Pięć powodów, dla których warto kochać Słowenię


Kolejny rywal Polaków naprawdę da się lubić

13 listopada 2016 Pięć powodów, dla których warto kochać Słowenię
Sloveniatimes.com

Towarzyska rywalizacja to coś, co nie napędza kibiców aż tak bardzo do negatywnych emocji. Po skandalicznych wydarzeniach dotyczących meczu z Rumunią, wywołanych przez fanów gospodarzy, bardzo przyda nam się odpoczynek od petard rzucanych w piłkarzy i nieustannych prowokacji.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie spodziewamy się bowiem, żeby spotkanie ze Słowenią, które na dodatek odbędzie się we Wrocławiu, skończyło się jakimiś zamieszkami. Również dlatego, że Słoweńcy to bardzo fajni ludzie. Za co szczególnie możemy szanować naszego rywala?

1) Za Letalnicę i rywalizację w skokach narcirskich

Biorąc pod uwagę XXI wiek, Słoweńcy to jedyny obok Polaków naprawdę „lotny” słowiański naród. Niby Czechowi Jakubowi Jandzie także zdarzył się sezon życia, a Roman Koudelka potrafił wygrywać pojedyncze konkursy Pucharu Świata, jednak sumując punkty zdobyte przez wszystkich zawodników z danego kraju w ostatnich piętnastu latach, to właśnie my i nasz najbliższy rywal dominujemy w tej części świata. Dodajmy do tego fakt, że Słoweńcy należą do najsympatyczniejszych skoczków w stawce, z reguły wyjątkowo lubianych przez kibiców, a przestaniemy się dziwić, dlaczego to właśnie oni przychodzą nam na myśl, gdy ktoś zapyta nas o państwo ze stolicą w Lublanie.

Słowenia jednoznacznie kojarzy nam się z ostatnim weekendem każdego Pucharu Świata. Druga połowa marca, krótkie rękawy kibiców, błękit nieba, słońce. I jarzący się śnieg. A to wszystko na jednej z największych skoczni świata – Letalnicy, na której da się latać nawet ćwierć kilometra. Nawet jeśli ktoś nie jest fanem tego zimowego sportu, zawody w Planicy to absolutna pozycja obowiązkowa, obok której nie da się przejść co najmniej bez podziwu dla atmosfery, otoczki i zwyczajnie dalekich lotów.

2) Za Triglav, Bled i Divaczę

Innymi słowy za multum miejsc, które warto zobaczyć. Słowenia to kraj alpejski, w ciemno można więc zakładać, że wyjeżdżając tam, spotkamy się z niezapomnianymi krajobrazami. Jak na tak małe państwo (dwa miliony mieszkańców, piętnastokrotnie mniejsza powierzchnia niż Polski) atrakcji turystycznych jest tu naprawdę niemało. Dla lubiących większe, tętniące życiem miasta najlepiej odwiedzić stołeczną Lublanę, równocześnie starą i bardzo nowoczesną. Fani gór muszą wybrać się do Triglavskiego Parku Narodowego, którego nazwa wywodzi się od największego słoweńskiego szczytu, widniejącego zresztą na fladze kraju. Po drodze wypada zahaczyć o Bled – pięknie położone miasteczko z zamkiem postawionym na małej wysepce na jeziorze o tej samej nazwie. Kolejny punkt warty uwagi to Divacza, obok której znajdują się słynne jaskinie, z Postojną na czele. 20,5 km długości, 115 metrów głębokości, turystyczne szlaki i pełno odmieńców (występujące tylko tam płazy wyglądające jak parówki z małymi nóżkami). Nie lubicie gór? Nic nie szkodzi, jest jeszcze malowniczy Piran, gdzie w zasadzie z każdym dogadacie się po włosku. Adriatyk, ciepło, wybrzeże do złudzenia przypominające Wenecję. Nieźle jak na tak niewielki kraj.

3) Za bałkański… spokój

Słowenia to jedyny kraj byłej Jugosławii, który kulturowo i charakterologicznie wyraźnie różni się od swoich braci. Po uzyskaniu niepodległości Lublana wyraźnie odcięła się od narastającego konfliktu, nie biorąc udziału w wyniszczającej wojnie. Opanowanie i spokój doprowadziły do tego, że kilkanaście lat po rozpadzie byłej socjalistycznej republiki Słoweńcy pod względem poziomu życia dogonili już Europę Zachodnią. Przeciętny mieszkaniec tego kraju może pozwolić sobie za swoją pensję właściwie na to samo co Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy. Bezrobocie jest tu prawie żadne, w dodatku już trzy lata po przyłączeniu się do Unii Słowenia zaproszona została do strefy Euro. Gdy porównamy ich sytuację społeczną chociażby z Bośnią, Serbią czy nawet sąsiednią Chorwacją, mamy wrażenie, że znajdujemy się w zupełnie innym świecie. Bałkany, jak widać, nie zawsze oznaczają kłótnie rodem z filmów Emira Kusturicy.

4) Za sprzęt AGD

Oczywiście punkt ten traktujemy z lekkim przymrużeniem oka. Najbardziej rozpoznawalnym przedsiębiorstwem ze Słowenii jest międzynarodowy gigant z branży AGD, czyli Gorenje. Niegdyś zaopatrująca całą Jugosławię (co samo w sobie było dużym wyzwaniem), później borykająca się z nowymi, twardymi realiami wolnego rynku firma wytrzymała trudny czas, wyszła na prostą, a obecnie ich pralki, lodówki czy zmywarki kupowane są przez klientów w całej Europie. Miło jest zobaczyć, że nawet w naszym rejonie można robić produkty o tak wysokiej jakości, że są one w stanie realnie konkurować z Zachodem.

5) Za przyjazne nastawienie do świata

Nawet pomijając opisane wyżej kwestie związane z konfliktem na Bałkanach, Słowenia powoli zaczyna wyrastać na europejską Kanadę, czytaj „kraj, który nie wadzi nikomu”. Pomijając pewnego 24-letniego Słoweńca, który po wypiciu płynu do chłodnic (!) porwał i ugryzł (!!) czterolatka, sadzając go następnie na najbliższym śmietniku (!!!) zeszłego roku w Krakowie, raczej nie łączymy tego narodu z jakimiś większymi odpałami. Skoro nie mamy powodu, by ich nie lubić, z automatu mamy powód, by ich lubić. Proste, prawda?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze