Śląsk Wrocław rzutem na taśmę pokonuje ŁKS Łódź!


Gospodarze dzięki bramce w ostatnich sekundach pokonali 2:1 „Rycerzy Wiosny”

5 listopada 2023 Śląsk Wrocław rzutem na taśmę pokonuje ŁKS Łódź!
Mateusz Porzucek / PressFocus

W pierwszym niedzielnym spotkaniu 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląsk Wrocław podejmował ekipę Piotra Stokowca. Teoretycznie miał być to jednostronny mecz, w którym gospodarze niezbyt dużym nakładem sił mieli zgarnąć trzy punkty. Ostatecznie cel został osiągnięty, jednak mało kto spodziewał się, że zwycięstwo to zostanie wyszarpane dopiero w ostatniej akcji meczu. Tym samym „Wojskowi” utrzymują fotel lidera.


Udostępnij na Udostępnij na

Po remisie z Ruchem Chorzów nikt nie zakładał, że Śląsk Wrocław drugi raz podzieli się punktami z beniaminkiem ligi. Spotkanie z ŁKS-em pokazało jednak, że nie wolno lekceważyć żadnego rywala. Łódzka drużyna była o krok od osiągnięcia bardzo dobrego wyniku, jakim byłby podział punktów z obecnym liderem polskiej elity.

(Prawie) szczelna obrona

Przez długi czas Rafał Leszczyński był praktycznie bezrobotny. ŁKS Łódź starał się stwarzać okazje bramkowe, ale nie potrafił oddać celnego strzału. Pierwszy nastąpił dopiero w 59. minucie, gdy po świetnym podaniu kolegi z zespołu z piłką w pole karne wbiegł Dani Ramirez. Przy uderzeniu Hiszpana fenomenalną interwencją popisał się golkiper gospodarzy, dzięki czemu Śląsk dalej prowadził w spotkaniu z czerwoną latarnią ligi. Przez resztę spotkania goście oddali jeszcze jeden celny strzał, lecz na nieszczęście dla Leszczyńskiego, było to uderzenie wyrównujące wynik starcia. Przy samej bramce nie można jednak zbyt wiele zarzucić 31-latkowi.

Z dobrej strony zaprezentował się Yegor Matsenko. Był waleczny i nieustępliwy. Trudnym zadaniem było odebrać Ukraińcowi piłkę, a sam zawodnik niejednokrotnie potrafił zabrać futbolówkę rywalom. Dawał sporo zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Starał się przyśpieszać akcje z lewej strony boiska i miał swój udział przy golu na 1:0. Podejmował próby długich podań, jednak najczęściej były one nieudane. Przy straconej bramce Matsenko nie nadążył za Kamilem Dankowskim, który wyłożył piłkę Juriciowi na 1:1. Miał również jedno złe zagranie w okolicach swojego pola karnego, po którym interweniować w swojej „szesnastce” musiał Paluszek. Jednak mimo wszystko nie było to złe spotkanie w jego wykonaniu.

Co do Aleksandra Paluszka trzeba powiedzieć, że na początku spotkania był on zbyt nerwowy, jednak z minuty na minutę wyglądał coraz lepiej. Walczył o każdą piłkę i wielokrotnie dobrze interweniował. Gorzej natomiast wychodziły mu długie podania, jednak nie podejmował on zbyt wielu prób tego typu zagrań. Niestety przy bramce dla ŁKS-u to właśnie 22-latek nie pokrył Juricia, który z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Gdyby nie ta sytuacja nie można by było mieć zbyt wiele do zarzucenia zawodnikowi Śląska.

Dobry występ Hiszpanów

Przez całe spotkania dużą aktywnością wykazywał się Nahuel Leiva. Piłkarz starał się dynamizować akcje zespołu i często schodził do środka, aby rozgrywać piłkę. Był nieustępliwy i naciskał na rywali. Więcej sytuacji Śląsk Wrocław miał z lewej strony boiska, gdzie ofensywnie udzielał się Nahuel. Zdarzało mu się źle zagrać piłkę, lecz zaraz po tym wracał, aby ją odzyskać.

Swoje w tym meczu zrobił także Erik Exposito, choć był on mniej aktywny od hiszpańskiego kolegi z zespołu. Na początku spotkania dobrze ustawił się w polu karnym i otworzył wynik starcia. Potem podjął jeszcze dwie próby strzałów zza pola karnego, jednak w obydwu przypadkach piłka nie trafiła w światło bramki. Nie był to najlepszy występ w jego wykonaniu, ale dołożył sporą cegiełkę do końcowego sukcesu drużyny.

Niesamowita końcówka

Po wyrównującym trafieniu dla ŁKS-u Łódź to goście wykazywali większą chęć do ataku na bramkę przeciwnika. Śląsk Wrocław z jednej strony chciał zdobyć gola dającego zwycięstwo, jednak z drugiej strony nie chciał się zbytnio odkrywać w defensywie. Gdy w polu karnym gospodarzy robiło się coraz groźniej wydawało się, że jeżeli ktoś ma tutaj zdobyć drugą bramkę, to będzie to właśnie ekipa Piotra Stokowca.

W ostatniej akcji meczu z lewej strony boiska futbolówkę przed pole karne posłał Cameron Borthwick-Jackson. Do futbolówki dopadł Piotr Samiec-Talar, który mocnym uderzeniem z pierwszej piłki ustalił wynik spotkania. Na stadionie wybuchła euforia, a 22-letni napastnik zanotował trzecie trafienie w tym sezonie. Dzięki temu drużyna z województwa dolnośląskiego pozostaje liderem PKO BP Ekstraklasy.

Transfer ogłoszony w przerwie

Podczas gdy piłkarze schodzili do szatni, aby chwilę odpocząć przed drugą połową, na murawę wyszedł Patryk Klimala, który został ogłoszony nowym piłkarzem Śląska Wrocław. 25-latek podpisał kontrakt do 30 czerwca 2027 roku. Napastnik rozwiązał umowę z Hapoelem Beer Szewa po tym, jak na terenie Izraela wybuchła wojna. Po prezentacji zawodnik przyznał, że przeszedł do „Wojskowych”, ponieważ podoba mu się gra drużyny pod względem taktycznym i chce z nią walczyć o najwyższe cele. Obecnie ekipa Jacka Magiery gra na jednego napastnika, jednak ze względu na transfer Klimali może dojść do zmiany systemu. Najbliższy czas pokaże, jaki pomysł na byłego zawodnika New York Red Bulls będzie miał polski szkoleniowiec.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze