„Co będzie, tego nikt nie przewidzi. To finał”


O „Królewskich” między innymi z Natalią Rozpłoch ze stowarzyszenia kibiców Realu „Aguila Blanca”

26 maja 2018 „Co będzie, tego nikt nie przewidzi. To finał”

"Królewscy" do rywalizacji z Liverpoolem podchodzą jako faworyci. Są na dobrej drodze, aby w sobotni wieczór triumfować w Lidze Mistrzów po raz trzeci z rzędu. Nastroje kibiców ze stolicy Hiszpanii są nader pomyślne, nikt nie wyobraża sobie porażki z „The Reds”, który do finału dotarł pierwszy raz od dziesięciu lat.


Udostępnij na Udostępnij na

Finał pomiędzy „Królewskimi” i „The Reds” należy z pewnością do gatunku tych wyjątkowych. Uznane marki, utytułowane kluby, gabloty pełne pucharów czy rzesze oddanych kibiców w rożnych zakątkach świata.

Oba kluby spotkały się już na tym etapie tych rozgrywek w 1981 roku, kiedy po bramce Alana Kennedy’ego wygrał zespół z miasta Beatlesów, ale tegoroczny finał wzbudza tak ogromne zainteresowanie, jak gdyby miał być magiczny. Wszystko za sprawą dobrej dyspozycji obu ekip, pojedynku wielkich strzelców – Ronaldo vs. Salah, a także… ponieważ może to być, oczywiście jesli wygra Real, trzeci z rzędu triumf jednego klubu. To w historii Ligi Mistrzów jeszcze nigdy się nie zdarzyło!

Za zespół Zinedine’a Zidane’a kciuki będzie trzymać duża liczba sympatyków zrzeszona w oficjalnej polskiej penie tego klubu, a korzystając z okazji, postanowiliśmy również sprawdzić, jakie panują wśród nich nastroje.

Pucharowa drużyna i duże doświadczenie

Dla zespołu z Hiszpanii to trzeci z rzędu i szesnasty w dziejach finał, w którym wystąpią. Przegrali trzykrotnie: w 1962, 1964 i 1981 roku, a tegoroczne zwycięstwo może być ich trzynastym. Liverpool natomiast meldował się w meczach o puchar osiem razy, a wygrywał tylko pięć.

Za Realem przemawia doświadczenie, bo i jego zawodnicy, i trener udowodnili nie raz, że potrafią zwyciężać, a gra w meczach o taką stawkę i o takim podłożu psychologicznym nie robi na nich żadnego wrażenia. Zidane to także jeden z piłkarzy, na których starał się wzorować swoją grę najlepszy egzekutor LFC, Mohamed Salah.

Szkoleniowiec z Santiago Bernabeu wygrywał Ligę Mistrzów jako zawodnik, a jako trener może zacząć śrubować kolejne rekordy. Jego największy dylemat przed finałowym meczem? Kogo posadzić na ławce rezerwowych.

Wszyscy zdrowi, w formie i gotowi na sobotni bój.

Francuscy rekordziści

Jeżeli Real odniesie zwycięstwo, swoje rekordy ustanowią dwaj grający w nim Francuzi. Karim Benzema i Raphael Varane. Obaj na koncie mają po trzy zwycięstwa w Lidze Mistrzów, a Benzema jest dodatkowo francuskim rekordzistą, jeśli chodzi o liczbę bramek zdobytych w tym turnieju – do tej pory zaliczył 55 trafień. Obaj są obecnie na różnych biegunach swoich karier, ale dla każdego z nich będzie to tak samo ważny mecz i okazja do pokazania swoich umiejętności.

Benzema ma też sporo do udowodnienia. Ten sezon nie zalicza się do jego najbardziej udanych. 43 mecze, tylko 17 bramek, frustracja i brak powołania na zbliżające się mistrzostwa świata. Mimo tego wszystkiego Francuz dalej ma w sobie pokłady, które mogą dać drużynie jakość. Ba! Wszystkie przeżyte w tym roku rozczarowania mogą stać się jego największą bronią – przekładając się na wyzwolenie ogromnej sportowej złości i woli zwycięstwa. Według hiszpańskiej prasy to właśnie on w największym stopniu przyczynił się do zwycięstwa nad Bayernem Monachium.

W nieco innej sytuacji jest młodszy od Benzemy o pięć lat Varane, dla którego zdobywanie tytułów z Realem może okazać się autostradą do pobicia osiągnięcia legendy klubu, obecnie honorowego prezydenta, Paco Gento mogącego pochwalić się wygraniem sześciu pucharów (celowo pomijamy starszych zawodników z kadry zespołu).

Co wśród kibiców piszczy – rozmowa z Natalią Rozpłoch

Piłka nożna dla kibiców. Bo dla kogo, jeśli nie właśnie dla nich? Dla fanatyków żyjących swoim klubem, jeżdżących za nim i wspierających go w każdych momentach.

W Polsce istnieje duża społeczność fanów „Krolewskich” zrzeszona w oficjalnym stowarzyszeniu tego klubu, a jednego z nich… a raczej jedną postanowiliśmy przepytać. Natalia Rozpłoch, znana między innymi w środowisku „Madridistas” na Twitterze jako @MJ_ Madridistka.

Natalia… w Kijowie czy przed telewizorem?

Przed jednym wielkim telewizorem na specjalnym zlocie kibiców Realu Madryt w Warszawie.

A jak nastroje przed meczem? Liverpool Wam niestraszny?

Nastroje bardzo dobre, jeszcze trochę i pewnie zagości stres. To nasze rozgrywki i nasi kibice czują się w Lidze Mistrzów bardzo dobrze.

Każda drużyna na tym etapie jest straszna. Tak samo jak my pokonali długą drogę i sporo udowodnili. A co będzie, tego nikt nie przewidzi. To finał.

Zanim jeszcze o nim porozmawiamy, muszę Cię zapytać… jak to się stało? Kobieta? Piłka? Fanatyczka? Czy wszystko tutaj pasuje?

Wszystko pasuje! Na Twitterze można znaleźć wiele kobiet, które interesują się piłką. Mój dziadek był sędzią wiele lat temu, śledził każdy mecz naszej reprezentacji i myślę, że mam to we krwi od urodzenia. A kibicowanie Realowi zaczęło się tak, że po prostu spodobała mi się… ta biała koszulka mojego wujka (też jest kibicem) i obejrzałam razem z nim jeden mecz. Potem samo poszło. Taka prosta, nieskomplikowana historia.

Na meczach w Madrycie też można Cię spotkać?

Niestety jeszcze nie, ale w najbliższej przyszłości na pewno się to wydarzy.

Ale należysz do jakiegoś stowarzyszenia?

Jestem członkiem stowarzyszenia kibiców Realu Madryt „Aguila Blanca”.

Dla Was – jako sympatyków tego klubu – ten sezon nie może być udany. Co o nim powiesz?

Do zapomnienia jak najszybciej. Nikogo nie cieszy taka lokata w tabeli. Ten sezon zapowiadał się świetnie, zagraliśmy dobre mecze przed startem ligi i nadzieje były wielkie. Trudno. Już od paru miesięcy Real przygotowywał się i był nastawiony wyłącznie na spotkania w Lidze Mistrzów.

To jakimi atutami będzie w tym finale dysponował?

Mamy większe doświadczenie w tych rozgrywkach. Cztery finały w ciągu pięciu lat mówią same za siebie. Mamy dużą motywację do kolejnego niesamowitego wyczynu w LM, a taka okazja może się szybko nie trafić. Naszym atutem jest też silny skład, mocna ławka i wiele możliwości, tym bardziej że nie mamy żadnego kontuzjowanego piłkarza. Jest także Cristiano z 15 bramkami na koncie, który rzadko zawodzi w takich meczach.

A jakieś słabości?

Trudno mi znaleźć jakąś słabość Realu przed tym finałem, ale jakbym miała się już do czegoś przyczepić, to do Navasa. Różnie bywało w tym sezonie. W meczu z Bayernem był dla nas zbawieniem i bohaterem, ale z „Juve” wypadł nieco gorzej. Według mnie najważniejsze jest, by dostał wsparcie i zaufanie od kolegów i kibiców, potrzebuje tego.

Wspomniałaś mecz z Juventusem. Niektórzy uważają pewnie, że czasem dużo jest tych pomyłek na korzyść Realu. Co o tym sądzisz?

Czasami sędzia myli się na korzyść Realu, a raz na korzyść przeciwnika i tak było zawsze, A im lepszym klubem się jest, tym głośniej mówi się o błędach arbitrów. Uważam, że jak najbardziej zasłużenie trafiliśmy do finału. Czekam z niecierpliwością na VAR, który z pewnością ułatwi pracę niejednego sędziego.

Pokusisz się o wytypowanie rezultatu finału?

3:1 dla Realu.

Strzelcy bramek?

Ronaldo, Casemiro, Bale.

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze