Piast nad Zagłębiem


Gliwiczanie pokonali na wyjeździe lubinian, spychając ich do strefy spadkowej, a samemu wychodząc ponad kreskę

12 lutego 2023 Piast nad Zagłębiem
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Spotkanie Zagłębia z Piastem z uwagi na wielką stawkę oraz dodatkowe smaczki zapowiadało się na jedno z najciekawszych w 20. serii gier PKO Ekstraklasy. Oblicze obu tych ekip odmienili w ostatnim czasie nowi szkoleniowcy. Bezpośredni pojedynek między 15. a 16. drużyną rozgrywek miał więc być swego rodzaju weryfikacją dla dwóch stron. To goście po golach Damiana Kądziora i Kamila Wilczka zgarnęli trzy punkty, zrównując się z gospodarzami i zamieniając się z nimi miejscami w tabeli. Jak mawia stare porzekadło – liga będzie ciekawsza!


Udostępnij na Udostępnij na

Zwycięstwo Piasta Gliwice było bezapelacyjne. Zespół z Górnego Śląska zagrał z pomysłem, świetnie realizował założenia, wyglądał równie świeżo, swobodnie i jakościowo jak w poprzednich dwóch spotkaniach. Dominował zarówno w liczbach, jak i na boisku nad drużyną z województwa dolnośląskiego, biorąc rewanż za jesienną domową porażkę 0:1 i pokonując swojego niedawnego szkoleniowca, Waldemara Fornalika.

Mistrzowie Polski sprzed czterech lat potwierdzili, że mimo dotychczasowego średniego punktowania pod wodzą Aleksandara Vukovicia wskoczyli na dobrą drogę, aby pozostać w elicie. Serb, który zawsze posiadał łatkę trenera, który wszczepia w swoją ekipę charakter i mentalność, pierwszymi miesiącami w klubie ze stadionu przy ul. Okrzei potwierdza, że ma także pojęcie o aspektach piłkarskich i jest w stanie nadać grupie piłkarzy fajny boiskowy styl.

Piast wraca do swoich standardów

Dobre wykorzystywanie wolnych przestrzeni, skuteczna współpraca środkowych pomocników z bocznymi obrońcami i skrzydłowymi oraz kluczowe decyzje z piłką przy nodze – te wszystkie czynniki charakteryzowały „Piastunki” z czasów świetności, z czasów panowania trenera, z którym dzisiaj się mierzyli. Okazało się, że poza obecnością ciałem nad zespołem gliwiczan uniósł się dziś także duch „Waldka Kinga” i znów ujrzeliśmy poukładany, atrakcyjnie grający Piast. Zresztą tak jak w pierwszych dwóch pojedynkach tego roku.

Do łask wrócił dobrze funkcjonujący plan kreowania sytuacji przez boczne sektory boiska. W roli prawego defensora od niedawna występuje Arkadiusz Pyrka, który dotąd grał głównie jako wahadłowy lub skrzydłowy. Bliska współpraca z Damianem Kądziorem świetnie wpływa jednak na tworzenie okazji do dośrodkowań dla 20-latka. Właśnie w ten sposób padła druga bramka w starciu z Zagłębiem. Na takim ustawieniu korzysta Piast i korzystają wszyscy. 30-latek wreszcie otrzymuje godne wsparcie, a młodzieżowy reprezentant Polski być może niedługo rozwinie się na skalę Martina Konczkowskiego w swoim „prime”.

Piast w końcu jest „jakiś”

Jednym z największych, o ile nie największym beneficjentem zmiany na ławce trenerskiej jest Michael Ameyaw. 22-letni lewoskrzydłowy udanymi wejściami z ławki wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i nie zawodzi. Jest graczem, który w każdej chwili może pokazać coś ekstra, coś niekonwencjonalnego, co w końcowym rozrachunku będzie stanowić przewagę nad rywalem. System jego gry z Alexandrosem Katranisem działa na podobnej zasadzie jak po prawej stronie zespołu. Do "małych gier" świetnie przyłączają się Michał Chrapek i wracający do dyspozycji ze Stali Mielec Grzegorz Tomasiewicz.

Najlepsze momenty od powrotu do Polski zalicza też Patryk Dziczek, który jest dyrygentem środka pola i ważnym elementem układanki w defensywie i ofensywie. Za twardy dowód, że "Niebiesko-czerwoni" łapią naprawdę doskonały rytm, niech posłuży fakt, że na ławce musiał usiąść Jorge Felix, niegdyś najlepszy piłkarz sezonu ekstraklasy. Jednak jeśli Hiszpan również odnajdzie stary błysk i zagubione w niektórych akcjach szczęście, Piast swój cel w tym sezonie powinien osiągnąć z dużym zapasem.

Samo się nie zrobi – KGHM uśpione

A Zagłębie? Zagłębie chyba zbyt szybko po wyjazdowym pogromie Śląska uwierzyło, że nic złego nie ma prawa się wydarzyć. Że już jest w domu. Tymczasem wróciło do domu i dwa mecze domowe przegrało. W bardzo słabym stylu. O ile spotkanie z Legią, w którym "Miedziowi" wstali z kolan i do ostatnich minut walczyli o wyszarpanie punktu, można było usprawiedliwić, o tyle dzisiejsze starcie "o sześć punktów" to zupełna bezradność. Zero dynamiki, zaskoczenia i czytania gry. Wyglądało to tak, jakby przeciwnicy znali wszystkie schematy, które zaproponował ich były 60-letni opiekun.

Grający pierwsze skrzypce w drużynie "Zagłębiaków" Łukasz Łakomy zwykle nie odnajduje porozumienia z partnerami, jest piłkarzem reagującym i działającym jedno tempo szybciej od reszty. Bardzo mało polotu widzieliśmy też przy liniach bocznych. Od czasu do czasu jakimś akcentem zaznacza się Bartłomiej Kłudka, ale nie widzimy regularności w atakach lubinian. Kacper Chodyna udowadnia, że chyba lepiej, gdy jest graczem wychodzącym na obieg podczas akcji kombinacyjnych niż ogniwem biorącym na siebie większość gry z przodu.

Duet Mateusz Bartolewski – Sasa Zivec nadal ma wiele automatyzmów do dopracowania. Jeśli Słowieniec nie robi różnicy dryblingiem lub progresywnym podaniem, w sferze taktycznej bywa zbyt ograniczonym ofensorem do upłynniania funkcjonowania zespołu. Większe perspektywy widzimy raczej u Tomasza Pieńki. Filip Starzyński kompletnie zanika i nie dociąga przy większym zagęszczeniu pola, które Piast stosuje od kilku tygodni. Atak pozycyjny formacji pomocników to niejedyny problem. Dwójka stoperów Ławniczak – Kopacz tak samo lubi stwarzać problemy. Wydaje się, że nie uzupełniają się w idealny sposób i gdy jeden popełni błąd, drugiemu bardzo trudno jest go skorygować.

Brakuje umiejętnego przecinaka, co zobrazowała nam pierwsza bramka dla "Piastunek". Kądzior skuteczną kontrą przebiegł od połowy boiska do pola karnego i umieścił piłkę w bramce Jasmina Buricia. Tomasz Makowski nie daje gwarancji destrukcji i przy pozostaniu w tym systemie może być trudno Zagłębiu przestać tracić bramki. Na szpicy pewną formę nie zawsze prezentuje Rafał Adamski. Dzisiaj już po pierwszej połowie na jego miejsce wskoczył Dawid Kurminowski, który dał pewien impuls do walki, ale to dopiero zalążek tego, na czym trzeba będzie budować nadzieję w przyszłych meczach. A wyzwania są spore, bo za tydzień wyjazd do mistrza Polski, a za dwa czekają nas derby Zagłębia Miedziowego.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze