Skromne zwycięstwo Benfiki, Porto gromi


24 października 2011 Skromne zwycięstwo Benfiki, Porto gromi

Benfica Lizbona po ciężkiej walce pokonała SC Beira Mar 1:0. Trzy punkty swojej drużynie zapewnił Oscar Cardozo. Problemu ze zwycięstwem nie mieli zawodnicy Porto, którzy nie dali najmniejszych szans Nacional Madeira, zdobywając aż pięć bramek.


Udostępnij na Udostępnij na

Benfica Lizbona w tym sezonie spisuje się znakomicie. Piłkarze Jorge Jesusa z dwoma zwycięstwami i jednym remisem przewodzą grupie C Ligi Mistrzów. Na rodzimym podwórku zespół z Lizbony wygrał sześć z ośmiu dotychczas rozegranych spotkań, co pozwala realnie myśleć o pokonaniu Porto i zdobyciu tytułu mistrzowskiego.

Oscar Cardozo
Oscar Cardozo (fot. skysports.com)

Jednak w piłce nożnej wszystko jest możliwe i czasem dobra forma nie wystarczy. Potrzebne jest również szczęście, a tego nie zabrakło w meczu z SC Beira Mar. Wprawdzie od początku pierwszego gwizdka goście z Lizbony dominowali, jednak dobra dyspozycja formacji defensywnej Beira Mar uniemożliwiała zdobycie bramki.

Wszystko się zmieniło w 42.minucie, kiedy to fantastyczne podanie kolegi z zespołu na gola zamienił Oscar Cardozo. Jak się okazało, była to jedyna bramka, jaką zobaczyli kibice zgromadzeni na stadionie w Aveiro.

FC PortoNacional Madeira 5:0

Mistrz Portugalii nie radzi sobie najlepiej w europejskich pucharach, zajmując trzecie miejsce w swojej grupie. Podopieczni Vitora Parreiry, jeśli myślą o awansie do kolejnej rundy Ligi Mistrzów lub grze w Lidze Europy, muszą wygrywać z rywalami. Problemu ze zdobywaniem punktów Porto nie ma na własnym podwórku.

Na Estadio do Dragao piłkarze Porto podejmowali Nacional Madeira. Już w 24. minucie Steven Defour pokonał bramkarza rywali, dając swojej drużynie prowadzenie. Znaczna przewaga, jaką w środku pola mieli goście, zaowocowała również drugą bramką. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy do siatki trafił Walter.

Po zmianie połów niewiele się zmieniło. Porto bezsprzecznie dominowało, jednak kibice zgromadzeni na stadionie na kolejną bramkę musieli czekać do 67.minuty. Wtedy też dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Cristian Sapunaru. Minuty mijały i nic nie wskazywało na to, że Porto powiększy swój bilans bramkowy. W doliczonym czasie gry na 4:0 podwyższył Hulk, a kilkanaście sekund kropkę nad i postawił Kleber.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze