Czas na kolejną rewolucję w Poznaniu. Jak będzie wyglądał Lech w przyszłym sezonie?


Władze "Kolejorza" wiedzą, że muszą zareagować na ostatnie wyniki. W związku z tym aż dziesięciu piłkarzy na pewno opuści klub

19 kwietnia 2019 Czas na kolejną rewolucję w Poznaniu. Jak będzie wyglądał Lech w przyszłym sezonie?

Sezon 2018/2019 to dla kibiców i piłkarzy Lecha droga przez mękę. Parafrazując słynną wypowiedź Radosława Janukiewicza – w klubie z Poznania panuje jedno wielkie zdenerwowanie. Fani "Kolejorza" są załamani faktem, jak bardzo przeciętny stał się ich ukochany klub, i zadają sobie pytanie, kiedy to wszystko się zepsuło. Chcąc jakoś ratować sytuację, zarząd "Dumy Wielkopolski" ogłosił, że aż dziesięciu piłkarzy odejdzie po sezonie z Lecha, a to wcale nie musi być koniec transferów z klubu. Jednakże nie można nie zadać pytania: co dalej?


Udostępnij na Udostępnij na

W tygodniu poznaliśmy nazwiska zawodników, którzy na pewno odejdą z Lecha po zakończeniu obecnego sezonu. 30 czerwca kończą się kontrakty takim piłkarzom, jak: Matus Putnocky, Jasmin Burić, Nikola Vujadinović, Marcin Wasielewski, Maciej Gajos i Łukasz Trałka. Z kolei tacy piłkarze jak Rafał Janicki, Vernon De Marco, Dimitris Goutas są do klubu tylko wypożyczeni. Cała dziewiątka opuści „Kolejorza” wraz z końcem trwających rozgrywek. Listę zawodników do odstrzału uzupełnia Mihai Radut, który dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu.

Wśród zawodników, którzy na pewno odejdą z Lecha, nie ma Piotra Tomasika, Macieja Makuszewskiego czy wypożyczonego Timura Zhamaletdinova, który nie strzelił gola w pierwszym zespole i na razie z boku przygląda się temu, co wyprawia się w klubie. Rosjanin nie dostał nawet prawdziwej szansy, żeby się pokazać, ale skoro nie ma go na liście zarządu, to można domniemywać, że Lech postara się przedłużyć jego wypożyczenie. Bardzo mało prawdopodobne jest to, żeby włodarze wydali na niego 600 tysięcy euro (taka kwota jest zapisana w umowie wykupu).

Jego pozostanie w Poznaniu może wiązać się z tym, że Christian Gytkjaer najprawdopodobniej też opuści klub. Duńczyk poinformował już włodarzy „Dumy Wielkopolski”, że chce spróbować swoich sił w lepszym zespole. Te same pobudki kierują też Robertem Gumnym, który także chce odejść do silniejszej ekipy. Szanse na to, żeby Gumny czy Gytkjaer zostali w Lechu na przyszły sezon, są znikome.

Nieudane wzmocnienia

Trener Dariusz Żuraw był mocno krytykowany przez wielu ekspertów za to, że po meczu z Jagiellonią powiedział, że Lech musi już po prostu jakoś dograć ten sezon. Jednakże kibice „Kolejorza” nie mają mu za złe tych słów. Wręcz przeciwnie – doceniają szczerość szkoleniowca, bo sami myślą podobnie. Prawda jest taka, że Lech szansę na awans do europejskich pucharów ma tylko matematyczne. „Kolejorz” jest rozbity, morale w zespole są niskie, piłkarze, którzy wiedzą, że odejdą, nie będą umierać za klub.

W takiej sytuacji odrobienie pięciu punktów do świetnej Cracovii (a przecież 4. miejsce wcale nie musi dać pucharów) jest niemożliwe. Zresztą nikt w klubie nie ukrywa faktu, iż odpuszcza walkę o europejskie puchary. Świadczą o tym słowa trenera Żurawia oraz to, kiedy zostało ogłoszone odejście aż dziesięciu zawodników.

Wszystko to, co się teraz dzieję z Lechem, jest efektem wielu błędów na rynku transferowym. Do Lecha przyszli zawodnicy przeciętni, którzy nigdy nie powinni się znaleźć w takim zespole, bo to dla nich za wysokie progi. Dlatego „Kolejorz” wylądował w miejscu, w którym jest obecnie. Jak mawiał śp. Stefan Kisielewski: – To nie jest kryzys. To jest rezultat.

A co z transferami do klubu?

Dla wszystkich kibiców Lecha, którzy myślą, że gorzej już być nie może, mam złą wiadomość – niestety może. Następny sezon najprawdopodobniej też będzie sezonem przejściowym. Lech nie planuje hurtowych wzmocnień. Przede wszystkim „Kolejorz” chce powrócić do stawiania na swoich utalentowanych wychowanków, bo ostatnio klub odszedł od tej filozofii.

Piotr Rutkowski powiedział na łamach oficjalnej strony klubu, że jeszcze w tym sezonie trener Żuraw da szansę młodym zawodnikom. Większość kibiców „Kolejorza” ucieszyła się z tego faktu, bo mają dość obserwowania poczynań wciąż tych samych przegranych piłkarzy, którzy tylko przynoszą wstyd klubowi.

Jednakże należy też pamiętać, że z młodymi piłkarzami Lecha dzieje się coś niedobrego. Co prawda rezerwy „Dumy Wielkopolski” radzą sobie nieźle, ale o ich sile stanowią w dużej mierze zawodnicy pierwszej drużyny, którzy na pojedyncze mecze są oddelegowywani do drugiego zespołu. Zresztą przykłady takich zawodników jak Orłowski, De Marco, Wasielewski, a nawet Tomczyk pokazują, że nie każdy, kto błyszczy na czwartym poziomie rozgrywkowym, sprawdza się później w ekstraklasie.

Z kolei ekipa „Kolejorza” w CLJ jest obecnie na 7. lokacie i ma aż 23 punkty straty do lidera. W tym sezonie wygrała jedenaście meczów, jedenaście przegrała i jeden zremisowała. Szału nie ma, ale nikt w klubie nie zwraca na to większej uwagi, bo wychodzą z założenia, że wyniki w piłce juniorskiej nie mają znaczenia.

Jak zatem będzie wyglądać sytuacja ze wzmocnieniami na przyszły sezon? Otóż tak jak wspomniałem wcześniej, trzeba przygotować się na to, że akurat pod tym względem wielkiej rewolucji nie będzie. Zarząd Lecha nigdy nie wydaje więcej, niż zarabia, a ostatnio wpływy są bardzo złe. Wynika to z faktu, że frekwencja jest tragiczna, liczba sprzedanych karnetów jest śmiesznie niska, a do tego latem najprawdopodobniej nie będzie pieniędzy z tytułu gry w europejskich pucharach. Nadchodzą trudne czasy, ale trzeba wierzyć, że zarząd ma plan na wyjście z tego kryzysu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze