Derby Rzeszowa zakończone remisem. Resovia i Stal muszą zadowolić się podziałem punktów


86. derby Rzeszowa zakończone podziałem punktów i rozczarowaniem z obu stron

21 czerwca 2020 Derby Rzeszowa zakończone remisem. Resovia i Stal muszą zadowolić się podziałem punktów
Krzysztof Porębski / PressFocus

86. derby Rzeszowa były wydarzeniem 27. kolejki 2. ligi. Resovia Rzeszów na swoim boisku podjęła Stal Rzeszów. Minimalnym faworytem tego spotkania byli gospodarze, którzy zajmowali wyższe miejsce w ligowej tabeli. Pierwsze jesienne starcie zakończyło się remisem 1:1, a dzisiaj obie ekipy liczyły na komplet punktów. Zwycięstwo mogłoby uskrzydlić w końcówce sezonu. Ale ostatecznie skończyło się na wyniku 0:0. My wykorzystaliśmy ten mecz także do tego, aby przyjrzeć się młodzieżowcom grającym w obu zespołach.


Udostępnij na Udostępnij na

Dodatkowym wydarzeniem w meczu Resovia Rzeszów – Stal Rzeszów było otworzenie stadionu dla kibiców. Od aktualnie trwającego weekendu ligowego możemy wreszcie zobaczyć fanów na trybunach przy okazji meczów piłkarskich. Na obiekcie przy ul. Wyspiańskiego mogliśmy zobaczyć sympatyków gospodarzy, oczywiście w organicznej liczbie (356 osób).

86. derby Rzeszowa zapowiadały się bardzo ciekawie. Co prawda powrót do gry w piłkę nożną po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa nie był tak udany dla obu ekip ze stolicy województwa podkarpackiego jak choćby start rundy jesiennej. Resovia nie wygrała żadnego spotkania, a z kolei Stal tylko jedno. Mecz o wiedzenie prymu w mieście mógłby wreszcie odpalić jeden z klubów. Niestety, ostatecznie oba zespoły musiały zadowolić się podziałem punktów. Ze względu na sytuację w tabeli i wyniki po wznowieniu rozgrywek nikt nie był zadowolony z takiego rezultatu.

Resovia – Stal: derby na remis

Oba zespoły przystąpiły do pojedynku derbowego w niepełnym składzie. Resovia musiała sobie radzić bez kontuzjowanych Wojciecha Daniela i Rafała Mikulca. Trener Szymon Grabowski trochę zaskoczył wszystkich, umieszczając na ławce Siergija Krykuna. Z kolei Stal nie mogła skorzystać z usług Artura Płaskowskiego, ale poza nim duet trenerski Krzysztof Łętocha – Marcin Wołowiec nie zaskoczył niczym większym w wyjściowej jedenastce. Może poza pominięciem dotychczasowego pierwszego bramkarza Wiktora Kaczorowskiego, ale akurat „jedynka” Stali popełniła duży błąd w ostatnim meczu w Stalowej Woli. Dlatego w prestiżowym meczu ze „Sovią” swoją szansę otrzymał Gerard Bieszczad.

Pierwsza połowa była wyraźnie pod dyktando gospodarzy. Co prawda lepiej w mecz weszła Stal, a dobrą okazję na gola miał w 16. minucie Wojciech Reiman, ale lider gości oddał za słaby strzał, aby móc pokonać Marcela Zapytowskiego. Od tego momentu już Resovia przejęła kontrolę nad meczem. Bardzo dobrze funkcjonowały boki „Sovii”, gdzie za tworzenie akcji ofensywnych wzięli się Radosław Adamski oraz Szymon Hajduk. Niestety, ani wspomniana dwójka, ani Daniel Świderski czy Adrian Dziubiński nie byli w stanie pokonać dobrze spisującego się w bramce Gerarda Bieszczada.

Po pierwszej połowie najwięcej mówiło się o sytuacji z 18. minuty. Dośrodkowanie Hajduka z prawej części blokowane było przez Łukasza Górę. Piłkarz Stali, chcąc zablokować podanie, był ustawiony bokiem do piłkarza gospodarzy będącego przy piłce. W momencie próby zagrania futbolówki ta trafiła w rękę zawodnika przyjezdnych. Sprawa pozostawia dużo kontrowersji, bo są tacy arbitrzy, którzy za to podyktowaliby rzut karny. Naszym zdaniem Góra nieświadomie dotknął piłki ręką i to mogło zostać potraktowane przez sędziego jako nieumyślne zagranie. Na pewno ta sytuacja pozostawia wiele pola do dyskusji. Ale ostatecznie Marcin Kochanek nie zdecydował się użyć gwizdka.

W drugiej części meczu obraz gry za bardzo się nie zmienił. To dalej gospodarze prowadzili grę, ale brakowało im większej precyzji przy wykańczaniu akcji. Jedyne, co się udało, to obić poprzeczkę bramki Stali po strzale Bartłomieja Wasiluka oraz w końcówce oddać mocny strzał z dystansu mijający słupek. W doliczonym czasie gry gospodarze jeszcze raz trafili w poprzeczkę Stali.

Goście bardziej nastawiali się na grę z kontrataków i na stałe fragmenty gry. Niestety dla nich dzisiaj kolejny bardzo dobry mecz zaliczyła defensywa Resovii, która dobrze ustawiała się i blokowała rywali lub uprzedzała ich zamiary. Na piłkarza meczu wybieramy Radosława Adamskiego, który grał świetnie w obronie i ataku. Ten lewy obrońca „Sovii” był dzisiaj motorem napędowym swojego zespołu. Niestety, marne te wyróżnienie przy wyniku 0:0.

Resovia wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo po przerwie w rozgrywkach. Stal przełamała serię dwóch porażek z rzędu.

Przegląd młodzieżowców

W poprzednim sezonie w barwach Resovii Rzeszów świetnie prezentował się Kamil Antonik. Młody skrzydłowy na tyle dobrze wyróżniał się w 2. lidze, że został zakupiony przez Arkę Gdynia. Derby Rzeszowa to była dobra okazja do spojrzenia na kolejnych młodych piłkarzy, którzy mogliby w niedalekiej przyszłości zagrać w najwyższej lidze w Polsce. W składzie gospodarzy od początku zagrało trzech młodych piłkarzy. 19-letni Marceli Zapytowski w bramce, na prawej obronie 19-letni Mateusz Geniec oraz 21-letni Szymon Hajduk ustawiony na prawej stronie pomocy. Jeżeli chodzi o gości, to od początku zagrali 20-letni Patryk Plewka w środku pola oraz na prawym skrzydle 20-letni Wiktor Kłos.

Zapytowski może zaliczyć spotkanie do udanych. Co miał do obrony przy niewielu akcjach przyjezdnych, to wyłapał. Ten 19-latek ma za sobą debiut w ekstraklasie w barwach Wisły Płock, ale zimą zmienił otoczenie. Resovia może być zadowolona z jego usług, bo w meczu ze Skrą zagrał wręcz cudownie, ratując punkty dla swojego klubu. Został nawet wybrany do jedenastki kolejki 2. ligi. Ze Stalą też wyglądał dość pewnie i jedynie popełnił błąd, który szybko naprawił w drugiej części meczu, gdy miał problemy ze złapaniem piłki. Zastrzeżenia można mieć jeszcze do wyprowadzania piłki nogami. Raz został dość wyraźnie zrugany przez Szymona Grabowskiego po wykopie piłki na aut. Ale mimo to trener „Sovii” będzie miał twardy orzech do zgryzienia, kogo postawić na bramce po powrocie do pełni zdrowia Wojciecha Daniela.

Mateusz Geniec wśród gospodarzy i Patryk Plewka w barwach gości byli mniej aktywni w tym meczu. Mniej też akcje szły przez ich sektory. Prawy obrońca Resovii podłączał się do akcji ofensywnych, dobrze współpracował z Hajdukiem. W obronie nie popełniał błędów i może śmiało zaliczyć mecz do udanych. W końcówce uratował swój zespół przy groźnej kontrze Stali, kiedy to zdążył dogonić rywala i zatrzymać akcję faulem. Plewka był bardziej aktywny w defensywie, ale też jego zespół mniej atakował i bardziej nastawiał się na kontry. Sam też nie popełnił większych błędów, ale trudno go za coś wyróżnić.

Więcej uwagi warto poświęcić dwóm ostatnim. Wiktor Kłos i Szymon Hajduk to zawodnicy ustawieni w swoich ekipach po prawej stronie pomocy. Zawodnik Stali początkowo był mocno aktywny, szukał dryblingu i walki bark w bark. 20-latek w przeszłości był zawodnikiem drużyn młodzieżowych Legii Warszawa i Motoru Lublin. Zanim trafił do Rzeszowa, grał jeszcze w Wólczance. Dobre występy w III lidze zaowocowały transferem do stalowców, a tak się składa, że ekipa z Wólki Pełkińskiej współpracuje z rzeszowianami.

Jeśli chodzi o występ Kłosa, to było widać zaufanie ze strony kolegów. Dużo piłek było kierowanych do młodego pomocnika, który miał dużo ochoty do gry. Ale niestety bardzo dobra dyspozycja Radosława Adamskiego popsuła noty młodego pomocnika Stali. Im więcej minut mijało, tym Kłos wyglądał coraz słabiej. Same ambicje dzisiaj nie wystarczyły.

Szymon Hajduk nie był tak często eksploatowany przez swoją drużynę w atakach, ale jak już piłka trafiała do niego, to prawie zawsze udawało się stworzyć zagrożenie bramki Gerarda Bieszczada. 21-latek dobrze sobie radził z rywalami broniącymi sektory atakowane przez niego. Praktycznie nie popełniał błędów i posyłał groźne piłki w pole karne przyjezdnych. Zawodnik Resovii grał bardzo dojrzały futbol jak na swój wiek. Może tylko czuć lekkie rozczarowanie, że nikt z kolegów nie potrafił wykończyć jego podań.

Myślimy, że tym dwóm ostatnim piłkarzom warto będzie się jeszcze przyjrzeć w przyszłości. Być może któremuś z nich uda się niedługo awansować chociaż o stopień wyżej. Jak nie ze swoim klubem, to może przy okazji transferu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze