Wiele wskazuje na to, że Legia straci w lato połowę zawodników z podstawowej jedenastki. Z klubu odeszła już trójka piłkarzy, a kilku kolejnych szykuje się do wyjazdu z Warszawy. Patrząc na ostatnią rundę w wykonaniu Legii, można dojść do wniosku, że rewolucja w składzie byłaby wskazana. Tylko czy będzie to rewolucja kontrolowana?
Klub z Łazienkowskiej postanowił przemeblować nie tylko pierwszą jedenastkę, ale także pozbyć się dublerów, którzy zdaniem włodarzy Legii nie spełnili pokładanych w nich oczekiwań. Nieprzypadkowo piszę tu o oczekiwaniach władz, gdyż jak wspominał w wywiadzie dla Sport.pl współwłaściciel Legii, Dariusz Mioduski, to do zarządu należy ostateczna decyzja dotycząca przydatności piłkarzy. Według Mioduskiego zdanie trenera Berga jest ważne, ale mając na względzie długofalowy rozwój, tego typu decyzje muszą zależeć od zarządu.
Dwa ostatnie okienka transferowa to wręcz stagnacja w kadrze Legii. Oprócz nieplanowanego odejścia Radovicia w klubie przeprowadzono jedynie kosmetyczne zmiany składu. Z Legii odchodzili piłkarze drugoplanowi, sprowadzono zawodników, którzy mieli zająć ich miejsce – miejsce rezerwowych. Wyjątkiem miał być Michał Masłowski. Kwota, jaką na niego wydano – 800 tys. euro – świadczy o tym, że w klubie liczono na wzmocnienie pierwszego składu. Jak na razie był jedynie dublerem. Postawa Legii na wiosnę przelała jednak czarę goryczy i sternicy klubu postanowili, że latem skład zostanie zmieniony w sposób rewolucyjny. Pytanie tylko, czy piłkarze, którzy zostaną sprowadzeni do Legii, będą prezentować odpowiednią jakość, czy jednak skończy się truskawkowym zaciągiem vol. 2?
Historia pokazuje, że ryzyko niepowodzenia tego typu rewolucji jest duże. W ostatnich latach w Legii przynajmniej dwukrotnie decydowano się na przeprowadzenie kadrowej rewolucji. Za każdym razem ten zabieg kończył się niepowodzeniem.
Rewolucje ITI
Był rok 2004. Legia dopiero co została wykupiona przez Grupę ITI. Po fiasku rozmów z Jozefem Chovancem trenerem Legii zostaje Jacek Zieliński. Nowe rządy właściciele klubu postanowili rozpocząć od przemeblowania kadry zespołu. Na Łazienkowską trafili wtedy: Anatolij Dorosz, Leo Kurauzvione, Ireneusz Kowalski, Eddie Stanford, Mirko Poledica, Veselin Djoković, Bartosz Karwan, Maciej Korzym i Jakub Rzeźniczak. W Legii tak naprawdę sprawdził się tylko ten ostatni. Podopieczni Jacka Zielińskiego ostatecznie sezon skończyli na trzecim miejscu, a do pierwszej w tabeli Wisły mieli aż 15 punktów straty.
Kolejna rewolucja w kadrze Legii odbyła się przed sezonem 2010/2011. Zmiany w klubie rozpoczęto od zakontraktowania nowego trenera – wybór padł na Macieja Skorżę. Zdecydowano się również na sprowadzenie kilku nowych zawodników, którzy mieli sprawić, że gra Legii będzie nie tylko skuteczna, ale i przyjemna dla oka. Na tzw. truskawkowy zaciąg (nazwa wzięła się od kampanii marketingowej, w której m.in. Bogusław Linda zapraszał do przyjścia na nowy stadion Legii, jedząc truskawki) wydano w sumie 2,5 miliona euro, bijąc przy tym ligowy rekord. Kto wtedy „zasilił” Legię? Ivica Vrdoljak, Marian Antolović, Srda Knezević, Manu, Alejandro Cabral i Bruno Mezenga. I w tym przypadku nowy skład wystarczył jedynie na wywalczenie trzeciego miejsca w lidze.
Pożegnań czas
W porównaniu do minionego sezonu wyjściowa jedenastka będzie wyglądać diametralnie inaczej. Może dojść do sytuacji, że z meczowej osiemnastki na wyjazdowy mecz Ligi Europy z Trabzonsporem w klubie pozostanie jedynie ośmiu graczy.
W klubie nie ma już Miroslava Radovicia, Krystiana Bielika, Inakiego Astiza, Helio Pinto i Dossy Juniora. Według najnowszych informacji Inter Mediolan oferuje za Dudę pięć milionów euro. Legia oczekuje sześciu milionów. Negocjacje trwają. Nie słabnie zainteresowanie Michałem Żyrą, który odrzucił ofertę Kryljów Sowietow Samara. Na stole wciąż leży oferta Wolverhampton Wonderers, który oferuje za pomocnika dwa miliony euro. Zielone światło na transfer może otrzymać też Ivica Vrdoljak, który bardzo chętnie dorobiłby do emerytury w Chinach bądź Zjednoczonych Emiratach Arabskich. A takie oferty też miał już podobno otrzymać. Z klubem może pożegnać się też Saganowski, który wciąż nie podpisał nowego kontraktu. Z racji wieku zarówno Vrdoljak, jak i „Sagan” mogą być już tylko gorsi – dlatego klub nie będzie za wszelką cenę starał się ich zatrzymać.
Mało prawdopodobne jest też, że w przyszłym sezonie w barwach Legii zobaczymy Jakuba Koseckiego. Piłkarz na dobre stracił miejsce w jedenastce „Wojskowych” i by ratować swoją karierę, musi zmienić otoczenie. Mówiło się o zainteresowaniu „Kosą” szwajcarskiego FC Luzern czy Jagiellonii Białystok. Według ostatnich doniesień nowym klubem skrzydłowego będzie Lechia. Do uzgodnienia zostały jedynie warunki indywidualne zawodnika.
Na pewno Legię opuści też nieobecny w kadrze na mecz z Trabzonsporem Orlando Sa. Wydawało się, że Portugalczyk jest już jedną nogą w Reading. Jednak 19. drużyna minionego sezonu Championship nie jest już szczególnie zainteresowana napastnikiem „Wojskowych”. Więc może Chiny? Nie do końca jasna jest też przyszłość Duszana Kuciaka, który po kończącym sezon meczu z Górnikiem stwierdził, że nie wie, czy chce dalej grać w Legii. Dodatkowo atmosferę podgrzewa agent piłkarza, Dudu Dahan, który twierdzi, że zainteresowane sprowadzeniem Słowaka są Bursaspor i Aston Villa. W czwartek pojawiła się nawet informacja, że Kuciak negocjuje z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Sensacyjne doniesienia szybko zdementował prezes Legii, Bogusław Leśnodorski.
Nowe rozdanie
Kto zatem zastąpi odchodzących z Legii zawodników? Jak dotąd zakontraktowano tylko dwóch piłkarzy. Umowę z Legią podpisał Nemanja Nikolić, który występował wcześniej w węgierskim Videotonie. To na jego barkach ma spocząć zdobywanie bramek po odejściu Orlando Sa. Z Fluminense na wypożyczenie trafi prawoskrzydłowy – Pablo Dyego. Nie należy się jednak spodziewać, żeby Brazylijczyk miał z marszu zająć miejsce w podstawowej jedenastce. W przypadku odejścia Żyry konieczne będzie sprowadzenie na tę pozycję klasowego gracza. W klubie liczą też, że uda się przedłużyć o rok wypożyczenie z Tuluzy Dominika Furmana (zawodnikiem interesuje się też drugoligowiec z Niemiec – Karlsruher SC). Jednak i w tym przypadku trudno mówić o wzmacnianiu wyjściowego składu. Przy założeniu, że z Legią pożegnają się wspomniani wcześniej piłkarze, na tę chwilę skład „Wojskowych” wygląda następująco:
Na niespełna miesiąc przed startem nowego sezonu nadal nie wiadomo, kto miałby załatać wyrwę, jaka może powstać w składzie Legii. Wzmocnienia wymaga praktycznie każda formacja. Po odejściu Dossy Juniora i Astiza bezapelacyjnie należy uzupełnić pozycję środkowego obrońcy. Najpoważniejszym kandydatem do zastąpienia piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego jest Michał Pazdan. Prezes Bogusław Leśnodorski jest już po rozmowach z kierownictwem Jagiellonii, jednak Legia nie jest jedynym klubem, który chce zatrudnić reprezentanta Polski. Jak wiadomo, każdy klasowy zespół potrzebuje dwóch równorzędnych piłkarzy na każdą pozycję. I w tej kwestii sytuacja Legii może nie przedstawiać się najlepiej. Kluczowe będzie sprowadzenie lewego obrońcy – klub już od półtora roku nie może znaleźć konkurenta do składu dla Tomasza Brzyskiego.
Pieniądze na transfery na pewno się znajdą – na sprzedaży zawodników Legia może zarobić nawet 10 milionów euro. Istnieje też możliwość skorzystania z funduszu transferowego. O zawodnikach, którzy mogą trafić do Legii, cyklicznie piszemy tutaj. Konkretów w sprawie nowych transferów na razie jednak brak.