Reprezentacja Polski wysoko rozprawiła się z Finlandią


"Biało-czerwoni" w Gdańsku pokonali Finów aż 5:1

7 października 2020 Reprezentacja Polski wysoko rozprawiła się z Finlandią
Grzegorz Rutkowski

Choć momentami nie było idealnie, to jednak wynik jest bardziej niż zadowalający. Reprezentacja Polski była lepsza, wykazała się wyższą kulturą gry i miała po prostu lepszych jakościowo zawodników. Podopieczni Jerzego Brzęczka rozbili Finlandię aż 5:1.


Udostępnij na Udostępnij na

Polacy przystąpili do meczu z Finlandią równo miesiąc po swoim ostatnim spotkaniu. Wtedy pokonali Bośnię i Hercegowinę 2:1. Starcie z Finami było jednak inne. Nie tylko nie był to mecz o punkty, ale również nie było to starcie, w którym reprezentacja Polski wystawiła swój obecnie najsilniejszy skład.

Jerzy Brzęczek na przedmeczowej konferencji mówił:

– Jeżeli chodzi o jutrzejsze spotkanie, jak wielokrotnie powtarzaliśmy, będziemy chcieli dać szansę zawodnikom, którzy w ostatnim okresie nie mieli występów i nie otrzymywali szans.

I rzeczywiście. W bramce „Biało-czerwonych” po raz pierwszy znalazł się Bartłomiej Drągowski, który do tej pory w kadrze ustępował miejsca Fabiańskiemu i Szczęsnemu. 23-letni wychowanek Jagiellonii Białystok na razie zatrzymał się na występach jedynie w kadrze U-21. Brzęczka mógł przekonać do siebie regularnym graniem między słupkami włoskiej Fiorentiny.

Innym wartym wspomnienia debiutem był występ Sebastiana Walukiewicza i Michała Karbownika. Ten pierwszy już od dłuższego czasu jest ważnym ogniwem występującego w Serie A Cagliari, ten drugi niedawno podpisał kontrakt z angielskim Brighton, ale przynajmniej do zimy będzie grać w Legii Warszawa.

Od pierwszej minuty wystąpili również Karol Linetty, Damian Kądzior i Jakub Moder. Po raz kolejny w wyjściowym składzie zabrakło Roberta Lewandowskiego. Pomimo tego „Biało-czerwoni” wyszli na Finów z dwoma napastnikami – Piątkiem i Milikiem.

Z kolei fińska ekipa musiała poradzić sobie z brakiem Teemu Pukkiego. Nieobecność napastnika, który jeszcze niedawno notował naprawdę dobre występy na poziomie Premier League, mogła być zauważalna. W kadrze Finlandii również nastąpiło kilka rotacji – zwłaszcza w formacji defensywnej.

Co warto odnotować – dzisiejszy mecz Polski z Finlandią był 33. starciem tych zespołów. Do dzisiejszego spotkania wygraliśmy 21 razy, 8-krotnie zremisowaliśmy, trzy razy przegraliśmy.

 

Pierwsze minuty

W pierwszych sekundach meczu w polską formację defensywną wdarła się nerwowość. Finowie przenieśli się w nasze pole karne, gdzie fatalnie skiksował debiutujący Karbownik. Błąd młodego obrońcy na szczęście nie niósł za sobą poważnych konsekwencji.

Już w 2. minucie reprezentanci Polski sygnalizowali zagranie ręką w polu karnym fińskiego obrońcy O’Shaughnessy’ego. Słowacki sędzia nie odgwizdał jednak „jedenastki”, choć powinien był to zrobić.

Reprezentacja Polski od pierwszych minut podchodziła do Finów wysokim pressingiem, starając się szybko odbierać piłkę. Po takowym na bramkę uderzał Moder. Chwilę później spróbował Grosicki, jednak w obu przypadkach czujność zachował stojący w bramce Joronen.

Od samego początku wyraźnie przeważali Polacy. Aktywni byli wysoko grający na boku obrony Karbownik, jak i zaliczający swój dopiero drugi występ w narodowych barwach Moder.

9. minuta przyniosła pierwszą bramkę. Kądzior zagrał piłkę do wbiegającego w pole karne Milika. Napastnik reprezentacji Polski ofiarnie zgrał futbolówkę do stojącego przed polem karnym Grosickiego, a nasz kapitan mierzonym strzałem po ziemi pokonał Joronena. 1:0 dla Polski!

Po wejściu w mecz

Od 15. minuty Finowie czterokrotnie wykonywali stały fragment gry (3 rzuty rożne, jeden rzut wolny). Ostatni z nich poskutkował kontratakiem Polaków, który zakończył się podwyższeniem prowadzenia. Po akcji na skrzydle Bereszyńskiego i Modera Kamil Grosicki dostał podanie od tego drugiego i strzelając z ostrego kąta, zmieścił piłkę przy krótkim słupku bramki Joronena.

Reprezentacja Finlandii zatem, po chwilowym wyjściu z własnej połowy, została skarcona drugą bramką. Polacy dominowali praktycznie w każdym aspekcie. Swoją postawą szczególnie wyróżniał się młody piłkarz Lecha Poznań, Jakub Moder.

Im dalej w mecz, tym obraz gry nie ulegał większym zmianom. Nasi reprezentanci grali agresywnie i zmuszali Finów do popełniania błędów. Po jednym z nich na bramkę zza pola karnego uderzał Linetty, jednak strzelił wprost w Joronena.

W 34. minucie to jednak nasi rywale zagrozili bramce Drągowskiego. Po fatalnym kiksie Bednarka w pole karne wbiegł niepilnowany Jensen. Obrońca reprezentacji Polski na szczęście naprawił swój błąd, skutecznie blokując fińskiego zawodnika. Piłkę finalnie wyłapał Bartłomiej Drągowski, a Jensen nie zdołał nawet oddać strzału. Niemniej było groźnie.

Końcówka pierwszej połowy

Reprezentacja Polski odpowiedziała na tę sytuację w sposób idealny! W 38. minucie po kolejnej akcji przeprowadzonej skrzydłem obrońca Finlandii za krótko wybił dośrodkowanie Piątka. Do piłki dobiegł Kamil Grosicki, który technicznym, mierzonym strzałem po raz trzeci pokonał Joronena. Pomocnik angielskiego West Bromwich Albion przeskoczył tym samym Jacka Krzynówka i Roberta Gadochę w klasyfikacji strzelców wszech czasów.

W 40. minucie akcję przeprowadzili Finowie. Po niepewnej interwencji Drągowskiego po rzucie rożnym na bramkę uderzał Schuller, jednak przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. Chwilę później przed fantastyczną okazją stanął Arkadiusz Milik. Napastnik włoskiego Napoli uderzając głową z bliskiej odległości, nie dał rady jednak zmieścić piłki między słupkami fińskiej bramki.

Pierwsza połowa przebiegła w 100% pod dyktando Polaków. „Biało-czerwoni” dominowali, grali skutecznie zarówno w ataku pozycyjnym, jak i w kontrataku. Finowie próbowali odgryzać się jedynie kilkoma stałymi fragmentami gry, które finalnie nie przynosiły większego zagrożenia.

 

Początek drugiej połowy

Drugą połowę obie ekipy zaczęły od zmian. Jerzy Brzęczek wprowadził na boisko… debiutanta za debiutanta. Walukiewicza zastąpił zawodnik holenderskiego Heerenveen, Paweł Bochniewicz.

Trzy zmiany przeprowadzili Finowie. Za Juhę Pirinena pojawił się na boisku Robert Taylor, Thomasa Lama zastąpił młodziutki Ilmari Niskanen, a w miejsce O’Shaughnessy’ego wszedł boczny obrońca Jere Uronen. Zmiany te wymusiły również na ekipie naszych rywali zmianę ustawienia.

Przyniosło to pewien skutek. Już w 46. minucie rywale stworzyli poważne zagrożenie dla bramki Drągowskiego. Z ostrego kąta uderzał Niskanen, jednak polski golkiper odbił to uderzenie. Finowie podeszli wyżej do naszych reprezentantów, grając znacznie agresywniej.

Reprezentacja Polski odgryzła się dobrą akcją kilka minut później, kiedy to na bramkę ze skraju pola karnego ponownie uderzał Linetty. Pomocnik Torino nie zaskoczył jednak dobrze ustawionego Joronena.

53. minuta przyniosła kolejną bramkę Polaków! Po przechwycie w środku pola piłka trafiła do Kamila Grosickiego, który piętką odegrał ją do Kądziora. Skrzydłowy Eibaru po dobrej indywidualnej akcji wyłożył piłkę świetnie ustawionemu Krzysztofowi Piątkowi, który bez problemu pokonał Joronena z bliskiej odległości. Dla Krzysztofa Piątka była to szósta bramka w 12. występie w narodowych barwach.

Czwarty gol Polaków uspokoił dynamiczny początek drugiej połowy. „Biało-czerwoni” idealnie odpowiedzieli na próbę odważniejszej gry Finów.

Powoli w stronę końcówki

W 60. minucie trener Jerzy Brzęczek zdecydował się na trzy zmiany. Dobrze spisującego się Modera zastąpił Grzegorz Krychowiak, Grosickiego zmienił zawodnik Lechii Gdańsk, Rafał Pietrzak, a w miejsce Bereszyńskiego pojawił się debiutujący w kadrze Alan Czerwiński. Z kolei w kadrze Finlandii na boisko wszedł Rasmus Karjalainen, napastnik szwedzkiego Orebro, a także pomocnik Glen Kamara.

To właśnie Kamara wypracował Finom groźną akcję w 65. minucie, kiedy wykorzystał błąd Grzegorza Krychowiaka. Na szczęście strzał ze skraju pola karnego jego kolegi z zespołu nie sprawił większych problemów Bartłomiejowi Drągowskiemu.

Gra reprezentacji Finlandii widocznie się poprawiła. Nasi rywale wyszli wyżej i agresywniej do Polaków, dłużej też zaczęli utrzymywać się przy piłce. Przyniosło to efekt w 68. minucie, gdy po błędzie naszej obrony Finowie rozegrali ładną akcję, którą zwieńczył kapitalnym strzałem prosto w okienko rezerwowy Ilmari Niskanen. Zrobiło się zatem 4:1.

Kolejna niefrasobliwość naszej defensywy miała miejsce kilka chwil później. Do sytuacji bramkowej ponownie doszedł Niskanen, jednak tym razem nie był w stanie pokonać Drągowskiego. Widać było wyraźnie, że po straconej bramce w szeregi Polaków wdarła się duża nerwowość. Widoczna była ona szczególnie w grze Grzegorza Krychowiaka, który zdążył szybko zanotować kilka niepotrzebnych strat.

Selekcjoner Brzęczek w reakcji na boiskowe wydarzenia ściągnął Krzysztofa Piątka, wpuszczając w jego miejsce będącego ostatnio w kapitalnej formie Mateusza Klicha. Pomocnik Leeds United zbierał do tej pory bardzo dobre noty za swoją grę w Premier League.

Uspokojenie tempa?

Od około 70. minuty mogliśmy zaobserwować wyraźne obniżenie intensywności gry. Optyka gry wskazywała na wyrównanie się meczu. Żadna ze stron nie stwarzała sobie groźnych sytuacji. Zmieniło się to w 77. minucie, kiedy to po dobrej, kombinacyjnej akcji w pole karne wbiegł Kamara. Jego strzał został jednak na szczęście zablokowany. Niemniej swoboda, z jaką fińscy pomocnicy „rozklepali” polską defensywę, była co najmniej alarmująca.

Finowie atakowali, wykorzystując niepewną grę polskich zmienników. Dużo błędów szło na konto Krychowiaka i debiutującego Bochniewicza.

W 82. minucie Kądziora zmienił Kamil Jóźwiak. Młody skrzydłowy od niedawna grający w Derby County pokazał się już we wcześniejszych meczach kadry z dobrej strony. W fińskiej drużynie z kolei w tym samym czasie na murawie w miejsce Frederika Jensena zameldował się gracz duńskiego Esbjerga, Pyry Soiri.

Końcówka meczu

85. minuta przyniosła Finom kolejną okazję. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w naszym polu karnym źle zachował się Drągowski, który minął się z piłką, wychodząc z bramki. Rywale Polaków na szczęście jednak nie wykorzystali tego prezentu.

Reprezentacja Polski wyprowadziła jednak jeszcze jeden cios. Bramkę na 5:1 w 87. minucie zdobył Arkadiusz Milik. Lewą stroną popędził debiutujący Karbownik, który dobrze wyłożył piłkę słabo krytemu napastnikowi Napoli. Milik uderzył po dłuższym słupku, nie dając żadnych szans Joronenowi. Kilka minut później słowacki sędzia zakończył spotkanie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze