Skromne zwycięstwo Sandecji


10 listopada 2012 Skromne zwycięstwo Sandecji

Sandecja Nowy Sącz wygrała 1:0 z Bogdanką Łęczna w meczu 16. kolejki I ligi. Zwycięstwo i bardzo cenne trzy punkty dał swojej drużynie Arkadiusz Aleksander w 39. minucie.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed rozpoczęciem meczu minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego ostatnio 103-letniego Jana Płachty, najstarszego kibica Sandecji i zarazem najstarszego mieszkańca Nowego Sącza. Pan Jan na mecze „Biało-czarnych” przychodził jeszcze przed I wojną światową. Po raz ostatni z wysokości trybun śledził wygrany pojedynek z Olimpią Grudziądz we wrześniu tego roku.

Sandecja – Bogdanka
Sandecja – Bogdanka (fot. Krzysztof Niedzielan/igol.pl)

Spotkanie rozpoczęło się dość nietypowo. Już po upływie kilkudziesięciu sekund sędzia Robert Małek ukarał stopera Sandecji Piotra Mrozińskiego żółtą kartką za faul popełniony około 40 metrów od bramki. W efekcie z rzutu wolnego uderzał Marcin Kalkowski, kierunek lotu piłki zmienił jeszcze Tomas Pesir i bramkarz Marcin Cabaj musiał się sporo natrudzić, aby sparować ten strzał. W 5. minucie w polu karnym znalazł się Michał Renusz, ale przegrał pojedynek z golkiperem Sandecji. Pierwszy raz gospodarze zagrozili w 8. minucie. Filip Burkhardt dośrodkował z lewej strony w pole karne, a piłkę głową uderzył Bartosz Wiśniewski. Efekt? Futbolówka przeleciała obok lewego słupka. Bogdanka była tego dnia bardzo groźna, również w kontrach. Tak było w 14. minucie, kiedy przy szybkiej akcji trójki Nikitović – Renusz – Oziemczuk temu ostatniemu zabrakło niewiele, by z bliska wpakować piłkę do siatki. W 17. minucie po dośrodkowaniu Tomasa Pesira minimalnie nad poprzeczką główkował Kamil Oziemczuk. Chwilę wcześniej mocno z około 18 metrów uderzył pomocnik Sandecji Wojciech Mróz, zmuszając do interwencji bramkarza. Piłka po palcach Sergiusza Prusaka poleciała nad poprzeczką.

Momentami zespół prowadzony przez Janusza Świerada miał problemy z konstruowaniem akcji. Najlepszym tego przykładem był moment, gdy środkowy obrońca Sandecji, Peter Petran, kilkanaście sekund poruszał się po własnej połowie, bo nie miał do kogo podać. W 26. minucie mocne uderzenie z narożnika pola karnego oddał Filip Burkhard. Chwilę później ponownie z dystansu strzelał Wojciech Mróz. W pierwszym przypadku golkiper gości udanie interweniował, a w drugim piłka przeleciała nad poprzeczką. 180 sekund później z około 20 metrów lewą stopą uderzył Arkadiusz Aleksander, ale bardzo niecelnie.

Po pierwszych minutach przewagi ekipy z Łęcznej mecz się wyrównał. Oba zespoły stwarzały sytuacje, ale brakowało tego najważniejszego – czyli goli. Bramka nie padła także w 35. minucie po strzale Wojciecha Mroza z pierwszej piłki. Gospodarze potrzebowali rzutu karnego, aby otworzyć wynik. W 39. minucie pewnym egzekutorem okazał się Arkadiusz Aleksander. Dosłownie 60 sekund później Kamil Oziemczuk, wykorzystując błąd Petera Petrana, uderzył w lewy róg. Sądeczan w tej sytuacji uratował słupek. Zaraz po tym aktywny w ofensywie Oziemczuk trafił w boczną siatkę. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy.

Pięć minut po wznowieniu gry dynamicznie prawą flanką przedzierał się Bartosz Szeliga, który dośrodkował w pole karne, ale Bartosza Wiśniewskiego ubiegł bramkarz Bogdanki, Sergiusz Prusak. W 57. minucie ponownie było gorąco pod bramką gości. Leżący w polu karnym Bartosz Wiśniewski zdołał jeszcze zagrać do wbiegającego w pole karne Bartosza Szeligi. Wychowanek Sandecji uderzył mocno, ale strzał sparował golkiper z Łęcznej. W odpowiedzi z około 18 metrów z pierwszej piłki strzelał Czech Pesir, ale futbolówka poleciała obok bramki. W 65. minucie ponownie zagrożenie stworzyli piłkarze Piotra Rzepki. Z rzutu wolnego centrował Nikitović, a głową uderzał wprowadzony po przerwie Marcin Paluch. W tej sytuacji piłka przeleciała nad poprzeczką. W podobnej akcji w 79. minucie pewnie interweniował Marcin Cabaj.

Potyczka Sandecji z Bogdanką nie była wielkim widowiskiem. Jedyne, co mogło się podobać, to fakt, iż sporo działo się pod bramkami jednych i drugich, aczkolwiek w akcjach brakowało finezji i dokładności. W 85. minucie z dystansu strzelał Kamil Oziemczuk, ale wprost w ręce golkipera gospodarzy. 120 sekund później bliski zdobycia gola głową był były zawodnik „Biało-czarnych”, Tomasz Midzierski. Przy tym strzale po raz kolejny swój kunszt pokazał Marcin Cabaj. Mimo naporu Bogdanki w końcówce Sandecji udało się utrzymać zwycięstwo do końca.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze