Półfinał nie dla Sevilli


Bez bramek na Allianz Arena

11 kwietnia 2018 Półfinał nie dla Sevilli

Drugi dzień z Ligą Mistrzów to spotkania w Madrycie i Monachium. Real na własnym boisku podejmował Juventus, natomiast „Bawarczycy” grali rewanżowe starcie z Sevillą. Bayern ze stolicy Andaluzji wywiózł korzystny wynik 2:1. Rewanż miał być dla gospodarzy formalnością w walce o półfinał najbardziej elitarnych rozgrywek klubowych na świecie. Mecz zakończył się wynikiem 0:0, premiującym awansem niemiecki zespół.


Udostępnij na Udostępnij na

W jakim stylu podopiecznym Juppa Heynckes’a udało się dołączyć do najlepszej czwórki?

Sevilla nie rezygnowała. Bayern nie dominował

Pierwsza część spotkania to przede wszystkim twarda i nieustępliwa gra gości. Niejednokrotnie na murawie leżał Robert Lewandowski. Napastnik reprezentacji Polski nie mógł liczyć na wyrozumiałość ze strony defensorów Sevilli.

Od początku meczu oba zespoły dobrze organizowały się w defensywie, nie pozwalając rywalowi na przeprowadzenie szybkiej kontry. Zarówno Bayern, jak i zespół z Hiszpanii byli zmuszeni do gry atakiem pozycyjnym.

Kilkukrotnie Sorię zaskoczyć próbowali gracze bawarskiego klubu. Na bramkę uderzali między innymi: Robben, Ribery czy James Rodriguez. Pod bramką Ulreicha aktywni byli: Sarabia, Correa i Ben Yedder.

Pierwsza połowa zakończyła się jednak bezbramkowym remisem. Można było się zatem spodziewać, że w drugiej Sevilla jeszcze odważniej zaatakuje, by odrobić straty z pierwszego spotkania. Goście potrzebowali bowiem dwóch goli, by zapewnić sobie awans, co nie mogło być łatwym zadaniem na Allianz Arena.

 

Waleczna Sevilla żegna się z Champions League

Druga część spotkania to ponownie twarda i nieustępliwa gra zespołu z Andaluzji. Serce do walki i zaangażowanie nie przyniosły jednak gościom bramek na Allianz Arena również w drugich 45 minutach.

Częściej do głosu zaczął dochodzić Bayern, który za sprawą przede wszystkim Robbena przeprowadzał kolejne ataki. Z upływem czasu byliśmy świadkami coraz większej liczby brutalnych ataków ze strony piłkarzy z Hiszpanii. Efektem była czerwona kartka dla Correi. O szczęściu może mówić N’Zonzi, gdyż po jego brutalnym wejściu arbiter nie zdecydował się na pokazanie mu drugiej żółtej kartki. Nerwy puszczały piłkarzom Sevilli, a „Bawarczycy” nie mieli problemu ze skuteczną grą w defensywie. To pozwoliło na zachowanie czystego konta golkiperowi gospodarzy.

Druga połowa, podobnie jak pierwsza, nie przyniosła ani jednego trafienia. Bramkarze obu zespołów zachowali czyste konto, co bardziej ucieszyło Ulreicha. Taki układ promował bowiem awansem mistrzów Niemiec.

Zbyt wielu dobrych słów nie można powiedzieć na temat pracy sędziego tego spotkania, który niejednokrotnie powinien podjąć inną decyzję jak pokazanie kilku żółtych kartek na ostudzenie emocji zawodników. Tego dnia szkocki arbiter nie był jednak najlepiej dysponowany.

Bayern awansował do półfinału Ligi Mistrzów, a piłkarze Sevilli wracają na tarczy. Grą z pewnością wstydu podopieczni Montelli sobie nie przynieśli. Zabrakło jednak skuteczności, aby spełnić marzenie o najlepszej czwórce Champions League.

***

Bayern Monachium – Sevilla FC 0:0

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze