf Rangnick odstąpił od trenowania Milanu, a nie odwrotnie. „Rossoneri” chcieli się zatem zachować zupełnie inaczej, mieli inny plan, ale brak porozumienia sprawił, że pozostawili na stanowisku Stefano Pioliego. Czas pokaże, czy to wyjdzie na dobre, ale jeżeli Milan dobrze wystartuje, to uważam, że na dobrym rozpędzie i świetnej końcówce ubiegłego sezonu może dokonać naprawdę ciekawych rzeczy.

Wzmocnienia drugiej linii

Druga linia Milanu w ubiegłym sezonie bardzo zawodziła, szczególnie do przerwy związanej z wybuchem pandemii. Kessié był cieniem zawodnika, Biglię wygwizdywano, Paqueta zanotował zaledwie jedną asystę, a Bonaventura nie potrafił ustabilizować formy. Jedynie Bennacer nie zawodził. Tak naprawdę przebłyski jakości mogliśmy oglądać dopiero latem po wznowieniu rozgrywek, gdzie w końcu środkowi pomocnicy, z Calhanoglu na czele, zaczęli wchodzić na dobry poziom.

Lekarstwem na kulejącą drugą linię ma być Sandro Tonali. 20-latek to jeden z najbardziej utalentowanych zawodników włoskiego pochodzenia. Do tej pory grał w Bresci, gdzie rozegrał 89 spotkań, notując w nich 16 asyst i sześć goli. „Nowy Pirlo” wybrał ostatecznie Milan, którego jest wielkim fanem. „Rossoneri” wypożyczyli go za 10 milionów euro. Jeśli wszystko pójdzie po ich myśli, to po sezonie Tonali zostanie wykupiony za 15 milionów euro. Kwota może wzrosnąć do 25 milinów euro za ewentualne bonusy. Brescia ma również zagwarantowane 10% od następnego transferu.

Teraz Tonali spełnia swoje marzenia i przychodzi do klubu, gdzie będzie rywalizować z dwójką afrykańskich piłkarzy. Mowa tu oczywiście o duecie Kessie – Bennacer. Cała trójka ma zagwarantować spokój w środku pola i dać większą swobodę zawodnikowi na pozycji dziesięć. Tam bój o pierwszy skład stoczy zapewne Paqueta, Calhanoglu i wypożyczony z Realu Madryt Brahim Diaz. Każdy z nich ma wiele do udowodnienia, chociaż wciąż nie wiadomo, czy ten pierwszy ostatecznie pozostanie w drużynie. Na papierze wszystko wygląda bardzo dobrze. Jest jakość, młodość, ale jednocześnie ogranie na poziomie Serie A, co w ostatnich latach nie było przecież takie oczywiste. Kilka słów komentarza dorzucił w tej sprawie również Marcin Długosz:

Na pewno [Tonali] nie będzie miał o skład zbyt łatwo. Jeżeli rozpatrujemy go jako zawodnika grającego bardziej z tyłu, to musi wygrać rywalizację z Kessiem bądź Bennacerem. Ten afrykański duet latem udowadniał, że rozumie się znakomicie i trudno teraz się spodziewać, że zostanie rozbity, bo po prostu nie ma takiego powodu. Ale spokojnie – to plus dla Tonalego. Nie wchodzi na pozycję, gdzie od razu potrzeba zbawcy. Może robić swoje, wdrażać się spokojnie i krok po kroku, a jeśli Milan zamelduje się w fazie grupowej Ligi Europy, to meczów będzie na tyle, że szansę dostaną wszyscy.

Nowy kontrakt dla Zlatana Ibrahimovicia

Postać Zlatana Ibrahimovicia jest bezcenna nie tylko na boisku, ale przede wszystkim w szatni Milanu. Szwed jest wielkim autorytetem dla młodych piłkarzy i sama jego obecność wnosi wiele pozytywów do gry „Rossonerich”. Przyszłość 38-latka nie była jednak taka pewna. Mówiło się, że może latem odejść. Jego umowa wygasała z końcem poprzedniego sezonu, a negocjacje utknęły w miejscu. W stolicy Lombardii zaczęła pojawiać się czerwona lampka, ale ostatecznie wszystko zakończyło się pomyślnie.

Zlatan podpisał roczną umowę. Jak sam mówi, nie zostaje w Mediolanie tylko, aby być maskotką drużyny. Wciąż chce się spełniać sportowo. Jest głodny gry. W poprzednim sezonie zanotował przecież bardzo dobre liczby. To właśnie jego obecność i postawa na boisku pomogły Milanowi uniknąć całkowitej kompromitacji. W 18 spotkaniach zanotował 10 bramek i pięć asyst. Do tego dzięki jego obecności ze zmarłych powstał Andre Rebić, który na stałe osiadł już w Mediolanie. Chorwata wszyscy spisywali na straty i nie wróżyli mu przyszłości na San Siro. Teraz natomiast nikt nie wyobraża sobie linii ataku bez niego.

Przed Piolim jednak trudne zadanie. Będzie musiał dobrze dysponować siłami swojego gwiazdora. Mimo że Zlatan zapewnia, że czuje się dobrze, to wieku nie oszuka. Już w poprzednim sezonie widać było, że granie całego spotkania kosztuje Szweda bardzo dużo sił. To wiąże się też z większą podatnością na kontuzje, ale dla włoskiego szkoleniowca najważniejszą informacją jest to, że udało się zatrzymać lidera w zespole. Jeśli nie będzie już w stanie pomagać piłkarsko, to może weźmie pod swoje skrzydła kolejnego zawodnika i spróbuje go odbudować.

– To ruch znakomity i jedyny słuszny. Każdy piłkarz Milanu, a nawet ci, którzy odeszli latem, jak chociażby Bonaventura, zgodnie podkreślają, co znaczy posiadanie „Ibry” w szatni. To nie jest żaden utarty slogan, ale stan faktyczny – Szwed jest mistrzem i narzuca wszystkim wokół mistrzowską mentalność. Dzięki temu Milan wydźwignął się z niesamowitego kryzysu po pierwszej rundzie i w rewanżach prezentował zupełnie inny futbol. „Ibra” prowadzi się znakomicie, gra inteligentnie i jeżeli tylko ominą go zdarzenia pechowe, złamania czy skręcenia, to jestem przekonany, że zagwarantuje sporo goli, a o wartościach mentalnych nawet nie wspominając – dodał Marcin Długosz w kontekście nowej umowy dla Ibrahimovicia.

Czego możemy spodziewać się w tym sezonie po Milanie?

Najważniejszym celem dla AC Milan w tym sezonie będzie z pewnością awans do Ligi Mistrzów. Ostatni raz gościła ona na San Siro w rozgrywkach 2013/2014 (!). Jak na klub z taką historią to z pewnością wielkie rozczarowanie dla wszystkich utożsamiających się z nim. Jeśli drużyna Pioliego ma się ciągle rozwijać i aspirować do walki o mistrzostwo Serie A, musi ustabilizować swoją obecność w najlepszej czwórce ligi.

Warto też dodać, że Milan będzie również występował najprawdopodobniej w Lidze Europy. Nikt nie bierze pod uwagę innej opcji niż awans „Rossonerich”. Większe kluby raczej rzadko traktują te rozgrywki poważnie, dopóki nie zacznie się faza pucharowa. Mimo to wygrana w takim turnieju na pewno zostałaby miło przyjęta w stolicy Lombardii. Mogłaby być również przystankiem w drodze po ambitniejsze trofea. Warto jednak pamiętać, że fanów Milanu nie będzie satysfakcjonował żaden europejski puchar, jeśli nie uda się zająć odpowiedniego miejsca w lidze, o czym przypomina nasz rozmówca, Marcin Długosz:

– Jedyny sukces, absolutny mus i wszystko, co spędza sen z powiek kibicom Milanu – awans do Ligi Mistrzów. Na przykładzie Interu doskonale widać, jak wielki krok jakościowy można potem wykonać. Milan to gigantyczna marka i może przyciągać do siebie najlepszych, ale musi występować w Champions League. To niepodważalny cel numer jeden, a wszystko co niżej zostanie uznane za kolejne wielkie niepowodzenie. Rozgrywki pucharowe będą stanowiły pewnie jak zawsze tylko dodatek, choć ja – jak i wszyscy „Rossoneri” – nie obraziłbym się, gdyby klub w końcu potrafił przebić się w Europie do tych wąskich faz kwietniowo-majowych.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze