„Biało-czerwoni” przegrali w towarzyskim meczu z RPA 1:0. Gola na wagę zwycięstwa zdobył dla piłkarzy z Afryki Thembinkosi Fanteni w szóstej minucie meczu.
Dla RPA mecz z Polakami był ostatnim sprawdzianem przed rozpoczynającym się za tydzień Pucharem Konfederacji. „Biało-czerwoni” pojechali do Afryki osłabieni brakiem kilku kluczowych piłkarzy, stąd ciężko było uznać ten mecz za decydujący test kadry A przed jesiennym finiszem el. MŚ 2010.
Polacy rozpoczęli mecz z myślą o jak najszybszym opanowaniu boiska i zdetronizowaniu zespołu RPA. Pressing nie przyniósł jednak wymiernych korzyści w postaci akcji bramkowej. Co nie udało się Polakom, powiodło się zawodnikom Joela Santany w szóstej minucie. Nie popisała się defensywa, która wystąpiła dziś w eksperymentalnym zestawieniu, a konkretnie Bosacki i Rzeźniczak. Ich błędy skrzętnie wykorzystał Pieenar, zagrywając do niepilnowanego Thembinkosa Fanteniego, któremu nie pozostało nic innego, jak wpakować piłkę do siatki. Chwilę później rozochocony zdobyciem gola Fanteni szybkim rajdem wszedł w pole karne Polaków, ale tym razem Rzeźniczak spisał się na medal i zdołał przepchnąć napastnika.
Polacy po stracie bramki stracili na ruchliwości. Pierwszy celny strzał na bramkę oddali dopiero w 22. minucie, ale uderzenie z 20 metrów Peszki wyłapał golkiper gospodarzy. W 40. minucie inny piłkarz Lecha, Rafał Murawski, popisał się indywidualną akcją, ale po minięciu trzech zawodników „Bafana-Bafana”, został powstrzymany przez Matthew Bootha.
Kibice nie mieli powodów do zadowolenia po pierwszej połowie. Leo Beenhakker zmienił jednak w przerwie zaledwie jednego zawodnika – za Sławomira Peszko na boisku pojawił się Marek Saganowski. Po przerwie nie trzeba było zbyt długo czekać na celny strzał „Biało-czerwonych”. Roger uderzył sprzed pola karnego, piłka obrała specyficzny tor lotu i zaskoczyła Khune. Być może w formie sprzed roku piłkarz Legii znalazłby sposób na golkipera RPA.
Krótko po tym, jak dość liczna grupa kibiców Polski, złożona z rodaków mieszkających na co dzień w RPA, ożywiła się po akcji z 49. minuty, wydarzenia na boisku przybrały podobne obroty, jak w pierwszej połowie. Polakom piłka zaczęła odskakiwać, a do głosu doszli piłkarze z południa Afryki. Znów błąd popełnił Bosacki, w akcji udział wziął Fenteni, ale po jego podaniu do Bernarda Parkera świetnie zachował się debiutujący w reprezentacji Łukasz Załuska, który skrócił kąt i nie pozwolił na celne uderzenie snajperowi RPA.
W grze drużyny z RPA widać było rękę brazylijskiego szkoleniowca. Dynamiczna i szybka gra podopiecznych Joela Santany kontrastowała z niemrawym i chaotycznym konstruowaniem ataków przez reprezentację Polski. Fantazja tak poniosła zawodników RPA, że w 77. minucie quasi-dośrodkowanie Siboniso Gaxy, prawie nie wylądowało w siatce Załuski.
Do końca meczu obraz gry nie uległ zmianie. W ekipie Polski widać było brak kluczowych zawodników oraz zmęczenie sezonem. Przed piłkarzami Don Leo jeszcze jeden mecz na afrykańskiej ziemi. W środę „Biało-czerwoni” zagrają z Mistrzami Azji – drużyną Iraku.