Sampdoria wraca do żywych. Derby Genui kolejnym krokiem naprzód?


Sampdoria zanotowała ostatnio serię trzech zwycięstw z rzędu w lidze i imponuje na początku sezonu

1 listopada 2020 Sampdoria wraca do żywych. Derby Genui kolejnym krokiem naprzód?
simoneersioula.it

Sampdoria po dwóch przegranych na początku sezonu pokazała, że były to tylko niefortunne wpadki. O ile porażkę z Juventusem dało się zrozumieć, o tyle strata punktów z Benevento mogła dawać do myślenia. Wielu kibicom pewnie zaczęły wracać demony z ubiegłego sezonu, ale następne trzy kolejki pokazały, że zespół Claudio Ranieriego nie będzie tym razem chłopcem do bicia, ale wręcz przeciwnie. Przy takiej dyspozycji kto wie, czy nie namiesza w górnej połowie tabeli.


Udostępnij na Udostępnij na

W ostatnich latach Sampdoria przyzwyczaiła nas do solidnej dyspozycji. Rok w rok grała dobrze w piłkę, co dawało jej miejsce w środku stawki na koniec sezonu. Kluby pokroju drużyny z Genui mogły jej zazdrościć przede wszystkim stabilizacji. Nieważne, czy zespół przeżywał wzloty czy upadki, zawsze kręcił się w bezpiecznej strefie. Ubiegłe rozgrywki przyniosły jednak poważne kłopoty i pierwszy raz od wielu lat w oczy fanów zaczęło zaglądać widmo spadku.

Claudio Ranieri i seria niepowodzeń

Historię Claudio Ranieriego i Leicester City znają wszyscy. Niesamowite mistrzostwo z sezonu 2015/2016 z pewnością spowodowało, że Włoch na King Power Stadium będzie zawsze wspominany jako legenda. Po fenomenalnym roku w drużynie „Lisów” przyszedł jednak czas pełen niepowodzeń. Leicester już nie zachwycało. W lutym znajdowało się na odległym 17. miejscu w tabeli, a sytuacji nie poprawił nawet fakt, że udało się wyjść z grupy Ligi Mistrzów. Pod koniec miesiąca rozstano się z Ranierim.

Włoski szkoleniowiec po znakomitej, ale również rozczarowującej później przygodzie z Leicester City nie mógł znaleźć swojego miejsca. Najpierw związał się FC Nantes, ale we Francji wytrzymał zaledwie rok. Problemem okazały się wówczas nieporozumienia z polskim prezesem klubu – Waldemarem Kitą. Następnie nadeszły dwa epizody, których Claudio Ranieri również nie będzie ciepło wspominać.

Pierwszy to ten na ławce trenerskiej Fulham. Włoch miał uratować londyński klub przed spadkiem, a wytrwał w nim tylko przez trzy miesiące. Później obecny 69-latek wrócił do Włoch, a konkretnie do Romy, ale i w stolicy Italii nie osiadł się na dłużej. Poprowadził zespół jedynie w 12 meczach. Wydawać by się mogło, że kariera Włocha zmierza do końca, ale wtedy pomocną dłoń wyciągnęła Sampdoria.

Sezon pełen dołków i nowy szkoleniowiec

Sampdoria poprzedni sezon zaczęła w okropnym stylu, a przecież jeszcze w lipcu zapowiadano coś zupełnie innego. Po pierwszych siedmiu kolejkach miaa na swoim koncie zaledwie trzy punkty. W pozostałych spotkaniach podopieczni Eusebio Di Francesco wyglądali fatalnie. Włoski szkoleniowiec został zatrudniony latem w miejsce Marco Giampaolo i miał kontynuować jego pracę. Nic takiego się jednak nie stało, a byłego trenera między innymi Romy zwolniono po siódmej kolejce.

W miejsce Di Francesco przyszedł wbrew wszelkim przewidywaniom Claudio Ranieri. Włoch dostał idealny klub do odbudowania swojej renomy. W końcu Sampdoria też przechodziła właśnie poważne turbulencje. 69-latek otrzymał jasne zadania. Miał wyciągnąć zespół z dołka i bezpiecznie go utrzymać. Tego oczekiwano na samym początku. Bagaż doświadczeń byłego mistrza Anglii był przecież ogromny i właśnie na to liczono. Już w pierwszych tygodniach dało się zauważyć progres, jaki zaczęła wykonywać drużyna. Przede wszystkim nie przegrywała już tak często spotkań i po sześciu kolejkach z nowym szkoleniowcem na ławce udało jej się wyjść ze strefy spadkowej.

W drugiej części sezonu Sampdoria dalej nie zachwycała, ale skutecznie gromadziła punkty, które pozwalały jej nie martwić się kwestią utrzymania. Cały czas zespół Claudio Ranieriego balansował w okolicach dolnej części tabeli, ale ani razu już nie spadł poniżej kreski. Na koniec rozgrywek zameldował się na bezpiecznej 15. lokacie w tabeli i wszyscy w Genui mogli odetchnąć. Cel z października został zrealizowany, ale przed włoskim szkoleniowcem stało trudne zadanie. Musiał latem tak przygotować drużynę, aby w kolejnym sezonie widmo spadku znowu się nie pojawiło.

Nowa, walcząca Sampdoria i porównania do Leicester

Nie milkną we Włoszech głosy, który porównują Sampdorię do Leicester za czasów Claudio Ranieriego, i to całkiem słusznie. Włoski szkoleniowiec stawia na tę samą formację 4-4-2. Z tyłu znajdują się dwaj potężni obrońcy Maya Yoshida oraz Lorenzo Tonelli, jak przed laty Robert Huth i Wes Morgan. W drugiej linii mamy natomiast odpowiednika Danny’ego Drinkwatera – Marthena Thorsbiego, a na skrzydle Ryiada Mahreza  – Antonio Candreve. Profile poszczególnych graczy różnią się oczywiście w mniejszym lub większym stopniu. To jest jasne, ale chodzi tutaj o pokazanie podobieństwa „Blucerchiatich” do dawnego zespołu „Lisów”.

Sampdoria, jak Leicester kilka lat temu, nie ma w swojej kadrze wielu gwiazd. Są to po prostu piłkarze ze średniej półki, którzy potrzebują odpowiednich wskazówek, aby dobrze wykonywać swoją pracę. Tego właśnie dokonał 69-latek. Rozpalił w swojej drużynie pasję, chęci do walki i znalazł wszystkim swoim piłkarzom odpowiednie miejsce na boisku. Dzięki temu na murawie zespół stanowi sprawny monolit, który odpowiednio wykonuje swoje założenia.

Sampdoria tak samo jak niegdyś Leicester wcale nie przejmuje się niskim posiadaniem piłki w trakcie spotkań. Od samego początku oddaje ją swojemu przeciwnikowi i skupia się na innych zadaniach. Głównie na umiejętnym przesuwaniu oraz wybijaniu rywali z rytmu. Mimo to oddaje bardzo dużą liczbę strzałów celnych na tle wszystkich zespołów w Serie A. Oprócz tego piłkarze z Genui otrzymali już 12 żółtych kartek, co jest drugim po Lazio wynikiem w lidze. To tylko pokazuje, jak trudnym i niewygodnym rywalem będzie w tym sezonie drużyna Claudio Ranieriego.

Bardzo ważne derby Genui

Dla Sampdorii niedzielne derby będą bardzo ważne z mentalnego punktu widzenia. Ewentualne zwycięstwo dałoby niesamowity zastrzyk pewności siebie. Do tego byłby to sygnał dla całej drużyny, że wykonuje solidną pracę, której efekty widoczne są później na boisku. Trzy punkty pozwoliłyby również wskoczyć w tabeli na miejsce, które gwarantowałoby już udział w eliminacjach do europejskich pucharów. Claudio Ranieri nie wybiega jeszcze tak daleko w przyszłość i na razie stawia sobie inny cel na ten sezon, o czym mówił na przedmeczowej konferencji:

– Genoa i Sampdoria mają ten sam cel. Spuszczamy głowy, ponieważ jeśli będziemy pokorni i zdeterminowani, możemy osiągnąć wspaniałe rzeczy. Nie zmienię też celu na sezon, czyli jak najszybszego zdobycia punktów, aby zapewnić sobie bezpieczne utrzymanie. Fani mogą marzyć, ale wiem, jak niebezpieczna może być Serie A.

Zwycięstwo w derbach może być warte prawie więcej niż cały sezonu – takimi słowami opisał niedzielne derby Claudio Ranieri. Nie ma mu się co dziwić, bo każde spotkanie między Genoą a Sampdorią to zupełnie inna historia, ale mimo to cel zawsze jest jasny. Wygrana niezależnie od formy swojej oraz przeciwnika. To jedno spotkanie może później rzutować na cały sezon i kto wie, gdzie potencjalna wygrana zaprowadzi „Blucerchiatich” na koniec sezonu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze