Polska – Irlandia Północna: Trzy punkty na otwarcie Euro 2016! Awans o krok


Polska – Irlandia Północna: zasłużone zwycięstwo po świetnym meczu. Czy to wystarczy na Niemcy?

12 czerwca 2016 Polska – Irlandia Północna: Trzy punkty na otwarcie Euro 2016! Awans o krok
Grzegorz Rutkowski

Nadzieje były olbrzymie – reprezentacja od lat nie wyglądała tak dobrze, w końcu wyklarował się pewien trzon zespołu, atmosfera dopisywała. Potrzebny był ostatni czynnik – szczęście. To dzisiaj jednak nie było potrzebne. W meczu Polska – Irlandia Północna nasi kadrowicze byli lepsi o przynajmniej dwie klasy i zwycięstwo nam się zwyczajnie należało. Szczęście zostawmy na kolejne spotkanie.


Udostępnij na Udostępnij na

Nerwowe oczekiwanie dobiegło końca. Na kilka godzin przed meczem wszyscy mieli tylko jedno życzenie: oby batalia w końcu się rozpoczęła, oby było już po wszystkim, oby nasi reprezentanci w końcu sprostali jednocześnie prostemu i piekielnie trudnemu wyzwaniu – zdobyciu trzech punktów w meczu otwarcia. Nie udało się na Euro 2008, nie wyszło również cztery lata temu podczas turnieju organizowanemu na naszych boiskach. Do trzech razy sztuka!

Kapustka – kto to w ogóle jest?

Podobne pytanie mogą sobie zadawać nie tylko fani naszych dzisiejszych rywali, ale zapewne również kibice drużyn całej Europy, jak ta długa i szeroka. Skrzydłowy Cracovii prawdopodobnie nie wybiegłby w ogóle na plac gry, gdyby w pełni zdrów był Kamil Grosicki. Przekorny los sprawił, że „Grosika” trzeba było oszczędzić, dzięki czemu francuską murawą mógł pooddychać właśnie 19-latek.

Piąty najmłodszy gracz Euro 2016 był dzisiaj naszym najlepszym zawodnikiem. Dryblował, kręcił, umiejętnie się ustawiał, miał niespożyte siły. Więcej o jego występie przeczytacie w tekście Krzysztofa Pulaka. Reszta drużyny? Nikt nie zszedł poniżej tego poziomu, którego oczekiwaliśmy po kadrze grającej na mistrzostwach Europy.

http://igol.pl/mistrzostwa-europy/bartosz-kapustka-ze-zmiennika-w-gwiazde-kadry/

Irlandczycy z Północy od początku pokazali, na czym będzie im zależało w tym spotkaniu. Wąskie ustawienie, dwie formacje połączone w jedną obronę – wszystko rozmieszczone w taki sposób, aby zmuszać naszych pomocników i bocznych obrońców do dośrodkowań. Te długo nam nie wychodziły, ale koniec końców właśnie po jednej z akcji z boku boiska Arek Milik dał nam tak długo wyczekiwaną bramkę. Reakcja naszych rywali? Żadna, grali dokładnie tak samo, jak wcześniej.

Otworzyli grę na dziesięć minut przed końcem i dopiero wtedy można było zobaczyć to, co tak długo starał się wypracować Adam Nawałka u swoich podopiecznych – konsekwencję. Jak to bywało dawnymi czasy? Nasi piłkarze potrafili się spalić psychicznie i stracić w głupi sposób wszystko, co osiągnęli przez 90 minut. Dzisiaj Kyle Lafferty i spółka mieli jedną sytuację – która w ostateczności nawet nie zakończyła się strzałem, a piłkę zgarnął bezrobotny Wojciech Szczęsny.

Minusy tego spotkania? Powinniśmy strzelić o wiele więcej. Brakowało dostawienia nogi, czasem przeszkadzało pięciu zawodników w zielonych koszulkach, którzy kładli się na murawie przed piłką, byleby tylko nie dopuścić do straty bramki. Plan „zero z tyłu” nie wyszedł naszym rywalom, za to nam udało się dokonać tej sztuki pierwszy raz od 1986 roku – to właśnie wtedy na mistrzostwach świata zaliczyliśmy ostatni mecz (z Portugalią) bez straty bramki na turniejach międzynarodowych. Minęło 30 lat.

Plan na Niemcy

Defensywa to jednak nie wszystko – dziś Glik i jego formacja nie mieli zbyt wiele do roboty. Kiedy trzeba, nasi obrońcy sprawowali się bez zarzutu (mecze przygotowawcze były zasłoną dymną?), ale Niemcy to inna para kaloszy. Dzisiaj obok Krychowiaka zagrał Krzysztof Mączyński zamiast Piotra Zielińskiego. Czy z naszymi zachodnimi sąsiadami będzie podobnie? Pomocnik z Serie A jest graczem kreatywnym, ale nie zapewnia dostatecznego bezpieczeństwa w środku boiska. To – obok, oczywiście, szczęścia i konsekwencji – będzie nam niezwykle potrzebne.

Ani jednego strzału na bramkę nie oddał Robert Lewandowski. Kapitan nie przeszedł obok meczu – wręcz przeciwnie, walczył nie mniej niż jego partnerzy na placu gry, jednak w umiejętny sposób został odłączony od sytuacji w obrębie pięciu metrów. Co innego w „szesnastce”, tam Milik i spółka rozgrywali futbolówkę jak we własnym ogródku. Jeden gol dzisiaj wystarczył, jednakowoż nie można zapomnieć o klasie poziomie przeciwnika. Żeby wszystko było jasne – trzy punkty nie gwarantują wyjścia z grupy.

Mecz z Irlandią Północną należy ocenić na duży plus. Na szczególne wyróżnienie zasłużył każdy, kto ubrany w białą koszulkę z orłem na piersi postawił dziś stopę na nicejskim Grand Stade. Żywa gra, poświęcenie, pomysł i konsekwencja – te cztery czynniki napawają optymizmem. Oby wystarczyły do wyjścia z grupy. A co potem? Niech się dzieje wola nieba.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze