Na co stać „Byki”?


Czy Red Bull Salzburg nadaje się do gry w fazie pucharowej Ligi Mistrzów?

16 lutego 2022 Na co stać „Byki”?
archysport.com

Red Bull Salzburg na krajowym podwórku nie ma sobie równych. Od lat jest hegemonem w Austrii i nie ma widoków, żeby ktoś mógł mu zagrozić. Do fazy pucharowej Ligi Mistrzów dochodzi jednak po raz pierwszy. Czy jednak ta faza to nie zbyt wysokie progi dla austriackiej drużyny? Postanowiliśmy przeanalizować sytuację austriackiego mistrza na międzynarodowym froncie.


Udostępnij na Udostępnij na

„Byki” mają bardzo trudne zadanie w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Trafiły na Bayern Monachium i nikt nie będzie miał pretensji, jeśli nie uda im się awansować do kolejnej fazy. Jednak czy etap, na którym się obecnie znajdują, to odpowiedni poziom dla austriackiej drużyny? Dlaczego klub dopiero po raz pierwszy jest tak wysoko w Lidze Mistrzów? Tutaj nasuwa się duże pole do rozważań.

Jesień w Lidze Mistrzów

Red Bull Salzburg trafił do najbardziej wyrównanej grupy z Sevillą, Wolfsburgiem i Lille. Bardzo dobrze zaczął rozgrywki. Po 3. kolejce miał już siedem punktów. Później przegrał dwa spotkania. Przed ostatnią kolejką w tej grupie wszystkie drużyny miały szansę na grę w fazie pucharowej. Ostatnim pojedynkiem był mecz u siebie z Sevillą.

Na początku 2. połowy Noah Okafor wyprowadził drużynę na prowadzenie. Później czerwoną kartkę dostał Joan Jordan i wynik meczu już się nie zmienił. Red Bull Salzburg mógł się cieszyć z pierwszego w historii awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

Red Bull Salzburg – bohater tragiczny

Można zaryzykować tezę, że drużyna z Salzburga znajduje się na swój sposób w sytuacji tragicznej. „Byki” płacą za to, że dzięki bogatemu sponsorowi ich oczekiwania są dużo wyższe niż możliwości wynikające z zastanej sytuacji. Nawet jeśli będą wykorzystywać maksymalnie swój potencjał, to i tak nie będą w stanie się przebić przez pewien ustanowiony przez okoliczności sufit. Takich okoliczności jest co najmniej kilka.

Po pierwsze, nie da się wybić na najwyższy europejski poziom z ligi austriackiej, tak samo jak nie da się tego zrobić chociażby z lig takich, jak np. polska albo duńska. Do rozwoju klubu potrzebna jest rywalizacja na krajowym podwórku. Żaden z najlepszych zawodników nie będzie chciał grać w austriackiej Bundeslidze, bo nie jest to po prostu rywalizacja na najwyższym poziomie. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę pewne fakty – od sezonu 2005/2006 klub zdobył 11 krajowych mistrzostw. Najpoważniejsi rywale – Austria Wiedeń i Rapid Wiedeń – nie są w stanie na dłuższą metę zagrozić bogatszemu klubowi finansowanemu przez bogatego sponsora.

Drużynie Red Bulla Salzburg po prostu brakuje solidnego konkurenta. To wzmocniłoby całą ligę i zachęciłoby graczy do pozostawania w austriackiej Bundeslidze, a nie traktowania jej jako przystanku. W lidze holenderskiej Ajax rywalizuje z PSV i Feyenoordem. Liga rosyjska to Lokomotiw, CSKA i Krasnodar. W Belgii mamy Anderlecht, ale też Club Brugge i Gent. Red Bull Salzburg nie ma takiego przeciwnika. Oczywiście to nie jest jego wina, ale wpływa to na jego rozwój.

Po drugie, klub co roku traci najważniejszych zawodników. Wynika to z tego, że drużyna z Salzburga traktowana jest jak przystanek na drodze do innej drużyny sponsorowanej przez Red Bulla – RB Lipsk. Często najlepsi zawodnicy z austriackiej drużyny przechodzą do zaprzyjaźnionej drużyny z niemieckiej Bundesligi lub innej ekipy z czołowych lig kontynentu. Jesienią sezonu 2019/2020 rozbłysnął talent Erlinga Haalanda. Co stało się później? Na wiosnę Norwega już nie było w klubie. Podobnie było z Dominikiem Szoboszlaiem i Patsonem Daką, a w przeszłości z Sadio Mane i Nabym Keitą.

To nie pomaga budować drużyny. Co okienko transferowe kluczowe elementy zespołu są zabierane do lepszych ekip i skład trzeba budować od nowa. Jeśli popatrzymy na zespoły odnoszące sukcesy, to zawodnicy grają w nich już od lat i są zgrani ze sobą. Sytuacja „Byków” nie pozwala złożyć dobrze rozumiejącej się drużyny, która w perspektywie kilku lat zrobi fajny wynik w europejskich pucharach. Młodzi zawodnicy odchodzą do silniejszych lig, kiedy tylko pojawi się taka szansa.

Co daje opieka Red Bulla?

Z drugiej strony nie możemy mówić, że bogaty sponsor nie przynosi klubowi żadnych korzyści. Są one duże i prawdopodobnie przewyższają wady. Najprostsze jest po prostu to, że Red Bull Salzburg jest najlepszym klubem austriackim, od kiedy jest wspierany przez sponsora tytułowego. Trofea krajowe są ważne i klub zdobywa je na potęgę. Jak już jednak udowodniliśmy, ma to też swoje ciemne strony. Zabija to rywalizację w Austrii.

Jest też druga kwestia. Choć młodzi utalentowani zawodnicy zazwyczaj krótko przebywają w ekipie „Byków”, to jednak ich pobyt często dużo daje. Erling Haaland czy Patson Daka mocno wyróżniali się w lidze i europejskich pucharach, zanim ruszyli na podbój mocniejszych lig. Dodatkowo za ich sprzedaż klub zarabia bardzo duże pieniądze. Daka odszedł za 30 milionów, Mane za 23, a Haaland za 20. Nie są to ogromne kwoty, ale regularność, z jaką Red Bull Salzburg sprzedaje piłkarzy za takie pieniądze, pozwala dobrze zarobić.

Red Bull Salzburg – kogo tam obserwować?

Karim Adeyemi

Adeyemi to kolejna przyszła gwiazda futbolu. Przynajmniej tak to wygląda po jego dotychczasowych występach. Wszystkie najsilniejsze kluby europejskie obserwują Niemca i trudno się dziwić. Zachwycająca jest regularność, z jaką Adeyemi zdobywa bramki. W tym sezonie zdobył już 18 bramek dla „Byków”, a rzadko kiedy młodzi zawodnicy są tak pewnymi punktami zespołu. Adeyemi już jesienią ciągnął grę austriackiej ekipy. Zadebiutował w dorosłej kadrze Niemiec i zdążył nawet zdobyć bramkę. W ostatnich miesiącach pojawiły się informacje, że zawodnik już zadecydował, że jego następnym klubem będzie Borussia Dortmund. Więcej o Niemcu można przeczytać tutaj.

Noah Okafor

Noah Okafor to ten mniej doceniany z duetu napastników „Byków”. Ale czy słusznie? Liczby Okafora, choć słabsze niż w przypadku Adeyemiego, też są bardzo dobre. Trzy gole w fazie grupowej Ligi Mistrzów to wynik, który nikomu wstydu nie przynosi. W lidze austriackiej ma już siedem goli i pięć asyst. Zadebiutował już też w reprezentacji Szwajcarii. W letnim okienku transferowym może być bohaterem ciekawego transferu. Choć na razie jest w cieniu bardziej rozchwytywanego kolegi, to obok jego gry i liczb nie można przejść obojętnie.

Kamil Piątkowski

Obiektywny obserwator pewnie nie uwzględniłby tutaj Polaka, ale my liczymy na to, że Kamil Piątkowski będzie ważnym punktem drużyny. Jesień była trochę nieudana dla środkowego obrońcy, ale wynikało to z kontuzji kostki, której się nabawił. Teraz Polak wraca do gry i miejmy nadzieję, że w europejskich pucharach będzie godnie reprezentował Red Bull Salzburg. Wiemy, jaki potencjał drzemie w Piątkowskim. To obrońca ze świetnym wyprowadzeniem piłki, a takich niejednokrotnie brakowało naszej kadrze. Wszyscy liczą na to, że Polak odbuduje się po kontuzji i zawalczy o miejsce w składzie reprezentacji na baraż z Rosją.

Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Co czeka Red Bull Salzburg w LM?

Mało który fan „Byków” jest optymistą przed 1/8 finału Ligi Mistrzów. Bayern Monachium powinien spokojnie sobie poradzić z ekipą z Austrii, nawet pomimo absencji kilku ważnych zawodników. Ale czy ktoś spodziewał się, że Red Bull Salzburg dotrze aż tutaj? Dla niego to i tak sukces. Tak to już jest, że ta drużyna ma nad głową pewien sufit, który bardzo trudno jest przebić. Jeśli się uda, będzie to ogromny sukces. A jeśli nie? Cóż, drużyna „Byków” ponownie zostanie rozebrana i trzeba będzie wszystko budować od nowa. Ale ze wsparciem sponsora na pewno Red Bull Salzburg będzie próbował dalej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze