Stabilizacja, lojalność, szacunek. Stéphane Moulin i historia jego pięknego związku z Angers


Stéphane Moulin jest pierwszym szkoleniowcem Angers od 2011 r. Wcześniej był piłkarzem, a także trenerem rezerw tego zespołu

21 sierpnia 2020 Stabilizacja, lojalność, szacunek. Stéphane Moulin i historia jego pięknego związku z Angers
https://balljoyhub.com/

Angers jest od wielu lat przykładem stabilności i powolnego budowania swojej marki. Prezesem klubu z Kraju Loary jest Said Chabane. Jakiś czas temu został oskarżony o molestowanie seksualnie, jednak nie może mu to odebrać zasług na polu sportowym. Jako młody mężczyzna nie mógł znaleźć stałej pracy. Jednak po kilku latach udało mu się dostać do branży wędliniarskiej. Osiągnął tak duży sukces, że po jakimś czasie wykupił firmę, która go zwolniła oraz przejął większość udziałów w Angers SCO.


Udostępnij na Udostępnij na

Chabane jest większościowym właścicielem klubu od 2011 r. W tym czasie pierwszym szkoleniowcem zespołu występującego w Ligue 2 był Jean-Louis Garcia. Jednak po zakończeniu sezonu francuski trener zdecydował się odejść do bardziej renomowanego Lens. Pojawiło się pytanie, co do obstawienia tego bardzo ważnego stanowiska. Włodarze, widząc efekty kilkuletniej, zdecydowali się dać szansę własnemu człowiekowi, który doskonale zna klub od środka. W połowie 2011 r. swoją pierwszą szansę trenerską na tak poważnym szczeblu dostał Stéphane Moulin.

Znajomość klubu od podszewki

Moulin ma zupełnie niepozorny wygląd. Niezbyt wysoki, bo mający 175 cm wzrostu, bez pięknej fryzury, do tego bez muskularnej sylwetki. Jego atutem było ścisłe związane z Angers. Urodził się w Paryżu, jednak jako młody zawodnik został zawodnikiem „Les Scoistes”. Grywał na pozycji pomocnika. Przyszedł do klubu kilka lat po jego ostatnim występie w Ligue 1. Dotychczas zespół z kraju Loary zaliczył jedynie kilka krótki epizodów na najwyższym poziomie rozgrywkowym we Francji.

Przyszły trener nie był wyróżniającym się zawodnikiem, był po prostu jednym w wielu przeciętniaków. W 1990 r. odszedł do okolicznego Chateauroux. Po dwóch latach bez wielu okazji do gry odszedł do jeszcze mniej znanego klubu – Châtellerault. Tam zagrzał miejsce trochę dłużej. Karierę zawodniczą skończył w 1997 r., a po tym wydarzeniu… od razu został trenerem swojej drużyny! Swoje pierwsze doświadczenia zaczął więc zbierać już w wieku 30 lat.

W Châtellerault Moulin dał pierwszy pokaz lojalności. Zarządzał zespołem aż do 2005 r, zapewniając mu na na koniec swoich rządów awans do trzeciej ligi. Potem przyjął ofertę od Angers i zajmował się tam zespołem rezerw. Od początku współpracował z trenerem Garcią, który trafił do klubu w tym samym okresie. W 2011 r. stał się jego naturalnym następcą. Do tego robił świetnie wrażenie jako były zawodnik klubu.

Powoli, cicho, do celu

Pierwszy sezon Moulina zaowocował typowym dla Angers miejscem w środku tabeli. Efekty pracy pojawiły się w przyszłorocznych rozgrywkach – 2012/2013. Wtedy Angers zajęło 5 miejsce w tabeli. W klubie zaczęły pojawiać się pierwsze ponadprzeciętne postacie. Po okresie dobrej formy udało się wytransferować m.in Gaetana Charbonniera, który potem stał się etatowym graczem klubów Ligue 1. Swoje pierwsze kroki w Kraju Loary zaczął też stawiać Jean-Pierre Nsame. Kameruńczyk nie dał sobie zbytnio rady we Francji, ale w przyszłości udało mu się niesamowicie rozwinąć – stał się gwiazdą szwajcarskiej Super League i królem strzelców tej ligi w sezonie 2019/2020. Ma na swoim koncie również mistrzostwo Szwajcarii z Young Boys Berno.

Na kolejne osiągi Moulina i jego zawodników trzeba było poczekać do sezonu 2014/2015. Oznaczał on 3. miejsce w tabeli Ligue 2, awans do Ligue 1 oraz objawienie kilku ciekawych zawodników. W drużynie pojawił się, np. bramkarz Ludovic Butelle, który potem trafił do Brugge (po nieudanej przygodzie w Belgii bramkarz potem wrócił do Angers). To samo można powiedzieć o środkowym pomocniku – Thomasie Manganim.

Jestem złym trenerem, ponieważ zawsze mówimy, że aby być dobrym trenerem, trzeba być zwolnionym.(…) Mam nadzieję, że będę złym trenerem jeszcze przez długi czas. Stéphane Moulin

Do tego owoce zaczęła wydawać akademia. Pierwsze kroki zaczął stawiać Nicolas Pepe, który potem stał się gwiazdą Lille i czołowym piłkarzem Arsenalu. Do tego Angers zarobiło trochę na Soufianie Boufalu. Na Marokańczyka Lille skusiło się jeszcze wcześniej, niż na Iworyjczyka. Dzisiaj Boufal jest zawodnikiem angielskiego Southampton.

Ligue 1, nadjeżdżamy!

– Nie możemy bać się tego powiedzieć i żyć z tym. To, co się z nami dzieje, jest wyjątkowe. Nasz mer powiedział wczoraj wieczorem, słusznie, że każdy by się na to pisał. Zagramy ostatni mecz u siebie, mając trzy punkty przewagi. To sytuacja, o której marzyliśmy na początku sezonu. To nie sen, to rzeczywistość. Minęły już 22 lata, odkąd byliśmy w elicie. Trzeba napisać historię na nowo, a przede wszystkim się jej nie bać. Jesteśmy bardzo blisko czegoś niesamowitego – mówił przed decydującym meczem z Nimes Stéphane Moulin. Ostatecznie Nimes nie przeszkodziło „Le SCO” w drodze do awansu i spełniło się marzenie całego regionu.

Wzmacniając klub przed bojami w Ligue 1, postawiono na wypożyczenia, tanich lub darmowych zawodników oraz dotychczasowy trzon zespołu. Wszystko zgodnie z wizją Chabani’ego: „kup tanio, sprzedaj drogo”. Moulin i jego podopieczni, mimo mizernego budżetu i braku szans zdaniem fachowców, „wjechali z buta”. Sezon okazał się kapitalny, zwłaszcza jego początek. W 20. kolejce Angers zajmowało aż drugie w tabeli, pozostawiając w pokonanym polu Lyon czy remisując z PSG. Dopiero w drugiej części sezonu piłkarze złapali zadyszkę. Seria przegranych meczów dała im 8. miejsce w tabeli, co i tak było niesamowitym osiągnięciem.

Sukces oznaczał zmiany kadrowe i kolejny zaciąg piłkarzy pozyskanych za bezcen. Najbardziej znanym z nich jest Karl Toko Ekambi, który trafił na zachód Francji za zaledwie 1 mln euro z Socheaux. Z Moulinem współpracował również Jonathan Bamba (obecnie Lille) czy przyszli stali bywalcy w składzie – Flavien Tait i Baptiste Santamaria. Kilka odejść w połączeniu z nowymi zawodnikami dały chwilowy efekt chaosu. W sezonie 2016/2017 Angers przeplatało serie zwycięstw z z seriami porażek. Mimo to ponownie udało się uplasować w środku tabeli. Do tego udało się przebrnąć poszczególne fazy Coupe de France i tam zagrać bardzo wyrównany, lecz przegrany 1:0 mecz z PSG.

– Drużyna zbudowała sobie dobrą reputację. Nie zdobyliśmy trofeum, ale zdobyliśmy szacunek ludzi – tak podsumował postawę swojego zespołu Stéphane Moulin tuż po finale Pucharu Francji.

Czas zysków

Następne dwa sezony były już dosyć mikre pod względem osiągnięć sportowych. Drużyna zajęła swoje miejsce w dolnej połowie tabeli, przeplatając niezłe występy z tymi koszmarnymi. Moulin musiał sobie również radzić z ciągłą rotacją w składzie. Tylku kilku zawodników wytrzymało w klubie więcej niż kilka, np. wcześniej wspomniani Santamaria, Tait, Mangani, obrońca Vincent Manceau. W 2018 r. jako syn marnotrawny wrócił 34-letni bramkarz Butelle i ponownie zajął miejsce w pierwszym składzie.

Klub stał się za to świetnym miejscem do rozwoju dla młodych zawodników, często niechcianych w innym klubie. Nicolas Pepe w sezonie 2017/2018 zyskał wreszcie zaufanie Moulina i dostał szansę regularnych występów. Co prawda, jego statystyki nie były imponujące, jednak dobra technika i przyzwoita szybkość rzuciły się w oczy wysłannikom Lille, które od pewnego czasu grało poniżej oczekiwań. W 2017 r. Angers zarobiło za Iworyjczyku rekordowe dla siebie 10 mln euro. Dzięki  jeszcze innym kilkumilionowym zarobkom w przyszłości zaczęto wydawać na wzmocnienia nawet po kilka milionów euro.

Statystyki miał za to Toko-Ekambi, dla którego 17 bramek w sezonie 2017/2018 oznaczało transfer do Villarealu za 18 mln euro. – Jesteśmy zmuszeni trochę popracować, bo to dla nas ekstremalnie skomplikowana sytuacja, ale Karl jest symbolem rozwoju piłkarza, którego poszukujemy na niższych poziomach. Pomaga nam, rozwija się, pomaga nam osiągać nasze cele i kiedy się rozstajemy, każdy jest zadowolony – komentował w mediach transfer Ekambiego Moulin.

Środek tabeli i powyższa wizja rozwoju zawodników trwa do dzisiaj. Najnowszymi „produktami”, na których zarobiono, byli: sprzedany do Lyonu za Jeff-Reine Adelaide za 25 mln euro (zawodnik wcześniej nie był chciany w Arsenalu) oraz Flavien Tait, na którego za 9 mln euro połasiło się Rennes. Nadal nie wpływa to na formę zespołu. Na początku ubiegłego sezonu Angers przez dłuższy plasowało się w czołówce tabeli. Niestety, potem nadszedł kryzys sportowy i pandemia. Swoją drogą Angers nie ucierpiało na nim aż tak potwornie – do tej pory klub co roku odnotowywał zysk, a prezes z uśmiechem na twarzy mógł sobie wypłacać nawet kilkanaście dywidend w ciągu roku.

Kontynuacja pracy

Musiałby się wydarzyć armagedon, żeby Stéphane Moulin w dziwnych okolicznościach utracił posadę. Jest człowiekiem silnie związanym z klubem, który nie narzeka na rotacje, boiska treningowe, tylko rzeźbi z tego, co ma. Jego sprzymierzeńcem jest też prezes, który opiera się na stabilizacji, długofalowej pracy i lojalności.

– Zawsze mówiłem, że wolałbym nie odchodzić, więc jako trener muszę mieć swoje pomysły. Mam pewne przekonania, ale jeśli czuję, że dochodzimy do ściany, to ja zmienię te pomysły, ponieważ odpowiadam za drużynę – tłumaczył podczas jednego wywiadu Moulin.

Trener tradycyjnie pali się do pracy. Jest sumienny, do tego zupełnie zrównoważony. Nie słynie z wielkiej surowości, nie kłóci się z zawodnikami jak choćby Claude Puel (obecnie Saint-Etienne). Nie bawi się w gierki psychologiczne podczas konferencji prasowych – traktuje swoich rozmówców z uśmiechem, a do tego przejawia pewną elastyczność. Jest przy tym asertywny, nie boi się wyrażać swoich opinii. Kilka lat temu otwarcie wyraził swój sprzeciw wobec istnienia zimowego okienka transferowego.

Myślę, że wygląda to jak targ bydła. Dziś to biznes, trzeba o tym mówić. To tylko wzmacnia moje wyobrażenie o oknie transferowym, które jest dla mnie aberracją w zbiorowym sensie piłki nożnej. Wszyscy narzekają, że nie ma identyfikacji z koszulką, z klubem, ale robi się wszystko, żeby właśnie tak się działo burzył się Moulin po transferze Ludovica Butelle’a do Brugge

Stéphane Moulin ma kontrakt do 2022 r. W przypadku kolejnych zrywów i dobrych wyników, na pewno zostanie on odnowiony, bo bez niego cały projekt może zostać nieuchronnie osłabiony.

Ligue 1 wraca

21 sierpnia jest szczęśliwym dniem dla futbolowych fanatyków, ponieważ do gry po długiej przerwie wraca liga francuska. Na pewno zyskała trochę na popularności dzięki dobrej postawie Lyonu i PSG w Lidze Mistrzów. Do tego Francja słynie z wychowywania młodych zawodników, którzy potem są transferowani do innych lig za wielkie pieniądze.

Angers Stéphane’a Moulina jest tradycyjnie uważane za jednego z kandydatów do spadku. Jednak najnowsza historia przeczy tej tezie i bardzo możliwe, że w pewnym momencie klub z Kraju Loary znowu napsuje trochę krwi dla faworytów. Warto od czasu do czasu zerknąć na „Les Scoistes”, bo to ekipa jedyna w swoim rodzaju – pełna potencjalnych czołowych zawodników oraz budowana z głową.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze