Szwajcarzy na mistrzostwach świata występują nieprzerwanie od 2006 roku, na Euro nieobecni byli w ostatnich latach tylko w 2012 roku. Nie mamy wątpliwości, że brak Helwetów w Rosji byłby uznawany za dużą niespodziankę. A to może być możliwe w przypadku, gdy piłkarze prowadzeni przez Vladimira Petkovicia nie pokonają w barażowym dwumeczu Irlandii Północnej.
Przegrany wyścig o mundial z mistrzami Europy
Po porażce z reprezentacją Polski w finałach Euro 2016 Szwajcarzy z przytupem rozpoczęli kolejne eliminacyjne zmagania. Nie dali szans Portugalczykom (2:0), którzy zaledwie trzy miesiące wcześniej okazali się najlepsi na Starym Kontynencie. Miesiąc później pokonali innego uczestnika francuskiego turnieju, reprezentację Węgier, wynikiem 3:2. Do ostatniej kolejki Helweci zajmowali pierwsze miejsce w grupie B, a rywalizowali również z Wyspami Owczymi, Łotwą i Andorą.
Gdy wydawało się, że Szwajcaria ma sytuację w eliminacjach pod kontrolą i to ta drużyna zapewni sobie udział w mundialu bez konieczności rozgrywania baraży, stała się rzecz, której chyba nikt w Szwajcarii się nie spodziewał. Decydująca, rewanżowa rywalizacja z Portugalią miała przypieczętować awans do upragnionego turnieju, tym bardziej że Helweci potrzebowali zaledwie remisu do realizacji sukcesu. Niestety, goście na Estádio da Luz nie potrafili powstrzymać nieustannych ataków Cristiano Ronaldo i spółki, prezentowali się na boisku słabo, przegrali wynikiem 0:2, co oczywiście dało bezpośredni awans mistrzom Europy.
– W Szwajcarii nastroje przed meczem barażowym wydają się być bojowe. Valon Behrami zapowiada ostrą walkę i piłkarską „wojnę”, a bilety na spotkanie w Bazylei zostały już wyprzedane. Helweci nie zapomnieli jednak o pechowym, przegranym meczu z Portugalią, ale zdają sobie sprawę z tego, że w Lizbonie zagrali po prostu słabo – chcą zmazać tę plamę. Zawodnicy trenera Petkovicia na pewno zrobią wszystko, żeby to dobre wrażenie, jakie sprawiali w eliminacjach, przekuło się w awans. Media przypominają też 2005, szczęśliwy dla szwajcarskiej piłki rok, w którym to drużyna narodowa po wyeliminowaniu mocnej Turcji – w barażu właśnie – zakwalifikowała się na MŚ po 12 latach nieobecności – nastroje w kraju sera i czekolady przybliżył nam Kamil Tybor, redaktor iGola zajmujący się szwajcarską piłką.
Krytykowany selekcjoner
Vladimir Petković Szwajcarię objął w 2014 roku po zakończonych mistrzostwach świata w Brazylii. Zadanie miał trudne – objął stery po wielkim trenerze, Ottmarze Hitzfeldzie, z którym na tamtym mundialu Helweci byli rewelacją rozgrywek i odpadli dopiero w 1/8 finału po emocjonującej dogrywce z Argentyną. Początku eliminacji do Euro 2016 Petković nie mógł zaliczyć do udanych, przegrał bowiem z Anglią i Słowenią. Potem było lepiej i mimo kolejnej porażki z „Synami Albionu” zdołali uzyskać awans do głównego turnieju rozgrywanego we Francji. Mimo tego nigdy nie był ceniony przez kibiców, którzy po uzyskaniu kwalifikacji do zawodów nie wybrali go najlepszym trenerem roku w Szwajcarii i mieli sporo zastrzeżeń do decyzji Szwajcarskiego Związku Piłki Nożnej (SFV) o przedłużeniu kontraktu bośniackiego szkoleniowca do końca 2017 roku.
Wiele mówiło się o stylu gry drużyny prowadzonej przez byłego szkoleniowca włoskiego Lazio. Po zatrudnieniu przekonywał on o tym, że jego zespół będzie grał ofensywną piłkę, jednak z każdym kolejnym spotkaniem widzowie byli utwierdzani w przekonaniu, że były to jedynie słowa rzucone na wiatr. Ich priorytet to szczelna obrona, co powoduje, że gra drużyny nie jest szczególnie atrakcyjna w porównaniu do tej, którą preferował Hitzfeld. Poprzedni szkoleniowiec potrafił lepiej wykorzystać zasoby ofensywne, szczególnie jeśli mówimy o największym talencie w szwajcarskiej kadrze, czyli Xherdanie Shaqirim. Piłkarz Stoke City ma znacznie więcej zadań w obronie, a to przekłada się na jego obecność w ofensywie.
Vladimir Petković przez całe eliminacje trzymał się jednego ustawienia, jakim jest 4–2–3–1. Główny trzon drużyny z mistrzostw Europy we Francji został podtrzymany, z czasem do kadry przedostają się młode talenty, takie jak Nico Elvedi oraz Denis Zakaria z Borussii Moenchengladbach, Remo Freuler z Atalanty Bergamo, Edimilson Fernandes z West Ham United czy oczywiście Breel Embolo z FC Schalke 04, który w kadrze zdążył rozegrać 19 spotkań. Swego czasu Szwajcarzy uważali, że obecnie mają najzdolniejsze pokolenie piłkarzy w swojej historii. Reprezentanci tego kraju odgrywają ważne role w czołowych europejskich ligach, ale niestety od dawna nie przekłada się to na wyniki zespołu narodowego, dla którego nie udało się w XXI wieku zajść dalej niż do 1/8 finału dużego turnieju.
Szanse 50 na 50
Szwajcarzy z pewnością cieszą się, że w losowaniu nie trafili na Włochów lub Chorwatów. Z drugiej strony nie trafili na teoretycznie najsłabszego rywala, czyli Grecję. Helwetów czekają dwa trudne spotkania. Kluczem do sukcesu będzie uzyskany dobry rezultat w wyjazdowym meczu rozegranym na Windsor Park w Belfaście 9 listopada.
– Nasze szanse oceniam na 50 procent. Irlandia to solidny zespół, który nie stracił gola w siedmiu z dziesięciu meczów w grupie i dobrze rozwija fizyczną grę. Pozytywne jest to, że rewanż gramy u siebie – powiedział Petković.
Duża liczba dziennikarzy akredytowana na mecz w Bazylei (250), wyprzedane bilety i wiara w zwycięstwo. 🇨🇭 gotowa na Północną Irlandię.
— Kamil Tybor (@KamilTybor) November 8, 2017
Irlandia Północna straciła w całych eliminacjach sześć bramek, w tym pięć w rywalizacji z Niemcami. Poza tym, omijając spotkania z aktualnymi mistrzami świata, zespół prowadzony przez Michaela O’Neilla zachował czyste konta we wszystkich meczach rozgrywanych u siebie. Szwajcarzy mogą pochwalić się podobnymi seriami. W ostatnich dziesięciu spotkaniach przegrali zaledwie raz, aż siedmiokrotnie grając „na zero” z tyłu. Vladimir Petković ma jednak problemy ze środkowymi obrońcami. O ile Fabian Schär spisuje się dobrze, o tyle jego partner Johan Djourou od dawna jest najsłabszym ogniwem drużyny. W ważnych spotkaniach popełnia błędy, często niepewny z piłką przy nodze, ma również problemy z koncentracją i ustawieniem. W rywalizacji z Irlandią Północną go jednak zabraknie; z powodu urazu nie został powołany, więc na jego miejsce najprawdopodobniej wejdzie Manuel Akanji z włoskiej Genoi, który do tej pory wystąpił w zaledwie dwóch meczach w kadrze.
–Dlaczego wygra Szwajcaria? Bo w drużynie Petkovicia drzemie dużo większy potencjał niż w ekipie Irlandczyków. Praktycznie na każdej pozycji Helweci przeważają pod względem umiejętności indywidualnych, są lepiej wyszkoleni technicznie i w swoich szeregach mają chociażby Shaqiriego. To nie będzie łatwy dla nich mecz, ale myślę, że te dziewięć wygranych spotkań w eliminacjach nie wzięło się znikąd – przekonuje Kamil Tybor.
Szwajcaria w swojej wieloletniej historii zagrała cztery razy z Irlandią Północną, jednak ani razu o stawkę. W meczach towarzyskich drużyna z Wielkiej Brytanii wygrała dwukrotnie, raz padł remis i raz wygrali Helweci. Piłkarze Vladimira Petkovicia są faworytami dwumeczu i to oni będą grać główną rolę w czwartkowy i niedzielny wieczór. Stawka będzie wysoka, a oba zespoły zdeterminowane, aby niezależnie od sposobu zdobyć upragniony bilet na mistrzostwa świata w Rosji.