Wisła, czyli spadająca „Biała Gwiazda”. Kłócą się nawet kibice


Wisła w chaosie i na dnie tabeli ekstraklasy. Kibice też są podzieleni

27 sierpnia 2016 Wisła, czyli spadająca „Biała Gwiazda”. Kłócą się nawet kibice
Krzysztof Pulak

Przy Reymonta dawno nie panowały takie przygnębiające nastroje. Totalny chaos w klubie i fatalna passa piłkarzy na boisku. Jak się wali, to wszystko – zdanie to idealnie pasuje do obecnej sytuacji Wisły. Sześć porażek z rzędu naprawdę nie napawa optymizmem. Do tego doszły jeszcze przepychanki wśród własnych kibiców.


Udostępnij na Udostępnij na

Czego byśmy nie zrobili na boisku, to i tak w pewnym momencie tracimy bramkę, nawet kiedy wydaje się, że gramy dobrze – mówił jeszcze niedawno kapitan Wisły, Arkadiusz Głowacki. Niestety w meczu ze Śląskiem znowu było widać bezradność „Białej Gwiazdy”. Przyzwoita pierwsza połowa i stracony gol do szatni. Później było już tylko gorzej…

Tak wysoko Wisła przegrała u siebie pierwszy raz od 1993 roku (wtedy porażka z Legią 0:6). To tylko może potwierdzać fakt, w jak fatalnej jest obecnie dyspozycji. – Jest nam po prostu wstyd – mówił rozgoryczony po meczu Krzysztof Mączyński.

Podzieleni kibice

Do kolejnych problemów Wisły doszły jeszcze podziały między własnymi kibicami. Wyraźnie dało się to odczuć na piątkowym spotkaniu ze Śląskiem, niegdyś zaprzyjaźnionym klubem „Białej Gwiazdy”. Dla niektórych kibiców dalej zresztą uważany jest za „swoich”. Podczas meczu przy Reymonta sektor C wyklinał kibiców rywala, a reszta stadionu witała ich brawami.

„Śląsk i Lechia pozdrawiają wiślaków z krwi i kości, tych bez płetw i bez ości” – taki napis pojawił się na sektorze Śląska i został przyjęty gromkimi brawami przez większą część stadionu przy Reymonta. Trybuna C oczywiście nie podzielała entuzjazmu. Ultrasi Wisły zdecydowali bowiem o zerwaniu przyjaźni ze Śląskiem, co jednak najwyraźniej nie spodobało się wszystkim kibicom „Białej Gwiazdy”. Na stadionie można było się więc czuć lekko zdezorientowanym.

Do tego w trakcie spotkania kibice gości odpalili ogromne racowisko. Sporo rac lądowało na murawie i sędzia Kwiatkowski został zmuszony przerwać na chwilę spotkanie. Musiała także interweniować ochrona, ponieważ część ultrasów postanowiła udać się w okolice sektora gości i „porozmawiać” z przyjezdnymi.

Nowy właściciel, stare problemy

Jeszcze do niedawna piłkarze odcinali się od zamieszania wokół nowego, ale już właściwie starego, właściciela klubu – Jakuba Meresińskiego. „Skupiamy się na graniu”, „Dla nas liczy się tylko to, co na boisku” – takie wypowiedzi przeważały w rozmowach z piłkarzami „Białej Gwiazdy”. Po pozbyciu się Meresińskiego i przejęciu klubu przez Towarzystwo Sportowe Wisła Kraków zawodnicy w końcu się jednak otworzyli.

Mam rodzinę, dziecko. Trudno było zachować spokój – mówił otwarcie Boban Jović w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu.

Nad kulisami sprzedaży „Białej Gwiazdy” wciąż będzie się pewnie sporo rozwodzić, bo takiej akcji w polskiej piłce nie było dawno. Sprzedanie 13-krotnego mistrza Polski człowiekowi po gimnazjum jest po prostu niedorzecznością ocierającą się o kabaret roku.

Z ust przedstawicieli TS Wisła na specjalnej konferencji padły za to mocne słowa. „Gdyby nie my, w tym tygodniu Wisły mogłoby już nie być” – usłyszeliśmy od wiceprezesa TS Roberta Szymańskiego. Ostatecznie klub trafił w ręce TS Wisła, ale transakcja z Meresińskim długo pewnie będzie owiana tajemnicą.

Chciałabym móc powiedzieć, że przejęcie Wisły z rąk Meresińskiego przez TS to najlepsze, co mogło się wydarzyć. Owszem, pozbycie się tego pana to bez wątpienia sukces, ale jak z prowadzeniem klubu poradzi sobie TS? W tym przypadku jest więcej pytań niż odpowiedzi. Nowi właściciele proszą o czas i zrozumienie. Czasu jednak za dużo nie mają, środków finansowych też, a Wisła tonie w długach. „Biała Gwiazda” potrzebuje sponsora na już. Piłkarze też nie czują się pewnie. Klub dwa miesiące zalega im z wypłatami.

Nowy zarząd Wisły to zagorzali wiślacy, co daje im na wstępie kredyt zaufania u większości kibiców. Sama miłość do klubu „Białej Gwiazdy” jednak nie uratuje. Pierwszy raz prezesem klubu została kobieta. Pani Marzena Sarapata jest radcą prawnym i nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie fakt, że swego czasu to właśnie ta pani reprezentowała jednego z najbardziej znanych ultrasów Wisły, niejakiego „Miśka”. Na tym może jednak zakończmy ten wątek, bo można by o tym napisać osobny artykuł. Nie będę i nie chcę jednak wyciągać daleko idących wniosków. Życzę TS Wisła powodzenia, bo jest nad czym w klubie pracować.

Więcej o piłce znajdziecie na profilu Jedno Podanie, który prowadzi nasza redaktorka Adrianna Kmak. Relacje z meczów na:

Komentarze
Aneta Bohun (gość) - 4 lata temu

W trochę lepszej kondycji.

Odpowiedz
Aneta Bohun (gość) - 4 lata temu

Lepsza kondycja.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze