Rudi Garcia opuszcza Lyon na tarczy, kibice nie będą za nim płakać


Rudi Garcia przez moment wydawał się wymarzonym trenerem dla Lyonu. Jednak ostatnie mecze obnażyły jego braki

28 maja 2021 Rudi Garcia opuszcza Lyon na tarczy, kibice nie będą za nim płakać
kenyannews.co.ke

W trakcie sezonu wydawało się, że Olympique Lyon jest murowanym kandydatem do gry w Lidze Mistrzów. Bardzo długo walczył o mistrzostwo z PSG i Lille, a to wszystko po tragicznym pod względem sportowym sezonie 2019/2020. Ostatecznie "Les Gones" skończyli na czwartym miejscu w tabeli, a z kandydata do gry o najwyższe cele zdegradowali się do statusu niespełnionej i nierównej drużyny. Razem z nią krętą ścieżkę przebył trener Rudi Garcia.


Udostępnij na Udostępnij na

Początki wydawały się całkiem niezłe. Pierwszym zwiastunem tego, co dobre, był osiągnięty przez Lyon półfinał Ligi Mistrzów. Wtedy udało się wykazać, że obrona Denayer – Marcelo nadal jest w stanie zdziałać cuda. Cała drużyna imponowała w odbiorze, a w ofensywie brylowali Aouar i Depay.

Kiepski początek sezonu 2020/2021 uszedł na sucho Garcii. Trener bawił się z formacjami, lecz potem zaadaptował formację 4-3-3. Posadził na ławce skutecznego Moussę Dembele, a w zamian postawił na trójkę Kadewere – Toko Ekambi – Depay. Wszystko doprowadził do perfekcji, a jego ekipa zaczęła grać ciekawą, szybką i całkiem atrakcyjną piłkę. Jednak później trochę się zagubił w swoich rozważaniach. Nie pomagała mu też niechęć kibiców.

– Garcia od dawna wypowiadał się w dość mało wybredny sposób o Lyonie, szczególnie podczas pobytu w Marsylii. Pamiętaliśmy mu to i bardzo nam się to nie podobało, gdy dowiedzieliśmy się, że przejmuje drużynę po Sylvinho. A jeśli chodzi o samą pracę, to jego ostatnie doświadczenia, szczególnie w Marsylii, ale również końcowa faza pobytu w Romie, dawały dość negatywne sygnały – tłumaczy polski przedstawiciel z Café du Commerce OL.

Ze szkółki w Zimbabwe do Ligue 1. Tino Kadewere ważną postacią Lyonu przed meczem z PSG

Marazm drużyny

O ile „Les Gones” w połowie sezonu byli monolitem, np. podczas wygranego 1:0 spotkania z PSG po sensacyjnie skutecznej grze, o tyle później ten schemat stał się dla wszystkich zupełnie czytelny. Pokazuje to wcześniej wspomniane trio ofensywne. Memphis Depay ciągle prezentował świetną formę, lecz Toko Ekambi i Kadewere po prostu gdzieś przepadli. Ten pierwszy był niesamowicie skuteczny, ale tylko do czasu. W marcu, a potem kwietniu i maju Kameruńczyk mógł czuć się jak rybak próbujący łowić ryby w rzece, w której nie ma żywej istoty. Zdecydowanie brakowało mu liczb, a do tego zbyt często stawał się niewidoczny.

Kadewere też popadł w stagnację. Przypłacił to utratą miejsca w pierwszym składzie. Zastąpił go piekielnie utalentowany Rayan Cherki, który jednak nadal nie jest w stanie dać drużynie odpowiedniej regularności. Jednak innych opcji Garcia nie miał. Starał się dawać szanse Islamowi Slimaniemu, ale tego można uznać za kolejną transferową wpadkę autorstwa Juninho. W ataku trener próbował jeszcze coś kombinować, ale największy marazm dopadł formację obronną. Garcia nie był zdolny znaleźć nowej roli dla Corneta. Nieumiejętnie rotował też dwójką Dubois – De Sciglio. Za mało szans dostawał utalentowany Sinaly Diomandé. Młody zawodnik nie mógł wygryźć ze składu Denayera ani Marcelo, którzy przecież pod koniec sezonu dostali gigantycznej zadyszki.

– Taktycznie Rudi Garcia ma reputację kurczowo trzymającego się jednego rozwiązania i tych samych ludzi człowieka. Tak właśnie było pod koniec sezonu: uparcie wystawiał tę sama jedenastkę w tym samym systemie i dziwił się po każdej kolejnej porażce, że przeciwnicy potrafili grę OL dość łatwo rozszyfrować – potwierdza dla iGola Café du Commerce OL.

W związku z powyższym nie pomagały starania Aouara, Depaya czy odrodzonego przez Garcię Paquety. W rundzie rewanżowej każdy wiedział, co ma grać przeciwko „Les Gones”. Wspomniane PSG okazję do rewanżu dostało pod koniec marca. Mauricio Pochettino nie zagrał już w grę Garcii – nie posłał wszystkich piłkarzy do agresywnego pressingu. Mecz skończył się wynikiem 2:4 i wskazał, że nie jest już aż tak dobrze, jak było kilka miesięcy wcześniej.

Niestały charakter

Mistrzostwo czy awans do Ligi Mistrzów wygrywa się w bezpośrednich starciach. Lyon Rudiego Garcii nie do końca sobie wtedy radził. Wygrał z PSG w grudniu, ale ze słabym w tym sezonie Olympique Marsylia dwa razy zremisował 1:1. Ten drugi remis jest tym bardziej kompromitujący, że rozbitych marsylczyków wówczas prowadził trener juniorów – Nasser Larguet.

Drużyna była też dziwna pod względem determinacji. Na początku maja grając w dziesiątkę przeciwko Monaco, zawodnicy potrafili strzelić zwycięską bramkę w końcowych minutach meczu (swoją drogą Lyon wrócił wtedy do gry trójką obrońców). Jednak podczas spotkania z Lille, mimo prowadzenia 2:0, „Les Gones” doprowadzili do katastrofy, tracąc później trzy bramki. Ktoś powie, że Burak Yilmaz miał „dzień konia”, a sami podopieczni Galtiera trochę szczęścia. Ale z drugiej strony, nikt nie kazał odpuszczać krycia tureckiego snajpera w 85. minucie spotkania.

– Mentalne przygotowanie drużyny to katastrofa. Nie możesz przegrać tak ważnego meczu po dwubramkowym prowadzeniu! Choć problem z psychiką Lyon ma od dawna. Już za czasów Bruno Genesio takie sytuacje zdarzały się seryjnie. Doprowadzało nas to do szału – grzmi Polak z Cafe du Commerce OL.

Pokazem braku woli walki w końcówce sezonu był mecz ostatniej kolejki – z OGC Nice. Garcia na pewno czuł wtedy déja vu. Jego drużyna prowadziła 2:1. Następnie osiem mocnych minut i nagle „Les Gones” zaczęli przegrywać 2:3. Nie byli zdolni do odrobienia strat. Zabrakło charakteru, który doprowadził do mistrzostwa Hiszpanii Atletico Madryt. Dwa wspomniane mecze to beznadziejna strata sześciu punktów. Gdyby Lyon je zdobył, miałby wtedy tyle samo punktów co drugie PSG. Wszyscy zachwycalibyśmy się talentem Cherkiego, nie wspominalibyśmy o gorszej formie Toko Ekambiego i Kadewere.

Co należy wiedzieć o Lille – obecnym liderze Ligue 1?

 

Gorące krzesło

Swego czasu wypłynęła na wierzch plotka, że następcą Garcii miałby zostać… Juninho Pernambucano. Jednak Brazylijczyk ma jeszcze dużo do nauki na stanowisku dyrektora sportowego, a poza tym klub szybko zdementował te sensacyjne wieści. Obecnie wydaje się, że poważnych kandydatów do objęcia sterów jest czterech: Marcelo Gallardo, Patrick Vieira, Roberto De Zerbi oraz… Christophe Galtier.

Gallardo wydaje się jedną z najbardziej prawdopodobnych opcji. Wszystko ze względu na to, że Juninho uważnie obserwuje piłkę nożną w Ameryce Południowej, a tam argentyński szkoleniowiec osiąga gigantyczne sukcesy. Gallardo jako trener dwukrotnie wygrał Copa Libertadores, wielokrotnie zdobywał też puchary na rodzimym podwórku. Ponadto zna warunki francuskie – jako piłkarz reprezentował Monaco i PSG.

Wyjątkowo prawdopodobną opcją wydaje się sprowadzenie Christophe’a Galtiera. Szkoleniowiec Lille zapewne odejdzie ze swojej drużyny, która nie jest w stanie zaspokoić jego oczekiwań finansowych. Lyon mógłby wypłacić mu dużo większą pensję, ponadto „Les Gones” stać na bardziej okazałe ruchy transferowe. Jednak w kolejce stoją też Tottenham, kluby z Włoch oraz… OGC Nice. Ci ostatni polują na Galtiera od dłuższego czasu i wydaje się, że mają wielkie szanse na sukces, a sam trener wydaje się być przekonanym do tego wyboru.

Reszta opcji dla Lyonu jest mniej prawdopodobna. Vieira ostatnio lekko sparzył się jako trener Nice, jednak to ciągle mocne nazwisko. De Zerbi ponoć jest również rozważany przez włodarzy „Les Gones”, ale nie mówi po francusku i ma być wstępnie dogadany z Szachtarem Donieck, co go dyskwalifikuje.

– Duża liczba kibiców Lyonu marzyła o De Zerbim, z którym, z tego co słyszeliśmy, Juninho był w kontakcie. Jednak jego zatrudnienie zawetował prezes Aulas słynący z tego, że woli trenerów z Francji oraz takich, którzy nie będą się wyróżniali zbyt trudnym (czyt. samodzielnym) charakterem – ironizuje polski przedstawiciel Café du Commerce.

Da się też zobaczyć plotki o potencjalnym powrocie na ławkę trenerską Laurenta Blanca. Ale w tym przypadku kłopot może być inny – były selekcjoner reprezentacji Francji od dawna jest poza zawodem.

Sam Garcia na pewno jeszcze odnajdzie się w trenerce. Jego poczynaniom jeszcze do niedawna uważnie przyglądały się kluby z Serie A. Czeka nas ciekawy okres transferowy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze